Adam Małysz: "Jakby co, wrócę do dekarstwa"
Adam Małysz to w polskich sportach zimowych człowiek-instytucja. Nie będzie dużą przesadą stwierdzić, że w swej karierze osiągnął więcej, niż wszyscy inni polscy skoczkowie w historii tej dyscypliny razem wzięci. Niedługo zaczyna swój 15 sezon w zimowym Pucharze Świata.
Małysz w grudniu kończy 31 lat. Nie jest to jeszcze wiek emerytalny, ale Mistrz z Wisły otwarcie mówi, że jego kariera powoli dobiega końca. Przyznał, że najprawdopodobniej będzie skakał jeszcze do końca kolejnego sezonu, gdyż chce wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver w 2010 roku. Portalowi skijumping.pl powiedział, jak w trakcie jego kariery zmieniało się jego nastawienie do skoków.
"Dziś swoją pracę oceniam zdecydowanie inaczej niż kiedyś - mówi. Jestem już zawodnikiem doświadczonym i ustabilizowanym. Na początku kariery była to dla mnie zabawa. W wypadku niepowodzeń nie spotykałem się z krytyką. Z czasem zabawa w skoki zmieniała się w ciężką pracę. Pojawiła się odpowiedzialność - by nie zawieść mych kibiców. To jakby ktoś mi założył ciężki plecak. Dziś wiem, że wiele osiągnąłem. Również dzięki pomocy rodziny i kibiców, którzy pomimo porażek potrafią osiągnięcia docenić. To daje duży komfort, gdy się słyszy 'Ty już tyle osiągnąłeś, że nic już nie musisz. Możesz tylko chcieć, możesz się tym bawić'. Więc dziś znów się tym sportem bawię, choć już zupełnie inaczej. Muszę znajdować w tym radość i satysfakcję, inaczej po co to wszystko robić?"
Choć wie już, kiedy chce odwiesić narty na kołek, nie ma jeszcze planów, co będzie robił po odejściu od czynnego uprawiana sportu. "Na razie nie wiem co będę robił, ale się tym nie martwię. Wiem, że sobie poradzę. Na pewno nie mógłbym pracować w biurze bo to strasznie nudne. Prowadzę teraz własną firmę, choć nie zajmuję się nią w pełnym zakresie czasu. Pewnie będę to kontynuował. Potrafię też pracować fizycznie - co za problem? Jakby co - mogę nawet wrócić do dekarstwa. Ostatnio sam pokryłem budę swojemu psu" - zakończył ze śmiechem Małysz.