Trzech Polaków w trzeciej dziesiątce. Wypowiedzi po wtorkowym konkursie w Trondheim

  • 2024-03-12 23:45

We wtorkowym konkursie Raw Air na normalnej skoczni Granasen (HS105) w Trondheim punktowało trzech Biało-Czerwonych. Najlepszym z Polaków był Aleksander Zniszczoł, który sklasyfikowany został na dwudziestej drugiej lokacie. Punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, i samego Raw Air, zgromadzili także 24. Dawid Kubacki i 26. Maciej Kot.

– Może miejsce nie zachwyca, ale takie były moje skoki, na to miejsce. Pierwszy był za późno, a w drugim ten próg mi nie oddał do końca – ocenił swój występ Zniszczoł. – Muszę przeanalizować te skoki, mniej więcej wiem, dlaczego tak wyszło. To była mała skocznia, co prawda równe warunki, ale ciężkie, więc nie było łatwo – dodał. 

Wiślanin, tak samo jak reszta stawki, pojawił się na obiekcie w Trondheim po raz pierwszy od czterech lat. Od tamtego czasu norweski kompleks przeszedł gruntowną modernizację, ocenioną przez trzydziestolatka pozytywnie.  

– To teraz nowoczesny obiekt i bardzo ładnie wygląda. Jest to zrobione bardzo profesjonalnie. Trondheim jest gotowe na mistrzostwa świata – stwierdził i dodał: – Ja też. 

Na temat skoczni Granasen wypowiadał się także Dawid Kubacki, który w debiucie na nowym obiekcie zajął dwudziestą czwartą lokatę. – Niczym nie zaskakuje. To taka normalna poprawna skocznia. Może jest delikatna różnica, w porównaniu do innych normalnych skoczni. Jakbym porównał chociażby do Szczyrku, to wydaje mi się, że tutaj jest trochę niższa parabola lotu zaraz za progiem. Aczkolwiek może to wynikać z tego, że te skoki były spóźnione i sam sobie tej paraboli nie nadałem – zauważył.

34-latek, świętujący właśnie we wtorek swoje urodziny, jako główny problem dalekiej lokaty traktował właśnie spóźnienie skoków. 

– Każdy punkt jakoś cieszy. Myślę, że to, co będzie mnie cieszyć to to, że te dwa skoki w konkursie dzisiaj były najlepsze. Niestety oba jeszcze trochę spóźnione i dlatego tego efektu, aż tak fajnego, nie było. Starczyło to tak naprawdę tylko na tę czołową trzydziestkę – stwierdził, tłumacząc, w jaki sposób może pracować nad tym aspektem. – Można się przygotować, ale problem polega na tym, że nie można próbować trafić na siłę. Jak się tego próbuje, to przeważnie jest jeszcze gorzej. Ale na pewno znaczenie ma to nastawienie mentalne. Jak chcesz to zrobić, jak to ma poprawnie wyglądać – wyjaśnił. 

W trójce punktujących Polaków znalazł się także Maciej Kot, który już w trzecim konkursie z rzędu zdobył pucharowe punkty. 

– Mam nadzieję, że to już stabilizacja. Wiadomo, że pewna seria punktowa cieszy, bo o to chodziło tak naprawdę od początku sezonu. Ustabilizowanie formy, nawet na poziomie trzeciej dziesiątki, daje taki komfort. To taka tzw. comfort zone, z której później można atakować wyższe miejsca – mówił po konkursie 32-latek. – Dzisiaj szkoda trochę drugiego skoku, bo była szansa i na drugą dziesiątkę, ale ten niedosyt zostawimy. Przeanalizujemy skoki i będziemy atakować w kolejnych zawodach – zapowiedział. 

Nie ukrywał także, że nowa skocznia Granasen nie zrobiła na nim zbyt dużego wrażenia, a samo Trondheim nie kojarzyło mu się ze szczególnie udanymi występami. – Nowa skocznia jest zupełnie normalna, niczym niewyróżniająca się. Także niestety można powiedzieć, że nudna. Miałem nadzieję na pewnego rodzaju zaskoczenie, że będzie to obiekt szczególny, który zapadnie w pamięć. Tak niestety nie jest, ale chyba do tego te nowe skocznie już nas przyzwyczaiły – zauważył. – Nie był to sentymentalny powrót, bo Trondheim nigdy nie wspominałem zbyt miło. Zazwyczaj miałem trudności z tą starą skocznią, natomiast oczywiście z dużą ciekawością przyjechałem na skocznię, żeby zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Rzeczywiście obiekty robią wrażenie. Są nowoczesne i rozbudowano całą tę strefę dla zawodników i kibiców – dodał. 

Podopieczny Thomasa Thurnbichlera nie ukrywał także, że choć turniej Raw Air trwa w najlepsze, jego klasyfikacja nie gra dla niego szczególnej roli.

– Szczerze mówiąc, pomijam to. Dopiero po numerach startowych widzę, kto jest przede mną bądź za mną. Jak to w turnieju, bardzo ważna jest stabilizacja i po prostu oddanie każdego skoku, więc wiem, że jestem zawodnikiem, który ma wszystkie skoki za sobą. Daje mi to pewnego rodzaju komfort i dobre miejsce w tej klasyfikacji generalnej. Ale wiadomo, że w Raw Air tak naprawdę liczy się pierwsza trójka, a reszta, czy to będzie miejsce dwudziesteczy piętnaste, nie do końca się liczy. Staram się każdy konkurs oceniać z osobna i do każdego osobno przygotowywać – zaznaczył. 

Kolejna szansa na zgromadzenie punktów do końcowej klasyfikacji turnieju będzie już w środę. Zawodnicy przeniosą się na dużą skocznię (HS138), na której o godzinie 16:00 odbędzie się konkurs. Poprzedzi go sesja treningowa zaplanowana na 14:00.


Kinga Marchela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3012) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl