Adam Małysz: "Spóźniam odbicie"
Adam Małysz tego weekendu w Engelbergu nie będzie za dobrze wspominał. Nasz najlepszy skoczek zajął 22 i 18. miejsce, mimo że apetyty były znacznie większe.
"Na pewno nie jestem zbytnio zadowolony z tego weekendu w moim wykonaniu, chociaż te dzisiejsze skoki były według mnie lepsze niż wczoraj. Niedzielne zawody były bardzo zacięte, wielu skoczków lądowało w podobnych granicach - od 120 do 125 metrów" - mówił po konkursie Adam Małysz.
"Te trzy dzisiejsze skoki były bardzo podobne i widzę, że został zrobiony krok do przodu, ponieważ większość zawodników nie skakała dużo dalej ode mnie. W tej grupie, za wyjątkiem czołówki, różnice nie wynosiły 10 czy 15 metrów, ale zaledwie metr, półtora" - kontynuuje "Orzeł z Wisły".
"O stabilizacji na razie nie można jeszcze mówić. Wiem co mam robić, ale trudno mi to wykonać. Praktycznie każdy skok jest nieco inny od drugiego, a najgorsze, że bardzo spóźniam odbicie, co jest do mnie niepodobne. Zawsze odbijałem się wręcz metr przed progiem, a teraz nie mam tego problemu, bo skoki spóźniam" - tłumaczy najlepszy polski skoczek.
"Cały czas czegoś szukam w swoich skokach, chciałbym lepiej skakać. W tym momencie po prostu nie jestem jeszcze w formie takiej, aby rywalizować z czołówką i muszę skupić się na tym, aby doskonalić swoje skoki" - zakończył Adam Małysz.
Korespondencja z Engelbergu, Tadeusz Mieczyński