Okiem Samozwańczego Autorytetu: Quo Vadis?

  • 2014-12-09 01:07

Dokąd idziesz moja ulubiona dyscyplino sportowa? W jakim kierunku się rozwijasz? Jaka jest twoja przyszłość? Jakie konkursy będziemy oglądali za pięć lat? Czy będziemy Cię jeszcze oglądać? Czy FIS w swoim reformatorskim zapale nie posunęła się aby trochę za daleko?

W 2001 roku Jerzy Kawalerowicz nakręcił swoją wersję "Quo Vadis". W jednej z licznych gazet przeczytałem wtedy jedną z licznych recenzji, która zapadła mi w pamięć z tego względu, że oglądając później w kinie ową polską superprodukcję w pełni zgadzałem się z recenzentem. Leciało to mniej więcej tak "na tle dekoracji udających starożytny Rzym snuje się Bogusław Linda przebrany za Petroniusza i recytując scenariusz udaje, że rozmawia z Michałem Bajorem, ucharakteryzowanym na Nerona". Tak to właśnie było. Niby Kawalerowicz mający na koncie świetnego "Faraona", niby śmietanka polskiego aktorstwa, niby 18 milionów dolarów (do dziś bezapelacyjnie najdroższy polski film) (link do listy) a jednak człowiek miał nieodparte wrażenie, że tu wszystko jest na niby. Żadnej magii kina, żadnego zaangażowania emocjonalnego widza, żadnego wczuwania się w losy bohaterów. Nawet nie o to chodziło, że aktorstwo było drewniane, bo było w sumie całkiem niezłe. Czegoś jednak zabrakło. To nie był film, tylko proteza filmu. Ersatz. Substytut.

Takie same miałem odczucia oglądając sobotni konkurs w Lillehammer. 50 facetów przebranych za skoczków udawało, że rywalizuje na dekoracji udającej skocznię. A o wynikach nie decydowały ich sportowe umiejętności, tylko program komputerowy.

Sobotni konkurs nie powinien się w ogóle odbyć. Na półmetku prowadził Schlierenzauer, który skoczył 127,5 metra. Do drugiej serii nie weszli Żyła i Maksymoczkin, którzy skoczyli tyle samo, co Schlierenzauer ani Nicolas Fairall, który skoczył od niego o pół metra dalej.

Popatrzmy na szczegółowe wyniki, które można znaleźć na protokole z zawodów. Weźmy pod lupę Gregora Schlirenzauera. Suma punktów za odległość i od sędziów to 122,1. Od tego odjęto 17,7 za belkę a potem dodano 29,3 za wiatr. Strasznie dużo kombinowania. Severin Freund w drugim skoku za wiatr otrzymał 31,8 punktu na 157,2 stanowiących jego notę. A Matjaz Pungertar miał 36 punktów za wiatr przy nocie całościowej 149,5 punktu. Więc jego kompensata wyniosła 24% jego noty. Prawie jedną czwartą.

Wyobraźmy sobie teraz taką sytuację: Szefowie Formuły 1 decydują się na opracowanie systemu, który zapobiegnie odwoływaniu wyścigów w skrajnie niekorzystnych warunkach pogodowych. Dajmy na to, że po przejechaniu 53 z 70 okrążeń wyścig trzeba przerwać z powodu oberwania chmury. Ale jury wdraża system: na podstawie szczegółowej analizy dotychczasowej jazdy wszystkich zawodników komputer przeprowadza symulację. Z symulacji wynika, że oberwanie chmury nie było oberwaniem chmury tylko przelotnym deszczem. Symulacja dowodzi, że na ostatnich 17 okrążeniach zawodnik, który jechał na piątym miejscu wypadnie z trasy, kierowcy z miejsc 10 i 11 zamienią się miejscami, zawodnik jadący jako drugi dogoni i wyprzedzi lidera, a rajdowcy z miejsc 7 i 8 zderzą się i zostaną wyeliminowani z zawodów. Symulację nakłada się na sytuację z momentu przerwania wyścigu i wpisuje do protokołu. Rozdajemy nagrody, wręczamy puchary, wypłacamy kasę. Co Wy na to?

Mi nie chodzi o to, że te przeliczniki i rekompensaty są bez sensu. One mają sens. Ale tylko do pewnego momentu. Tylko jeśli ich wpływ jest naprawdę nieznaczny. Przy tak olbrzymiej skali, jak to miało miejsce w Lillehammer to już bardziej zgadywanka. Żaden system nie zastąpi tak złożonej rzeczywistości jak warunki atmosferyczne czy kilkakrotnie zmieniana długość najazdu i ich wpływ na skoczka. Tu jest po prostu za dużo różnych czynników. A gdy występują w takim nasileniu, system kompensacji musi być bezradny. Kiedyś taki konkurs by odwołano. Teraz takie loteryjne wyniki są uznawane i wliczane do klasyfikacji generalnej.

Co innego, gdy wpływ tego wiatru jest niewielki. Wracając do przykładu z Formułą 1 – gdyby zawody przerwano na półtora okrążenia przed końcem, to też nikt by się nie zgodził na symulację ostatecznych wyników, ale pewnie większość kibiców stwierdziłaby, że nie jest to taki idiotyczny pomysł, bo na tak krótkim dystansie prawdopodobieństwo zmian w kolejności zawodników byłoby minimalne (szczególnie gdyby odległości między kierowcami były spore) i w sumie wydawałoby się to całkiem sprawiedliwe. A nawet bardzo niesprawiedliwe wydawałoby się, że zwycięzcy zwycięstwo wymyka się z rąk z powodów pogodowych, gdy przejechał niemal cały dystans wyścigu. Ale na 17 okrążeń przed metą? 25% całej gonitwy?

Myślę, że sensownym rozwiązaniem byłoby jednak odwoływanie zawodów, gdy wiatr ma zbyt duży wpływ na skoki. Zostawmy te przeliczniki, ale dajmy sobie spokój ze skakaniem, gdy wymyślony przez program algorytm zaczyna generować więcej, niż 10, góra 15% noty zawodnika. Żebyśmy nie doszli kiedyś do sytuacji, że zawody zaczynamy z belki 17 a kończymy na 6 bo huragan pod narty zapieprza tak, że skoczek za długość skoku dostaje 25 punktów, od sędziów 51, za belkę 38,4 ale znowu za wiatr odejmują mu 60,3…

Zawody jednakże się odbyły i Schlierenzauer dopisał sobie do listy 53. pucharowe zwycięstwo. Ani specjalnej chluby ani zbyt wielu zwolenników mu ta wiktoria jednak nie przysporzyła. Takie wydarzenia tylko obniżają zaufanie do organizatorów, budzą podejrzenia i dają pożywkę miłośnikom teorii spiskowych. Gdyby tak jeszcze wygrał Fin, Czech albo Japończyk. Ale Schlierenzauer? I to będący przez pierwsze dwa weekendy bez formy?

Wygląda na to, że drugiego dnia jednak jury poszło po rozum do głowy. Choć porywy wiatru nie były tak silne, a wartości przeliczników tak kosmiczne, to jedna pierwsza seria trwała aż godzinę i 40 minut. Jurorzy postanowili więc odwołać drugą. Można się spierać, co jest większym wypaczeniem idealnego konkursu – ciągnięcie go na siłę w loteryjnych warunkach, czy ograniczenie go do jednej serii. Do tego jednak jesteśmy bardziej przyzwyczajeni.

Ostatnio karierę wśród dziennikarzy i zapraszanych do studia TVP 1 robi określenie "spokojne wejście w sezon". Spokojne wejście w sezon? Spokojnie jak na wojnie. Oto lider drużyny ma groźną, a bagatelizowaną z początku kontuzję. Przerwa, która miała z początku wynosić jeden konkurs, przedłuża nam się do co najmniej półtora miesiąca. Zdobywca Pucharu Świata obronę trofeum ma w zasadzie z głowy, bo przy tak późnym starcie do wygrania cyklu potrzeba by cudu. Reszta zawodników skacze słabo, albo bardzo słabo. Jak to jest "spokojne wejście w sezon", to aż się boję pytać, jakie by było niespokojne. Gdyby Stoch ogłosił publicznie że kończy karierę i otwiera w Manili schronisko dla osieroconych makaków? Gdyby Kruczek między pierwszym a drugim konkursem w Klingenthal podał się do dymisji a następnie objął kobiecą kadrę Chin? Gdyby Żyła skasował konto na Facebooku? Gdyby ktoś kogoś zamordował?

Więc nieco niespokojnie patrzymy na czołówkę, w której niestety nie widać żadnych Polaków.
Kogo my tu mamy?

Gregor SchlierenzauerGregor Schlierenzauer
fot. Tadeusz Mieczyński
Roman KoudelkaRoman Koudelka
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Piotr ŻyłaPiotr Żyła
fot. Tadeusz Mieczyński
Czołówka PŚ 7.12.2014
Lpskoczekkrajpunktystrata1strata2
1 Roman Koudelka Czechy 290 0 0
2 Simon Ammann Szwajcaria 281 9 9
3 Anders Fannemel Norwegia 250 40 31
4 Peter Prevc Słowenia 249 41 1
5 Michael Hayboeck Austria 239 51 10
6 Noriaki Kasai Japonia 236 54 3
7 Severin Freund Niemcy 201 89 35
8 Daiki Ito Japonia 166 124 35
9 Gregor Schlierenzauer Austria 165 125 1
10 Stefan Kraft Austria 158 132 8

Po trzecim weekendzie widać, że mamy trochę równowagi między młodymi, którzy zaszaleli w Klingenthal i starymi, którzy rządzili w Kuusamo. Koudelce po wiązaniach depce Ammann. Potem trochę odstępu i tłok jak po cukier za komuny. Między trzecim Fannemelem a szóstym Kasaim ledwie czternaście punktów. Trochę dalej Freund a za nimi Trio Ojciec Wuj i Stryjo. Znaczy się Ito, Schlieri i Kraft. Czech, Szwajcar, Norweg, Słoweniec, trzech Austriaków, dwóch Japończyków i Niemiec. Boli brak biało-czerwonych.

Czas już pokazać poczet zwycięzców. Poczet zwycięzców wygląda tak:

Poczet Zwycięzców
LpskoczekkrajliczbawPŚ
1 Roman Koudelka Czechy 2 1.
2 Simon Ammann Szwajcaria 2 2.
3 Noriaki Kasai Japonia 1 6.
4 Gregor Schlierenzauer Austria 1 9.


Cytat zupełnie na temat: Sebastian Szczęsny: "Reruhi Shimizu – niemiłosiernie męczący się dwudziestojednoletni Japończyk, który dwa dni temu obchodził swoje dwudzieste pierwsze urodziny."
"A mówili mu przyjaciele, nie mieszaj parówek z dżemem, musztardy z kisielem i śliwek z likierem.
Żołądek to nie San Francisco…"
Swoją drogą, trudno wymagać od dwudziestojednoletniego Japończyka, by dwa dni temu obchodził urodziny dwudzieste czwarte albo na przykład trzydzieste ósme.

Cytat zupełnie nie na temat: "Elo, elo, ziomale, wbijamy na balet"

I to by było na tyle w temacie Lillehammer. Za tydzień światowi pucharowicze rozdziewiczą trampliny w Niżnym Tagile. A w Rosji tylko dwie… wróć. W Rosji nic nie jest pewne. Rosja to nie miejsce, to stan umysłu.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (9922) komentarze: (90)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    pytanko

    Kiedy będzie następny artykuł? juz nie mogę się doczekać :)

  • dervish profesor
    MarcinBB

    Oczywiście, że pozwolę, maluj swoje obrazki, a ja będę malował swoje. To nie był nakaz tylko propozycja. :)
    Ty również nie masz obowiązku rozumienia wszystkiego a tym bardziej nie masz monopolu na absolutną prawdę odnośnie NS.
    Proszę abyś nie zarzucał mi, ze nie potrafię czytać ze zrozumieniem. Może nie wiesz co ten termin oznacza. Przecież nie wmawiam Ci, że napisałeś coś czego nie napisałeś. Dobrze zrozumiałem o czym piszesz i po prostu się z Tobą nie zgadzam. Mam nieco inne zdanie, to nie ma nic wspólnego z niezrozumieniem czytanego tekstu.
    Jeżeli nie chcesz dyskutować merytorycznie to Twoje prawo , ale to nie powód żeby bez uzasadnienia oskarżać kogoś o rzeczoną nieumiejętność.

    P.S.
    Zauważyłem, że nie pierwszy raz źle znosisz merytoryczną krytykę lub inne zdanie niż to które głosisz. Pierwszy raz zdarzyło mi się wyrazić obiekcje i po Twojej reakcji zastanawiam się czy warto było. Może lepiej było zamilczeć i zostawić Cie w błogim przeświadczeniu, ze głosisz prawdy nie podlegajace dyskusji.
    Po co te złośliwości?
    Nie lepiej zastrzec, że krytyka niemile widziana i oczekujesz tylko na pochlebstwa?

  • MarcinBB redaktor
    @Caro

    Nie jestem pewien, czy Twój wpis był adresowany również do mnie, ale poczułem się wywołany do tablicy. Chciałem z całą mocą oświadczyć, że tak jak Schlierenzauera nie trawię, gdy akurat wygrywa z Polakami, tak go podziwiam za jego niezwykły talent oraz absolutnie kosmiczne osiągnięcia i osobiście nic do niego nie mam. Osobiście to nawet muszę przyznać że jest miłym człowiekiem. Będąc dziennikarzem mam ten przywilej i tę przewagę nad kibicami, że obrazu człowieka nie buduję na przekazach medialnych, tylko na bezpośrednim kontakcie. Miałem okazję rozmawiać z nim zarówno wtedy gdy dopiero zaczynał swoją karierę, jak i wtedy gdy był już gwiazdą pierwszej wielkości i nie mam powodu się uskarżać na jego charakter.
    Artykuł powstał nie dlatego, że wygrał Schlierenzauer i jego celem nie jest tworzenie żadnej nagonki na zawodnika. Artykuł powstał, bo sobotni konkurs w mojej opinii był parodią konkursu. Ktokolwiek by nie wygrał czy stanął na podium.
    Warto też zauważyć, że nie krytykuję nowego systemu dla krytykowania. Ci, co czytają mnie na tym portalu od dłuższego czasu wiedzą, że z zasady jestem zwolennikiem NS. Trudno jednak być ślepym na jego wady. Na to, jakie wypaczenia ze sobą czasem niesie. Dlatego oprócz narzekania, mam też pewne konstruktywne wnioski.
    Myślę, że akurat pod tym artykułem komentarze były w większości raczej dyskusją nad tymże zagadnieniem a nie głupim hejtem wobec zawodnika, który w końcu jest tylko sportowcem, a nie twórcą przepisów.
    A że Schlierenzauer jest w polskim Internecie nielubiany? Po pierwsze - ma przecież wielu zagorzałych fanów. Po drugie - pewnie się to wiąże jednak z pewnymi wydarzeniami z przeszłości, które pokazywały gorszą stronę jego charakteru. Po trzecie - przyznam szczerze - był i taki moment, że byłem już jego zwycięstwami znudzony i zirytowany.
    Nie da się jednak nie przyznać, że to wielki skoczek.

  • MarcinBB redaktor
    @dervish

    Nie szkodzi. Nie ma obowiązku rozumienia wszystkiego.
    Jeśli jednak łaskawie pozwolisz, to będę tu malował takie obrazki na jakie mam ochotę. A to co powinienem a czego nie, pozostawię swojemu sumieniu.

  • Karol bywalec

    Tym bardziej widać rozsądek przebijający przez decyzję Pana Małysza, który skończył karierę gdy był wysoko i przy okazji mieszanie wiatrem i belkami nie było aż tak widoczne jak teraz. Zaoszczędził sobie dużo nerwów i ma spokój. Wyobrażam sobie jak bardzo to musi irytować skoczka który daje z siebie ile może i uzyskuje rezultat podobny do lidera a jest na końcu stawki.
    W pierwsej 10siatce mamy zawodnikow co w 1serii mieli po ok125 a ci co mieli po ok 130 zamykali trzydziestke.bez komentarza.Czyli w takim razie juz nie chodiz o odleglosc ale o punkty za wiatr i belke.Moze niech zaczna skakac do celu.
    Na takie skoki zanosiło się od kilku lat o czym z uporem maniaka informowali ludzie na forach.
    To jest po prostu oszustwo. Równie dobrze mogli mu obniżyć rozbieg o 15 pozycji, wystarczyłoby mu, żeby skoczył około 100 metrów i też by wygrał.
    Muszą dociągnąć go do 60 ciu zwycięstw nie ważne jak bo zawsze taki Tepes może powiedzieć, że zbliżał się huragan pod narty i było niebezpiecznie.

  • Meggy92 stały bywalec

    *po rozum do głowy w niedzielnym konkursie

  • Meggy92 stały bywalec
    ogólnie

    Jej, naprawdę zaczynam się cieszyć, że akurat sobotniego konkursu nie miałam okazji oglądać. O ile (poza Kusammo, które było dobijające) nie narzekam na sportowy poziom obecnego sezonu (cieszą mnie zwycięstwa Koudiego, grający wszystkim na nosie Kasai, rozszalały na skoczni Ammann, mocne wejście Hayboeka czy Eisenbichlera), to zdaje się, że ten konkurs, o którym piszecie rzeczywiście przekroczył wszelkie granice. Jakaż różnica wobec emocji czysto sportowych drużynówki w Klingental, która była na ogólnym poziomie fantastycznym widowiskiem.
    Jak dla mnie, jeśli belkę obniża się dla ostatniej 15, to jest to do zniesienia. OK, trochę wypacza wyniki, ale skoczkowie w zbliżonej formie rywalizują tu między sobą w zbliżonych warunkach (dlatego obecnie system KO stanowi taki problem, gdy rozstrzał warunków dla czołowych zawodników jest czasem nie do ogarnięcia). Ale obniżenie belki dla dajmy na to 3 najlepszych to jest skandal (Fannemmel sam powiedział, że gdy Schlierenzauerowi obniżono belkę, wiedział, że przegrał). W związku z niezobaczeniem konkursu nie towarzyszy mi tak duży niesmak, jak Wam, z czego się cieszę, bo po co się jeszcze dodatkowo niesmaczyć. Absolutnie do rozpaczy doprowadzało mnie zaczynanie konkursów od nowa i chwała FISowi na wysokość, że, z powodów "medialnych", zapobiegł temu utrudnieniu. Czekanie na "zbliżone warunki" zawsze, ale to zawsze kończyło się tym samym psioczeniem, że jak młodemu Tepesowi wyszedł nie daj Boże skok, to "tatuś pomógł", a z kolei Adamowi zawsze Tepes w oczy. Obecnie zapalenie się lampi w 44 sekundzie byłoby wynikiem ustalonego korytarza wietrznego, a nie decyzji Tepesa, któremu zdarzyło się np. kiedyś kompletnie wybić w ten sposób Małysza z rytmu. Więc część argumentów nie działa, a inne były po tysiąckroć podnoszone. Dobrze, że jury poszło po rozum do głowy, choć nigdy nie rozstrzygniemy, czy przy kompensatach zmnieniającyh się o 20 punktów w ciągu skoków pięciu zawodników rozgrywanie zawodów ma sens.

  • Aaabbbb profesor

    Gdyby w każdej dyscyplinie sportu wprowadzać regulacje mające wyrównać szanse, to Legia z Barceloną grałaby w 16 na 11 z mniejszą bramką i z wiatrem. Próby zabawy z naturą i jakiegokolwiek sprawiedliwego regulowania belek, not za wiatr są bzdurą nie mającą wiele wspólnego z rzeczywistością. Żeby istotnie sprawiedliwie odzwierciedlić wpływ wiatru trzeba by jeszcze badać ułożenie skoczka w locie i zamontować z 500 czujników w tym w kombinezonie zawodnika, badające wiatr wlasny, pozorny i rzeczywisty. Oczywisty absurd. Być może w założeniu miało to wyrównywać szanse, a stało się (podobnie jak oceny za styl) narzędziem jury do forowania pupili i pomocy najsilniejszym. Sport jest piękny bo jest nieprzewidywalny. Sport jest piękny, bo czasem FC Basel może wysiudać Liverpool a Polska wygrać we wszystko z Niemcami. Sport zawsze rodził kontrowersje i prawdopodobnie zawsze będą zawiedzeni kibice. Ale skoki odarto z piękna najpierw zmieniając styl na V, a potem wprowadzając absurdalne zmiany belek, przeliczniki wiatru i rozmiary kombinezonów liczone w nanometrach. Niech federacja skoków wywali raz na zawsze najbardziej wietrzne lokalizacje (biorąc pod uwagę ostatnich kilkanaście lat) i niech dadzą ludziom skakać na bulę, na HS, gdziekolwiek. Niech jeden skoczy 50 a drugi 150. Ale niech przeciętny Kowalski wie, że ten wygrał, który poleciał dalej i ładniej. I to wszystko. Ja chcę oglądać skok, a nie sto tabelek, pasków i wykresów. Jak to w hip-hopowym przeboju "ja nie jestem p....lonym robotem" i nie chce mi się myśleć w niedzielę o 13. Chcę się cieszyć konkursem. Można moje zdanie wykpić, wyszydzić, olać. Nie przejmę się zbytnio. Ale skoki w obecnej formule mnie nie przekonują.

  • dareknal bywalec
    pomimo, że

    kilku przedmówców już to pisało ,jednak jest to na tyle irytujące że i mój głos oddam.
    Oczywiście żonglerka belką w trakcie konkursu to absolutny nonsens i jest wiązana z jedną prastarą cechą człowieka - daj mu władze będzie jej nadużywał. Belka powinny być zaspawana w odniesieni udo prognoz meteorologicznych plus wyznaczony korytarz wietrzny. KONIEC. Jedynie bardzo istotne czynnik mogą ją przesunąć w góre lub dół.
    Jeszcze idiotyczniejszym pomysłem jest, bo słabi zawodnicy ocierał sie o punkt K lub nie daj Boże HS.!!
    Zasadniczo nie mają prawa tam się znajdować. HS ma osiągać ścisła czołówka konkursu i to nie zawsze. Nie ma na tym forum chyba kibica któremu przeszkadzają skoki słabych zawodników w okolice 100-110 m dla skoczni z HS powiedzmy 140. Dokładnie tak powinno być. Dokładnie z tego powodu kulomioci słabi miotają 18-19m a mistrzowie 21-22m , skoczkowie w dal o tyczce itp. Słaby ma mieć wynik istotnie słabszy od dobrego i bardzo dobrego. Nikt nie marudzi, że słabi są na końcu, Tak w sporcie właśnie jest.
    Nic bardziej mnie nie irytuje , gdy skoczek z pierwszych numerów ( poza krajówką najlepszych nacji ) ląduje koło HS. Od razu wiadomo ze belka do d...py.
    Podumowując belka nisko, pod najlepszych słabi blisko, najlepsi daleko. Rekord to rarytas.

  • dervish profesor
    MarcinBB

    Trochę dziwię się, że powołujesz się na klakierów, do których nie adresowałem swojej wypowiedzi i których wpisy są pozbawione jakiejkolwiek treści merytorycznej i nie są niczym innym jak bezmyślnym atakiem ad personam. W ich wypowiedziach zero argumentów za to dużo złośliwości.

    Rzeczywiście zgadzamy "się po trochu", gdyby tak nie było to nie zadawałbym sobie trudu polemizowania z Tobą. Niestety nie zgadzamy się co do generaliów. Nie będę już Ciebie przekonywał. Po prostu nie ma sensu powtarzać argumentów. Moja wypowiedz była na tyle obszerna i udokumentowana, że nie ma potrzeby pisać nic więcej. Kto zada sobie trud uczciwego zgłębienia istoty nowego systemu ten zrozumie.

    Na zakończenie. Nie rozumiem w jakim celu malujesz tutaj obrazki pod tytułem "jak symulacja komputerowa w zbyt dużym stopniu zastępuje nam rzeczywistość".
    To tak jak byś żałował, że NS zbyt dobrze odwzorowuje rzeczywistość. Przecież im lepsze odwzorowanie tym lepszy wpływ kompensat na wynikający z kaprysów pogodowych poziom niesprawiedliwości.
    Temat Twojego obrazka nie ma nic wspólnego ze znanymi wadami nowego systememu. Jeżeli już to powinieneś namalować obrazek pt. "Szkoda, że symulacja komputerowa nie odwzorowuje rzeczywistości w 100 %" .

    Pozdrawiam.


  • MarcinBB redaktor
    odpowiedzi3

    @dervish
    Sorry, prościej już nie umiem.
    Sądząc z poniższej dyskusji wiele osób zrozumiało, o co mi chodzi. Może spróbuj się skupić na czytaniu ze zrozumieniem, bo po trochu wyważasz otwarte drzwi, po trochu zgadzasz się ze mną, uważając, że się nie zgadzasz a po trochu wygląda to tak, jakbyś kompletnie ignorował moje próby wyjaśnienia Ci, o co mi chodziło.

    Poza tym wyszukiwanie JAKICHKOLWIEK analogii między skokami a Formułą 1 jest tutaj kompletnie bezcelowe. Obojętnie, czy pisałbym o Formule 1, ocenie pracownika, rzucie sedesem czy jedzeniu zimnej fasolki na czas - chodzi tylko o namalowanie obrazka pod tytułem "jak symulacja komputerowa w zbyt dużym stopniu zastępuje nam rzeczywistość".
    A w przykładzie z meczem repry chodzi o to, że na jednego wpłynie to tak, że się załamie psychicznie i cały poniedziałek w pracy będzie się gapił tępo w ścianę a drugiego obejdzie to niewiele. Tak jak niektórych skoczków obniżenie belki.
    pozdrawiam

  • Mikolaj1 weteran

    Niestety trzeba przyznać, że ten weekend mówię o Lillehammer był jedną wielką patologią szczególnie ten pierwszy konkurs.
    O zwycięstwie nie zależały skoki tylko komputer i przeliczniki za belkę i wiatr.Schlierenzauer wygrał ie słusznie i większość to potwierdza gdyby wygrał zasłużenie w drugim konkursie by to również udowodnił stając na podium.W drugim konkursie przynajmniej nie było już takiej loterii i czołowa 10 skakała w bardzo równych warunkach z czego mieliśmy pokaz pięknych i dalekich lotów ale na początku to również była jedna wielka loteria.

    Podsumowując trzeba przyznać, że Kussamo zdało raczej egzamin i w następnym roku powinno pojawić się w PŚ Lillehammer niestety nie zdało egzaminu i moim zdaniem powinno wylecieć z kalendarza PŚ.

  • JankessPL doświadczony
    -

    Nie ma tutaj jakiegoś ograniczenia w słowach?Gościu piszę tak rozwiąźle i takie oczywiste fakty + swoje jakieś wizje,prawie nigdy nie piszę o czymś nowym/o mniej znanych faktach i zawsze ma swoją inną rzeczywistość

  • Karol bywalec

    Po raz pierwszy się z tobą zgodzę MSad ja też zasnąłem.
    Nie rozumiem w jakim celu facet tyle pisze i bez sensu.
    Co do samego felietonu miło się czyta i całkowicie zgadzam się z autorem.

  • MSad_ profesor
    Robie zakłady

    Kto docztał do konca epopeję dervisha z godz. 16.55 Ja w 1/8 usnąłem..Rekord swiata w komentarzach.
    Tego sie nie da czytac w przeciwienstwie do bardzo dobrego felietonu.

  • wikidajlo doświadczony
    ktos przesadza

    Mozna albo konkursy kasowac, albo wprowadzac rekompensaty i zmieniac belki. Robiac to z sensem. Przyklady z artykulu sa naciagane. Zalozmy, ze wieje wiatr 4m/s staly i wszyscy maja
    +40 pkt za wiatr. Czy to cos zmienia w wynikach? Mimo, ze w nocie 120pkt 1/3 jest za wiatr? Licza sie wzgledne wielkosci.Nie mam protokolu i nie chce mi sie grzebac, max chyba byl okolo 36pkt a min okolo 11pkt. Czyli powiedzmy 25pkt
    zawiatr, kompensowane belkami dodatkowo.

    Najsprawiedliwiej byloby zamknac ich w balonie (lub hali) by skakali z wiatrem =0, tylko transmisja bylaby cokolwiek nieciekawa, nawet jak balon bylby przezroczysty :-)

  • anonim
    @HKS

    Poddaję się.

  • HKS profesor

    @ZKuba36

    I dlatego zaraz po grupie krajowej ją podnieśli (dla Murańki), a drugiego dnia grupy krajowej nie było? Nie widzę tu w tym roku żadnego związku.

  • anonim
    Początek sezonu.

    Norwegowie ZAWSZE w pierwszym konkursie ustawiają belkę startową tak wysoko dla kwoty krajowej, że póżniej bardzo trudno z nimi wygrać, bo najlepsi skoczkowie regularnie musieliby przeskakiwać skocznię.
    Są organizatorami konkursu i nikt ich nie przekona, że belka jest za wysoko.

  • asd weteran

    moim zdaniem ideal bylby wtedy, gdyby belka w czasie konkursu byla zmieniana WTEDY I TYLKO WTEDY, gdy w dawnych czasach dokonywano restaru serii z powodu zmiany belki.

  • anonim
    Moim zdaniem.

    Nie ma co wracać do dyskusji na temat sensu zmiany belek.
    To zostało chyba już omówione ze szczegółami.
    W zasadzie można by się zgodzić, że belka powinna być stała, ustawiona pod najlepszych ale nikt się z tym nie zgodzi. FIS i TV nie zgodzą się bo nie będą anulować całych prawie serii i rozpoczynać wszystko od początku. Jeżeli wieje silny wiatr z tyłu to nawet najlepsi (Ammann) sobie z tym nie poradzą.
    Nikt nie chce oglądać całej serii skoków 80m na skoczni o HS 135. Zaprotestują sponsorzy, a w ślad za nimi zawodnicy, gdy z powodu wiatru będą skakać na bulę.
    Dobrze jest jak jest a ideału nigdy nie będzie.

  • anonim
    @ZKuba36

    Jeśli Kamil wróciłby na TCS ( np. w Innsbrucku) to na szczęście jest system KO, i skakałby w zależności od miejsca w kwali :)

  • jakledw12 weteran
    -

    Bardzo średni ten artykuł wg mnie. Były dużo lepsze, chociażby w tamtym sezonie.

  • anonim
    Trudno się mówi!

    Niestety, Kamil Stoch nie wróci już na skocznie nigdy. Po tak ciężkim urazie, mało kto się jeszcze podnosi. Po Kubicy jest to następna tzw "Gwiazda", która na własne życzenie zaprzepaściła swą karierę! Szkoda.

  • anonim

    Serio chcecie oglądać konkursy gdzie 100 metrów na skoczni k-123 daje awans do drugiej serii, a tylko najlepsza "10" potrafi przekroczyć punkt K? Bo tak bywało przed rekompensatami dlatego, że ustawiano belki pod najlepszych, czyt. nisko

  • anonim

    Świetny tekst; zupełnie się zgadzam. Poczucie humoru Samozwańczego autorytetu jest bezcenne. :D

  • buchcio początkujący

    Artykul moim zdaniem bez sensu ale to tylko moje zdanie i tyle w tym temacie

  • pawelf1 profesor
    Niska belka....

    Tu jest pies pogrzebany . Po to są treningi ,serie próbne , prognozy pogody i doświadczenie jury by ustawiać belkę "pod" najlepszych. Ja nie mam nic przeciwko by pierwszym zawodnikiem przekraczającym punkt "K" był dajmy na to skoczek nr 20-30 .........
    Jeszcze raz to powtórze ....... od tego są słabi by skakać słabo .........Zawyżanie im belki jedynie psuje konkurs i utrudnia jego odbiór.

  • HKS profesor

    @ZKuba36
    Oczywiście, że odmówię, bo belka dla tych najsłabszych powinna być ustawiona tak jakby na tej belce siedział Małysz z najlepszych lat. Jakoś wcześniej nie było z tym problemu.

    Takie manewry powinny być jednostkowe i na prawdę w jakiś skrajnych przypadkach które trudno mi sobie wyobrazić. Jestem też przeciwnikiem odejścia od anulowania serii. Mimo przeliczników powinno się od czasu do czasu rozważyć anulowanie i wznowienie skakania również w jakiś skrajnych przypadkach, przy bardzo wnikliwym przeanalizowaniu prognozy pogody.

    Ale mimo tej Twojej szydery w moim kierunku którą się odwdzięczyłem znajdziemy wspólny mianownik - niech sobie każdy obniża belkę o ile chce, ale bez żadnych dodatkowych punktów;) Jak uzna że mu się to opłaci na notach to proszę bardzo niech ryzykuje ale punktów za to nie dostanie;) W kombinacji już były takie przypadki - ba, były też przypadki kiedy jeden i ten sam zawodnik obniżał sobie belkę co konkurs mimo bliskich skoków bo miał problemy z kolanem bo nie chciał się przemęczać. Mnie to nie bawi.

  • pawelf1 profesor
    Taaak...

    O ile do rekompensat za wiatr nic nie mam o tyle obniżanie belek wywołuje u mnie wstręt . Oczywiście największa odpowiedzialność za to spada na jury które nieżle z tą belką "szaleje" .Pomijając ekstremalne konkursy gdzie jury "lubi" się mocno zamotać, to nawet w "normalnych " konkursach zaczyna obowiązywać jakaś głupia tendencja by " wszyscy skakali daleko". Ustawia się belkę zbyt wysoko , "A co tam ,możemy przecież obniżyć" .
    Belka powinna być ustawia pod najlepszych i tylko wyjątkowo obniżana tym najlepszym .
    Od tego są słabi zwodnicy by skakać słabo a bula by baru w nią "zabuliło. Sytuacja gdzie zawodnik uzyskuje 127m z wysokiej belki i nie wchodzi do "30" , a drugi skacze tyle samo z belki niższej i prowadzi po 1 serii jest i komiczna i mocno niestrawna.

  • anonim
    Zdecydowanie pożegnanie ze skokami

    Mocno się z autorem zgadzam, co istoty problemu. Jeśli to dalej tak będzie się rozwijać nie będę tracił czasu na oglądanie czegoś co kompletnie wymyka się mojej ocenie. Jeśli nie mogę stwierdzić czy uczciwie oceniono konkretny skok to, przykro mi, nie zamierzam ufać za przeproszeniem "przelicznikom". Ktoś "kreuje" widowisko? Ok na pewno ktoś to będzie oglądał ale, i tu nie zgodzę się z autorem co do jego porównania z formułą 1. Lepiej oddaje to porównanie z regatami: to tak jakby żeglarze mieliby by czekać aż "jury" wyliczy kto wygrał, nie ważne kto pierwszy minie metę. I nikt nie będzie w stanie tego zweryfikować.

  • JankessPL doświadczony
    @ZKuba36

    Belka powinna być dostosowana do najmocniejszych,a nie najsłabszych,jak bd nisko to Stoch sobie nic nie zrobi

  • anonim
    @HKS

    Aż się boję. Ciekawe co będziesz pisał, gdy na skocznię powróci nie mający punktów Stoch. Będzie skakał wśród zawodników, którzy nie zdobyli jeszcze punktu. Belka będzie bardzo wysoko. Odmówisz mu prawa do obniżenia belki? Myśl a potem pisz a nie odwrotnie.

  • HKS profesor

    @ZKuba36
    Za to Tobie bardzo często zdarza się zawierać niepoliczalną liczbę bzdur dlatego zazwyczaj daruje sobie czytania eksperta od trenowania, który może poczuć się ważniejszy, wówczas gdy pokazuje swoją domniemaną wyższość - wpisy Dervisha i Twoje nie kierowane bezpośrednio do mnie omijam szerokim łukiem bo szkoda czasu na czytanie tego pseudo fachowego bełkotu.

    Natomiast co do meritum. Jeśli po pierwszej serii dwóch zawodników różni 0.1 pkt i ten drugi od końca przeskakuje skocznie to JAKIM PRAWEM można temu drugiemu obniżać rozbieg? Przy dosyć wyrównanym poziomie to AUTOMATYCZNIE daje temu drugiemu zwycięstwo bo w skrajnym przypadku może to być 12-13 punktów na notach, w przypadku zwykłym 6-8 - jako nieskazitelny fachowiec umiesz to chyba przeliczyć na metry;)


    A czy mogę sobie zażyczyć skoku z miejsca z progu panie fachowiec?;) Dlaczego wprowadzać jakiś limit obniżenia belki - skąd bierze się taka sztuczna limitowana granica? Zapewne w swoich pseudonaukowych rozważaniach byś to jakoś obronił, ale nie mówimy o matematyce w Twojej alternatywnej rzeczywistości. Mówimy o realnej sytuacji.

  • sledzik16 profesor

    Dokładnie według mnie jest tak jak w tym artykule.
    Jak ma przybywać kibiców skoków narciarskich jak przeciętny człowiek który nie interesuje się skokami narciarskim gdyby oglądał ten weekend w Lillehammer na pewno nie wiedział by o co chodzi w tej dyscyplinie.

  • anonim
    @HKS

    Chyba od bardzo dawna nie udało ci się w jednym komentarzu napisać tylu bzdur.
    Nie przyszło ci przypadkiem do główki, że zawody powinny być rozgrywane na skoczni a nie poza nią? Każda skocznia ma swój wymiar. Powinieneś o tym wiedzieć. Zmuszać zawodnika aby musiał przeskakiwać skocznię to jest kryminał.
    Jeżeli gorszy (przedostatni) skoczek przeskoczył skocznię to OBOWIĄZKIEM nawet jury a nie ostatniego (najlepszego) skoczka było żądanie obniżenia belki.
    Nawiasem mówiąc to ostatni zawodnik, pomimo obniżenia belki, również przeskoczył skocznię.
    Jeżeli przedostatni skoczek czuł się tak mocny, to mógł sobie zażyczyć obniżenie belki nawet o 3 stopnie i wtedy miałby tyle "darmowych punktów", że ostatni skoczek byłby bez szans. Zabraniał mu ktoś?

  • aroooooooooooooo początkujący
    aroooooooooooo

    Wywalić te całe punkty zostawić tylko belkę na wyjątkowe sytuacje, nie chcę konkursów od nowa jak to miało miejsce parę lat temu.
    A i jeszcze jedno odczepcie się od Rosji, bo to jedyny praworządny kraj w Europie, a Putin to mój idol.

  • HKS profesor

    @EmiI
    Latanie belkami robi zasadniczą różnicę, bo wypacza noty. Już pomijam że nie jury powinno decydować z której belki się da skoczyć, a zawodnik ma pokazać czy się da skoczyć;) Na 100 metrze czekają jakieś płonące obręcze że się wszyscy boją takich skoków?;)

    Jak chce sobie pomatematykować to sobie mogę obejrzeć kombinację norweską i zastanawiać się ile ten powinien mieć przewagi nad tym. Niedługo dojdzie do tego że trzeba będzie mieć formułę w excelu żeby móc oszacować miejsce zawodnika przed wynikiem.

    "Tylko że obniżka belki jeśli coś przynosi to szkodę zawodnikowi, a nie korzyść" - ten cytat to już totalny absurd. Sport to nie jest matematyka. To tak jakby powiedzieć, że "ten lek to może tylko pomóc, nie może zaszkodzić" ale bardzo mi przykro - człowiek jest unikalną i nieztabelaaryzowaną jednostką. Jednemu coś pomaga, innemu nie i tak będzie zawsze.

    Jury robi z siebie kretynów wiele razy:
    - jeśli przedostatni zawodnik przeskakuje skocznie, to nie powinno być ŻADNEGO PRAWA do obniżenia belki ostatniemu. Przecież to jest dodanie mu prawie 10 punktów na notach. Jeden przeskoczy i ustał to jak drugi chce z nim wygrać, to niech też przeskoczy albo niech skraca skok - jego ryzyko.
    - ustawianie wysokiej belki na początku. Powoduje to że "leszcze" mają dalekie skoki i dobre noty, a jeśli po obniżeniu belki na środkowych zawodników padną słabsze warunki to są skreśleni bo zbyt duża stracą na notach. Nie dość, że o notach decyduje odległość czyli wiatr, to jeszcze dorzuca się belkę.

    Można skutecznie wypaczyć i czołówkę i dalsze miejsca. A jak ktoś skoczy 130 metrów i nie awansuje do drugiej serii to będzie bardziej szczęśliwy niż po skoku na 100 metrów? Co to dla niego za różnica.

    @Kolos
    Moim zdaniem belka powinna być zawsze szacowana lekko w dół. Zazwyczaj po prognozach i na podstawie próbnej można ją oszacować idealnie, a to że jeden konkurs na 15 będzie ze skakaniem maksymalnie w okolicach 125 - bardzo dobrze. Jakbym był kibicem pod skocznią i wszyscy by skakali 135 metrów to wcale bym nie czuł że uczestniczę w jakimś świetnym widowisku.

    @MarcinBB
    Jakby przelicznikiem belkowym zejść do progu skoczni, to nikt nie miałby szans z zawodnikiem skaczącym z miejsca.

  • asd weteran

    ja wole niskie, ale sprawiedliwe i stale ustawienie belki, gdzie zawodnicy slabi spadaja na bule, sredni gdzies w okolicach punku k i dopiero czolowka gdzies tam powyzej punktu k laduje, niz totalny przekret ze stale obnizana belka, gdzie zawodnik slabszy z wyzszej belki nie ma prawa byc wysoko, bo chocby skoczyl za hs, to i tak przegra bo dalej juz nie skoczy, a lepszym skoczkom obniza.

  • IchBinDa weteran
    Stinger

    Szczerze? Ja tam jestem janusz z natury i takich konkursów jak, powiedzmy, Bischofshofen 2001 - czyli w pierwszej serii jeden zawodnik przeskakujący punkt K i masowe bulenie przedtem - oglądać nie chcę. No chyba że przeskakującym jest akurat jakiś Polak : )

  • MarcinBB redaktor
    odpowiedzi 2

    @Kolos

    Mówienie że ktokolwiek dostał "punkty za free" jest nieporozumieniem. Te punkty nie są "za free" bo statystycznie im krótszy najazd tym krótszy skok a punkty mają w założeniu rekompensować ten krótszy najazd i krótszy skok. Jeśli punkty za obniżanie belek są "za free" to czemu wszyscy od drugiego zawodnika nie ustawiają sobie najniższej belki na skoczni, żeby dostać mnóstwo "darmowych" punktów?

    To, że krytykuję sytuację, gdy przeliczniki mają za duży wpływ na wyniki, nie oznacza, że są one kompletnie odklejone od rzeczywistości.

    @EmiI

    No oczywiście że wiatr wypacza konkursy.

    Ale przeliczniki w ekstremalnych sytuacjach też zamiast pomagać, wypaczają go jeszcze bardziej. Proszę, czytaj uważnie.Komentarz zmoderowany (Moderator nr:128) / 2014-12-09 13:13:50

  • IchBinDa weteran
    Micx

    "dopóki nie wprowadzą przeliczenia wiatru bocznego"

    ???

    Masz na myśli wiatr idealnie boczny - czyli wiejący pod kątem 90 stopni? Bo każdy inny jest uwzględniony.

  • Stinger profesor
    veltomanka

    Myślę że długie skoki w wykonaniu wszystkich są widowiskowe ale na dłuższą metę jest to bez sensu bo i tak wiadomo że później belka pójdzie w dół i może wygrać ten kto nie skoczy najdalej. Coś takiego mnie nie przekonuje, już wolę klepanie buli na początku i czym lepszy skoczek tym dłuższy skok i tak to powinno wyglądać.

  • anonim
    Przeliczniki

    Powiem tylko jedno, dopóki nie wprowadzą przeliczenia wiatru bocznego, to te przeliczniki zupełnie nie odzwierciedlają warunków na skoczni

  • veltomanka bywalec

    Żonglowanie belkami jest nieuzasadnione i niesprawiedliwe. Jakoś nie przekonuje mnie argument podawany chyba kiedyś przez Hofera,że długie skoki w wykonaniu wszystkich są bardziej widowiskowe. Może i są ale później i tak przeciętny widz nie może połapać się w tym dlaczego to ten s nie inny zawodnik jest liderem. Zgadzam się ze zdaniem Pana Marcina,że rekompensata za wiatr w żadnym wypadku nie powinna stanowić aż 25% noty zawodnika, bo w takim wypadku ze sportu robi się jakiś skokolotek. Sobotni konkurs był niewątpliwie parodią konkursu i pewnie zostanie zapamiętany jako jeden z najgorszych,oglądając go poczułam już w pewnym momencie zniechęcenie i potwierdziło się,że gdzie Gregor nie może tam Walter pomoże,bo zwycięstwo należało się Andersowi jak psu kość.

  • Zakrza stały bywalec

    Ale w Formule 1 nie jeżdżą rajdowcy. Rajdowcy jeżdżą w rajdach.

  • Stinger profesor

    Nie uważam by wiatr w sobotnim konkursie odgrywał aż taką dużą rolę, oczywiście był on mocny ale plusem było to że wiał z jednego kierunki a nie tak ja kw niedziele kiedy non stop zmieniał kierunek.

    Osobiście najbardziej denerwuje mnie żonglowanie belką. Zgadzam się z osobami które twierdzą że nie powinno być tak że konkurs zaczynamy z załóżmy belki 15 i słabi skaczą ponad punkt K czy pod HS... To powinno iść po kolei najsłabsi skaczą przed punktem K i czym lepszy tym dłuższy skok.
    Ruszanie belki powinno być tylko w sytuacji już na prawdę przymusowej.

  • nieznany weteran

    Chyba jedyną nadzieją na eliminację Hofera ze światowych skoków jest zakrecenie kurka z dopływem kasy poprzez mechanizm rynkowy. Być może w końcu sponsorzy się odwroca od tej niegdyś dyscypliny sportu (obecnie to już raczej tylko show) oraz zadna telewizja nie będzie chciała tego transmitować. Blazenada z tancem belkami i losowaniem szczęśliwych numerkow "za wiatr" dobiegłaby końca i wrocilibysmy do czasów, gdy skoki narciarskie były dyscypliną sportu.
    To chyba zbyt piękne, by mogło się urzeczywistnić... Chociaż weekend w Lillehammer to krok we właściwym kierunku.

  • dejw profesor

    Podobnie jak @Janeman uważam, że największym błędem, który sobotnim zawodom nadał rangę cyrkową była właśnie owa żonglerka belkami. Wiatr jak wiatr - niby wiało calusieńki konkurs z tyłu, ale z tak zmienną siłą, że nazwanie warunkami bardzo loteryjnymi jest dla mnie jak najbardziej prawdziwe. A z takimi warunkami nie poradzi sobie nawet najbardziej dokładny i przemyślany system. Obecny trochę wyrówna szanse, da możliwość startu w drugiej rundzie pechowcom, zredukuje faktyczną wartość skoku fuksiarzom. Ale z pewnością tylko w znikomym stopniu odwzoruje rzeczywiste warunki.
    Żonglerka belką + tak loteryjne warunki spowodowała totalny chaos. Trafienie noty, lokaty którą zajmie zawodnik po swoim skoku graniczyło niemal z cudem. Jestem zdania, że rozbieg to można sobie zmieniać na treningach, seriach próbnych, żeby OPTYMALNIE dobrać właściwy na zawody. Zmienić raz, czy dwa gdy wiatr zaczyna cichnąć, lub wzmagać się, zmieniać kierunek. Ale na Boga, nie może być tak, że każdy kolejny zawodnik skacze z zupełnie innego rozbiegu..

  • Peter90 stały bywalec

    Skoki idą złym kierunku.F1 Panie Marcinie to był zły przykład jeśli to Pan pisał.Przypuśćmy ktoś oddaje skok 125 metrów i obejmuje prowadzenie.Po chwili następuje zmiana belki i skoczek osiąga 121 metrów,a ten nagle obejmuje prowadzenie.To jest według nie ten kierunek.Wolałem kiedyś oglądać.Krótko mówiąc komputer przejął wynik i łatwo zobaczyć,że mogą być sfałszowane wyniki konkursu.Uważam,ze skoki tracą swoją dyscyplinę.Kiedyś się liczyła odległość i to było najlepsza opcja,a teraz to nie wiadomo,co jest dobre;/.

  • Kolos profesor

    Istotną problemu jest zdanie które napisał MarcinBB, o czym zresztą od kilku lat piszę:

    "Gdyby zamiast stosować ten przelicznik, przeczekać podmuchy i dać im skakać w bardzo podobnych warunkach, wynik byłby zupełnie inny. Ale tego nie robimy, bo przecież mamy przelicznik. "

    I to jest największy problem.

  • Kolos profesor
    Emil

    Bo jury generalnie nie ma interesu żeby komuś szkodzić (bo to i trudne i ryzykowne) , za to może niektórym pomagać tak jak schlierezerowi w sobotę.

    Zresztą jakie jury, wszystkim i tak trzęsie hofer.

  • Kolos profesor
    Emil

    Jak wieje pod narty to obniżka belki jest czysta korzyścią, Odległość się nie zmniejsza a punkty dodatkowe są.

    W przypadku wiatru w plecy nie jest już tak prosto, ale tu wiele zależy od zawodnika i jego umiejętności radzenia sobie z wiatrem.

    Generalnie 1-2 belki różnicy to żadna różnica a tylko środek do manipulowania wynikami...

  • Kolos profesor
    Emil

    Może tak - wiatr wypacza wyniki w sposób obiektywny a przeliczniki w nieobiektywny...

    W przypadku samego wiatru skoczkowie ryzykuje tylko ze trafi w dobre warunki albo nie.

    Odkąd są punkty za wiatr mniej istotne stało się trafienie w dobre warunki a ważniejsze jest trafienie w dobry pomiar wiatru...

  • EmiI profesor
    @Kolos

    Tylko że obniżka belki jeśli coś przynosi to szkodę zawodnikowi, a nie korzyść. A trener jak będzie szkodził swojemu to pretensje będą mogli tylko do siebie, a jak członek jury komuś zaszkodzi to będzie inaczej to wyglądać.

  • Kolos profesor
    Emil

    Przeszliśmy już przez epokę nieomal nieograniczanej możliwości trenerów do zmiany belki. I nie wyszło to na dobre.

    Prawda jest taka że JAKAKOLWIEK zmiana belki w trakcie konkursu wypacza wyniki, w sposób większy lub mniejszy ale zawsze.

    Jednak lepiej żeby tylko jury miało takie prawo do zmiany belek. To mimo wszystko mniej interesowne ciało niż trener reprezentacji. Chociaż patrząc na sobotni konkurs to decyzje jury (tyle że sterowane przez hofera) też nie zawsze są wolne od chęci wspomagania konkretnego zawodnika...

  • EmiI profesor
    @MarcinBB

    Właściwie bym się zgodził ale... jednak twierdzę że to wiatr wypacza konkursy a nie przeliczniki. Jeśli jeden ma 2,8 z tyłu a inny 0,2 to nikt mi nie wmówi że winny wszelkiego zła jest jakiś przelicznik który temu pierwszemu dodał punkty. Co najwyżej jury które tak tych zawodników puściło, ale czasem inaczej się nie da. No chyba że chcemy mieć odwołany konkurs. Co kto woli.
    Co do belki tutaj zgoda. I jak jestem zwolennikiem w tej kwestii innego posunięcia niż większość gdzie wolą by prawo do obniżki miało tylko jury. Ja bym wolał by prawo obniżki bez restartu miał tylko...trener. Czemu jakieś jury ma skoczkowi obniżać belkę, przez co zupełnie zmieniać parametry jego skoku względem rywali i może pozbawiać go szans? A trener wiadomo, jak chce ryzykować to niech ryzykuje, najwyżej potem się drugi raz zastanowi.

  • Doors stały bywalec
    Moja opinia

    Jury w "dawnych czasach" 3 razy się zastanowiło gdy ustawiło belkę na konkurs. Wiele razy mieliśmy do czynienia z loteryjnymi wynikami konkursu, ale można było to zwalić na pogodę, było to ok. A byli też zawodnicy jak Małysz czy Ahonen, dla których warunki nie odgrywały większej roli. Skakali w każdych.

    Teraz niestety dochodzi do dużych manipulacji. Jury ustala belkę "rzutem kostką'. Mogą zmieniać ją 15 razy na konkurs i kto im zabroni?
    O ile uważam, że generalnie przepis z możliwością zmiany belki jest bardzo trafiony, to jednak musi to dotyczyć tylko ekstremalnych sytuacji zagrażających odwołaniem konkursu! Nie może być tak, że dany zawodnik skoczy 3 metry bliżej niż HS skoczni i już jest to powód do zmiany belki. Nikt zupełnie w tym FISie nie bierze odpowiedzialności za swoje decyzje (ustalenie belki)?

    Druga kwestia to przeliczniki za wiatr. Jak zobaczyłem, że w próbnej dochodzą do +40 pkt to się chwyciłem za głowę. To już 1/3 noty. I tak jak napisał MarcinBB. Nie można mieć przed skokiem zagwarantowanej tak dużej ilości punktów.

  • Janeman profesor

    Najwiekszym problemem nie była wysokość rekompensat, ani nawet ich możliwa niesprawiedliwość w pewnych przypadkach. Najbardziej wypaczła konkurs żonglerka belkami- czyli poprostu czynnik ludzki.To z reszta nie pierwszy przypadek gdy jury chce zostać gwiazdą wieczoru. Mysle ze przepisy dotyczace zmiany belek powinny zostać zmienione, tak zeby belke mozna było zmienic tylko ze wzgledow bezpieczenstwa, a nie ze wzgledow marketingowych.Przy obecnych przepisach jury zmienia belke "by wszyscy latali daleko i konkurs był atrakcyjny" - tylko ze dla mnie konkurs jest bardziej atrakcyjny gdy połowa zawodnikow skoczy 110m ale w czołówce uplasuja sie Ci co skoczyli najdalej.Bo jaki sens ma konkurs gdzie wszyscy skacza po 130m i skład podium nie ma zadnej korelacji z odległoscia?

  • EmiI profesor
    @Kolos

    2,44 m/s z tyłu to w miarę dobre warunki? Kiedy średnia dla tej serii wynosiło 1,57? No niech będzie... Tylko jak na złość Schlierenzauer wygrał także II serię. Mając autentycznie lepsze warunki niż większość zawodników. Zresztą w Twojej wypowiedzi widzę niekonsekwencje. Sądzisz że obniżenie z 15 na 13 dla Gregora było "punktami gratis" a z 13 na 12 dla Fannelema "pozbawieniem zwycięstwa"? Bo Fannemel skakał z 12 belki w 1 serii nie z 15.

  • Kolos profesor
    Emil

    Jak belka nie robi różnicy?? Taki schlierezer dostał za free 11 punktów bo tuż przednim obniżyli rozbieg o 2 wysokości a że skakał w miarę dobrych warunkach, to belka nie miała wpływu na odległość a darmowe punkty były. Sprytne było trzy skoki później wrócić do belki nr. 15 bo skaczący z tej belki zawodnicy nie miel szans wyprzedzić schlierezera mimo iż skakali dużo dalej.

    Gdyby zachowano belkę nr. 13 już do końca serii to paru skoczków (z Fannemelem na czele) by schlierezera wyprzedziła.

    Zresztą Fannemle został perfidnie okradziony z wygranej. Wszyscy widzieli że w pierwszej serii wyraźnie przeskoczył linię "To beat" a i tak nie prowadził...

    Ile jest wart schlierezer pokazał drugi, niedzielny konkurs, który może nie był przeprowadzany w lepszych warunkach niż w sobotę ale na pewno bardziej sprawiedliwe przez sędziów - jeśli ktoś przez 3 poprzednie konkursy i dzień później nie łapie się do top 10 a nagle jak meteor wygra konkurs i to tylko dzięki punktom za belkę to jest coś nie tak.. Koronny dowód na przekręty w Sobotę.

  • Kolos profesor
    HKS

    Tu zapomniałem dodać ze gdyby belka była standardowo nisko ustawiana to słabi skoczkowie nie umieliby dolecieć do 100 metra a najlepsi do punktu K... (przy warunkach takich jak w sobotę) Mimo wszystko chyba nie o to chodzi w skokach...

  • Kolos profesor
    HKS

    Zgadzam się ale trzeba jednak robić to z głową - w sobotę belka nie mogła być nisko skoro wiało w plecy (przeważnie) i to mocno tylko właśnie wysoko S ędziowie popełnili ogromny błąd zmieniając belkę z planowanej 15 na 10. Co i tak zmienili już po kilku skokach (chyba ze to było zaplanowane zagranie pod schlierenzauera czego wykluczyć się nie da).

    Wtedy uniknięto by przynajmniej tych kolosalnych punktów za belkę.

    No i oczywiście tka jak mówisz - belka w konkursie powinna być w zasadzie nienaruszalna. Hofer nie raz się chwali jak to dokładne prognozy pogody mają wiec chyba mogą ustawić na tej podstawie optymalny rozbieg nie naruszalny chyba ze ekstremalnie zmienią się warunki...

  • EmiI profesor

    Nie no, nie przesadzajmy z tym sobotnim konkursem. no był megatragiczny ale to była głównie wina wiatru. Kiedy jeden ma dodane za wiatr +32 a inny +1 to latanie belkami nie robi większej różnicy. A zawodnik co co miał wtedy w 1 serii najwięcej odjęte czyli Kraus do wygrania tej serii potrzebował 137 metrów i to przy notach 54. Więc bez przesady. Gorzej było w niedziele. Wiatr hulał ze wszystkich stron, latania belkami było niby mniej ale raczej w dół i taki Bojarincew do wygrania serii potrzebował skoku na rekord skoczni i ocenionego też na 54.

  • Kolos profesor
    Gratulacje

    Jestem pod wrażeniem, Wiele gratulacje dla autora. To chyba najlepszy artykuł jaki "popełnił" w karierze. Oby tak dalej.

    Zgadzam się całkowicie co do istoty problemu z systemem. Sam bym tego lepiej nie ujął.

  • Anomander_Rake bywalec

    "Ba, najlepiej ustawmy każdemu belkę żeby skakał w okolicy HS i później mu się odpowiednio poodejmuje i ktoś wygra." Cytat HKS-a najlepiej podsumowuje cały ten cyrk z przestawianiem belki i przelicznikami w sobotę. Ten konkurs nie powinien był się w ogóle odbyć.
    Do tego ta końcówka 1 serii, gdzie kolejnych iluś tam najlepszych w klasyfikacji skoczków lądowało na sto kilkunastym metrze i z biedą awansowało do 30 albo i nie [choćby Ammann czy Kasai], to była jakaś porażka. Dziwne, że skoro już i tak bez umiaru przekładano tę belkę, to akurat wtedy nie pomyślano o jej podniesieniu...

  • anonim
    bz

    Samozwańcza pajacownia trwa

  • EmiI profesor

    Ogólnie rozbieg powinien być ustawiony tak żeby w systemie przeliczników, każdy z zawodników biorący udział w konkursie miał szanse wygrać serię. I tylko tego tak naprawdę oczekuje. Żeby nie było sytuacji że pod koniec 1 serii, ten co skakał z nr 1 by ją wygrać, musiałby skoczyć na HS-140 155 metrów i to jeszcze kiedy lider skoczył niecałe 140. Ale to sytuacje marginalne.

    Poza tym zgadzam się tak ogólnie z dervishem Problemem nie jest to że przelicznik za wiatr jest za duży, tylko to że czasem nie odpowiada stanowi faktycznemu. Czy w sobotę tak było. Wielu po skoku Schlierenzauera w 1 serii myślało że tak a on jak na złość wygrał II serię..Akurat w sobotę był stabilny tylny wiatr co tylko zmieniał siłę, czyli raczej dobre warunki dla przeliczników. Gorzej było w niedzielę, kiedy wiało ze wszystkich kierunków i to czasem podczas jednego skoku.

  • Jarek stały bywalec

    Dobrze, że Kamil już osiągnął prawie wszystko, więc nie może mówić o pechu. Kontuzja przy wysokim wyczynie jest rzeczą normalną. Oby Kamil wrócił jeszcze do dobrego skakania.
    A Piotrek? Ma możliwości. Inni - też.

  • monia866 doświadczony
    Tym razem w Rosji

    raczej nie uslyszymy polskiego hymnu...

  • anonim
    Rossija to pikny kraj

    Polacy to dopiero ...umysłu szukają.

  • luki2662 stały bywalec

    Nie porównuj formuły 1 do skoków to po pierwsze. to inna bajka w której rożne rzeczy się dzieją. Podobnie jest z innymi sportami typu Moto GP bo tam rządzi całkowity przypadek, awaria, wypadek i złe decyzje zespołu mogą przyczynić się do braku szczęścia albo sukcesu. Nie oglądam skoków bo to nie jest już sport. Uważam że nie maa już co oglądać skoro wyniki są niewiarygodne i nie sprawiedliwe. Bardziej ciekawe od skoków były zawody w narciarstwie alpejskim bo tam nie ma kalkulowania a umiejętności.

    A w Rosji dwie rzeczy są pewne:
    Spirytus i Ruskie baby w babie :P

    http://www.swiatobrazu.pl/fotografie/galeria/zdjecie/uzytkownika/baby_trilyb36u14iuzci8v3zgmajj3k

  • tomek20 weteran

    istotne*

  • tomek20 weteran

    Bardzo cenne uwagi, szczególnie analiza sobotniego konkursu i wpływu systemu na jego wyniki. Jedna mała uwaga, kierowcy F1 to nie to samo co rajdowcy, ale to w sumie dla tego tekstu nie istotnie :)

  • Major_Kuprich profesor
    Uwaga mam żart

    3 ludzi spotyka się w jednym domu, po ilu godzinach opuszczą ten dom ?
    Odpoiwedź:
    zostaną całą noc xD

  • HKS profesor

    @IchBinDa
    E tam, kilka razy na sezon mógłby być taki konkurs, gdzie zwycięzca skacze 125 metrów, a awans daje 105 i niekoniecznie musi to być Sapporo;). Są też zawodnicy, którzy lepiej się czują przy bardzo niskich prędkościach. Oczywiście w skokach chodzi o to żeby było jak najdalej i jury powinno szacować belkę na skok najlepszego w okolicach HS, ale wydaje mi się że dzięki możliwości zmiany belki podchodzą do tego lekkomyślnie "Dobra Walter, jedziemy z 20 a najwyżej się obniży, nie ma co kombinować a kibice będą zadowoleni bo ich grupa krajowa skoczy po 125 metrów".

    W sobotę to już najbardziej tęgie matematyczne głowy nie miały szans na oszacowanie noty większości skoczków - to było jak wróżenie z fusów i to mając panel live.

    Taki Zniszczoł przez to że bardzo ładnie ląduje i potrafi wykorzystać warunki na wyższej belce i lepszych warunkach już na samych notach w sobotę zyskał około 5 punktów a to w kontekście walki o 30 bardzo dużo. Możliwość zmiany belki powoduje że najlepsi chcą mieć jak najbliżej (żeby nie lądować za HS i zrobić telemark) a najsłabsi jak najwyżej (żeby przelecieć punkt K i dostać 18) i tworzy się spirala całej bezsensowności tego systemu.

  • IchBinDa weteran
    MarcinBB

    Właściwie to Michaela Sembello : )
    Jakby nasi skoczkowie się rozpędzali w takim tempie (i z i tak nie najgorszego poziomu na starcie), to ich spokojne wejście w sezon byłbym w stanie obserwować z większym, hmmm, spokojem.

  • PGr doświadczony
    porównanie do F1

    mi się spodobało :)
    Jeszcze DRS dla skoczka by się przydał i "skakanie belką" było by zbędne ... to by dopiero Hofer nowinkę wprowadził.

  • dervish profesor

    Przykład z F1 i symulacją uważam za nieadekwatny. Nie będę się rozpisywał dlaczego. Jednym zdaniem: w systemie rekompensat nie mamy do czynienia z symulacją o jakiej wspomina Samozwańczy :).
    Symulacja na podstawie analizy dotychczasowego tempa jazdy nie ma analogii z rekompensatami w skokach.

    "Mi nie chodzi o to, że te przeliczniki i rekompensaty są bez sensu. One mają sens. Ale tylko do pewnego momentu. Tylko jeśli ich wpływ jest naprawdę nieznaczny."

    Moim zdanie szanowny Autorytecie powyższa diagnoza jest nieprawidłowa. Sens rekompensat nie jest zależny od ich wielkości.
    Rekompensaty zaczynają tracić sens, gdy warunki są loteryjne (zmiany kierunku wiatru połączone z dużymi wahaniami siły) albo wtedy gdy wiatr zmienia się tak dynamicznie, że pomiary nie odzwierciedlają faktycznych warunków w jakich został oddany skok.
    Żeby obalić błędne twierdzenie najlepiej wybrać skrajny przykład.
    Załóżmy, ze mamy duży ale STAŁY wiatr tylny na poziomie na przykład ok 2 m/s. Wówczas wszyscy skoczkowie będą dostawali kompensaty na poziomie kilkudziesięciu punktów a o wypaczeniu wyniku nie będzie mowy.
    System rekompensat doskonale zda egzamin nawet przy dużych fluktuacjach siły wiatru ale pod warunkiem, że nie będzie ulegał zmianie kierunek wiatru a w czasie skoku warunki wietrzne będą stabilne (wiatr będzie w miarę stabilny w poszczególnych punktach pomiaru).

    Troszkę gorzej system spisze się przy tych samych stabilnych warunkach gdy w grę wchodzić będzie zmiana kierunku wiatru.
    Skoczkowie skaczący pod wiatr zawsze będą mieli lepsze warunki niż ci skaczący z wiatrem. Rekompensaty nie maja za zadanie zniwelowanie niesprawiedliwości wynikającej ze zmian kierunku wiatru a jedynie zmniejszyć jej poziom.

    System przestaje dobrze działać dopiero wtedy gdy warunki są na tyle loteryjne, że trudno stwierdzić czy pomiar wiatru odzwierciedla rzeczywistość. W takim przypadku wpływ wiatru generuje podobną losowość jak podczas zawodów rozgrywanych w starym systemie, zmienia się jedynie czynnik losowy. W starym systemie karty rozdawał wiatr, a w nowym czynnikiem losowym będzie błąd pomiaru wiatru.

    O przelicznikach belkowych nie będę wspominał bo są one na tyle precyzyjne, że tylko w skrajnych i dosyć absurdalnych przypadkach mogą mieć wpływ na wartość skoku i tym samym wypaczać wyniki.

  • MarcinBB redaktor
    @IchBinDa

    No cóż, zaliczyłem po prostu spokojne wejście w sezon ;-)
    Propsy za Elvisa Costello, szczerze mnie rozbawiłeś.
    @HKS
    Hofer wychodzi z założenia, że tak by było nudno. A ja się z Tobą zgadzam.

  • IchBinDa weteran

    Autorytet się rozkręca, z weekendu na weekend coraz lepsze felietony : )

    Zazwyczaj, gdy czytam teksty typu "Żaparow skoczył 122 metry i przegrał ze Stochem, który skoczył 120, skandal", to chcę się pochlastać. Ale w przypadku sobotniego konkursu są one dużo bardziej zasadne. To była parodia, podczas której zawodnicy - i ich występy - zeszli na dalszy plan, a belka wiercąca się na zeskoku stała się główną gwiazdą przedstawienia ("she's a maniac, maniac on the floor/and she's dancing like she's never danced before"). Jestem w stanie zrozumieć zmianę długości najazdu w sytuacji znacznej zmiany warunków, ale to? Mam nadzieję nigdy tego więcej nie oglądać. Płonną, jak znam życię.

  • HKS profesor

    "Mi nie chodzi o to, że te przeliczniki i rekompensaty są bez sensu. One mają sens. Ale tylko do pewnego momentu".

    Można to podsumować w tym zdaniu;) Pierwszy konkurs to będzie zdecydowanie TOP 3 tego sezonu jeśli chodzi o karykaturę konkursu, a zapewne nawet zdecydowany zwycięzca.


    Niestety kombinacja mocnego wiatry, dużych zmian belek i co za tym idzie kolosalnych zmian not (bo wiążą się one z odległością) CAŁKOWICIE wypacza rywalizację. Druga seria trochę wyprostowała konkurs, ale pierwsza to była parodia.

    Ja od dawna bronię przeliczników za wiatr, bo one mają za zadanie tylko korygować wyniki - powiedzmy że to działa i dalej ma lepiej ten z wiatrem pod narty, ale przy zmiennych warunkach belka powinna być nisko i powinna być nieruszana. Najsłabsi będą bulić - trudno. Niektórych wykosi - trudno, na pewno to co zaprezentowali nie było sprawiedliwsze.

    Nie rozumiem tej jakieś dziwnej tendencji, żeby Ci na początku listy skakali daleko i kompletnie jej nie kupuje. Na początku skok poza punkt K powinien robić wrażenie a nie być najsłabszym.

    Niedługo się okaże że awans do drugiej serii będą dawać tylko skoki powyżej HS. Ba, najlepiej ustawmy każdemu belkę żeby skakał w okolicy HS i później mu się odpowiednio poodejmuje i ktoś wygra.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl