Trudna sytuacja Hessa
Mimo fali krytyki, która napłynęła na niego po zakończeniu Mistrzostwa świata, Reinhard Hess nie uważa minionego sezonu za stracony. "Hannawald mimo problemów z przygotowaniem do sezonu wygrał 6 konkursów o PŚ, był drugi w klasyfikacji generalnej PŚ. To są dobre wyniki-mówi niemiecki trener- Martin Schmitt, po operacji, nie doszedł do formy, ale w nowym sezonie powinien skakać dobrze".
Trzeba jednak pamiętać o tym, jak wiele Hess zrobił dla niemieckich skoków. Zawodnicy których prowadził zdobyli wiele medali, zarówno mistrzostw świata jak i olimpijskich. 2002 rok to wygrana Svena Hannawalda w Turnieju Czterech Skoczni, srebrny medal tego zawodnika w Salt Lake City i mistrzostwo świata w lotach, a także złoto niemieckich skoczków w drużynie. W ostatnich latach Martin Schmitt dwukrotnie zdobywał Puchar Świata, zdobywał też medale mistrzostw świata.
Sukcesy podopiecznych trenera Hessa można wymieniać bez końca. Jednak w tym sezonie coś się zacięło. Pomijając fakt, że czołowi niemieccy zawodnicy nie zdobyli medali w Predazzo, należy zauważyć, że nie widać następców Hannawalda i Schmitta. Słabe wyniki juniorów podczas tegorocznych MŚ mówią same za siebie.
Reinhard Hess ma podpisany kontrakt z Niemieckim Związkiem Narciarskich do 2006 roku. Jest więc jeszcze troche czasu na to, aby należycie przygotować swych zawodników do olimpiady w Turynie. Niemiec zastanawia się jednak nad odejściem ze swego stanowiska. W takim wypadku zastąpiłby go zapewne obecny jego asystent- Wolfgang Steiert.
Trudno powiedzieć, czy Niemiec powinien podać się do dymisji, czy raczej pozostać trenerem niemieckich skoczków, przynajmniej w przyszłym sezonie. Niemiec jest jednak bardzo dobrym szkoleniowcem, posiadającym duże doświadczenie i mającym na swoim koncie wiele sukcesów, więc wydaje się, że nie powinien tak łatwo się poddawać. Mimo to trudno oczekiwać od niego cudów, w postaci nagłych wybuchów formy młodych niemieckich zawodników. W tej sytuacji wszystko zależy od samego Hessa. Jeśli będzie się czuł na siłach, aby ponownie zmierzyć się z przeciwnościami losu, które są codziennością dla każdego trenera- zostanie. Jeśli jednak zdecyduje się na opuszczenie stanowiska pierwszego trenera reprezentacji, nikt nie powinien mieć mu tego za złe, bo to co dotychczas osiągnął wystarcza, aby wystawić mu naprawdę dobre swiadectwo