Wywiad z Simonem Ammannem
-Jak częściej zwracają się do ciebie ludzie? Harry Potter, czy Simi?
-Simim jestem od zawsze i chcę żeby tak zostało. Pseudonim "Harry Potter" pasuje właśnie w Ameryce, a z tego zbiegu okoliczności wynikło sporo śmiesznych historii.
-Czytałeś książkę, oglądałeś film?
-Ani nie czytałem, ani nie oglądałem. Książkę dostałem w prezencie, ale przeczytała ją moja dziewięcioletnia obecnie siostra.
-Czy w minionym sezonie czarodziej stracił swoją magię?
-Na MŚ byłem 10-ty, a to dla zawodnika ze Szwajcarii nie jest zły wynik. Ale naturalnie, oczekiwania były większe. Latem trenowało mi się dobrze, ale potem przygotowania poszły w złym kierunku. Na dodatek przyszły problemy z kombinezonem. Musiałem się uczyć, byłem pod dużą presją. Te doświadczenia będą jednak dla mnie w przyszłości pomocne.
-Twoje kontakty z Niemcami nie pozostawiają wiele do życzenia. Jaki jest twój stosunek do Hannawalda, Schmitta i społki?
-Mamy niewielki kontakt, ale wszystko przebiega bardzo fair. Korzystam z usług z tej samej agencji, co Martin Schmitt.
-Dzięki długotrwałym, wielomilionowym umowom ze sponsorami możesz żyć beztrosko. Nie tracisz przez to ambicji?
-Nie uprawiam sportu dla pieniędzy. Skoki narciarskie nigdy nie staną się dla mnie nudne. Poza tym jestem bardzo zaangażowany w to co robię. Ale przez to, że jestem finansowo niezależny, mogę po zakończeniu sportowej kariery uczyć się bez ograniczeń.
-Co przede wszystkim cię interesuje?
-To idzie w kierunku informatyki albo budowy maszyn, techniczne rzeczy bardzo mnie interesują. W lecie chcę zdać maturę.
-Mógłbyś skłonić się do uczęszczania do normalnej klasy?
-Ależ tak. Lubię szkolne życie. Poznaję innych ludzi z innymi zainteresowaniami. Nie jestem w centrum uwagi. Mogę całkowicie skupić się na nauce.
-Mieszkasz jeszcze ze swoimi rodzicami i rodzeństwem w Unterwasser?
-Tak, tam czuję się dobrze. Poza tym przez 200 dni w roku jestem poza domem, w drodze.
-Macie już w domu telewizor?
-Nie, ponieważ go nie potrzebujemy. Spędzam za to dużo czasu przed komputerem, ponieważ przez internet dowiaduję się co wydarzyło się na świecie. A w sezonie, w pokoju hotelowym zdarza mi się przeskakiwać z programu na program podczas oglądania telewizji.
-Jesteś chyba w stałym związku, czy mimo to przychodzi dużo poczty od fanek?
-Jestem znowu sam. Na pocztę odpowiadam również sam, jedna trzecia listów przychodzi z Niemiec.
-Jak dużo propozycji małżeństwa otrzymujesz?
-Sporo, przede wszystkim z Polski.
Tłumaczenie: Simimanka&Jaala (Basia Niewiadomska)
www.maerkischeallgemeine.de