„Trochę nieuczciwe” – Ahonen o rekordzie Kobayashiego

  • 2024-05-26 14:00

W ubiegły piątek minął miesiąc od dnia, kiedy Ryoyu Kobayashi jako pierwszy skoczek narciarski zbliżył się do niebotycznej granicy 300 metrów. Japończyk – w ramach akcji marketingowej producenta napojów energetycznych – poszybował na 291. metr w islandzkim Akureyri, gdzie na tę okazję powstała tymczasowa skocznia do lotów narciarskich. Mieszane uczucia co do wyczynu 27-latka ma Janne Ahonen, fińska legenda tej dyscypliny.

Janne Ahonen w minionym tygodniu odwiedził Polskę, by promować swoją biografię. Przy tej okazji 47-latek pochodzący z Lahti spotkał się z przedstawicielami mediów, otrzymując pytania z przeróżnych dziedzin życia i sportu. Jednym z częściej poruszanych tematów był kwietniowy wyczyn Ryoyu Kobayashiego, który na północy Islandii uzyskał 291 metrów.

– Byłem bardzo zaskoczony, gdy pierwszy raz o tym usłyszałem. Nie miałem pojęcia, że ktoś buduje taki obiekt – nie ukrywa Janne Ahonen w wywiadzie dla sport.tvp.pl.

Duże wrażenie na Finie wywarła lokalizacja, gdzie zdecydowano się zrealizować omawiany projekt.

– To był naprawdę szalony skok i fantastyczne zdarzenie. Przede wszystkim to, że w ogóle zbudowano taką skocznię w Islandii, a Ryoyu Kobayashi z niej skoczył – powiedział Janne Ahonen w rozmowie z Tomaszem Smokowskim na antenie Kanału Sportowego.

Przeczytaj także: 291 metrów! Rekordowy wyczyn Ryoyu Kobayashiego [WIDEO]

Pięciokrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni kwestionuje jednak ramy sprawiedliwości akcji zorganizowanej na północy Europy, a co za tym idzie, odnoszenie wyniku Kobayashiego do osiągnięć innych zawodników.

– Powiedziałbym, że to było trochę nieuczciwe, ponieważ inni nie zostali tam zaproszeni. Tylko jeden zawodnik mógł tam skoczyć, a inni takiej możliwości nie otrzymali – dodał podczas Hejt Parku w Kanale Sportowym.

W warunkach rywalizacji najdłuższym ustanym skokiem pozostaje odległość 253,5 metra, którą w 2017 roku w Vikersund osiągnął Austriak Stefan Kraft.

– Absolutnie rekordzistą świata jest według mnie Stefan Kraft. Ryoyu skoczył najdalej, ale rekord świata wciąż należy do Krafta – podzielił się swoją opinią Ahonen z Mateuszem Leleniem przed kamerami TVP Sport.

Dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli wyraża jednak pełen podziw dla wyczynu Kobayashiego.

– W każdym razie był to niesamowity lot – podkreślił Janne Ahonen.

Przeczytaj także: Oświadczenie FIS na temat rekordowego lotu Ryoyu Kobayashiego


Dominik Formela, źródło: Kanał Sportowy / TVP Sport
oglądalność: (12905) komentarze: (110)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • sledzik16 profesor

    Nieuczciwe może być tylko to w tym przedsięwzięciu że nie wszyscy dostali szanse skoku na tym obiekcie.
    Wtedy na pewno 300 było by ... ale wiadomo REED BULL :)
    Mogli zorganizować jakieś male zawody i zaprosić chociaż z 10 zawodników wtedy by było ciekawiej

  • Arturion profesor
    @Labrador_Retriever

    Dzięki.

  • Labrador_Retriever weteran
    @Arturion

    Arturion, przecież jedno to forma nieakcentowana, a druga to akcentowana. Na początku zdania powinno się pisać "mnie".

    Tak dla pewności podrzucam to: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/mnie-czy-mi-tobie-czy-ci;5375.html

  • Adam90 profesor
    @Arturion

    Sory ale mnie naprawdę nudzi pisanie ciągle tych zdań i tak dalej.Akurat w tym przypadku przyda się odpoczynek.A co do udawania wystarczy ze się spotkamy i sam zobaczysz ;). Dobra ale koniec juz

  • Arturion profesor
    @Adam90

    Niczego nie musisz opuszczać. Bana nie dostałeś.
    Ale, jak szukałeś pretekstu, to masz.

  • Arturion profesor
    @Adam90

    Pamiętaj, że inteligencji udawać się nie da...
    A jeśli nie chcesz się uczyć na błędach, to szkoda.
    Tyle w temacie.

  • Adam90 profesor
    @Adam90

    Jeszcze dodam ,ze wystarczająco juz dostałem nauki :).

  • Adam90 profesor
    @Adam90

    w sensie jestem mało inteligetny więc sobie daruje tu pisanie ;).. Chociaż lubie skoki to muszę opuścic strone. Ale serio lubie skoki.

  • Adam90 profesor
    @Arturion

    Dziękuję nie potrzebuje nauki szczegolnie od ciebie. Przynajmniej jestem szczery I nie muszę udawac inteligetnego

  • Kolejski stały bywalec

    Tym rekordem podnieca się może z tysiąc osób na świecie, w tym kilkunastu nawiedzonych tutaj. To jest tak ważne dla świata, jak fakt, czy dzisiaj popada w Mozambiku.

  • Arturion profesor

    A @atalanta znów miała rację - setka pękła! ;-)))
    (w tzw, sezonie ogórkowym)

  • Arturion profesor
    @Adam90

    Poprawna forma "mi" (celownik - komu?). "Mnie" to dopełniacz (kogo?).
    A więc zawsze możesz się czego nauczyć. ;-)

  • Adam90 profesor
    @Adam90

    I trochę to jest przykre ,ze ludzie będą się z cieszyć z tej jednej osoby.

  • Adam90 profesor
    @atalanta

    Niektórzy to się nawet ucieszył jak przestane pisac.

  • Adam90 profesor
    @atalanta

    Mnie już tez znudzilo tu wchodzenie..

  • dervish profesor
    @Wojciechowski

    Kwestia semantyki. Taka skocznia ma rekord ale należy odróżniać go od rekordu FIS bo w chwili kiedy na tej skoczni odbędą się zawody najwyższej rangi ten jej "rekord" z miejsca zostanie zdegradowany do co najwyżej najdłuższego ustanego skoku.

    Czyli, żeby nie robić nazewniczego bałaganu od początku należałoby nie uznawać rekordowego skoku nie spełniającego kryteriów którymi kieruje sie FIS za rekord obiektu tylko za najdłuższy skok na nim ustany.

  • Wojciechowski profesor
    @dervish

    Dziękuję, przynajmniej mam jasność. Otóż właśnie podejście, że póki gdzieś nie ma zawodów najwyższej rangi, to taka skocznia nie ma rekordu, to jest prawdziwy – nomen omen – „Benny Hill”. Tak jak „Hill Record - to co w języku polskim nazywamy najdłuższym ustanym skokiem na danym obiekcie”.

    Nie spotkałem się jeszcze nigdy z tego typu stanowiskami, a starasz się wywrzeć wrażenie, że to jest oczywistość, której tylko tępaki nie mogą pojąć. Widocznie tak. :)

  • dervish profesor
    @Wojciechowski

    "Chyba że naprawdę uważasz, że ponad 90% skoczni nie ma... żadnego rekordu"

    Tak uważam bo tak jest tylko dodać należy na końcu "uznawanego przez FIS " czyli de facto przez świat w odróżnieniu od społeczności lokalnej/krajowej czy też według wyobrażeń włodarza obiektu który według Hoffera może sobie ustanawiac własne dowolne zasady ustanawiania rekordu swojego obiektu z zastrzezeniem, ze FIS-u nie interesuje co taki gospodarz uważa za rekord. :D
    Tzn. 90 % skoczni nie tyle nie ma żadnego rekordu tylko dopóki nie odbędą się na nich zawody najwyższej rangi - rekordy tych skoczni są w innej kategorii niż te na których takie zawody odbyły się. Dla FIS - jeżeli FIS w ogóle dostrzega te rekordy - są to zapewne najdłuższe ustane skoki bo na pewno nie są to rekordy obiektów. A dla statystyków? Nie chcę się nad tym zastanawiać bo temat złożony, jednak wątpię by poważny statystyk nie rozróżniał rekordów ustanowionych na obiektach na których odbyły się zawody najwyższej rangi od tych które nigdy takiego zaszczytu nie dostąpiły.

    Faktem jest, że dla FIS Szczyrk jak do tej pory był obiektem bez rekordu. W dzień w którym odbyły się pierwsze w dziejach tego obiektu Q do zawodów WC pojawiły się pierwsze notowania rekordu skoczni. Pierwszym jej rekordzistą był zawodnik rozpoczynający historyczne kwalifikacje. :)

  • dervish profesor
    @Wojciechowski

    Oj teraz to już pojechałeś z tym rozróznianiem WC Hill od Hill bez WC. Prawie Benny Hill sie z tego zrobił :)
    Nigdzie w dokumentach FIS ani podczas transmisji nie spotkałem się z takim rozróznieniem. Nie wiem może to kwestia polskich odpowiedników.
    WC Hill Record - to jest to co uważamy za rekord skoczni według FIS a Hill Record - to co w języku polskim nazywamy najdłuższym ustanym skokiem na danym obiekcie.

    I pokaż mi obiekt na którym rekordem skoczni jest skok oddany w zawodach dwubojowych? Nie ma takiego obiektu. Natomiast można znaleźć kilka w których taki skok jest uznawany za najdłuższy skok ustany.

    idąc dalej tym tropem czyli czepiając się nazewnictwa: dlaczego skoki dwuboistów są Hill rekordami a nie moga być WC Hill rekordami skoro zawody dwubojowe to takze zawody WC? Po prostu robi się z tego Benny Hill. :D

  • Arturion profesor
    @dervish

    Nie "jego zasady". To jest oficjalna wykładnia Rady Języka, za złamanie której grożą nawet mandaty.
    O żadnym mandacie za naruszanie obowiązujących norm języka polskiego jednak nie słyszałem...
    Aliści w paszportach to jest "wolna amerykanka". ;-)

  • Wojciechowski profesor
    @dervish

    To jest jakiś rekord FIS, "WC Hill Record" na potrzeby PŚ czy innych Letnich Gier Podwórkowych, a nie rekord skoczni. Tyle. Chyba że naprawdę uważasz, że ponad 90% skoczni nie ma... żadnego rekordu. Jeśli tak, proszę bardzo, ale nie pojmę.

    Wykładnię Hofera widziałem z osiemdziesiąt razy, mogę przeczytać ją jeszcze raz kolejnych osiemdziesiąt razy, nic to nie zmieni.

    „Gdyby było inaczej to na kilku obiektach rekordy dzierżyliby dwuboiści” – no i właśnie. I jak dla mnie dzierżą. Nie dzierżą co najwyżej „WC Hill Recordu”.

  • dervish profesor
    @Arturion

    Też się zdziwiłem. Bo zawsze uważałem, że o tym jak zapisują nazwisko w dokumentach urzędowych takich jak np. paszport, metryka czy różne formularze decyduje wyłącznie właściciel nazwiska a nie prof. Bralczyk i jego zasady językowe.

  • Arturion profesor
    @dervish

    Tu nie mają nic do tego preferencje, jak twierdzi Bralczyk, tylko obowiązujące zasady polskiej gramatyki. Oficjalne. :-)
    Wg wykładni prof. Bralczyka, to nie "nosiciel" nazwiska decyduje o odmienności nazwiska i jej formie, a REGULAMIN (zasady obowiązujące w języku polskim).
    Przyznam, ze sam się zdziwiłem. Tym bardziej, że powszechna praktyka jest inna.

    Aha, w sytuacjach, gdy gramatyka dopuszcza różne formy odmiany nazwiska, mogą być wyjątki. I tak można uznać wolę skoczka i odmieniać "Skupnia", a nie "Skupienia".

  • dervish profesor
    @Arturion

    A ja bez wzgledu na wszystko wolę w dopełniaczu formę Mateji (sam Robert o ile dobrze pamiętam wywiad w którym go o to zapytano taką wersję preferuje i wybiera) oraz Leji bo Lei to mi się kojarzy z księżniczką Leją ( oryginalnie Leia Organa czyli w mianowniku przez "i" ) której dopełniacz także byłby Lei. ;)

  • dervish profesor

    4. Skok Leji nie jest rekordem w rozumieniu FIS. Jest najdłuższym ustanym skokiem na skoczni w Szczyrku temu nikt nie zaprzecza. I nie jest rekordem dlatego, ze nie było tam przedstawicieli FIS tylko dlatego, ze skok ten nie został oddany w imprezie najwyższej rangi. Jeszcze raz polecam lekturę wywiadu którego swojego czasu udzielił naszemu portalowi dyrektor Walter Hofer.

  • Arturion profesor
    @dervish

    Lei. Jedyna poprawna forma. A rekord nieoficjalny i tak ma! ;-)

    EDIT:
    Kto powiedział, że Krzyś Leja
    Nie jest rekordzistą w Szczyrku,
    Temu ten "moskalik" wklejam!
    (No i bilet dam do cyrku) ;-)

  • dervish profesor
    @Wojciechowski

    Udajesz czy naprawdę nie rozumiesz?
    1. Rekord Lei vel Leji :) nie jest rekordem nie dlatego, że zabrakło oficjeli. Kto ci takich bzdur naopowiadał? Rekord nie został uznany przez FIS bo nie spełniał nieoficjalnego regulaminu dotyczącego bicia rekordów który w wywiadzie na łamach skijumping streścił Walter Hofer. Od razu odpowiem na pytanie które możesz chcieć zadac. Nie, nie widziałem żadnego nawet nieoficjalnego dokumentu FIS w którym by były spisane zasady o których mówił Hofer.
    Tym niemniej taki regulamin musi gdzieś istnieć bo jest STOSOWANY.

    2.Dowód na istnienie tego regulaminu albo jak chcesz na to, że Hofer nie rzucał slow bez pokrycia to między innymi historia rekordu skoczni w Szczyrku.
    Skok Leji nie został uznany przez FIS jako rekordowy bo nie spełniał kilku warunków które przedstawił Hofer.
    Na tej samej zasadzie nie sa uznawane za rekordy skoczni wyniki ustanawiane na zawodach PK, zawodach juniorskich czy podczas konkursu skoków do dwuboju gdyby było inaczej to na kilku obiektach rekordy dzierżyliby dwuboiści. O tym jasno mówił Hofer.

    Wróćmy do Szczyrku:
    Jako osoba poważnie traktująca statystyki zapewne wiesz, że FIS uznaje za rekord skok Sundala na 101.5 m ustanowiony w Q.
    Natomiast nie uznaje za rekord skoków Zografskiego i jeszcze kogoś na odległość 103.5 m które zostały oddane następnego dnia w anulowanej pierwszej serii konkursowej czyli musi istnieć jakiś regulamin który te kwestie reguluje.

    I nie czepiaj sie tego Hofera (jakby nie było człowieka
    zasłuzonego dla skoków narciarskich, wizjonera który przeprowadził tę dyscyplinę z epoki kamienia łupanego do nowożytnej). Nie jest on dla mnie wyrocznią ale tak się składa, że jest miarodajnym (bo potwierdza się, że to o czym mówił jednak obowiązuje) źródłem informacji dotyczącej zasad na jakich FIS uznaje nieoficjalne rekordy o których to rekordach mozesz sobie poczytać na stronach FIS w metryczkach poszczególnych skoczni albo zobaczyć jest na planszach podczas transmisji telewizyjnych.

    3. Prowadzisz wiele różnorakich statystyk i jeżeli szanujesz to zajęcie to wątpię abyś do tych statystyk wprowadził cokolwiek poza wynikami zatwierdzonymi przez FIS (z protokołów fis). Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żebyś brał w nich pod uwagę wyniki uzyskane w ramach akcji marketingowej popularnego producenta napojów albo uznawał za rekordy skoki których nie uznaje FIS ( dziesiątki przypadków). No bądźmy poważni i nie róbmy sobie jaj z ukochanej dyscypliny sportu. :)

  • Arturion profesor
    @King

    Raczej niemożliwe.
    Ale możliwe, że wreszcie opracują "nieoficjalne zasady uznawania nieoficjalnego rekordu" i powstanie coś oficjalnego.
    A na razie zgadzam się z @dervish, że obecnie oficjalne rekordy w skokach nie mają sensu, choćby dlatego, że na nie da się stworzyć zawodnikom porównywalnych warunków na przestrzeni lat. Ale można jasno określić np. "widełki wiatrowe" decydujące dla uznawania skoku za rekordowy. Oczywiście inne dla każdej ze skoczni.
    Wszystko przed FIS.

  • Wojciechowski profesor
    @dervish

    Ja się tu akurat z Ahonenem zgadzam, ale nie wiem, co ma do tego Hofer i jego wynalazki z nigdzie nie zapisanymi wytycznymi, których przez dekady skoki nie potrzebowały i radziły sobie bez nich.

    Zgadzam się z Ahonenem dlatego, że tam nie było ani oficjeli, ani certyfikowanej skoczni. Oba czynniki były jednak przy rekordzie Lei vel Leji.

    Tobie te czynniki nie wystarczą, a do tego piszesz kocopoły, że mnie „nikt nie jest potrzebny”. Gdyby Leja skoczył to sobie bez oficjeli, to też miałbym jego rekord w poważaniu. Czyli ktoś potrzebny jest.

  • King profesor
    @dervish

    A co zrobisz w sytuacji jak kiedyś powiedzmy wyjdzie następca Pertile i powie, że te 291m to jednak rekord? ;)
    Mało prawdopodobne, ale zapewne nie niemożliwe.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Niby zdanie jeden czy drugiego skoczka cię nie grzeje, ale jednak jakoś chętnie bierzesz i przytaczasz za argument wypowiedzi korzystne dla rekordu Kobayashiego, ale jak już ktoś wygłosi przeciwne zdanie to "nie zna się!"....

    Natomiast nie ulega wątpliwości, że wieletnie uprawianie danego sportu = rozległa wiedza na ten temat. Nie w czymkolwiek innym, ale w uprawianej przez siebie dyscyplinie na pewno. Po za tym Ahonen nie wypowiadał się w jakieś super-specjalistycznej technicznej sprawie tylko wyraził zwykłą swoją opinię co do jego stosunku do skoku Kobayashiego.

    Do wyrażania swojego zdania nie jest potrzebna żadna nadzwyczajna wiedza wszechczasów....

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Problem polega na tym, że rekordy które mają jakikolwiek sens i przedewszystkim prestiż. Czyli to co uznaje (mniej lub bardziej oficjalnie, - bez znaczenia) FIS ma znaczenie i jakikolwiek prestiż, to co uznaje grupa kolegów przy piwie albo na twitterze nie ma znaczenia.

    Ewentualnie można sobie powołać konkurencyjne do FIS federację czy przynajmniej stowarzyszenie i uznawać za rekordy co się chce. Choć i takie rekordy nie będą wiele warte dopóki dana organizacja nie będzie mieć rozpoznawalności i wpływu zbliżonego do FIS.

  • Pavel profesor
    @atalanta

    Po to redakcja wrzuca takie newsy, aby trochę napędzić ruch w martwym sezonie ;) Mimo wszystko jak i tak się siedzi przy kompie i czeka na rendering to można w ramach walki z nudą powymieniać się argumentami ;)

  • atalanta doświadczony

    Że też Wam się nie nudzi to nieskończone przelewanie z pustego w próżne. Za miesiąc będzie kolejny artykuł o tym, co ktoś powiedział na temat skoku Ryoyu - i znów natrzaskacie setkę komciów o tym samym, tymi samymi słowami i z tymi samymi niewzruszonymi opiniami.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Wybacz, ale latania na mamucie na bani to nie przebije nic, ale nie chce tu dyskutować, który jest tam bardziej wiarygodny, bo zdanie jednego jak i drugiego nie grzeje mnie jakoś mocno ;)

  • dervish profesor
    @Pavel

    Duzo więcej złego można powiedzieć o Forfangu, o jego motywacji dla wygłaszania takich a nie innych "wyroków" i wiarygodności ale także o znajomości tematu i dojrzałości jego "przemyśleń" ;)

  • Pavel profesor
    @dervish

    Dla mnie żaden ;) To że ktoś jest dobry w sporcie nie oznacza, że ma pojęcie o czymkolwiek innym. Ja niewiele wiem o nich (więcej niekorzystnych rzeczy o Finie) w aspekcie poza sportowym, więc ciężko na ich opinii polegać ;) To taki były piłkarz w studio przed meczem, sportu nie śledzie 20 lat, ale skoro płacą to rzuci jakiś frazes typu "bramki są dwie..." ;)

  • dervish profesor
    @Pavel

    Wybrałem. Dla mnie z tych dwóch większym autorytetem jest Jane. :)

  • Pavel profesor
    @dervish

    No rzeczywiście autorytet sobie znalazłeś. Jeden skoczek mówi to inny co innego np Forfang, wybierz sobie ;)

  • dervish profesor
    @Wojciechowski

    Powiedz to Ahonenowi.

    Ja także nic nie poradzę na to, że Tobie nikt nie jest potrzebny bo sam decydujesz i zatwierdzasz czy coś jest rekordem czy nie. Ja wolę opierać się na interpretacji i decyzjach oficjalnych organów nawet jeżeli te decyzje czy interpretacje są oficjalnie nieoficjalne. ;)

  • King profesor
    @Wojciechowski

    No i właśnie wystarczy, że wyjdzie ktoś inny uzna rekord Ryoyu i wtedy co? ;)
    Albo trzeba iść za tym co mówi dyrektor PŚ, albo pozostać przy tym samym, ale jednocześnie negującym zdanie takiego "nowego Pertile" co m.in robię ja w przypadku obecnego dyrektora ;)
    Pisałem, gdyby rekord Krafta był oficjalnym to Ryoyu byłby nieoficjalnym. A jak są 2 nieoficjalne to mam to gdzieś gdzie dokonano tego rekordu. Jakby Ryoyu skakał na jakichś dziwnych nartach, albo kombinezonie to również uważałbym Krafta za rekordzistę, a nie Ryoyu. A tak skoro "na oko" wszystko było w ramach przepisów (sprzęt do skoków się zgadzał nie skakał nago jak swego czasu Granerud, albo w zupełnie innym sprzęcie) to ten skok był normalny tylko na skoczni bez homologacji i tyle.

  • Wojciechowski profesor
    @dervish

    Skoro Tobie do rekordu potrzebny jest Hofer czy inny Pertile, no to nic nie poradzę. :)

  • Pavel profesor
    @dervish

    "Nieoficjalny regulamin" ;) To są właśnie te FISowskie głupotki, których natworzyli przez lata ogrom ;) Chcesz to się zajmuje "nieoficjalnym regulaminem", ale wybacz, mnie to nie rajcuje ;)

  • dervish profesor
    @Wojciechowski

    Dla mnie Leja nie jest rekordzistą. Jest autorem najdłuższego ustanego skoku. Pomijam tu fakt ze według mnie rekordy skoczni w skokach narciarskich nie maja sensu. Sens maja za to rankingi najdłuzszych ustanych skoków bo pokazują one jak daleko można skoczyć na danym obiekcie i jeszcze "przeżyć" taki skok. :)

  • Wojciechowski profesor
    @dervish

    Bo wlaściwie Leja... jest tym rekordzistą. Nie ma jedynie jakiegoś „rekordu FIS”, bo do tego sprowadza się wykładnia Hofera. Skądinąd nigdzie chyba dotąd nigdzie nie zapisana, więc taki Pertile może sobie wstać rano i uznać, że on liczy sobie rekordy jeszcze inaczej.

  • dervish profesor
    @Pavel

    W skokach masz regulamin. NIEOFICJALNY. Przedstawił go swojego czasu Hofer.
    Są nieoficjalne reguły uznawania przez FIS nieoficjalnych rekordów skoczni a co za tym idzie i swiata. Jednoczesnie FIS nie zabrania włascicielom poszczególnych obiektów prowadzić własnych statystyk rekordów skoczni all takze z góry uprzedza, ze nie będzie ich uznawał. Popatrz na rekord skoczni w Szczyrku. :D.
    Według Twojej logiki rekordzistą obiektu jest ... Leja - 116 m. A nieoficjalnie według FIS rekord skoczni wynosi 101.5 m i nalezy do Sundalla pomimo że w ramach tych samych zawodów były dwa skoki dłuższe czyli na odległośc 103.5 m.

    Tak wiec regulamin nieoficjalny uznawania rekordów istnieje.

  • Pavel profesor
    @Gerwazy

    "Na podobnej zasadzie jak Eliud Kipchoge w Wiedniu w 2019 roku przebiegł najszybciej w historii 42,195 km, ale nie był to rekord świata w maratonie."

    Na innej, w maratonie masz regulamin z zasadami, które należy wypełnić, aby rekord był oficjalny. W skokach nie masz takiego regulaminu, więcej nie masz nawet oficjalnego rekordu ;)

  • Pavel profesor
    @dervish

    Nieoficjalnego czyli żadnego ;) De facto mamy dwóch, dwóch nieoficjalnych ;) Organizacja teraz kręci fikołki logiczne bo mają problem wizerunkowy, więc usiłują wytłumaczyć jak coś co jest nieoficjalne może być jednoczenie oficjalnie uznane, a coś innego, takiego samego nieoficjalnego już nie ;) Mi w FISowskie głupotki bawić się nie chce więc dla mnie rekordzistą jest ten, który skoczył najdalej, tyle ;)

  • Gerwazy doświadczony

    Wg mnie:

    Najdłuższy skok w historii oddał Kobayashi, ale to Kraft jest rekordzistą świata.

    Na podobnej zasadzie jak Eliud Kipchoge w Wiedniu w 2019 roku przebiegł najszybciej w historii 42,195 km, ale nie był to rekord świata w maratonie.

  • dervish profesor
    @Pavel

    FIS nie ma dwóch rekordzistów. Oficjalnie ma jednego nieoficjalnego czyli Krafta.
    Wiem, ze to śmiesznie zabrzmiało ale takie są fakty.

    Nigdzie na świecie nie ma tak, ze każdy może się ogłaszać rekordzistą świata w dowolnej dyscyplinie sportu nie bacząc na zdanie w tej kwestii organizacji która się tą dyscypliną w sposób zinstytucjonalizowany opiekuje i nią zarządza.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Oczywiście, tylko ja się z nią nie zgadzam bo jest dziurawa ;) FIS sobie naważył piwa to niech sobie je teraz pije mając dwóch rekordzistów jednego którego nie uznaje, a a drugiego którego uznaje, ale tak nieoficjalnie, po kryjomu ;) Taka zabawna sytuacja, "truskawka na torcie" jak mawia pan Hajto, podsumowująca podejście FISu do skoków, swoich własnych regulaminów i kibiców ;)

  • dervish profesor
    @Pavel

    A miej swoje zdanie w tej kwestii. Nie zmuszam się i nie chce przekonywać do swojego. Po prostu przedstawiłem ci swój pogląd i argumentację.

  • kubilaj2 weteran
    @dervish

    Jeszcze napisz, że skok za HS jest błędem sędziów przy ustawieniu belki...

  • Pavel profesor
    @dervish

    Oczywiście, że nie są to wybory, ale "moje zdanie jest lepsze bo jest moje" też nie bardzo ma tu zastosowanie ;) Nie ma oficjalnego rekordu, a nie oficjalny to moim zdaniem ten najdłuższy czyli Kobajasziego ;) A to czy ma to dla ciebie sens i czy w ogóle dla ciebie sens ma rekord świata to raczej kwestia drugorzędna.

  • dervish profesor
    @StaryEmil

    Fakt akurat w tej dyscyplinie to jest możliwe.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Populizm i większośc nie ma tu zastosowania. To nie sa demokratyczne wybory. Logika się kłania i argumentacja. Jedni uważaja sport za cos z kategorii cyrku czy teatru a inni podchodzą do tego powazniej widząc w tym platforme do rywalizacji według okreslonych reguł identycznych dla wszystkich uczestników.

    Sam skok Kobajasziego - po zastanowieniu nie uznaję go nawet za rekord świata w konkurencji skok w dal na nartach, bo zeby jakis wyczyn był rekordem świata to musiałoby w nim uczestniczyć przynajmniej dwóch przedstawicieli tegoż świata. Był jeden więc jest to co najwyżej PB (życiówka Joju). Rekordem świata to według mnie nie jest bo nie ma żadnego porównania z wynikiem innego przedstawiciela ludzkości - uczestniczącego w tejże konkurencji. ;)

  • StaryEmil stały bywalec
    @dervish

    Miałem na myśli sytuację gdzie mamy konkurs gdzie najdłuższy skok 8.97 przy wietrze +2.1 a rywal skacze 8.96 przy 2.0. Wtedy wygrywa ten pierwszy ale rekordzistą świata zostaje ten drugi.

  • dervish profesor
    @StaryEmil

    No nie, jak wiatr nieregulaminowy to po prostu póxniej nie uznaje się skoku za rekord swiata ale jezeli to był najdłuższy skok to ma się zwycięstwo. W skoku w dal nie karze sie za zbyt daleki skok odejmowaniem punktów. ;)

  • StaryEmil stały bywalec

    Co do nazewnictwa. Najdłuższy skok na nartach oddał Ryoyu Kobayashi natomiast określenie "rekord świata" może lepiej wyrzucić do śmieci.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Dla ciebie nie ma, dla mnie ma, kwestia dyskusji ;) Biorąc pod uwagę ile emocji wzbudza skok Kobajasziego to śmiem mniemać, że większość raczej podziela moje zdanie ;)

  • StaryEmil stały bywalec
    @dervish

    W skoku w dal np można ustanowić rekord świata i przegrać. Wystarczy że zwycięzca zawodów ma nieregulaminowy wiatr.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Bo rekord w konkurencji skoki narciarskie nie ma sensu.

    I nie zgodzę się, że ponieważ rekordy są nieoficjalne i nie ma spisanych zasad ich bicia to każdy skok na nartach może być uznawany za wyczyn w ramach dyscypliny sportowej skoki narciarskie (zaliczany do tej samej kategorii co skoki oddane w ramach zawodów FIS ze wszystkimi obostrzeniami) i uznawany za nieoficjalny rekord świata w konkurencji skoki narciarskie.

  • Lataj profesor
    @Kolos

    Przed erą tańca z belkami wszystko rozbijało się tylko o jednorazowe wyskoki albo skrajnie zmienne warunki podczas jednej serii. Dziś jest jeszcze większe prawdopodobieństwo pobicia rekordu skoczni przez przeciętniaka w PŚ. Za Pertile większą rolę niż dotąd ma konfiguracja zbyt wysokiej belki startowej z numerem zawodnika na liście startowej.

    Skoków jak ten Ryoyu Kobayashiego nie należy zatem uznawać za fisowskie rekordy. Nigdy dotąd z czymś takim się nie spotkałem. Zwłaszcza, że trudno byłoby znaleźć samemu teren, na którym można sobie uklepać tego typu skocznię co w Akureyri.

    Póki nie zostaną ustalone sprawiedliwe zasady ustanawiania rekordów świata w długości skoku (obiekty i zawody pod jurysdykcją FIS już mamy), będziemy nadal mieli tego typu fikołki.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Może sobie notować co tam tylko chce, ale dopóki nie będzie w regulaminie definicji rekordu świata to można sobie pod ten rekord podciągnąć dowolny skok. Moim zdaniem jest nim ten najdłuższy czyli Kobajasziego ;)

  • Kolos profesor
    @Lataj

    Nie tylko. Przecież od momentu ustanowienia rekordu, FIS uznaje, we wszystkich swoich protokół ach skok Krafta za jego rekord życiowy i jednocześnie za rekord skoczni Vikersundbakken.

    Oczywiście piszę "rekordy" ale w nomenklaturze FIS to "najdłuższe skoki".

    Niemniej niezależnie od nazwy - FIS skok Krafta oficjalnie notuje.

  • Lataj profesor
    @Kolos

    Z tym, że FIS wyłącznie słowami potwierdza, że rekord Krafta jest oficjalny.

  • Kolos profesor
    @Lataj

    To słabe argumenty. Bo i przed erą tańca z belkami rekordów wcale nie zawsze bili najlepsi (choćby Thomas Hoerl, kto pamięta?).

    Po za tym wyatarczy kryterium zawodów pod jurysdykcją FIS i oficjalne pomiary. W praktyce i tak nie ma lotów po za PŚ i MŚL więc siłą rzeczy nawet kryterium najwyższej rangi jest spełnione.

    Belka i wiatr to tak naprawdę didaskalia bez większego znaczenia w temacie uznawania lub nie uznawania rekordów.

  • Kolos profesor
    @King

    FIS wprost notuje rekordy (nazywając je najdłuższym skokami) i ma ustanowione kryteria ich uznawania.

    I na gruncie tego wszystkiego rekordzistą jest Kraft. No a przynajmniej na gruncie FIS jest on autorem najdłuższego skoku oficjalnego.

  • Lataj profesor

    Już od jakiegoś czasu w zawodach mamy przeliczniki za belkę, co oznacza, że rekord skoczni może pobić nawet skoczek, który nie jest jednym z najlepszych w całej stawce (przykład: Murańka w Willingen). Gdyby te przeliczniki nie zostały wprowadzone, musielibyśmy znów restartować serie. Teraz dzięki temu, że najazd jest obniżany, najdłuższy skok serii może być zaliczony np. na 7. miejscu w tej samej serii. Liczy się tylko to, kto za skok zdobędzie najwięcej punktów, czyli największą sumę odległości, rekompensat za wiatr i belkę, a także not sędziowskich. Nie ma zatem mowy o jasnych zasadach pobicia rekordu świata. Poza tym rekordy na mamutach można bić w zasadzie tylko wtedy, kiedy wieje mocny wiatr pod narty. Skoki poza 250 m w Planicy są praktycznie nie do ustania przy wietrze w plecy i bez poduszki pod narty, a przynajmniej pod koniec skoku.

  • King profesor

    W ogóle mając na uwadze słowa Ahonena to Fin pewnie nie miałby problemu z uznaniem tego wyniku za rekord świata, gdyby prócz Ryoyu skakali inni.
    Z uwagi na to, że FIS to pajace to jak można mówić o rekordzie Krafta teraz kiedy przez lata nigdy nie uznali tego za oficjalny rekord, mało tego nadal nie ma żadnego zapisu w regulaminie, który uznawałby rekord Krafta za oficjalny. Tak sobie stwierdzili teraz.
    A co jak przykładowo wyjdzie za 5 lat ktoś inny w FIS (zakładając, że przez tyle lat nikt nie przekroczy bariery 291m Ryoyu) i stwierdzi, że skok Ryoyu należy uznać za rekord?
    Przez brak jakiegokolwiek zapisu wszystko opiera się na słowach.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    FIS nie uznaje rekordów ale je notuje. I ma nawet uchwalone zasady ich uznawania. Przy czym FIS nie mówi o rekordach tylko o najdłuższych skokach.

    Tak, FIS uprawia takie fikołki, no ale właśnie dlatego sprawa nie jest prosta.

    I takie są twarde fakty.

    Do tego jest jeszcze oświadczenie FIS z prost stwierdzeniem co oni uznają za rekord.

    Twardszych faktów już nie ma.

  • Pavel profesor
    @dervish

    "A wracając do eventu z Joju to w podnoszeniu cięzarów takze uznaje sie rekordy ustanowione jedynie w zawodach."

    Dokładnie, uznaje. FIS nie uznaje żadnych i ot cały problem ;)

    Ja bym się zgodził z taką argumentacją, jakbyśmy mieli usankcjonowany regulaminem sposób bicia rekordu świata, a tego nie ma ;)

  • dervish profesor
    @Pavel

    A wracając do eventu z Joju to w podnoszeniu cięzarów takze uznaje sie rekordy ustanowione jedynie w zawodach.
    Gdyby w podnoszeniu cięzarów Red Bull zorganizował sobie coś analogicznego do eventu w Islandii to nikt by tak ustanowionego rekordu nie uznał za rekord świata w podnoszeniu ciężarów. Byłby to rekord w innej konkurencji która nawet mogłaby składac się z rwania i podnoszenia ale i tak nie byłaby dyscyplina sportową "podnoszenie ciężarów" bo tam obowiazuje regulamin, ograniczona liczba prób i strategia zalezna od strategii rywali oraz badania antydopingowe nie wspominając o spełnieniu wymagań technicznych.
    A gdyby to przenieść na skokowy event RB to mielibyśmy bicie rekordu świata w podnoszeniu ciężarów w zawodach w których zawodnik miałby dowolna liczbę prób i czasu do dyspozycji, nie byłby badany na okoliczność dopingu, nie byłoby profesjonalnego jury pilnującego czy zawodnik wykonał (rwanie lub podrzut poprawnie technicznie) no i przede wszystkim nie byłoby rywali którzy zmuszaliby zawodnika do przyjęcia określonej strategii która często po prostu po spaleniu próby przekreśla bicie zaplanowanego rekordu bo podejscie do bicia rekordu bez uprzedniego zaliczenia planowanego wyniku w przypadku spalenia kolejnej próby wiąże się z ryzykiem przegrania wszystkiego.

  • Pavel profesor
    @dervish

    I co w związku z tym? ;) Rekord to rekord, najdalej, najwięcej, najszybciej tyle, nie wiem po co dorabiać do tego jakąś filozofię ;)

  • dervish profesor
    @Pavel

    P.S.
    Rzecz w tym, ze rekord świata w ciężarach zawsze jest pożądany bo nigdy nie ogranicza szans na zwycięstwo a zawsze je zwiększa natomiast w skokach narciarskich skoczek bijący rekord świata albo skoczni praktycznie zawsze jest karany odjęciem sporej ilości punktów za styl.

  • Pavel profesor
    @dervish

    A w zależności od regulaminu możesz też nie wygrać nic i co z tego? Nawet nie musisz palić rwania, wystarczy że zanotujesz za dużą stratę, której rekordem świata nie zniwelujesz ;) Ja sobie zdaję sprawę, że to ekwilibrystyka logiczna, ale FIS uprawia to samo w swoich zabawnych oświadczeniach i wywiadach, a nawet w przestrzeganiu swoich własnych regulaminów, więc i mi wolno ;)

    P.S. Nie wiem dlaczego rekord świata miałby się wiązać z wygraną, rekord to rekord, namacalny pomiar odległości. Skoki to specyficzny sport, w którym chodzi o to, aby skoczyć najdalej, ale walczysz na punkty, więc jak nie chcemy bić rekordów w cudaku pokroju najwyższej noty punktowej to musimy się zgodzić na to, aby rekord nie dawał zawsze wygranej.

  • dervish profesor
    @Pavel

    W cięzarach w zaleznosci od regulaminu możesz wygrać zawody w rwaniu albo w podrzucie wraz ze wszystkimi konsekwencjami czyli medalami i stawaniem na podium danej konkurencji i jednocześnie przegrać główny medal w dwuboju. Natomiast spalenie rwania oznacza wykluczenie ze startu w podrzucie.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Regulamin czy nie możesz pobić rekord świata i nie wygrać zawodów. Tak samo w wielobojach, teoria czy nie, taka sytuacja jest możliwa.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Bo w ciężarach medale zaleza od regulaminu danych zawodów.
    Są zawody w których dostajesz osobno "małe" medale za podrzut i za rwanie i główne za dwubój. A na IO liczy się tylko dwubój.

    Wieloboje w la to akurat nie bardzo tu pasują. Tam rekord świata w danej konkurencji to raczej teoria. Nie znam przypadku by ktoś pobił rekord świata w danej konkurencji. Liczy się tylko sumaryczne rekordy świata w wieloboju i taki rekord jest równoznaczny ze zwycięstwem o ile nikt go nie pobije na tych samych zawodach.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Na IO choćbyś pobił rekord w podrzucie jak spalisz rwanie to dostaniesz nic.

    P.S. W wielobojach w lekkiej też możesz pobić rekord świata w dowolnej konkurencji, ale jak punktów będziesz miał mniej to medalu nie dostaniesz.

  • dervish profesor
    @Pavel

    No co ty?
    Rekord świata w podnoszeniu ciężarów oznacza złoto albo zwycięstwo w danej konkurencji.
    Oglądasz ciężary? Ciężary to wielobój składający się z dwóch konkurencji: rwania i podrzutu (dawniej było jeszcze wyciskanie). Możesz tam ustanowić trzy rodzaje rekordu świata: w rwaniu, podrzucie i w dwuboju (najważniejszy) . W ramach każdej z tych konkurencji ustanowienie rekordu o ile nikt go nie pobije po tobie oznacza zwycięstwo.

  • Pavel profesor
    @Roxor

    Oczywiście i gdyby nie kołowrotek myślowy FISu z jakimiś nieoficjalnym rekordami świata, którego i tak nie uznają, wyczyn Kobajasziego byłyby właśnie takim maratonem Kenijczyka, czyli byłyby dwa wyniki jeden oficjalny, a drugi nie, proste i klarowne. W skokach żaden rekord nie jest oficjalny więc i ten Krafta, a tym samym jest równoznaczny ze skokiem Japończyka, a tu już wchodzą gołe metry.

  • Roxor profesor
    @Pavel

    Serio nie widzisz podobieństwa w obu wydarzeniach ? :)

    I ja nie o tym czy FIS uznaje rekordy czy nie. Po prostu zrobiono event dla jednego zawodnika tworząc mu specjalne warunki do osiągnięcia określonego celu. Równie dobrze tym co skaczą z klifów można by przypiąć narty i potem liczyć kto ile przeleciał.

  • Takanashi63 bywalec
    Ahonen ma rację

    Wyzbądźmy się tej dziecinady i w końcu wbijmy sobie do głowy, że skok Kobayashiego nie jest żadnym rekordem świata w skokach narciarskich. Równie dobrze mogę sobie kupić buty na sprężynach i skoczyć 15m w dal i mówić, że pobiłem rekord świata. Dajcie spokój. Zaraz w Rysach zbudujemy sobie skocznię K-1000, damy skoczyć Żyle i uznamy, że jest rekordzistą świata. No nie, to nie był żaden konkurs żadnej rangi. Można to uznać za najdalszy skok oddany na nartach, ale nigdy w życiu za obowiązujący rekord świata. Żeby pobić rekord danej dyscypliny, trzeba to zrobić w równych warunkach, zgodnie z zasadami, jakie obowiązują w dyscyplinie. Tymczasem skok z Islandii był tak naprawdę poza oficjalną dyscypliną, jaką uznaje się w sportach zimowych. Kobayashi skoczył hobbystycznie, sam dla siebie i uzyskał określoną odległość, ale tak naprawdę nie było to zrobione na zasadach, jakie oficjalnie są wiążące w skokach narciarskich. Poza tym nie były to zawody w skokach narciarskich na najwyższym poziomie. Czemu nie uznaje się bramek, które doliczył sobie Pele na nieoficjalnych meczach? Czemu Lewandowski nie ma doliczanych bramek strzelonych na w-f do rekordu? Odpowiedzcie sobie na to pytanie i zrozumiecie, co mam na myśli. Dlatego aktualnie, póki nic się nie zmieni w zasadach, rekordem świata (Nie gadajmy o tym czy są oficjalnie notowane czy nie. I tak je uznajemy za rekordy, a z tym argumentem brzmi się jak dzieciaczek z kaprysikami) pozostaje to 253,5m Krafta, które zostało ustane podczas oficjalnych zawodów w skokach narciarskich, zgodnie z zasadami, obowiązującymi w tym sporcie, natomiast najdłuższy skok na nartach w historii wynosi 291 m. Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się wyjaśnić tok myślenia Ahonena, Pertile i wszystkich innych, którzy mają podobny, w miarę logiczny pogląd na całą sprawę.

  • Pavel profesor
    @Roxor

    Zupełnie niepodobna, bo w maratonie mamy oficjalny i certyfikowany rekord przez międzynarodową federację, a do tego listę warunków jakie bieg musi spełnić, aby jego wynik był rekordem. W skokach nie ma nawet oficjalnego rekordu, więc można uznać najdłuższy skok i tyle. ;)

  • Pavel profesor

    "W kazdej innej dyscyplinie w której sa ustanawiane oficjalne rekordy świata ustanowienie rekordu swiata jest równoznaczne ze zwyciestwem bo jest to równoznaczne z uzyskaniem najlepszego możliwego wyniku czyli jest to zgodne z esencją danej dyscypliny sportu."

    W podnoszeniu ciężarów możesz pobić rekord świata, a nie zdobyć medalu ;)

  • Roxor profesor

    Sytuacja podobna jak z rekordem w maratonie. Kipchoge niby pobiegł poniżej dwóch godzin, ale jego wynik nie jest uznawany za rekord świata.

  • Labrador_Retriever weteran
    @Arturion

    No to niech będzie, że uznaję za rekord to, co jest zatwierdzane przez FIS, bo FIS, czy to się komuś podoba, czy nie, odpowiada za ramy, wedle których funkcjonują skoki jako dyscyplina sportowa. Red Bull zrobił okołoskokowy event. Nikt nie powinien udawać, że się nie odbył, ale mam prawo traktować go, tak jak chociażby Janne, jako coś obok skoków jako sportu. Doceniając przy tym to, co zrobił Kobayashi.

  • Arturion profesor
    @Labrador_Retriever

    Żaden Kraft nie jest rekordzistą, bo o żadnych rekordach nie może być tu mowy.
    By były oficjalne rekordy, muszą być zasady wg których są uznawane,
    Na razie: najdłuższy w rzeczywistości skok oddał R, Kobajaniec. A najdłuższy zatwierdzony przez FIS - Kraft.

  • Labrador_Retriever weteran

    Dokładnie tak. Czy to rekord w skokach jako dyscyplinie sportowej? Zgadzam się z Janne, że nie należy tak tego liczyć, rekordzistą jest wciąż Kraft. Ryoyu się pobawił, zrobił swoje, poleciał daleko, można sobie to pooglądać, ale to tyle. Niech sobie takie eventy robi Red Bull choćby i co rok, to jest jakieś łamanie barier ludzkich możliwości. Fajna sprawa, widowiskowa, ale skoki skokami, a eventy Red Bulla eventami Red Bulla.

  • dervish profesor
    @StaryEmil

    Rekordu oficjalnego nie ma bo rekord w konkurencji skoki narciarskie nie ma sensu. Dobrze to swojego czasu uzasadnił Walter Hofer.
    W kazdej innej dyscyplinie w której sa ustanawiane oficjalne rekordy świata ustanowienie rekordu swiata jest równoznaczne ze zwyciestwem bo jest to równoznaczne z uzyskaniem najlepszego możliwego wyniku czyli jest to zgodne z esencją danej dyscypliny sportu.
    W skokach narciarskich tak nie jest bo w tej dyscyplinie w odróżnieniu od skoków wzwyż, o tyczce, w dal czy trójskoku nie chodzi o odległość/wysokość tylko o oddanie najlepszego skoku. Poza tym w skokach narciarskich długość skoku jest uzależniona nie od możliwości czy tez umiejętności sportowca tylko od tego którą belkę zadysponują sędziowie i dodatkowo jest ograniczona rozmiarem obiektu a długookresowo nawet zmianami regulaminowymi i sprzętowymi które w tej dyscyplinie nastepuja praktycznie po każdym sezonie (w innych dyscyplinach w których notuje się rekordy świata zmiany takie następują bardzo rzadko i najczęsciej wraz ze zmianami następuje reset starych rekordów, przykład rzut oszczepem i zmiana parametrów oszczepu lub podnoszenie ciężarów i zmiana kategorii wagowych)
    Tak wiec rekord długości skoku w dyscyplinie skoki narciarskie nie zależy od samego sportowca tylko od okoliczności. Dlatego nie uznaje się tu oficjalnych rekordów długości skoku ani nawet skoczni. Możliwe, ze dzięki temu nie ma procesów i odwołań itp bo w zasadzie każdy rekord w skokach narciarskich można by było podważyć jako niesłusznie uznany lub oskarżyć sędziów belkowych o uniemożliwienie jego pobicia. :)

  • Lataj profesor
    @Kolos

    Jakbyś skoczył z pagórka 40 m, to inni by cię wyśmiali, gdy powiesz, że pobiłeś rekord świata.

  • zimowy_komentator profesor

    Temat rekordu świata jest prosty, ale jednocześnie bardzo zawiły. Czy w tym całym zagadnieniu chodzi o:

    1. zawodnika?
    2. lokalizację?
    3. rywalizację?
    4. a może splendor?

    I teraz każdy człowiek z osobna powie co innego. Zawodnicy skupią się na zawodnikach/rywalizacji, działacze na lokalizacji, sponsorzy zaś na splendorze. Smaczku dodaje fakt, iż oficjalnie żadnego rekordu nie ma, zatem te wszystkie podpunkty nie mają zastosowania. I tak się tworzy galimatias... Mam propozycję: wrzućmy na luz i po prostu bawmy się.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    FIS w swoich tomach regulaminów nie ma żadnego podpunktu o uznaniu jakiegokolwiek rekordu świata, także kwestia interpretacji jak pisałem niżej. Pozostanę przy twardych faktach ;)

  • blasphemer93 stały bywalec
    @Kolos

    Jeżeli z pagórka osiągnie 294 to owszem, może tak mówić. Nie mam nic przeciwko by dokonać oficjalnego rozróżnienia najdłuższego lotu od rekordu świata, natomiast FIS musi w końcu zrozumieć, że jeżeli rzeczywiście ma zamiar dbać o popularność skoków, to należy taki rekord Krafta "zalegalizować" w świetle ich przepisów, zredagować klarowne zasady ustanawiania rekordów i przestać obsrywać zbroje podczas zawodów.

  • Arturion profesor
    @Kolos

    "Innej opcji nie ma."
    Jest. Nie ma oficjalnego rekordu świata.
    I nie powinno być do czasu ustanowienia miarodajnych zasad uznawania rekordowych skoków.

  • StaryEmil stały bywalec
    @Kolos

    Tylko w lekkoatletyce rekordy są uznawane a w skokach nie. Fis coś kręci, kombinuje, wydaje oświadczenia ale fakt jest taki że czegoś takiego jak oficjalny rekord świata w skokach nie ma i nie wiem czy to nie jest dobre rozwiązanie. W dobie przeliczników można skoczyć rekord i być 10 co w lekkiej jest prawie niemożliwe a np w pływaniu zupełnie nie możliwe.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Takie podejście sprawi, że dojdzie do absurdu. Za chwilę każdy sobie skoczy z pagórka i powie, że... to rekord świata bo... on tak mówi i... nikt nie może zabronić.

    Fakty są takie, że FIS skoków Kobayashiego na Islandii za rekordy nie uznał. I, że wciąż rekordem świata jest skok Krafta (253,5 m).

    Innej opcji nie ma.

    Ahonen ma rację, bez czegoś na kształt zawodów że sztafarzem takim jak zawody FIS (sędziowie, pomiary, itd) trudno mówić o rekordzie świata. To warunek brzegowy.

    W lekkoatletyce też nie można uznać rekordu jeśli zostanie ustanowiony po za zawodami. I nie ma znaczenia, że cała reszta jest zgodna z zasadami.

  • Arturion profesor
    @Lataj

    No więc w ogóle o żadnym rekordzie świata nie można mówić. Także Krafta. Żeby były oficjalne rekordy, muszą być jasno określone warunki ich uznawania. Także pogodowe.
    Tak uważam.

  • Kolos profesor
    @dervish

    Nie konkurencja jest ta sama - skoki narciarskie. I potwierdził to sam FIS.

  • Lataj profesor

    Jeśli chodzi o rekord Ryoyu, należałoby go uznać za najdłuższy ustany skok narciarski, a rekord Krafta za rekord świata FIS. Jeśli by uznać skok Kobayashiego za WR, to może być wyłącznie nie-fisowski, bo został oddany na skoczni bez homologacji FIS i poza oficjalnymi zawodami federacji. Albo można powrócić do uznawania oficjalnych rekordów świata w długości skoku, skoro uznanie wyższości skoku Stefana byłoby nietaktem.

    Problem jednak w tym, że rekordowe skoki oddawano z różnych belek na obiektach o różnych profilach. Który skok był jednak lepszy? 253,5 m Schlierenzauera w Planicy czy taka sama odległość Krafta z Vikersund? Każdy powie, że skok z Vikersund, bo był ustany. Ponadto obniżka belki w Słowenii była większa niż w Norwegii. W drużynówce z 2017 w ramach RA z niższego najazdu w czwartej grupie skakał tylko Stoch. Niestety, jeszcze profil skoczni w Vikersund zmienił się po rekordowym osiągnięciu Krafta, a dalsze skoki można obecnie oddawać w Planicy. Mamut mamutowi nierówny.

  • Arturion profesor
    @Pavel

    "Stoch miał w pełni uznany rekord, a dupsko jak byk mokre było,"
    Z tym jednym się nie zgadzam. Nie było wtedy podparcia.
    Ale ten "mokry byt" to zaiste barokowy koncept. ;-)

  • Pavel profesor

    Chłop skoczył 40 metrów dalej niż poprzedni najdłuższy skok, to jest twardy fakt, cała reszta to kwestia interpretacji takiej czy innej. Ja tam wolę trzymać się faktów i metrów, a tu mamy Kobajasziego i jego +290 metrów. I niech nikt mi tu nie pisze, że nie było sędziów i całego fisowskiego grajdołka, bo w Planicy Stoch miał w pełni uznany rekord, a dupsko jak byk mokre było, ot tyle są warci fisowscy sędziowie, lepiej jak ich nie ma ;)

    A, że koledzy nie mają szansy skoczyć? Cóż pretensje mogą mieć tylko do dziadków z FISu, że blokują rozwój mamutów, Kobajaszi niczemu tu nie zawinił.

  • dervish profesor

    To są dwa nieoficjalne rekordy świata w dwóch różnych konkurencjach. Przy czym rekord Joju to pseudorekord - taka sztuczka nie mająca nic wspólnego z powszechnym postrzeganiem rekordu w sporcie.

  • King profesor

    FIS sam jest sobie winny. Gdyby normalnie uznawali rekordy świata to nie byłoby żadnego problemu. Krafta byłby oficjalnym, a Ryoyu nieoficjalnym.
    A tak no to trudno, ale rekord Krafta nie może mieć wyższego statusu niż rekord Ryoyu, bo FIS wtedy robi potężny fikołek.

  • Kolos profesor
    @dervish

    "trochę nieuczciwe" to nieco niezręczne określenie. Nie ma tu bowiem nic nie uczciwego. Każdy może sobie zorganizować taką skocznię i skakać. Chodziło głównie o brak jakiejś rywalizacji w postaci zawodów czy choćby kilku rywali.

    No i gdyby spytali Ahonena czy skoczyłby na megamamumcie na Islandii gdy miał taką możliwość jako zawodnik to wydźwięk wypowiedzi byłby inny :)

  • Kolos profesor
    @ZbawicielSwiata

    Rekord świata należy do Krafta. Koniec dyskusji.

  • dervish profesor

    "Trochę nieuczciwe" - to najłagodniejsza formułka niezgodna z obowiązującą i narzuconą przez antyfisowskich "rewolucjonistów" politpoprawnością jeżeli chodzi o stosunek do "wyczynu" Joju.

    Przynajmniej nikt już nie będzie mówił, że oprócz FIS całe środowisko skoków ma do tego identyczny stosunek. ;)

  • ZbawicielSwiata bywalec

    Rekord swiata nalezy do Kobayashiego, koniec dyskusji

  • Kolos profesor

    Czyli tłumacząc na polski wynik Ryoyu jako rekord świata nie można uznać, bo nie było to w ramach zawodów tylko w prywatnym evencie dla jednego skoczka. Tak mówi Janne Ahonen i ja się z nim zgadzam.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl