"Zarabiają mniej niż piłkarz w lidze regionalnej" - smutna rzeczywistość czeskich skoków

  • 2023-04-27 20:28

Ludek Matura, czeski skoczek, a potem zasłużony trener i działacz, jak wiele postaci z tamtejszego środowiska skoków narciarskich jest mocno zatroskany o stan swojej dyscypliny w kraju, który wychował przed laty wielu wybitnych zawodników. Ojciec znanego dobrze kibicom skoków Jana Matury nie widzi większych szans na to, by w najbliższym czasie sytuacja u naszych południowych sąsiadów uległa znaczącej poprawie. W rozmowie z portalem Sport.aktualne.cz uchyla też rąbka tajemnicy na temat dość zaskakujących planów trenerskiego "transferu" w Pucharze Świata.

W ostatnim czasie ze skocznią rozstał się kolejny z czeskich skoczków. Tym razem padło na 21-letniego Frantiska Lejska. Matura nie jest zaskoczony takim obrotem sprawy i zwraca uwagę na braki systemowo-finansowe w tamtejszych skokach. - Nasi chłopcy nie mają przygotowania porównywalnego z juniorami z innych krajów, więc nic dziwnego, że ciężko im się dostać do czołówki - wyjaśnia. - Widzą tylko beznadziejność, brak perspektyw. Trenują, trenują, a potem lądują w „drugiej lidze” - Pucharze Kontynentalnym między 40 a 50 miejscem. Można tak trwać do 23 roku życia, ale do czego to prowadzi? Nie zarabiają nawet tyle co piłkarz w lidze regionalnej. Właściwie to amatorzy. Klub daje im sprzęt, na zawody jeżdżą minibusem za państwowe pieniądze, ale nie da się tego porównać do warunków Polaków, Słoweńców, Austriaków, Norwegów czy Niemców.

Ojciec byłego skoczka, triumfatora Pucharu Świata w Sapporo uważa, że jedynym, który jest w stanie postawić sportowo na nogi najbardziej doświadczonego z czeskich skoczków, Romana Koudelkę, jest David Jiroutek. To pod jego opieką 33-letni dziś "Koudi" odnosił ostatnie sukcesy - w sezonie 2018/19 zajął piąte miejsce w Turnieju Czterech Skoczni. Matura postuluje, by Jiroutek ponownie wziął pod swoje skrzydła pięciokrotnego zwycięzcę zawodów Pucharu Świata. Co ciekawe, według jego wiedzy czeski trener może opuścić niebawem Półwysep Apeniński i kontynuować pacę trenera w Finlandii. - Jeszcze w ubiegłym roku trenował Francuzów, a potem przeniósł się do Włochów, którzy, jak sądzę, są z niego zadowoleni. Już pod koniec sezonu mówiło się o tym, że jest jednym z kandydatów na trenera reprezentacji Finlandii. Obie te drużyny są w lepszej sytuacji niż czescy skoczkowie i prawdopodobnie zgodziliby się na taką opcję. Roman mógłby z nimi trenować. Gdyby to ode mnie zależało, dążyłbym do tego - przekonuje.

Drugie podejście Vasji Bajca do szkolenia czeskich skoczków zakończyło się klęską. Nie było wyników, ani atmosfery w drużynie. - Roman nie ma o nim najlepszego zdania - przyznaje Matura. - Pewnie nie miałby problemów, żeby się z nim przywitać, ale na kawę raczej by z nim nie poszedł. Nie wiem, co działo się w drużynie, niestety wyniki absolutnie nie były dobre. Model treningowy, który stosował w Planicy okazał się zupełnie chybiony, chłopcy chodzili ciągle na tę samą skocznię i mieli jej dość. Odbyły się tam mistrzostwa świata, a nasza reprezentacja nic podczas nich nie pokazała. 

Czeski trener i działacz cieszy się, że stery w federacji przejęli Vit Hacek i Filip Sakala. Jednocześnie zaznacza, że nie będzie to dla nich droga usłana różami: - Dobrze, że młodzi się angażują. Wiem, na czym polega ta praca i twierdzę, że może ją podjąć tylko młoda osoba, która nie akceptuje porażek. Chłopcy wkrótce jednak zderzą się ze ścianą i przekonają się, że za pieniądze, które są w związku, czeskie skoki można co najwyżej utrzymać przy życiu, a nie naprawić. Pieniędzy jest żałośnie mało, nie staczy ich na projekty wysokiej jakości. Ale kibicuję chłopakom, są pełni energii i determinacji, by coś zmienić. Chociaż mają jedną wadę. Podobnie jak Janda, wchodzą w ten świat z samym doświadczeniem zawodniczym. Nie mają wykształcenia trenerskiego, nikogo nie trenowali, nigdy nie prowadzili klubu. Ale są to braki, które można nadrobić entuzjazmem. Może się zdarzyć, że uda im się zrealizować 50 procent założonych celów i sprawy potoczą się jednak do przodu.

- Zimą powinien działać jeden pełny kompleks skoczni, powinien być w użytku przynajmniej jeden obiekt K120 w Libercu czy Harrachovie. Mniejsze skocznie tam działają, ale chciałoby się całkowicie odrestaurować cały kompleks, żeby drużyna narodowa mogła tam w spokoju trenować. Wyjazdy do Wisły, Zakopanego czy Klingenthal? To się wiąże z istotnymi  komplikacjami. Przywrócenie naszego domowego środowiska musi być podstawą - uważa Matura senior. Podczas ostatniego walnego zgromadzenia czeskiej federacji burmistrz Harrachova, Tomáš Vašíček, zadeklarował gotowość miasta do udziału w przebudowie skoczni K120 we współpracy z krajem libereckim. Takich deklaracji było już jednak wiele i nie znajdywały one potwierdzenia w działaniach.


Adrian Dworakowski, źródło: Sport.aktualne.cz
oglądalność: (6694) komentarze: (22)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor
    @Cinu

    E-sport jest dlatego, że istnieje jeż wersja tradycyjna.

  • Arturion profesor
    @Kolos

    "naturalne tory bobslejowe."
    Czyli ulice Zakopanego np. ;-)
    Bobsleiści zjeżdżali tradycyjnie skąd mogli, dokąd mogli...

  • Cinu profesor
    @Pavel

    Śmiała teza, że e-sport wyprze sport tradycyjny. Jestem trochę w temacie i jak dla mnie e-sport zawsze pozostanie w tyle. Lata najszybszego rozwoju a może nawet szczytu popularności ma już raczej za sobą. Ludzie wolą sobie po prostu sami pograć bo nie wymaga to wielkiego wysiłku i nie trzeba nawet się ruszać z domu.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Wiem, że trendów nie zmienimy i, że jestem trochę może za stary, żeby rozumieć współczesną młodzież:). Więc masz rację.

    Ale jednak trzeba zrobić wszystko żeby "esportu" na tzw. salony czyli na Igrzyska nie wpuścić.

    Po za tym tam młodzież ciągle ten "tradycyjny" sport jednak uprawia. Jasne to już nie ta masowość co dawniej, ale pustek w klubach nie ma.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Wiesz Piotrek jak tam fanem esportu nie jestem, ale ciężko udawać, że powoli on wypiera ten tradycyjny. Oczywiście nie w pokoleniu 30+, ale już obecni nastolatkowie prędzej rozpoznają gracza w jakiego LoLa czy inna FIFE niż nawet czołowego piłkarza.

  • Kolos profesor
    @Labrador_Retriever

    Nie byłbym aż takim pesymistą. Te sporty (skoki, bobsleje) i tak istnieją jakieś 100-150 lat więc nie znikną zupełnie. Co najwyżej staną się trochę bardziej niszowe niż są obecnie ale to wszystko.

    Nawet zakładając, że zacznie się burzyć większe skocznie czy tory bobslejowe jako nierentowne (co jest nie realne) to i tak zostaną zawsze możliwości bardziej amatorskie czy bardziej prymitywne zwane bardziej z początków istnienia tych dyscyplin - małe skoczenki czy naturalne tory bobslejowe.

    Zresztą generalnie wszystkie sporty zimowe są zasadniczo niszowe i sobie radzą.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    "sport wirtualny" to po prostu granie w gry komputerowe... chyba lepiej nie iść w tę stronę za bardzo.

    "Widowiskowość" skoköw to coraz bardziej spada. Jeśli dalekich skoköw prawie brak, a wygrać może ktoś kto skoczył kilkanaście metrów krócej...

    Niemniej realnie skoków z igrzysk nikt nie wyrzuci.

  • Pavel profesor
    @Skokownik

    Zgadzam się, ale jest to bardziej ciekawostka niż realni zawodnicy. Próg wejścia dla zawodnika na MŚ jest bardzo niski, nie potrzeba wielkich umiejętności, aby taki bieg ukończyć, myślę, że sam bym te 15 km zrobił w jakimś sensownym czasie byle mieć egzotyczne obywatelstwo. Skoki to trochę inna bajka i stąd brak takich uczestników. Mimo to i tak rywalizacja skupia się na 5-6 nacjach.

  • Skokownik weteran
    @Pavel

    Biegi też mają dobrze rozwinięty plankton. Na ostatnich MŚ w Planicy wystartowała spora grupa Libańczyków(i Libanek), Haitańczyk, Saudyjczyk, dziewczyna z Mongolii, a drużyny w sprincie drużynowym kobiet miały nawet Mongolia czy Brazylia(w jej barwach między innymi niezwykle ciekawa sportsmenka Jaqueline Mourão), a w sprincie drużynowym mężczyzn było nawet Haiti. Historycznie mieliśmy też słynnych Kenijczyka Boita i Wenezuelczyka Solano.

  • Pavel profesor
    @Labrador_Retriever

    W jakiejś tam przyszłości nawet piłka może popaść w kryzys bo młodzi coraz mniej ogólnie sportem się interesują. To jest ogólnoświatowy trend i ciężko to przeskoczyć. Jedne dyscypliny umierają w ich miejsce powstają następne. Obecnie zapewne wszystko zmierza w kierunku "sportu wirtualnego".

    Co do ZIO to tam akurat 90 procent dyscyplin to nisze na kilka państw i kilka kolejnych w ramach planktonu bez znaczenia. Tak jest w biegach, łyżwach czy alpejskim przy czym te ostatnie mają lepiej rozbudowany plankton. Skoki są na tyle widowiskowe i na tyle sporo przyciągają kibiców podczas transmisji, że wszelkie wykluczenia to bajki, liczą się pieniądze.

  • Labrador_Retriever weteran
    @Pavel

    Jeszcze istnieją :) Moim zdaniem przyszłość dla sportów wymagających wysokich nakładów (takie skoki, bobsleje), a mających znikome zainteresowanie, może być brutalna. Najpierw wypadnięcie z programu igrzysk, potem dalszą degrengolada. Młodsze pokolenia mają częstokroć nieco inne zainteresowania.

    Żużel też nie ma się najlepiej. Smutne to wszystko, ale chyba trzeba się z tym pogodzić.

  • kubilaj2 weteran
    @Pavel

    Zapomniałeś doliczyć siatkówkę(z całym szacunkiem - na poważnie bawi się w to 8 krajów na krzyż)

  • Pavel profesor
    @Labrador_Retriever

    Bez przesady są konkurencje uprawiane w kilku krajach i sobie w swojej bańce istnieją np żużel, piłka wodna, czy jakieś tam bobsleje. I tak jest z skokami, liczy się 6 nacji reszta to tło, a czy te 6 nacji będzie rywalizować z planktonem z 8 innych państw czy 5 wielkiej różnicy nie robi. Czesi zlali całkiem skoki bo nikogo one nie interesują, Rumuni, Turcy czy Amerykanie coś tam działają pomimo dużo gorszej pozycji na starcie.

  • kubilaj2 weteran
    @Labrador_Retriever

    Najpewniej skoki czeka ten sam los co balet na nartach(pamięta ktoś?)

  • Labrador_Retriever weteran
    @Pavel

    Nie mówię, żeby programowo wracać do korzeni. Mówię, że tak to się skończy. No chyba że jakimś cudem w skoku wejdą jakieś wielkie pieniądze. Wiadomo, że historyczne skoki nie byłyby wielce popularne, ale przynajmniej byłyby powszechnie dostępne. A obecne skoki też niedługo nie będą nikogo interesować, jeśli nic się nie zmieni.

  • Pavel profesor

    O przyjacielu, to nie piłka ;) Zawodnik nie ma żadnej pensji ;) Jeszcze w krajach niemieckojęzycznych funkcjonuje model zatrudniania zawodnika w służbach mundurowych. Zapewne funkcjonuje model samozatrudnienia, aby rozliczać się że sponsorami i tyle. Zawodnik dochody czerpie z ewentualnych stypendiów, nagrod i umów sponsorskich.

  • ufan_panu stały bywalec

    Czy ktoś może wie, jaka jest różnica w pensji pomiędzy zawodnikiem kadry A, B, a tym z grupy regionalnej? Od którego roku życia skoczek przechodzi na umowę o pracę, czy podpisuje kontrakt ze związkiem, czy klubem? Czy ma opłacane składki ZUS i ubezpieczenie? Jakie premie finansowe za osiągnięcia sportowe? Jak jego pensja się ma proporcjonalnie do działaczy związkowych i trenerów? Kiedy z amatora zaczyna funkcjonować jako profesjonalny sportowiec z kontraktem?

  • Pavel profesor
    @Labrador_Retriever

    Historyczne skakanie zainteresuje 5 widzów na krzyż, to co robi wrażenie na kimkolwiek spoza bańki skokowej to są loty, tyle. Można bajdurzyć "o powrocie do korzeni", ale to jest mrzonka.

  • Janekx1 weteran
    @Koczek

    Potwierdzam, mając na uwadze to jakie przed paroma dniami wysrywy powiedział niejaki Kosecki z KTS Weszło czyli klubie z okręgówki rządzonym przez zakolaka.

  • Labrador_Retriever weteran

    Skoki w obecnej formie chyba niestety muszą umrzeć. To znaczy w tej ultraprofesjonalnej formie, z której Niemcy chcieli zrobić zimową Formułę 1. Ona jest po prostu nienaturalna i jak sądzę nie do utrzymania w czymś tak niszowym jak skoki narciarskie. Zobaczcie, jak wychodzicie na narty pojeździć do lasu, to choćby robiliście to najgorzej na świecie, to robicie mniej więcej to samo, co robią najlepsi biegacze na świecie. Jak zjeżdżacie z górki - to samo, jest ta bezpośrednia łączność. Kiedyś było też tak ze skokami, jak ktoś wyszedł skoczyć sobie z uklepanej ze śniegu skoczni, to robił to samo, co najlepsi skoczkowie. A teraz? Teraz skoki to bardziej latanie, a im dalej w las, tym mniej tego naturalnego skakania, a więcej latania. Więcej latania, to więcej zależności od sprzętu, warunków, wszystkiego tego, co leży w centrum kryzysu skoków. Sytuacja jest ciężka, bo prawdą jest, że skoki zabija ich własny rozwój. Po prostu zainteresowanie tego typu dyscypliną jest za wąskie, nakłady są za duże jak na to zainteresowanie. Jedyną szansą dla skoków w obecnej formie jest to, że FIS zacznie finansować multum rzeczy: obiekty, szkolenie, sprzęt... Czy to jest wykonalne? Nie wiem. W innym wypadku te skoki umrą naturalnie, bo pewnego dnia prawie nikogo już to nie będzie obchodzić. A wtedy gdzieś tam powoli będzie odradzać się w formie prawdziwego sportu to, co jest naturalne, niskonakładowe i dostępne dla każdego - skakanie. Nie latanie, które dzisiaj nam towarzyszy, ale to prehistoryczne skakanie, które kiedyś wymyślili Norwegowie.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl