Minął już tydzień od czasu, gdy silna ekipa kibiców pod egidą Allegro.pl wyruszyła do Liberca, aby na odbywających się tam Mistrzostwach Świata w skokach narciarskich zagrzewać do boju polskich zawodników.
Wyruszyliśmy w trasę wczesnym rankiem, bo o godzinie 6:00, spod poznańskiego dworca głównego. Myli się jednak każdy, kto sądzi, że nastroje były senne. Nic z tych rzeczy. Od samego początku dominowała atmosfera sportowego święta. Wprawdzie o godzinie 9:30 mieliśmy zebrać do autokaru pozostałych kibiców, którzy wsiadali we Wrocławiu, lecz przejazd przez Wrocław tradycyjnie zabrał nam godzinę, przez co z resztą grupy spotkaliśmy się dopiero o godzinie 10:20. Na szczęście był to pierwszy i ostatni taki poślizg. Dalsza część trasy upływała na nerwowym wyczekiwaniu wieści z kwalifikacji. Czy będziemy mieli komu kibicować? Czas pokazał, że pytanie to okazało się bezpodstawne.
Pod skocznię dotarliśmy na czas, choć ilość metalowych stopni, które trzeba było pokonać, aby wreszcie cieszyć się z obecności na najważniejszej tego dnia arenie sportowej, dała się we znaki chyba każdemu. Początkowo pogoda dopisywała, a nam udało się w spokoju przyjrzeć serii treningowej. I choć nasi zawodnicy nie zapewniali w tym sezonie zbyt wielu niespodzianek, to jednak polskich flag nie brakowało, a nawet jeśli ktoś o nich zapomniał, to na pobliskich stoiskach mógł wyposażyć się w czapkę, szalik oraz inne atrybuty z niezbędnika kibica.
Przebieg samego konkursu zaskoczył, ale tylko z uwagi na stronę techniczną, czyli odwołanie drugiej serii. Choć tym razem układ podium nie odzwierciedlał układu sił w tegorocznym Pucharze Świata, to jednak sprawiedliwie trzeba przyznać, że medal Andreasowi Kuettelowi po prostu się należał. Pytanie, czy złoty, pozostawmy nierozstrzygnięte. Wielkich emocji dostarczył naszym zachodnim sąsiadom Martin Schmitt. I tutaj należy przyznać, że powracający już od dwóch sezonów do dobrego skakania Maddin był bez wątpienia czarnym koniem minionych Mistrzostw, a jego srebro nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, gdyż było bardziej prawdopodobne niż medal któregokolwiek z naszych reprezentantów. Na najniższym stopniu podium uplasował się bohater sprzed dwóch sezonów, zgaszony wówczas przez Małysza, Anders Jacobsen. Norweg, który z takim impetem wskoczył w pucharową karuzelę, choć nie błyszczał w tym sezonie, to jednak raz po raz zaskakiwał dobrym wynikiem. Ten najlepszy i najbardziej wartościowy zanotował właśnie w Libercu, zdobywając swój pierwszy indywidualny medal MŚ. Austriacy byli tego dnia niepocieszeni, że wspomnimy tylko o najbardziej pechowym, czwartym miejscu wielkiego przegranego tych Mistrzostw - Gregora Schlierenzauera. Machina do wygrywania zacięła się właśnie tutaj, w Libercu. I próżno szukać jakiegokolwiek wytłumaczenia dlaczego Schlieri, który w tym sezonie wygrał już 10 konkursów, który wskoczył do pierwszej dziesiątki wszech czasów w kategorii zwycięzców PŚ, który wyrównał rekord zwycięstw osiąganych pod rząd, którym wszyscy tak się zachwycali, nie trafił z formą właśnie na MŚ.
Tymczasem rozemocjonowani konkursem na skoczni k 120 powróciliśmy do autokaru, by przemieścić się do Hermanic. Tego dnia nie mieliśmy chyba sił na zbyt długą zabawę, a przecież czekał nas jeszcze konkurs drużynowy!
Rankiem, 28 lutego, wyruszyliśmy do Liberca, gdzie każdy znalazł czas na zwiedzanie oraz zakup pamiątek w okolicznych sklepach. Pod skocznię wyruszyliśmy o godzinie 13:00. To dobry czas, aby jeszcze raz w spokoju przeglądnąć okoliczne stoiska z pamiątkami z zawodów. I tym razem czekały na nas schody, lecz tego dnia naprawdę warto byłoby je pokonać nawet wtedy, gdyby były dwa razy wyższe. Jak wielka niespodzianka czekać nas miała tego dnia na skoczni, tego nie mogliśmy przewidywać w najśmielszych snach. Ale zacznijmy od początku. Konkursy drużynowe nigdy nie były mocną stroną polskiej ekipy. Przez lata nasze wyniki windował Adam Małysz, który niemal samotnie wyskakiwał nam 6, czasem 5 miejsce w zawodach. Gdy Adam nie spisywał się już tak dobrze, a o mistrzowskiej formie można było tylko pomarzyć, często nie wchodziliśmy nawet do finałowej ósemki. Tymczasem w konkursie drużynowym Polacy wystrzelili z iście mistrzowską formą. Z tym, że nie wszyscy, zabrakło formy samego mistrza. Tak czy inaczej dzięki świetnym skokom całej polskiej drużyny osiągnęliśmy najlepsze w historii - czwarte miejsce. Ba! Po pierwszej serii polska drużyna plasowała się na trzecim miejscu i gdyby konkurs drużynowy nabrał takiego obrotu jak konkurs indywidualny, to mielibyśmy medal. Na nasze nieszczęście tym razem druga seria odbyła się bez przeszkód, co pozwoliło znakomicie dysponowanym Japończykom obronić pozycję wywalczoną przed dwoma laty w Sapporo.
Mimo nienajlepszego sezonu, dwa czwarte miejsca Polaków (Kamila Stocha w konkursie na k90 oraz drużyny na k120) należało uznać za wielki sukces, który postanowiliśmy świętować już w Hermanicach. Rozpromienieni wynikiem polskiej drużyny powróciliśmy zaraz po konkursie, by po chwili wypoczynku oraz spożyciu posiłku pozostać w sportowych nastrojach, tym razem jednak czynnie uczestnicząc w rywalizacji na... torze bowlingowym. Żartom i rozmowom nie było końca, a gra w kręgle okazała się wspaniałą okazją do zacieśniania przyjaźni wśród kibiców. Mimo pozornej rywalizacji ,wszyscy tego dnia okazali się zwycięzcami.
Niektórzy z uczestników otwarcie przyznali, że już nie mogą doczekać się kolejnej edycji konkursu Alleskoki.
A zatem...do zobaczenia za rok :-)
Zespół Allegro.pl i Redakcja Skijumping.pl
Zdjęcia: Marcin Żywocki
Wyruszyliśmy w trasę wczesnym rankiem, bo o godzinie 6:00, spod poznańskiego dworca głównego. Myli się jednak każdy, kto sądzi, że nastroje były senne. Nic z tych rzeczy. Od samego początku dominowała atmosfera sportowego święta. Wprawdzie o godzinie 9:30 mieliśmy zebrać do autokaru pozostałych kibiców, którzy wsiadali we Wrocławiu, lecz przejazd przez Wrocław tradycyjnie zabrał nam godzinę, przez co z resztą grupy spotkaliśmy się dopiero o godzinie 10:20. Na szczęście był to pierwszy i ostatni taki poślizg. Dalsza część trasy upływała na nerwowym wyczekiwaniu wieści z kwalifikacji. Czy będziemy mieli komu kibicować? Czas pokazał, że pytanie to okazało się bezpodstawne.
Pod skocznię dotarliśmy na czas, choć ilość metalowych stopni, które trzeba było pokonać, aby wreszcie cieszyć się z obecności na najważniejszej tego dnia arenie sportowej, dała się we znaki chyba każdemu. Początkowo pogoda dopisywała, a nam udało się w spokoju przyjrzeć serii treningowej. I choć nasi zawodnicy nie zapewniali w tym sezonie zbyt wielu niespodzianek, to jednak polskich flag nie brakowało, a nawet jeśli ktoś o nich zapomniał, to na pobliskich stoiskach mógł wyposażyć się w czapkę, szalik oraz inne atrybuty z niezbędnika kibica.
Przebieg samego konkursu zaskoczył, ale tylko z uwagi na stronę techniczną, czyli odwołanie drugiej serii. Choć tym razem układ podium nie odzwierciedlał układu sił w tegorocznym Pucharze Świata, to jednak sprawiedliwie trzeba przyznać, że medal Andreasowi Kuettelowi po prostu się należał. Pytanie, czy złoty, pozostawmy nierozstrzygnięte. Wielkich emocji dostarczył naszym zachodnim sąsiadom Martin Schmitt. I tutaj należy przyznać, że powracający już od dwóch sezonów do dobrego skakania Maddin był bez wątpienia czarnym koniem minionych Mistrzostw, a jego srebro nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, gdyż było bardziej prawdopodobne niż medal któregokolwiek z naszych reprezentantów. Na najniższym stopniu podium uplasował się bohater sprzed dwóch sezonów, zgaszony wówczas przez Małysza, Anders Jacobsen. Norweg, który z takim impetem wskoczył w pucharową karuzelę, choć nie błyszczał w tym sezonie, to jednak raz po raz zaskakiwał dobrym wynikiem. Ten najlepszy i najbardziej wartościowy zanotował właśnie w Libercu, zdobywając swój pierwszy indywidualny medal MŚ. Austriacy byli tego dnia niepocieszeni, że wspomnimy tylko o najbardziej pechowym, czwartym miejscu wielkiego przegranego tych Mistrzostw - Gregora Schlierenzauera. Machina do wygrywania zacięła się właśnie tutaj, w Libercu. I próżno szukać jakiegokolwiek wytłumaczenia dlaczego Schlieri, który w tym sezonie wygrał już 10 konkursów, który wskoczył do pierwszej dziesiątki wszech czasów w kategorii zwycięzców PŚ, który wyrównał rekord zwycięstw osiąganych pod rząd, którym wszyscy tak się zachwycali, nie trafił z formą właśnie na MŚ.
Tymczasem rozemocjonowani konkursem na skoczni k 120 powróciliśmy do autokaru, by przemieścić się do Hermanic. Tego dnia nie mieliśmy chyba sił na zbyt długą zabawę, a przecież czekał nas jeszcze konkurs drużynowy!
Rankiem, 28 lutego, wyruszyliśmy do Liberca, gdzie każdy znalazł czas na zwiedzanie oraz zakup pamiątek w okolicznych sklepach. Pod skocznię wyruszyliśmy o godzinie 13:00. To dobry czas, aby jeszcze raz w spokoju przeglądnąć okoliczne stoiska z pamiątkami z zawodów. I tym razem czekały na nas schody, lecz tego dnia naprawdę warto byłoby je pokonać nawet wtedy, gdyby były dwa razy wyższe. Jak wielka niespodzianka czekać nas miała tego dnia na skoczni, tego nie mogliśmy przewidywać w najśmielszych snach. Ale zacznijmy od początku. Konkursy drużynowe nigdy nie były mocną stroną polskiej ekipy. Przez lata nasze wyniki windował Adam Małysz, który niemal samotnie wyskakiwał nam 6, czasem 5 miejsce w zawodach. Gdy Adam nie spisywał się już tak dobrze, a o mistrzowskiej formie można było tylko pomarzyć, często nie wchodziliśmy nawet do finałowej ósemki. Tymczasem w konkursie drużynowym Polacy wystrzelili z iście mistrzowską formą. Z tym, że nie wszyscy, zabrakło formy samego mistrza. Tak czy inaczej dzięki świetnym skokom całej polskiej drużyny osiągnęliśmy najlepsze w historii - czwarte miejsce. Ba! Po pierwszej serii polska drużyna plasowała się na trzecim miejscu i gdyby konkurs drużynowy nabrał takiego obrotu jak konkurs indywidualny, to mielibyśmy medal. Na nasze nieszczęście tym razem druga seria odbyła się bez przeszkód, co pozwoliło znakomicie dysponowanym Japończykom obronić pozycję wywalczoną przed dwoma laty w Sapporo.
Mimo nienajlepszego sezonu, dwa czwarte miejsca Polaków (Kamila Stocha w konkursie na k90 oraz drużyny na k120) należało uznać za wielki sukces, który postanowiliśmy świętować już w Hermanicach. Rozpromienieni wynikiem polskiej drużyny powróciliśmy zaraz po konkursie, by po chwili wypoczynku oraz spożyciu posiłku pozostać w sportowych nastrojach, tym razem jednak czynnie uczestnicząc w rywalizacji na... torze bowlingowym. Żartom i rozmowom nie było końca, a gra w kręgle okazała się wspaniałą okazją do zacieśniania przyjaźni wśród kibiców. Mimo pozornej rywalizacji ,wszyscy tego dnia okazali się zwycięzcami.
Niektórzy z uczestników otwarcie przyznali, że już nie mogą doczekać się kolejnej edycji konkursu Alleskoki.
A zatem...do zobaczenia za rok :-)
Zespół Allegro.pl i Redakcja Skijumping.pl
Zdjęcia: Marcin Żywocki
Redakcja,
źródło: Informacja własna
oglądalność: (5297)
komentarze: (9)
-
marcinm_ początkujący
Liberec
Przyłączam się do podziękowań.
Fantastyczna impreza. Warto było jechać aż z Lublina :)
Bardzo podobało mi się to , że organizatorzy zapewnili atrakcje również poza skocznią.
Po niezwykle emocjonującym konkursie drużynowym, rywalizacja sportowa przeniosła się ze skoczni na tor do kręgli, gdzie impreza trwała do 2 w nocy. Było to świetne zakończenie weekendu w Libercu.
Pozdrawiam całą ekipę :):)
Na 100 % będę brał udział w przyszłorocznych konkursach, jeśli tylko allegro ponownie zdecyduje się zorganizować.
O Vancouver nawet nie marzę...;)
Ale jak sobie tak pomyślę...,
zobaczyć pojedynek Małysza, Ahonena, Schmitta... na żywo w Vancouver....to byłoby coś :)
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
- Zanim zadasz pytanie na forum - zobacz czy poniżej ktoś już nie dał na nie odpowiedzi.
- Redakcja serwisu Skijumping.pl zastrzega sobie prawo do usuwania oraz modyfikowania komentarzy łamiących regulamin - nie związanych z tematem newsa, zawierających obraźliwe treści, atakujących osoby publiczne (a w szczególności zawodników, trenerów, działaczy, polityków), napisanych wulgarnym językiem, spamu, powielania treści newsa itp.
- Zabrania się reklamowania innych stron, blogów itp.
- Forum to miejsce na przemyślane wypowiedzi i opinie. Do komentowania bieżących wydarzeń na skoczni oraz luźnych pogaduszek służy nasz czat. Komentarze o zerowej wartości merytorycznej typu "Ammann Słabo, Stoch - 125m, co tu tak cicho, czemu nie skaczą" - również będą usuwane.
- Komentarze powinny być rzeczowe, napisane poprawnie językowo i bez rażących błędów ortograficznych.
- Zapytania, opinie i uwagi skierowane do redaktorów serwisu Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres email. Nasi redaktorzy nie czytają wszystkich komentarzy, często mogą więc wcale nie odpowiedzieć. Zapytania, opinie i uwagi skierowane do moderatorów forum Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres admin@skijumping.pl.
- Wszystkich użytkowników forum, prosimy o kulturalną dyskusję. Do rozwiązywania wszelkich sporów i kłótni służy email, gadu-gadu lub inne środki komunikacji.
- Aby uniknąć bałaganu i nieporozumień, zabrania się tworzenia i korzystania użytkownikom z więcej niż jednego konta/nicka oraz podszywania się pod innych użytkowników, poprzez tworzenie bardzo podobnych nazw/nicków. W przypadku wykrycia takiego działania, konta będą kasowane, a w skrajnym przypadku (nagminne tworzenie kolejnych kont), użytkownik banowany.
- Wszelkie komentarze, atakujące bezpośrednio poszczególnych użytkowników (w tym także oskarżenia o pisanie pod wieloma nickami), moderatorów lub redaktorów, będą bezzwłocznie usuwane, podobnie jak spory między użytkownikami, nie mające nic wspólnego z tematem artykułu. Konta użytkowników, którzy obrażają moderatorów, administratorów, bądź atakują Redakcję Skijumping.pl, mogą być blokowane.
- Wszelkie narzekania na to, że komentarze są "bezpodstawnie" usuwane, będą również kasowane. Jeśli ktoś uważa, że jego komentarz był zgodny z regulaminem, a mimo to został usunięty, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Jeśli uważasz, że dany użytkownik nagminne łamie regulamin, wywołuje kłótnie i utrudnia dyskusję w komentarzach, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania wpisów bądź blokowania użytkowników, którzy używają niecenzuralnego języka, nagminnie wywołują konflikty, spory oraz prowokują innych uczestników forum do kłótni.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania użytkowników, których nazwy (ksywki) zawierają wulgaryzmy lub brzmią podobnie do niecenzuralnych słów.
- Redakcja nie ponosi odpowiedzialności, w przypadku, gdy adres IP zablokowanej osoby, jest adresem całej sieci lokalnej. Ewentualne cofnięcie blokady może nastąpić jedynie w przypadku, gdy winny użytkownik zaprzestanie szkodliwych działań na forum.
- Redakcja nie odpowiada za treści i opinie prezentowane przez użytkowników forum. Jeśli wypowiedzi naruszają prawo, ich autorzy mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
- W przypadku "bana" użytkownika, zabronione jest tworzenie nowego konta, przez 7 dni od momentu blokady konta.
- W przypadku nagminnego łamania regulaminu forum oraz ogólnych zasad dobrego wychowania, Redakcja zastrzega sobie prawo do powiadomienia odpowiednich służb, wraz ze wszystkimi posiadanymi danymi użytkownika (adres IP, logi, dane kontaktowe).
Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu
Zaloguj się