Artur Sarkisian - gruziński sportowiec, który marzy o powrocie do świata skoków narciarskich

  • 2023-05-01 09:04

Dużo uroku tak zamkniętej i hermetycznej dyscyplinie jak skoki narciarskie dodają akcenty w postaci reprezentantów egzotycznych jak na tę dyscyplinę krajów. O swojej nieokiełznanej, romantycznej miłości do skoków opowiedział nam pochodzący z Gruzji Artur Sarkisian. Ale nie tylko o miłości. Również o problemach wskutek których musiał rozstać się ze swoją federacją i obsesyjnym pragnieniu powrotu do rodziny skoków narciarskich. 

Artur Sarkisian i Adam Małysz Artur Sarkisian i Adam Małysz
fot. Artur Sarkisian

Nad gruzińskim Kaukazem unosi się do dziś legenda wybitnego skoczka reprezentującego Związek Radziecki, Koby Tsakadze. Na miano legendy zapracował sobie, pomimo że brakuje mu w dorobku najważniejszych sportowych laurów. Gruzin w swoich najlepszych latach stał się zakładnikiem własnej formy i wielkich umiejętności. Przeskakiwał skocznie i nie był w stanie na płaskim już ich odcinku zakończyć lotu lądowaniem. W sezonie 1955/56 przegrał w ten sposób triumf w Turnieju Czterech Skoczni i medal igrzysk olimpijskich. W latach 1987-2002 na międzynarodowej arenie rodzinne tradycje kontynuował syn Koby, Kachaber. Gdy ten zakończył starty i skocznię zamienił na taksówkę na ulicach Chicago, wydawało się, że to definitywny koniec gruzińskich skoków, nawet takich w symbolicznym wymiarze.

Ale kilka lat później pojawiła się grupa pasjonatów, która otworzyła w Bakuriani nowy klub z sekcją skoków narciarskich. Wśród dzieciaków chętnych do spróbowania swoich sił na skoczni był Artur Sarkisian, błędnie opisany w bazie FIS jako Sarkisiani, który do dziś nie może się wyleczyć ze skoków, choć aktualnie nie ma możliwości, by się nimi zajmować. - Na nartach zacząłem jeździć, gdy miałem sześć lat - opowiada 26-letni dziś Sarkisian. - Ale potrzebowałem czegoś więcej niż samej jazdy. Gdy 2008 roku rozpoczęto nabór młodych skoczków do nowego klubu, od razu się zapisałem. Moim trenerem był Davit Diakonashvili. W treningu pomagał nam Koba Tsakadze i motywował do osiągania coraz lepszych wyników. Mieliśmy stare wyposażenie, ale z wielkim zapałem, determinacją i fanatycznym zamiłowaniem do skakania własnymi środkami odnowiliśmy starą skocznię z czasów Związku Radzieckiego, K-40, z której zrobiliśmy obiekt K-55. Jestem jego rekordzistą z wynikiem 68 metrów. Na początku było nas w grupie piętnaścioro, na końcu zostałem tylko ja.

- Rekord życiowy ustanowiłem w Predazzo, gdzie udało mi się skoczyć 130 metrów. Zawsze miałem duże plany i wielkie marzenia. Chciałem startować na największych zawodach, takich jak igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa świata. Ale z tej racji, że nie było u nas infrastruktury, na co dzień trenowałem wyłącznie "na sucho", odbywałem tylko trening fizyczny. W latach 2014-2016 trzykrotnie wziąłem udział w mistrzostwach świata juniorów bez żadnych przygotowań na skoczni. Przyjeżdżałem na miejsce zawodów i dopiero tam mogłem poskakać - wspomina zawodnik, który w 2017 roku spełnił jedno ze swych marzeń. Wystartował wówczas w kwalifikacjach do obu konkursów o mistrzostwo świata w Lahti, do których przystąpił praktycznie z marszu, bez wcześniejszej pracy na skoczni. Na mniejszej arenie uzyskał 68 metrów, na większej skoczył o cztery metry dalej. Został pierwszym od 24 lat reprezentantem Gruzji na tej imprezie. 

Ośmiokrotnie stawał na starcie zawodów z cyklu FIS Cup, po raz ostatni w sezonie 2019/2020. Potem przestał się pojawiać na światowych skoczniach. - Niestety w Gruzji powszechne są rządy klanów, nepotyzm i korupcja - ubolewa. - Nie inaczej jest w naszej federacji i drużynie skoczków narciarskich. Z tego powodu zakończyłem współpracę z gruzińskim związkiem. Wyjechałem razem z żoną do Europy. Mieszkam we Francji, nadal utrzymuję formę fizyczną, a moim największym marzeniem jest powrót do rodziny skoków narciarskich. W latach 2015-2017 studiowałem w Gruzińskiej Państwowej Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego i Sportu na wydziale trenerskim, jestem trenerem z czwartym stopniem kwalifikacji zawodowej w zakresie ogólnorozwojowego wychowania fizycznego, prowadziłem treningi skoczków narciarskich i narciarzy alpejskich. Bardzo kocham swój zawód, który zawsze wykonywałem z najwyższym profesjonalizmem. Również jako skoczek zawsze dawałem z siebie wszystko. Skakałem lepiej niż tego ode mnie oczekiwano, bo bazowałem najczęściej wyłącznie na treningu fizycznym poza skocznią.

- Tak jak mówiłem, moim największym pragnieniem jest powrót do skoków narciarskich. Najchętniej chciałbym wznowić karierę skoczka narciarskiego, ale oczywiście poza gruzińską federacją. Mogę też trenować dzieciaki na skoczni, mogę je szkolić w narciarstwie alpejskim. Mam kwalifikacje, mam doświadczenie. Gdyby któraś z europejskich federacji była zainteresowana jakąś formą współpracy, to jestem gotowy do pomocy w walce o osiąganie sukcesów! - zapowiada Gruzin. W jego ojczyźnie nadal nie dzieje się zbyt wiele w temacie skoków narciarskich. Co prawda podczas tegorocznych mistrzostw świata w Planicy, na skoczniach zaprezentowało się rodzeństwo Gobozowich, ale był to start bardziej rekreacyjny. A plany były ambitne. 

W 2016 roku do Bakuriani przyleciał ówczesny dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer. Rozmawiał z lokalnymi politykami na temat wskrzeszenia gruzińskiej infrastruktury do uprawiania skoków. Przy okazji spotkał się z Kobą Tsakadze, a z Kaukazu wyjeżdżał z pozytywnymi odczuciami. Długo przyszło nam czekać na kolejne wieści w tej sprawie, ale w latem 2019 roku minister gospodarki, Natia Nurnava, zasygnalizowała, że temat nie został zapomniany. Rok później Bakuriani otrzymało prawa przeprowadzenia Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy w 2025 roku. Mimo że organizator nie ma takiego obowiązku, Gruzini zadeklarowali, że będą chcieli przeprowadzić konkurs skoków na obiekcie 90-metrowym. Na tych deklaracjach się jednak skończyło. 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5527) komentarze: (22)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Janekx1 weteran

    130 metrów w Predazzo...

    Chyba to musiał być efekt najwyższej z możliwych belek na skoczni.

  • Kolos profesor
    @Lataj

    "Sarkisiani" to najprawdopodobniej wersja gruzińska tego nazwiska a "Sarkisian" ormiańska.

    Jako reprezentant Gruzji ma papiery wystawione na nazwisko prawdopodobnie w wersji "Sarkisiani". Sam zawodnik prawdopodobnie uważa się za Ormianina i wolałby w takiej pisowni nazwisko, ale urzędowe papiery ma jednak gruzińskie i te kraj reprezentował (i może jeszcze będzie reprezentował).

    W takiej sytuacji nie wiem co istotniejsze - osobiste odczucie czy urzędowy zapis?

    Przy czym jak jest do końca - nie wiadomo.

    W każdym razie rozpowszechniona jest wersja "Sarkisiani" nawet na Wikipedii znanej z twardego podejścia do transkrypcji co czasem daje efekty dziwne..

  • Kolos profesor
    @Lataj

    Ten "prawie klasyczny" styl to Kahaber miał na MŚL w 1994 r. A trochę jeszcze lat po tym skakał.

    Po za tym aż tak tragicznie nie skakał - potrafił nawet zająć 5 miejsce w konkursie Pucharu Kontynetalnego. I nie były to jedyne punkty PK w karierze.

  • Lataj profesor

    Też nie wiedziałem, że forma "Sarkisiani" jest niepoprawna. Nie wiem, jak bardzo skomplikowany jest gruziński zapis, a być może z jego niepoprawnej interpretacji wynika taka forma.

  • Lataj profesor
    @Kolos

    Raczej ciężko było pobić rekord ojca, skacząc w stylu klasycznym, a do tego mając łatkę "słonia".

  • Kolos profesor
    @Adrian D.

    Tak jak mówiłem - najistotniejsze jest co pisze w papierach. A tam najprawdopodobniej jest wersja z literą "i".

    Ale nie przesądzam bo pewności nie mam.

  • Adrian D. redaktor
    @Kolos

    Sam Artur prosi, by używać formy "Sarkisian", powiedział mi wprost, że forma "Sarkisiani" figurująca w bazie FIS jest niepoprawna.

  • Kolos profesor
    @Shoutaro

    Czyli mniej więcej o tym myślałem. Najistotniejsze jest jednak co pisze w papierach, a właściwie w tym przypadku to raczej w ich transkrypcji na alfabet łaciński.

    Zapewne jednak ogłaszanie błędności formy "Sarkisiani" było przedwczesne...

  • Wojciechowski profesor
    @Shoutaro

    To jest pewnie ten sam kazus, jak np. z nazwiskami Rosjan w Estonii czy na Łotwie. Taki przykładowo Gutkovskis z Rakowa Częstochowa sam zapewne nazwałby się Gutkowskij. A w papierach jest jak jest.

  • Kolos profesor
    @Wojciechowski

    Za to był na MŚ w lotach w 1994 roku :) Chociaż nie udało mu się pobić rekordu Gruzji należącego do jego ojca :).

    Po za tym młodszy Kahaber finansował się głównie sam zdaje się.

    Po 1993 r. albo przeszedł tryb startowania tylko na IO albo Gruziński związek robił jakieś trudności ze startami na MŚ.

    Ale biorąc pod uwagę, że po 1993 roku w zasadzie już rzadko startował w PŚ to chodziło raczej o startowanie półamatroskie tylko pod starty na IO. Najpewniej.

  • Shoutaro doświadczony
    @Kolos

    Już spieszę z wyjaśnieniem. Nazwisko Sarkisjan jest ormiańskie, -i to gruzińska dostawka (podobnie jak inny reprezentant Gruzji - "Gobozovi", a tak naprawdę Gobozow).

    Ormianie mają dużą diasporę - w Gruzji również jest ich spora grupa. Z kolei Gobozowie to Osetyjczycy.

  • Wojciechowski profesor

    Jestem trochę zaskoczony, że młodszy Cakadze nie startował na MŚ po 1993 roku i gdybym miał strzelać, to założyłbym, że pojechał chociaż do Ramsau.

    Widocznie na starty olimpijskie było więcej pieniędzy i/lub chęci wśród miejscowych działaczy.

  • Kolos profesor
    @Skokownik

    Kwestia pisowni nazwiska nie jest jednoznaczna jednak Sarkisiani wszędzie występuje jako "Sarkisiani" właśnie. Być może to wynika z transkrypcji z gruzińskiego alfabetu na łaciński. Trudno powiedzieć.

  • Skokownik weteran

    Ciekawa historia. Nie wiedziałem, że nazwisko "Sarkisiani" jest błędne. Dobrze się tego dowiedzieć. Możliwe, że w FIS-ie dodali do "i", bo wiele gruzińskich nazwisk kończy się na tę literę i pomyśleli, że tak jest dobrze. Podobny błąd jest w bazie kombinatorów norweskich, gdzie jest zarejestrowany Aleksander Zniszczoł, ale jako Aleksander Zniszczok. Z tym że Olek w kombinacji międzynarodowo nie startował, ma tam tylko FIS Code. Co ciekawe komentujący kwalifikacje na normalnej skoczni Sebastian Szczęsny używał poprawnej wersji nazwiska reprezentanta Gruzji. Szkoda, że Artur musiał przystępować do zawodów bez przygotowania na skoczni, tylko z przygotowaniem fizycznym. Może miałby chociaż odrobinę lepsze rezultaty. Sarkisian wyjechał z Gruzji do Europy pewnie w nadziei na lepsze zarobki. Wrócić do skoków będzie ciężko, ale życzę Arturowi powodzenia. Jeśli chodzi o nową federację, to może otwarte na przyjmowanie skoczków zza granicy Kosowo? Albo chcąca otworzyć rynek skoków Litwa? Albo proponowana już Armenia.
    @Koczek - Raczej jak Ipcioglu by nie skakał, bo miał warunki tylko do treningu fizycznego. Zajęcia na skoczni są jednak bardzo ważne, bo budują takie elementy jak pozycja najazdowa, odbicie z progu czy technika lotu.

  • StaryEmil stały bywalec

    Ma nazwisko ormiańskie, więc jeśli chciałby skakać poza gruzińską federacją to naturalnym wyborem byłby ten kraj.

  • Adrian D. redaktor
    @Kolos

    Zdjęcie jest sprzed kilku lat, było podpisane błędnie za bazą FIS. Teraz jest ok.

  • Kolos profesor
    @Adrian D.

    Ja zostaję przy tym co podaje FIS.

    Nawiasem mówiąc zdjęcie u góry macie podpisane nazwiskiem "Sarkisiani"...

  • Adrian D. redaktor
    @Kolos

    Tak tak, w międzynarodowych zawodach w czasie kariery Kahabera wystartował jeszcze tylko Levani Kosanaszwili, który latem 2002 roku zajął ostatnie 111 miejsce podczas PK w Oberstdorfie. Nie uważam, żeby było to koniecznie warte odnotowania, bo to nie tekst o historii gruzińskich skoków, tylko o Arturze Sarkisianie. A z tą taksówką to skrót myślowy, w sensie, że ostatecznie zamienił skocznię na taksówkę.

  • Adrian D. redaktor
    @Kolos

    Czy ty umiesz czytać ze zrozumieniem czy tylko się bezsensownie wymądrzać? Stoi jak byk w tekście, że nazywa się Sarkisian, a w bazie FIS jego nazwisko jest błędnie napisane! Chyba, że lepiej od Artura wiesz, jak on się nazywa.

  • Kolos profesor

    "Gdy ten zakończył starty i skocznię zamienił na taksówkę na ulicach Chicago, wydawało się, że to definitywny koniec gruzińskich skoków, nawet takich w symbolicznym wymiarze."

    Po pierwsze Kahaner Tskadze jeździł na taksówce w Chicago w trakcie kariery skoczka a nie dopiero po niej (z tego zresztą finansował swoje startowanie), po drugie nie był jedynym gruzinem. Nawet w czasie gdy startował.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl