Adam Małysz: "Gdy byłem za mały by skakać..." - wywiad

  • 2009-05-19 18:34

Czy zastanawialiście się kiedyś jak wyglądały skoki narciarskie w Polsce, gdy Adam Małysz był małym chłopcem? A może na jakich nartach uczył się skakać? Jak ocenia dzisiejszą bazę skoków w Polsce? Na te i inne pytania odpowie ten artykuł. Zapraszamy do lektury wywiadu, który ukazał się w miesieczniku "Sportplus". Przeprowadził go redaktor naszego portalu - Marcin Hetnał.

Adam MałyszAdam Małysz
fot. Natalia Konarzewska
Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński
Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński
Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński


M.H.: Czy pamiętasz swoja pierwszą w życiu skocznię?
Adam Małysz: Tak naprawdę mój pierwszy kontakt ze skocznią miał miejsce na skoczni w Wiśle - Centrum. Pierwsze narty które założyłem, to były narty skokowe. Zjeżdżałem sobie z buli. Byłem za mały by skakać, więc uklepywaliśmy sobie z kolegami skocznie ze śniegu i skakaliśmy na nartach zjazdowych. A potem dopiero oddałem swój pierwszy skok z prawdziwej skoczni. Zaczynałem w 1983 roku. Wtedy to był naprawdę niezły obiekt. Całkiem nowoczesny. Szatnie były kiepskie, byle jakie kontenery, ale zeskok pokrywał igelit a to było coś. Oczywiście nie była to skocznia na światowym poziomie, ale na małych chłopcach robiła wrażenie.

M.H.: Jak zmieniały się skocznie, od czasu gdy zaczynałeś skakanie?
Adam Małysz: Gdy zaczynałem karierę, skocznie wyglądały inaczej, niż te, które dziś się buduje - choćby gotowa w Wiśle-Malince czy wciąż budowany kompleks w Szczyrku. Dla nas najważniejsze jest to, że zmieniły się profile. Kiedyś po wyjściu z progu przelatywało się dość nisko nad bulą a potem nagle jakby się studnia otwarła. Zeskok gwałtownie opadał w dół, leciało się bardzo wysoko. Bardziej się spadało w głąb tej studni, niż leciało. Gdy rozbieg był zbyt wysoki lub wiatr za mocny, można było bardzo łatwo zrobić sobie krzywdę, bo lądowało się gwałtownie i spadało z wysoka. Do niedawna tak jeszcze skakało się w Harrachovie. Tam się leciało nawet 12 metrów nad zeskokiem. To było po prostu niebezpieczne. Oczywiście styl czy kombinezon były też inne. Nie pozwalały na tak dalekie latanie jak dziś. Ale i tak mam wielki szacunek dla zawodników skaczących w latach 60, 70, 80. A wcześniej to w ogóle każdy skok był ryzykiem. Dziś skocznie trzeba dopasowywać do możliwości skoczków, więc buduje się bezpieczniejsze, zeskoki są bardziej wypłaszczone, leci się cały czas dość nisko, więc ewentualne upadki mają łagodniejsze skutki. Również styl V jest dużo bezpieczniejszy niż styl klasyczny. Wiem, bo przecież sam zaczynałem skakać klasycznym. Na styl V przestawiałem się chyba w 1992 roku.

M.H.: Co zmieniło się oprócz profilu skoczni i sprzętu?
Adam Małysz: Bardzo wiele rzeczy. Cała infrastruktura, która sprawia, że dziś skakanie jest wygodniejsze. Ale wiele zmian jest wymuszonych marketingiem, wiele robi się pod publikę i telewizję. Skoki się komercjalizują. Na przekład przepis, by każda ekipa miał swój własny domek. Gdy ekipy są małe to i tak się je łączy. Prawie na każdej skoczni są teraz bufety dla skoczków. Świetna rzecz, gdy zawody się przeciągają. Ale to nie tylko kwestia naszej wygody. Czasem bywa, że zawodnik jest za lekki przed zawodami i musi coś szybko przekąsić, by nie zostać zdyskwalifikowanym. Za to wciąż brakuje na skoczniach dobrego systemu informowania skoczków o wydarzeniach na skoczni, czy aktualnych wynikach. Ale to wymaga dodatkowych pieniędzy. Prawie na wszystkich skoczniach na których skacze się w Pucharze Świata są wyciągi dla skoczków, a jeśli nie ma, to wywożą nas samochody lub skutery śnieżne. Kiedyś trzeba było sporo się nadreptać. Nawet na Turnieju Czterech Skoczni długi czas brakowało wyciągów. Ale wtedy był też inny sposób trenowania, spacer na górę był traktowany jako rozgrzewka.

M.H.: Jak dziś wygląda baza sportowa w Polsce?
Adam Małysz: Ostatnio zdecydowanie się poprawiła. Coraz więcej nowoczesnych stadionów, hal sportowych. Chciałoby się, by było tego jeszcze więcej, ale gdy porównam to z czasami mojej młodości to różnica jest widoczna. Kraj potrzebuje inwestycji w sport. Nie zawsze za sukcesem sportowym idą pieniądze. Powstała skocznia w Wiśle, kończą budowę w Szczyrku, w Zakopanem będzie niedługo modernizacja. Dzieje się.

M.H.: Co Twoim zdaniem zdecydowało o Twoim osobistym sukcesie? Talent, ciężka praca, trenerzy, pieniądze?

Adam Małysz: Wszystko po trochu, ale podkreśliłbym rolę trenerów - Andrzeja Sobola i Jana Szturca. A gdy przechodziłem z wieku juniora do wieku seniora to akurat zaczęła wzrastać rola kadry narodowej. Trener Pavel Mikeska zaczął budować zespół, po kilku latach posuchy. Teraz jest jeszcze lepiej. Czasem wydaje mi się, że młodzi skoczkowie mają aż za dobrze. Gdy ja zaczynałem przygodę z kadrą, skakaliśmy na bardzo zniszczonym sprzęcie, marzyło się o lepszym kombinezonie, porządnych butach. Dziś kadry mają to co chcą. Może to ujemnie wpływa na motywację? Czasem słyszę na zawodach jak młodzi skoczkowie narzekają na brak tego czy tamtego a mnie aż zatyka, myślę: „Chłopcze, o czym ty mówisz?" Oczywiście to wszystko jest potrzebne, by oni mogli odnieść sukces, ale z moimi doświadczeniami jestem zdziwiony ich postawą.

M.H.: Motywacji do skakania chyba rzeczywiście w Polsce brakuje? Skoczków jest w Polsce tak mało, w Twoim wieku nie ma prawie nikogo, dopiero w rocznikach które przyciągnęły na skocznię Twoje sukcesy widać jakąś poprawę. Dlaczego tak niewielu chłopców i dziewcząt skacze na nartach?
Adam Małysz: To bardzo trudne pytanie. Rzeczywiście w skokach potrzeba dużej motywacji i silnego uporu. Wielu rezygnowało, gdy długo nie przychodził sukces. Gdy nie masz wyników, to nie masz pieniędzy, więc lepiej zająć się czymś, z czego utrzymasz rodzinę. Ja też miałem taki okres, że niewiele mi do takiej decyzji brakowało. Trzeba mieć talent, ale trzeba też mieć dużą determinację i wytrwale dążyć do celu.

M.H.: Czy po Twoim sukcesie rzeczywiście przyszło do klubów tak wielu nowych skoczków?
Adam Małysz: Widziałem to w swojej Ustroniance i wiem, że było tak w całym kraju. Chętnych do skakania było tak wielu, że nagle na zawodach zaczęło brakować sprzętu. Ale wielu już się wykruszyło. Tak to jest. Z pięćdziesięciu zostaje trzech, czasem dwóch najlepszych. W skokach selekcja jest bardzo duża. Mnóstwo treningów, dużo wyjazdów, wiele miesięcy poza domem. Niewielu ma tak silną wolę, by w tym wytrwać.

M.H.: A jak byś w tej chwili ocenił poziom wyszkolenia i pracę Polskiego Związku Narciarskiego? Czy związkowcy i trenerzy stwarzają dziś skoczkom jak najlepsze warunki, by łatwiej było wytrwać?
Adam Małysz: Myślę że tak. Najważniejsza jest praca w klubach. Bardzo dużo zależy od trenerów. Związek działa bardzo profesjonalnie. Jedna rzecz, którą warto zauważyć to zbyt mała liczba konkursów krajowych. Wszyscy skupiają się na Pucharach - Świata i Kontynentalnym, media żyją głównie kadrą ale przecież w tym kraju jest kilkuset skoczków, głównie młodych, oni musza robić coś poza trenowaniem. Kadra kadrą, a młodzi niech gdzieś rywalizują. Przydałoby się więcej zawodów niższej rangi. Za to Mistrzostw Polski jest za dużo. W innych krajach są albo latem albo zimą. U nas - i latem i zimą na dwóch skoczniach, jeszcze do tego drużynówki. U nas jest zawsze konkurs 26 grudnia. To nie jest rewelacyjny termin. Kadrowicze wracają z Engelbergu w drugiej połowie grudnia, potem mamy już Turniej Czterech Skoczni. Chciałoby się spędzić trochę więcej czasu z rodziną na Święta. Ale cóż - tak zarządza Związek a my się musimy dopasować.

M.H.:Co dziś uważasz za największy sukces w dotychczasowej karierze?
Adam Małysz: Dość równą, wysoką formę przez wiele sezonów. To lato i ta zima, szczególnie początkiem były fatalne, ale jednak pod koniec znów walczyłem o zwycięstwa. Poszczególnych trofeów bym nie wymieniał, one są dla mnie całokształtem i wynikiem tej właśnie równej, wysokiej formy. Raz bywało trochę lepiej, raz trochę gorzej, ale mało było takich chwil, żeby to skakanie zupełnie mi nie szło.

M.H.:A pamiętasz taki okres, że byłeś zaskoczony swoją dobrą formą? Taki sukces, który przyszedł gładko i niespodziewanie?
Adam Małysz: Tak było w roku 2003, gdy bardzo szybko i łatwo odzyskałem dobrą formę na Mistrzostwa Świata w Val di Fiemme. Treningi w Ramsau wszystko odmieniły. Już na treningach byłem tam silny, ale nie spodziewałem się przecież dwóch tytułów. Dopiero gdy wygrałem na dużej skoczni, pomyślałem, że na normalnej też mogę zwyciężyć bo zawsze lepiej mi się skakało na obiektach normalnych. No i się udało.

M.H.: A taki sukces, który był naprawdę wypocony i wymagał ogromnych nakładów pracy?
Adam Małysz: Moja Czwarta Kula. Gdy wróciłem z Mistrzostw w Sapporo w 2007, to nie wierzyłem, że mogę zdobyć Puchar. Miałem ponad 300 punktów straty do lidera. Mój trener wierzył, ja nie. Mówiłem sobie „to nierealne". A Hannu: „Jakie nierealne? Bardzo realne! Skacz swoje i zobaczysz, że wszystko będzie dobrze." No i skakałem - wygrywałem konkurs za konkursem a Anders Jacobsen tracił punkty. Chwila zwątpienia przyszła w Oslo, gdy o mało nie upadłem na skoczni. Norweska prasa próbowała podkopywać moje morale a ja przed Planicą chciałem udowodnić wszystkim niedowiarkom, że na skoczniach mamucich też potrafię wygrywać. Hatt-trick na największej skoczni na świecie był pięknym ukoronowaniem tego sezonu. A przecież tamten sezon był długi i ciężki. Wyczerpujący, bo długo nie mogłem przełamać niemocy i stanąć na podium. Skakałem nieźle, ale do najlepszych wciąż mi brakowało tych dwóch-trzech metrów. Jak już stanąłem na podium, było silne pragnienie zwycięstwa. Pierwsza wygrana była momentem przełomowym. Ale ten właśnie sezon wycisnął ze mnie siódme poty. Tym bardziej, że już wtedy nie byłem młodzieniaszkiem. Na Mistrzostwach też była mała załamka, bo będąc bardzo silnym zająłem dopiero czwarte miejsce na dużej skoczni. Ale potem w dobrym stylu zdobyłem tytuł na normalnej co dodało mi skrzydeł. Jednak tak jak powtarzam - nie było to łatwe i kosztowało mnie mnóstwo wysiłku a wiara w zwycięstwo przyszła dopiero pod sam koniec.

M.H.: Jak to jest, gdy wszystko Ci wychodzi? Potrafisz opisać komuś jak czuje się skoczek, gdy każdy skok jest idealny, wygrywa się konkurs za konkursem i nikt nie potrafi go pokonać?
Adam Małysz: To nie jest jakiś inny stan. Trudno to opisać, ale tak naprawdę to nic się nie zmienia. Taki sam stres, taka sama chęć zwycięstwa, tak samo chce się pokazać kibicom z jak najlepszej strony. Tylko jakimś cudem wciąż wygrywasz, to się dzieje jakby koło Ciebie, mimo jakichś drobnych błędów, wciąż jesteś najlepszy. Nie wiesz skąd ta forma przyszła, po prostu jest i cieszysz się z tego.

Z Adamem Małyszem w Wiśle rozmawiał Marcin Hetnał


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (26920) komentarze: (53)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    punkty

    jakie 300 pkt. do jacobsena brakowalo mu dokladnie 231pkt. co w kontekscie 7 konkursow jakie mialy sie odbyc to wcale nie bylo duzo ale i nie malo 300 pkt adam tracil po konkursacz w oberstdorfie w polowie stycznia

  • Minnie bywalec

    Ola87 widzę, że mamy podobne wspomnienia :)

  • anonim

    Rany jak mnie się już tęskni za sezonem zimowym i za Adasiem za tym stresem o to żeby Mu skok wyszedł i za tą radością jaką mi daje On i Jego zwycięstwa.....
    Pomyśleć, że kiedyś taka mała dziewczynka została zauroczona przez Skromnego Górala z Wisły i do teraz jej to zostało...Mimo 22 lat, w każdy weekend w sezonie zimowym jak i letnim jestem znowu tą małą 13-latką...
    Kawał życia związałam z Osobą Adasia ile to się człowiek wypłakał z radości? Ile razy rozpierała mnie duma, gdy u mnie w domu mówiono,. że Małysz się skończył ja wierzyłam w Niego za każdym razem mocniej i wychodziło na moje! Wtedy mówili, że Nasz Adaś a ja na to, że nie nasz tylko Mój! Zdarzały się chwile zwątpienia- płakałam ze złości, ale nie na Niego a ze względu na Jego niemoc, bo przecież celowo nie zawalał konkursów, ale i ze względu na swoją niemoc, bo tak chciałoby się pomóc żeby konkurs wyszedł a tu nie ma się wpływu można jedynie krzyczeć "LEĆ ADAŚ LEĆ!' ale czy to nie piękne w ów sporcie? Ta niepewność i ta radość jaką nam kibicom Adam Małysz niesie?

  • anonim
    re;re;

    ciekawy ten wywiad?nie czytałam...

  • anonim

    Adam jesteś Mistrzem

  • anonim

    leć adam leć

  • Don Chris początkujący

    świetny, bardzo optymistyczny

  • anonim

    extra

  • anonim

    hahaha :))) dobre

  • anonim
    @Fanka

    'Nie pytaj czemu łydek bo sama nie wiem :))))'
    Chyba zrobiłaś to zdjęcie będąc w głębokim pokłonie. :))

  • krwisty weteran

    @Fanka wiem widziałem tą fotkę w Twojej galeriii śmialiśmy sie z żonką że fance ręce zadrżały z szoku poAdamowego i aparat właśni wypadając jej z rąk zdąrzył pstryknąc zdjęcie łydek he he

  • anonim

    @krwisty

    Ale ja cie rozumiem i to doskonale, że może człowieka zamurować na widok Mistrza, można język w ...... buzi stracić, normalny paraliż :)
    mówię o tym, bo sama czegoś takiego doświadczyłam, latem w 2007 roku, kiedy Adaś po treningu środowym podjechał swoją furą, pod COS.
    Stanęłam jak wryta w ziemię, zamurowało mnie i to tak, że zdążyłam mu tylko zdjęcie jego łydek zrobić :))))
    Nie pytaj czemu łydek bo sama nie wiem :))))
    Paraliż :))
    To zdjęcie jest na NK.

  • krwisty weteran
    w uzupełnieu poprzednich moich wipisów ..

    @Dopiero teraz zrobiłem sobie wizualizację jak Satch całuje chłopa w rękę ...ha ha ha ha ha ha ha ha ha *1000 normalnie żeby to przynajmniej Papież był ,lub chociażby generałowa ....ale chłopa jak mniemam starego normalnie musiał to być przedni widok niczym hołd lub jakieś powitanie mafijne hehe.
    @Fanka wiesz jak się do pracy człowiekowi o 5 rano nie śpieszy to i spędzi człowiek parę minut na forum he he
    @Ski end Joan z tą tremą to tak przesadziłem z grubsza i wyolbrzymiłem specjalnie by zobrazować nam i sobie samemu jaki to jednak zaszczyt móc pogadać z Adamem...

  • anonim

    Niezwykle interesujący wywiad

  • kamka weteran

    Bardzi fajny wywiadzik

  • JoaN bywalec
    Tak ogólnie

    Wreszcie się doczekaliśmy tego wywiadu - warto było.... Tylko jak dla mnie i tak za krótki.....
    Nie będę się odnosić do treści wywiadu bo to,że jest ciekawy - widać,że przeprowadzony Ok też widać a już to,że ODPYTYWANYM jest ADAŚ - wszystko tłumaczy.O ile mi wiadomo to czasami ON tu zagląda -być może natknie się na moją poufałość - ale ja tak z sympatii wielkiej dla naszego Mistrza,Orła czy też Anioła z Wąsami ( Predazzo!) .Wszelkie zachwyty Fanka z Kompanią wyraziła wcześniej..
    Co się tyczy przeprowadzania wywiadu i tremy....
    Kiedyś daaaaaaawno temu (czyli,jak byłam nastolatką ) poszłam na koncert mojego wielkiego idola i WIELKIEGO artysty śp. Czesława Niemena i tam z racji "udzielania się wokalnego w pewnym zespole" miałam okazję zetknąć się z Nim.No i tragedia!
    Szczęka mi opadła,fonia wysiadła,rozum zlasowany- zwoje wyprostowane,rączki rozlatane,nogi-bez kolan!
    To musiał być widok pożałowania godny ale moje bóstwo nie zważając na to autograf mi dało,coś miłego rzekło a ja nie wiem jak dotarłam z powrotem.... W związku z tym już nawet mnie nie zdziwiło (choć wywołało łzy ze śmiechu) wyznanie @Stacho-jak to wpił się wargami w generalską rączkę ))))))) Szczęście,że się ze sromoty ,Stacho-nie zastrzeliłeś!
    Dziennikarze najgorsze mają chyba pierwsze przeżycia związane z wywiadema,jednak jeśli się trafi sytuacja o której wspominał MarcinBB to wszystkiego można się spodziewać niezależnie od stażu..
    Póki co,ja czasami nawet rozmawiałam z Adasiem - we śnie,bo na real niestety nie mam szans z różnych względów.
    Podejrzewam jednak,że gdyby się cud zdarzył i miałabym taką możliwość to- z racji tego,żem ...."dorosła nieco" miałabym taryfę ulgową :)))
    Ponoć już od dawna Adama Wielkiego Wiślanego lubią.....starsze panie.....
    @Krwisty - wcale nie szara myszko - Orzeł Cię nie zje a co do głowy to może .....weź tę zapasową - jakby co.....

  • anonim
    Po lekturze wywiadu oraz komentarzy

    @MarcinBB
    'Niestety - jeśli chodzi o wywiady, to na tę wiosnę już wszystko.'
    Rozumiem, że gdy lato w czerwcu nastanie-to dostaniemy kolejną część tego wywiadu? ;)
    A poważnie: to czego Adamowi potrzeba- to rzeczywiście jak najmniej przeszkadzać w przygotowaniach do sezonu. Liczę jednak na jakąś, niekoniecznie drobną, relację ze Szczyrku. O ile wiem, obserwatorem z własnego, a także mego, ramienia będzie krwisty. :)

    @krwisty:
    'szare polne myszki ,oko w oko z orłem przestworzy to jednak i języka zapomnieć w gębie każdy z nas gotowy a nawet i własnej głowy... '
    Przygotuj się psychicznie, byś dobrze nam się spisał. Gdybyś jednakże się stremował, zrób chociaż trochę zdjęć zza drzew lub węgła.
    Poza tym- zapomniałes wspomnieć o złocie w Planicy (MŚ w L Planica 2010) oraz drugim złocie na IO...

    @Fanka
    'O 5-tej nad ranem kiedy ja śnię o dalszych sukcesach Adasia,(...)'
    Za tę czynność otrzymujesz ode mnie pochwałę przed frontem naszej forumowej kompanii honorowej. Widzę, że sumiennie przygotowujesz się do sezonu. Tak trzymać, koleżanko!

    I jeszcze raz @MarcinBB:
    Wywiad- palce lizać. Szkoda, że biografia Adam już powstała, ale warto by było, żebyś napisał jej choć ciąg dalszy.

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

  • anonim

    @krwisty

    Możesz mi powiedzieć, czy ty cierpisz na bezsenność ? :))
    O 5-tej nad ranem kiedy ja śnię o dalszych sukcesach Adasia, ty piszesz posty ? :)))
    Widzę, że nie jesteś w tej nocy osamotniony :)))

    Poczytałam sobie wywiadzik jeszcze raz:) bo jeśli to jest ostatni tego roku tak długi wywiad, to muszę się nacieszyć tym co jest :)

    Ja o tej determinacji Adama ...........ileż on miał chwil zwątpienia w swej karierze, a było takich sytuacji wiele, inny już by dawno się zniechęcił, rąbnął nartami w kąt i uznał, że to nie ma sensu.
    Ja dziś mu za to dziekuję, że tego nigdy nie zrobił, bo dzieki niemu przeżyłam wiele cudownych chwil, podziwiam go za tą determinację, odwagę, stawianie czoła miediom, które nie zawsze są przychylne jak cos nie wychodzi, jak on to wszystko zniósł ! Jak potrafił sobie z tym wszystkim poradzić, na prawdę nie wiem.
    A najzabawniejsza sytuacja z pewną dziennikarką była, w roku olimpijskim, kiedy Mistrz borykał sie z kłopotami, nic nie wychodziło i chciał w spokoju potrenować w Zakopanem.
    Wtedy zjawiła się pewna Pani z TV i zapytała, Adama,
    "Na co Pan kładzie największy nacisk " :)))
    Adam lekko wkurzony, pyta Grzesia " Grzesiu Pani z telewizji pyta, na co kładę nacisk "
    Grzesio odpowiada .......na próg :))
    Adam mówi do Pani z TV.........na próg, mówi, ze na próg ")))
    I potoczyła się fala krytyki telewizji pod jego adresem, a to było zabawne jak diabli wtedy :))
    Ciesze się, że wyszło mu wtedy z tym progiem :) bo w końcówce sezonu stawał na podium a nawet wygrał :)

  • czarnylis profesor
    @Stacho

    To dobrze, że radzisz sobie z tremą i nerwówka wpływa na Ciebie mobilizująco, ale ja jestem pewien, że gdybym miał stanąć przed obliczem mistrza i miał zamienić kilka słów, czułbym się spięty. Tremy najłatwiej można się pozbyć przez rutynę, ewentualnie przez lampkę przedniego wina ;)
    Moja pierwotna miłość do Leo już dawno minęła, właśnie przez tę jego arogancję i romanse z Feyenoordem. Nawet ślepiec zauważy iż Leo próbuje wymusić na PZPN rozwiązanie kontraktu i chciałbym aby nawet po awansie (wątpliwe ale realne i ja wciąż wierzę) do mundialu, reprezentację objął ktoś inny, ktoś, kto poświęci jej się całkowicie. Jeśli chodzi o PZPN, to naturalne bagna i grzęzawiska są o wiele bardziej urocze i mniej zdradliwe.
    Legii Krosno nie pamiętam, ani żużla we wcześniejszym wydaniu, bo i pamiętać nie mam prawa, jednak czytałem coś nie coś na temat historii sportu w Krośnie i trochę się w temacie orientuję.
    Pozdrawiam serdecznie i rączek nie całuję :)

  • haze doświadczony

    Adam, jesteśmy z Tobą.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl