Mistrz z Wisły bojowo nastawiony do sezonu
Adam Małysz wraz z resztą kadry A rozpoczął w poniedziałek zgrupowanie we włoskim Predazzo. Do rozpoczęcia sezonu zimowego w skokach narciarskich pozostał miesiąc. Czy tej zimy kibice w Polsce będą mieli powody do radości?
"Nie ma sensu mówić o formie w październiku, jest na to dużo za wcześnie" ucina skoczek z Wisły. Chętniej mówi o metodach przygotowania i o własnym nastawieniu do sezonu: "Realizuję cele postawione przede mną przez trenera i fizjologa. Głęboko wierzę, że to przyniesie efekty. Jestem wręcz pewien, że zimą będzie inaczej, niż latem, bo moje skoki zaczynają być takie, jakie bym chciał. Motywację mam bardzo dużą."
Jak przystało na religijnego ewangelika, Małysz, nie chce bawić się we wróżkę. "Czy mam jakieś przeczucia? Raczej głęboką wiarę. Ciężko pracowałem nad powrotem do formy. Mam bojowe nastawienie - bez tego w sporcie nic się nie da osiągnąć."
Czterokrotny Mistrz Świata śmiechem kwituje spekulacje, że nie jest już głodny sukcesów, a przyszłoroczne mistrzostwa świata w Libercu nie będą dla niego wystarczającą motywacją. "Gdyby tytuł mistrza świata mi spowszedniał, to nie miałbym w ogóle po co tam jechać. Do każdych zawodów podchodzę skupiony na sto procent. Tym bardziej, że takie imprezy jak Igrzyska czy MŚ mają swoje prawa. To tylko dwa skoki, czasem wygrywa ktoś, kto po prostu ma szczęście" - tłumaczy nasz mistrz.
Trener kadry Łukasz Kruczek jest równie ostrożny, i trudno mu się dziwić. Zeszłej jesieni jeszcze jako asystent Hannu Lepistö zapowiadał, że Adam będzie wkrótce błyszczał a i reszta drużyny jest wyśmienitej formie. Tymczasem ubiegły sezon to było jedno wielkie rozczarowanie. "Najwcześniej będzie można coś powiedzieć po pierwszych skokach na śniegu. Ale nawet wtedy będę ostrożny" - uśmiecha się trener.
Do współpracy z Adamem wrócił światowej sławy fizjolog - profesor Jerzy Żołądź. To on i psycholog Jan Blecharz pomogli 8 lat temu uczynić z Adama króla skoczni."Jeździmy do niego na konsultację do Krakowa. Na pierwszej byłem razem z Łukaszem Kruczkiem, teraz regularnie spotykają się we dwóch. Co dwa tygodnie wspólnie uzgadniają plany treningowe całej kadry" wyjaśnia Małysz. Żołądź i Kruczek doszli do wniosku, że Adam powinien tego lata startować mniej, by zachować siły na zimę. "Pasuje mi to, bo po tylu latach jestem już trochę zmęczony ciągłymi wyjazdami na zgrupowania, rozłąką z rodziną. Mam już swoje lata. To, czego dotąd się nauczyłem, na pewno nie uciekło. Trzeba to tylko podszlifować. To lato pomogło mi nabrać na nowo chęci. Wrócił głód rywalizacji" zapewnia Adam.
Właśnie zmiana metod treningu ma pomóc Małyszowi w powrocie na szczyt. Zeszłej jesieni Lepistö zamęczył swych podopiecznych wielką ilością skoków treningowych. Teraz skaczą oni rzadziej i mniej. Pojawiły się też ćwiczenia integracyjne - zalecane przez psychologa Kamila Wódkę. Adam i koledzy latali szybowcami, wspinali się po skałach, odwiedzili park linowy. Ma to integrować grupę i poprawiać atmosferę w kadrze. Ostatnie treningi kadry wskazują na to, że poprawia się atmosfera ale i skoki Adama. Na skoczni w Wiśle znów wyraźnie przeskakiwał swych kolegów. Za miesiąc w Kuusamo pierwsze zawody Pucharu Świata.
autor: Marcin Hetnał, źródło: Gazeta Wyborcza weź udział w dyskusji: 45