Skocznia w Gdańsku będzie odbudowana?
Powstała w 1932 roku skocznia w gdańskiej Dolinie Radości przez wiele lat w zapomnieniu popadała w ruinę. W tym roku przypomniano sobie o niej za sprawą badacza historii Oliwy, Oskara Kruszyńskiego. Zaczęto zastanawiać się nad możliwością reaktywacji martwego praktycznie obiektu...
W Dolinie Radości rozgrywano kiedyś imprezy o zasięgu ogólnopolskim, i to nie tylko w skokach, ale także w kombinacji norweskiej i biegach. Ponieważ bardzo długo leżał tu śnieg tradycją stały się wiosenne konkursy skoków. Niegdyś zawody w skokach odbyły się tu 30 kwietnia! Obiekt, którego rekord wynosi 39 metrów wykorzystywany był prawdopodobnie do początku lat 60-tych. Dziś nie ma już śladu po drewnianym rozbiegu, pozostały po nim jedynie porozrzucane wokół skoczni bale. O tym, że skakano tu niegdyś na nartach przypomina zeskok oraz stosunkowo dobrze zachowany (biorąc pod uwagę ponad 70-letnią historię skoczni) próg. W okresie międzywojennym na skoczni zginął niemiecki skoczek narciarski, Ernst Becker-Lee, jego nagrobek znajduje się naprzeciw zeskoku.
W tym roku w Gdańsku zaczęto rozważać możliwość ponownej budowy skoczni narciarskiej w bardzo malowniczo położonej Dolinie Radości. Gdański magistrat nakazał Zarządowi Dróg i Zieleni sprawdzić co można zrobić w kwestii odbudowy obiektu. Jego przedstawiciel, Andrzej Dąbrowski zakomunikował jednak, że nie jest to sprawa, którą powinna się zajmować gmina, lecz gospodarz terenu leśnego, którym jest Nadleśnictwo Gdańsk.
Marek Zeman z Gdańskiego Nadleśnictwa do kwestii tej odniósł się dość sceptycznie:
- Wymaga to przede wszystkim zgody Ministra Środowiska oraz zmiany w planie przestrzennego zagospodarowania miasta Gdańska. - oznajmił.
Wiadomo, że budowa skoczni w celach sportowych nie obejdzie się bez infrastruktury. Musiałyby powstać drogi dojazdowe, szatnie, trybuny czy parkingi. Na to jednak nie zgadza się Trójmiejski Park Krajobrazowy, na terenie którego znajduje się skocznia.
- Gdyby teraz odbudować tę skocznię to ona obrosłaby w ogromny biznes, który spowodowałby zakłócenia w środowisku i problemy natury turystycznej - twierdzi Marcin Wilga z Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
Należałoby się zastanowić ponadto jaki sens miałoby wybudowanie skoczni w mieście, które nie posiada adeptów tej dyscypliny, zaplecza trenerskiego ani żadnych szans rozwoju skoków. Wszystkie te argumenty sprawiły, że wycofano się z pomysłu budowy obiektu w celach sportowych, cały czas jednak rozważana jest inicjatywa odrestaurowania drewnianej skoczni jako atrakcji turystycznej. Co na to mieszkańcy Oliwy?
- Pomysł odbudowania skoczni narciarskiej w Oliwie jest doskonały. Byłby to ewenement, gdyby nad Bałtykiem powstała skocznia. Przecież odwiedzający nasze miasto mają już chyba dość oglądania Żurawia, Neptuna i Westerplatte - mówi Damazy Sudoł, mieszkaniec Oliwy.
W Trójmieście znajdują się ponadto dwie inne skocznie. Jedna, o nazwie Tomac, zlokalizowana jest w lesie na granicy Wrzeszcza i Oliwy, druga znajduje się na Łysej Górze w Sopocie. Jednak na odbudowanie któregoś z tych obiektów nie ma z kolei żadnych szans.