Adam Małysz: "Za Chiny się nie dało..."
Adam Małysz po niedzielnych zawodach w Trondheim nie kryje, że takie skoki i lokaty zupełnie go nie satysfakcjonują. Podwójny złoty medalista MŚ w Predazzo popiera decyzję trenerów o odpuszczeniu kolejnych zawodów w Pragelato.
"Nic nowego, moje skoki są równe, ale krótkie. Technicznie na analizach wydaje się, że jest wszystko bardzo dobrze, ale to tylko technika. Sądzę, że coś jest nie tak na progu, skoro nie idzie odlecieć" - mówił Adam Małysz.
"Teraz pojedziemy spokojnie potrenować. Dla mnie miejsca w trzydziestce czy odległej dwudziestce nie są satysfakcjonujące, a tym bardziej dla reszty chłopaków, którzy plasują się poza 30-tką. Nie ma sensu jeździć po zawodach i startować z takimi wynikami, trzeba coś poprawić, po co się męczyć" - kontynuuje najlepszy polski skoczek.
"Jestem gotowy na to, aby odpuścić następne zawody. Cały czas mam także problem z pozycją dojazdową, bo osiągam niskie prędkości. Na treningach potrafiłem np. jechać bardzo dobrze, a w kolejnym skoku już pół kilometra słabiej" - tłumaczy Orzeł z Wisły.
"Na pewno miło jest mi tu skakać przed tyloma polskimi kibicami, chciałbym przede wszystkim dla nich skoczyć dalej, ale za Chiny się nie dało..." - zakończył Małysz.
Korespondencja z Trondheim, Tadeusz Mieczyński