Łukasz Kruczek: "Przywrócić automatyzm"
Trener Łukasz Kruczek po kwalifikacjach był zadowolony ze skoków w wykonaniu większości naszej kadry. Szkoleniowiec polskich skoczków przyznał również, że decyzja o wycofaniu Adama Małysza nie była dla niego łatwa.
"Decyzja o wycofaniu Adama była na pewno trudna, ale myślę, że słuszna. Do najważniejszych zawodów sezonu jest coraz mniej czasu, a poprawiać coś w trakcie zawodów jest ciężko. Wszystko przedyskutowaliśmy w większym gronie i tak zdecydowaliśmy, że będzie najlepiej" - mówi Kruczek.
"Odesłanie do domu najlepszego skoczka w drużynie nie jest łatwe, ale bądźmy szczerzy, nawet to piętnaste miejsce nie jest dla Adama wiele warte. To nie jest zawodnik, który będzie zadowolony z takich lokat" - przyznaje szkoleniowiec naszych skoczków.
"W najbliższych dniach Adam odpocznie, a potem będziemy przygotowywać się do PŚ w Zakopanem. Nie chcemy zdradzać szczegółów, ponieważ zależy nam, aby mieć spokój, przeprowadzić treningi nawet bez obserwacji osób postronnych. Chcemy, aby wrócił ten automatyzm, który powoli już zaczął wracać na treningu w Oberstdorfie, ale w zawodach się to potem znowu rozjechało" - kontynuuje trener Polaków.
"W Kulm polska drużyna nie wystartuje, Zakopane jest dla nas ważniejsze, a skocznia mamucia jest bardzo wymagająca. Jesteśmy naprawdę blisko dobrego skakania, brakuje głównie automatyzmu. Z profesorem Żołądziem kontaktuję się niemal codziennie, a niedługo planujemy spotkanie" - dodał Kruczek.
"Z prezesem nie miałem żadnego kontaktu. Co mu powiem gdy się spyta o słabe wyniki? Powiem, że brakuje u Adama automatyzmu, za bardzo myśli o tym, co musi zrobić i te treningi, które chcemy przeprowadzić przed Zakopanem mają na celu ten automatyzm przywrócić" - przyznaje polski szkoleniowiec.
"Dziś bardzo dobrze w kwalifikacjach skoczył Piotr Żyła. Pozytywnie trzeba ocenić występ Maćka, który w każdym skoku poprawiał się. Trochę słabszy skok w kwalifikacjach oddał Kamil, ale dzięki rutynie udało mu się wyciągnąć skok i awansować do konkursu. Łukasz Rutkowski za późno rozpoczął odbicie. Gdy spóźnia odbicie, wówczas nadrabia górną częścią tułowia, wynosi go wysoko i wytraca prędkość, co na dużych skoczniach, przy małych prędkościach na rozbiegu nie może ujśc na sucho" - zakończył Łukasz Kruczek.