Kłopoty Łukasza Rutkowskiego
Łukasz Rutkowski ma kłopot. Zamiast w spokoju przygotowywać się do nadchodzącego sezonu zimowego, zakopiańczyk stresuje się przeciągającym się procesem sądowym. Nasz utalentowany skoczek zmaga się z człowiekiem, który zrzuca na niego winę za spowodowanie wypadku samochodowego.
Do feralnego zdarzenia doszło w Białym Dunajcu w sierpniu 2007 roku. Rutkowski czekał, aż stojący przed nim samochód skręci w lewo, kiedy w tył jego auta uderzył jadący samochodem bez ważnego ubezpieczenia Zygmunt M. Siła uderzenia była tak mocna, że pojazd Łukasza wbił się w auto z przodu. Choć sprawa wydaje się oczywista, mężczyzna nie przyznaje się do winy i zrzuca ją na Rutkowskiego! A plotki łatwo się rozeszły, ponieważ starszy brat Łukasza - Mateusz miał kiedyś problemy z powodu prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu.
Oskarżony skoczek uważa, że cała sprawa dalej toczy się tylko dlatego, że ma znane nazwisko. Nie jest to łatwe, bo nie dość, że musi zmagać się z niepochlebną opinią, jaka na niego spadła, dodatkowo w wyniku sierpniowego wypadku sam ucierpiał na tyle poważnie, że jego kariera sportowa uległa na jakiś czas zahamowaniu. Przez kilka tygodni musiał chodzić w specjalnym gorsecie, który usztywniał mu barki i kark. Do skakania wrócił dopiero zimą.
"Niezależny lekarz stwierdził u mnie 20 procentowy uszczerbek na zdrowiu. Ciągle bolą mnie lędźwiowy i szyjny odcinek kręgosłupa, boleśnie odczuwam zmiany pogody. W trakcie lotu przez głowę przelatują mi też myśli, że kręgosłup zaboli przy lądowaniu i staram się lądować jak najdelikatniej" - skarży się Łukasz.
Miejmy nadzieję, że sprawiedliwości rychło stanie się zadość.
autor: Marcin Hetnał, źródło: Przegląd Sportowy weź udział w dyskusji: 31