Niedźwiedzie grasują, bociany lądują, czyli sezon w subiektywnym skrócie

  • 2010-03-23 12:43

Kiedy Tomasz Zimoch w radiowej relacji z Igrzysk w Vancouver wykrzykiwał o niedźwiedziach zbudzonych ze snu, przyszło mi do głowy, że to mało szczęśliwe porównanie, albowiem – jak mało które – przybliża nas do końca zabawy... Tak to już bowiem w przyrodzie jest, że kiedy niedźwiedzie się budzą, a przywoływane równie często w mediach bociany wracają, skoczkowie chowają narty i udają się na zasłużony odpoczynek. Tymczasem drużynowy konkurs Mistrzostw Świata w lotach narciarskich definitywnie zakończył sezon 2009/2010. Wielu uważa, że pisanie jakiegokolwiek podsumowania na gorąco, mija się z celem, a już na pewno z obiektywizmem... Subiektywnie zatem i z celowym wtykaniem kija w mrowisko – bohaterom sezonu, wedle uznania i zasług, poświęcam niniejszy felieton.

Gregor SchlierenzauerGregor Schlierenzauer
fot. Tadeusz Mieczyński
Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński
Simon AmmannSimon Ammann
fot. Tadeusz Mieczyński

Król TCS powraca – Janne Ahonen

Wiele płonnych, co pokazała historia minionych trzech miesięcy, nadziei poruszył wielki Fin, wracając do sportowej gry. Udało mu się jedno. Udowodnić, że miano króla Turnieju Czterech Skoczni nosi zupełnie zasłużenie. Po rocznym niebycie zanotował 10 w karierze miejsce na podium tej prestiżowej dla wielu imprezy. I choć można by się spierać o wartość TCS, czyniono to na tej stronie i pod kreską, i – raz po raz – nad, to jednego Ahonenowi odmówić nie można – wyczucia chwili, gdy jest okazja na uzyskanie dobrego wyniku. Tę miał niemal we wszystkich konkursach 58. TCS i tak naprawdę niewiele brakowało, a mielibyśmy szósty tryumf w karierze Fina. Ale nie to było celem Ahonena. Wrócił, bowiem chciał raz jeszcze spróbować swoich sił podczas Igrzysk Olimpijskich. Tymczasem jedyne, co uzyskał, to trzecie w karierze czwarte miejsce w konkursie na średniej skoczni. Później było już tylko gorzej. Ahonen zakończył sezon bez butelki szampana. Na kolejny konkurs „pożegnalny” pewnie trudno byłoby mu teraz kogokolwiek zaprosić. W oczach wielu młodszych kolegów z pewnością stracił miano tego, który odszedł w glorii zwycięzcy. Już raz się z nim żegnano. Teraz czeka go bardzo trudne zadanie. Udowodnić następnym sezonem, że chce zejść ze sceny niepokonany. Czy jednak Fin musi to robić? W historii skoków niewielu było takich, którzy schodzili po wygranym konkursie. Ostatni raz na taki ruch zdecydował się Andreas Felder. Paradoksalnie, któż to pamięta? Podobnie, jak szorowanie buli przez Nykaenena w końcówce kariery – mało kto. Lub nikt.

Schlierenzauer vs. nowa świecka tradycja, czyli jedna kula i zmiana

Gregor Schlierenzauer miał być tym skoczkiem, który nie tylko wyrówna, ale być może i pobije rekord Adama Małysza w zdobywaniu kryształowych kul pod rząd. Tymczasem okazało się, że od sezonu 2005/2006, kiedy to kryształ za klasyfikację generalną trzymał w rękach Jakub Janda, seryjnie nie wygrywa już nikt. Po czasach dubletów Peterki, Schmitta, wreszcie trzech kulach Małysza i kolejnych dwóch Ahonena, pozostało już tylko wspomnienie. Takich serii nie odnotował żaden z kolejnych tryumfatorów. Turniej Czterech Skoczni, o czym wspomniano wyżej, po raz kolejny rządził się swoimi prawami, a młody Austriak ma widać jeszcze i sobie, i swoim kibicom coś do udowodnienia, nim sięgnie po laur zwycięzcy na tej imprezie. Dwa indywidualne medale z Igrzysk Olimpijskich być może nie były w wymarzonym złotym kolorze, ale nie do końca rozumiem tych komentatorów, którzy twierdzą, że Gregor na Igrzyskach zawiódł. Nie liczy się bowiem to, że ustąpił miejsca, ale komu, a raczej przed kim. To jednak odrębny akapit tej opowieści. Tegoroczne zmagania Gregor Schlierenzauer zakończył srebrnym medalem w lotach. W klasyfikacji medalowej za mijający sezon zajmuje pierwsze miejsce – z pięcioma krążkami. Do trzech indywidualnych trofeów, dokładając jeszcze dwa złota w drużynie. Odpowiednio z Igrzysk oraz MŚ w lotach narciarskich.

Moje Vancouver - spełniona misja Adama Małysza

Redakcyjny kolega, Marcin Hetnał, w swoim felietonie wspomniał o tych, którzy z powątpiewaniem patrzyli na przygotowania Małysza do Igrzysk. Raz jeszcze potwierdziła się ta teoria, że Adama Małysza skreślać zwyczajnie nie wolno. Nie wchodząc w polemikę z nikim, można tylko podkreślić, że jak każdy Mistrz, tak i Adam chadza swoimi drogami, a nam wypada tylko podziwiać jego sukcesy i kibicować mu w kolejnych startach. Tymczasem pod kreską bywają Ci, dla których złoty kolor olimpijskiego medalu ma wartość wyższą niż dla samych sportowców. Niektórzy wyciągając argumenty, drudzy zaś tylko powtarzając po tych pierwszych, od lat uprawiają domniemanie oszustwa. Już od 50. Turnieju Czterech Skoczni, kiedy to Sven Hannawald wygrał wszystkie cztery konkursy. Na tegorocznych Igrzyskach były to wiązania Simona Ammanna, osiem lat wcześniej doping po rekonwalescencji, a cztery lata temu celowa robota Heinza Kuttina, który pokątnie podawał Małyszowi mamałygę zamiast bułki z bananem. Ja się względem tych wszystkich osądów i afer dopingowych dystansuję. Nie dlatego, że nie wierzę, iż coś mogło być na rzeczy, ale dlatego, że nie mając dowodów, wolę pozostać kibicem niż arbitrem. Pewnie jest mi z tym lżej, a może zwyczajnie łatwiej spoglądam dzięki temu w przyszłość. Robię tak też dlatego, że kolor medalu traktuję bardziej jako jednorazową miarę wyższości jednego z wielkich nad drugim, trzecim etc. I pewnie dlatego nigdy nie przyszło by mi do głowy postawić dokonań Simona Ammanna ponad dokonaniami Janne Ahonena, choć bilans indywidualnych złotych medali to aż 6 do ledwie 2 na korzyść Szwajcara.

Adam Małysz sezon kończy z dwoma srebrami z Igrzysk. To już dziewięć medali, które Polak zdobył na przestrzeni ostatniej dekady. Abstrahując od tego, że jest to trzeci medalowy wynik w historii, warto podkreślić, jak ciężką pracą okupiony jest każdy z krążków. I tych z Igrzysk, i tych z Mistrzostw Świata. Trzeba przecież zauważyć, że poza Mistrzostwami Świata w Lahti, na których to właśnie Małysz był faworytem, każdy kolejny medal był związany z pewnym odrodzeniem się Polaka. Było tak i w Salt Lake City, kiedy to, o czym lubimy zapominać, właśnie Hannawald był pewniakiem do złota, nie Małysz. Było tak i rok później w Predazzo, kiedy to również Sven miał być złoty, a pozostał ostatecznie bez medalu. Wreszcie Sapporo, które najpierw przyniosło gorycz czwartego miejsca, a dopiero później eksplozję radości. Igrzyska w Vancouver według wielu naczelnych „gdybaczy” miały być ostatnią imprezą Małysza. Pojawiały się i takie głosy, że Adam zdobywając medal, od razu pospiesznie zakończy karierę. Zupełnie tak, jakby Ci, którzy tak bardzo liczyli na krążek Małysza, bali się że w kolejnej imprezie Adamowi nie wyjdzie. Dobrzy wujkowie, wypowiadający tu i ówdzie swoje zdanie, w trosce o Małysza jego karierę zakończyli by pewnie już po Predazzo, po trzeciej kryształowej kuli, oddając się wieczystemu gdybaniu… „gdyby Adam skakał, to…”.

A Adam skacze. I udowadnia raz po raz, że Igrzyska czy Mistrzostwa to nie tylko te najważniejsze dla kolekcjonerów statystyk medale, ale to jeszcze walka. Piękna, nie zawsze równa, nie zawsze zwycięska, ale jednak walka. Adam Małysz powiedział, że skok na 211 metr w Planicy będzie mu się śnił. Pewnie tak, ale z pewnością z innych powodów niż tym, którzy będą rozpamiętywać 33 centymetry dzielące Polaka od brązu. Ktoś jeszcze powie, że brąz to medal pocieszenia. Z jakiego powodu to pocieszenie? Z powodu bycia trzecim na świecie w danej konkurencji, dyscyplinie, imprezie? Pokrętna logika życzących Adamowi olimpijskiego złota, pcha ich wyobraźnię już do roku 2014. Kalkulują, mierzą i ważą, ile może zdobyć 36 letni Małysz. I że nie wypada mu zakończyć kariery bez złota. Nie wypada co najwyżej pisać w ten sposób. Resztę weryfikuje sport , a ten jest wypadkową siły mięśni, dyspozycji dnia, ducha walki i łutu szczęścia, choć ten ostatni czynnik prawie nigdy nie był po stronie Orła z Wisły. Adam, podejmując decyzję, że skacze dalej, nie wyznaczył sobie daty krytycznej. Nie wyznacza też konkretnego celu, choć można się po Polaku spodziewać, że rola statysty nie jest dla niego. Uśmiecha się spod słynnego wąsa, wciąż jeszcze młodzieńczo, i z rozbawieniem odpowiada na pytania dziennikarzy, jak długo jeszcze będzie skakał. Po zwycięskim marszu za czwartą kryształową kulą w jednym z magazynów można było przeczytać felieton: „Adam. Nam ciągle mało”. Tytuł ten bardzo trafnie scharakteryzował przeciętnego polskiego kibica…

Łowca skalpów - Simon Ammann

Sezon epokowy, w którym wziął prawie wszystko. Po Igrzyskach wspomniał o możliwym zakończeniu kariery. Co ma do zrobienia jeszcze? Kto wie, może następny genialny sezon? Jeśli nie zdarzy się kontuzja lub nagłe załamanie, nic i nikt może nie stanąć na przeszkodzie temu, aby Harry Potter, który tak zaczarował w Salt Lake City, który podbił także dużą skocznię w Sapporo , a w minionym sezonie zgarnął wszystkie złote medale, powtórzył sukces. Jeśli będzie on mniejszy, to tylko dlatego, że imprez medalowych będzie mniej… Kiedy już wydawało się, że Gregor Schlierenzauer przejmie schedę po Małyszu i Ahonenie, narodził się skoczek nowej ery. Zaskakujące, jak ten onieśmielony własnym sukcesem chłopiec, którym był Ammann przed ośmiu laty, zmężniał. Wydoroślał, ale przede wszystkim poukładał w swojej głowie to, czego dokonał i zestawił z szansami na to, co jeszcze może zrobić. Obronił się, a przecież przed nim nie obronili się inni wybitni, których w młodym wieku postawiono na najwyższym stopniu olimpijskiego podium. Wspominany przy okazji wyskoków Gregora Toni Nieminem osiem lat po swoim sukcesie był już tylko cieniem skoczka. Ammann pogubił się ledwie na kilka sezonów, ale skutecznie odbudowywał już od trzech poprzednich. I to on ma dzisiaj wszystkie cechy, które pozwalają na osiąganie sukcesu. Formę, niebywały talent, ale przede wszystkim luz. Tajemnica być może kryje się właśnie w tych złotych medalach sprzed ośmiu lat. Cóż on bowiem miał jeszcze udowodnić. I komu? Na zupełnym luzie, mając w pamięci to, że bez względu na wynik zmagań, i tak jest już mistrzem olimpijskim i mistrzem Świata, powtórzył sukces z Salt Lake i wygrał Mistrzostwa w lotach. Pobił tym samym rekord Nykaenena, ale nie tylko ten olimpijski. Kończąc sezon z szóstym indywidualnym złotym medalem, Szwajcar staje na czele statystyki największych mistrzów w historii skoków narciarskich. Jeszcze nigdy żaden skoczek nie zdobył sześciu złotych krążków w zmaganiach indywidualnych. Legendarny Fin, który z pięcioma złotymi wyprzeda Małysza i Weissfloga, posiadaczy czterech złotych medali, po tym sezonie stracił prymat aż w dwóch statystykach. Co na to sam Ammann? Pewnie nawet o tym nie myśli. Być może nawet nie wie, jak wysoko już zaszedł w historii. Otwarte pozostaje jedynie pytanie, ile jeszcze skalpów ma do zdarcia. Dołączył już do elitarnie wąskiego grona tych, którzy wygrali na wszystkich typach imprez medalowych. Zdobywając kryształową kulę i wygrywając Turniej Nordycki, pozostawił sobie już tylko jedną rzecz do wygrania: Turniej Czterech Skoczni. Po takiej serii, jaką zaprezentował w minionym sezonie, można się tylko zastanawiać nad tym, czy ma szanse jako drugi w historii wygrać TCS, zwyciężając we wszystkich konkursach. Jego ewentualna porażka na Turnieju byłaby bowiem zaskoczeniem znacznie większym, niż brak Ahonena na podium.

Nowy system, czyli „oby nam się”…

Bohaterem, choć raczej mrocznym, sezonu 2009/2010 jest też nowy system punktacji. W największym skrócie można go scharakteryzować tak: jeśli skacze Austriak, obniżamy o dwie belki i dodajemy punkty za wiatr w plecy (na pewno był), sumując je z bonusem za belkę. Jeśli skacze ktoś inny, a już nie daj Boże Polak, odejmujemy punkty za wiatr pod narty (na pewno był) i patrzymy, czy aby nie trzeba podnieść belki, żeby móc odjąć więcej punktów. Tyle ze spiskowej teorii dziejów.

Teraz konkretnie. Bardzo eksperymentalna formuła wyliczania punktów dodatnich i ujemnych za warunki na skoczni wymagałaby od organizatorów uczciwego informowania kibiców, w jakich miejscach są te wartości zliczane. Mimo że system obowiązuje niemal od połowy sezonu, nikt do tej pory nie podjął się obiektywnego wyjaśnienia, czy skoczek, który po wyjściu z progu ma huragan w plecy, a nad zeskokiem (gdzie ledwie doleciał) wiało mu pod narty, jest traktowany (przy zachowaniu identycznych wartości ), jak ten, który wprawdzie miał huragan w plecy nad zeskokiem, ale przy wyjściu z progu wiało mu pod narty, dzięki czemu miał zupełnie inną parabolę lotu. Dla komputera to tylko średnia arytmetyczna z kilku wartości, a dla statystycznego skoczka to być albo nie być w konkursie, zaś dla walczących o medale, to mieć lub nie mieć. Widownia nic nie rozumie, a skoczkowie, cóż… skaczą. Schlierenzauer co jakiś czas puka się w kask, ale widoków na zmiany brak.

Zrobienia bilansu zysków i strat się nie podejmuję. Z nowego systemu pojąłem natomiast jedno. Żaden, podkreślam, żaden skoczek, nawet w wielkiej formie, nie ma szans na jakikolwiek dobry wynik, jeśli nie skacze w ostatniej dziesiątce. Powód jest prosty. Jakikolwiek wystrzał kogokolwiek z drugiej dziesiątki będzie ukrócony przez sędziów obniżoną belką dla tak zwanej „czołówki” (zdefiniowanej dla potrzeb systemu tylko i wyłącznie do pierwszej dziesiątki).

***

Bohaterów, mniejszych i większych, sezonu było jeszcze co najmniej kilku, by wymienić tylko takie nazwiska, jak: Morgenstern, Kofler, Jacobsen, Kranjec, Hajek… Wszyscy oni także zasłużyli na odrębny felieton. Lecz w tym nieobiektywnym podsumowaniu to już wszystko. Na obiektywizm niechaj silą się Ci, którzy mają siłę i czas, aby ważyć medale, zliczać turniejowe punkty, brać poprawkę na „plusy ujemne” i „plusy dodatnie” etc., etc.


Mariusz Wesołowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (18009) komentarze: (155)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    @fankaPrevca

    Ja także kibicuję skoczkowi który nie jest z czołówki.Jest nim Janne Happonen.Kiedyś kiedy wygrywał nie pisałem bo nie było neta.
    Coś jest w tym kiedy on skacze mam większe emocje niż przy skoku Adama Małysza.
    Ciekaw jestem czy także odczuwasz takie emocje przy skoku Prevca?

  • anonim
    Z.Kuba36

    Dzieki za odpowiedź.
    Przecież ja nie mam do ciebie żadnych pretensji no jakbym mogła :)
    Wszystko co napisałeś do mnie przyjęłam do wiadomości nic więcej powiedzieć nie zamierzam.
    Pozdrawiam cię i bez urazu proszę.
    Zawsze chętnie czytam twoje opinie bo nie jednokrotnie są bardzo trafne ale nie w każdym przypadku.
    Uszanuję twoje zdanie jeśli ty będziesz robił podobnie do moich zdań.
    ...............................................
    I bardzo proszę postronne tutaj osoby o nie wtrącanie sie do czyiś rozmów bo to zwyczajnie nie ładnie.
    Proszę też aby te osoby nigdy więcej do mnie sie nie zwracały ani nie pisały to chyba proste prawda ?
    Jesli będzie trzeba napiszę prośbę w trzech językach obcych:)

  • ZKuba36 profesor
    @Fanka

    Bardzo długo biłem się z myślami czy Ci odpisać. Napisałem przecież, że moja opinia jest bardzo subiektywna a moim zdaniem każdy ma do tego prawo.
    Skoro jednak przywołałaś mnie do tablicy to Ci odpowiem, zwłaszcza iż widzę, że musimy sobie wyjaśnić kilka nieporozumień.
    1. Czy ja kiedykolwiek, gdziekolwiek, napisałem, że Adam jest żle trenowany i nie zdobędzie medalu na IO ? Czy napisałem, że Lepistoe nie zdąży przygotować Adama do IO ?
    Napisałem, że nie jestem entuzjastą szkoły fińskiej i wolę austriacką, ale czy gdziekolwiek, kiedykolwiek napisałem, że szkoła fińska jest zła? Czy ja w jakimkolwiek momencie napisałem, że Adam jest bez formy i np sugerowałem iż przed IO nie będzie w 10 klasyfikacji ?
    2. Pewno masz mi za złe, że w pewnym momencie trochę ironizowałem gdy Adam ciągle wymyślał różne prawdziwe a czasami dziwne "usprawiedliwienia" swoich, wg Jego oceny (!), słabszych skoków.
    A czy ktokolwiek miał do Adama jakiekolwiek pretensje o nieco słabszy występ w niektórych konkursach ? Czy Adam w ogóle musiał się komukolwiek tłumaczyć ? Chyba nie, więc ...po co to było ?
    3. Jedyne moje zastrzeżenie dotyczy prowadzenia JEDNOCZEŚNIE treningów siłowych i techniki skoków w tym samym czasie. I to podtrzymuję. Piszesz, że się mylę bo widocznie to Adamowi odpowiada.
    Odpowiem tak: Jemu odpowiada ale ŻLE WPŁYWA NA WYNIKI ZAWODÓW.
    W 2. części sezonu Adam technikę miał doskonałą, zbliżoną do idealnej. Czego było brak ? Odpowiedż: BŁYSKU !
    Błysku nie było bo być nie mogło. Dlaczego?
    - z powodu ćwiczeń na siłowni (widocznie zbyt intensywnych),
    - z powodu braku oszczędzanie się na treningach przed zawodami i wyżywania się na treningach zamiast w konkursie.
    Dwaj najlepsi skoczkowie minionego sezonu prowadzili daleko bardziej rozsądną politykę, bardzo często, (zwłaszcza Ammann !) opuszczając wiele skoków treningowych. Dość często robili to również pozostali Austriacy.
    Adam, często nokautujący na treningach, jakoś nie mógł wykazać się tymi nokautami w konkursie.
    Doskonałym przykładem był ostatni dzień MŚ w lotach.
    Adam skakał bardzo dobrze i skoki były prawie równe, niezależnie od warunków atmosferycznych. Jak w ostatniej serii Adam mógł przegrać wszystkie medale? Zabrakło nie tylko błysku ale i świeżości.
    Spokojnej nocy i przyjemnych snów o przyszłym sezonie, w którym Adam będzie walczył o ...5 KK ! Lepistoe podpisał kontrakt.

  • materac doświadczony
    fankaPrevca

    ale jak widać można za to zostać uznanym fanem Austriaków ;)
    niektórzy chyba nie widzą w takim zachowaniu nic złego, skoro dotyczy to obcokrajowca.

  • fankaPrevca początkujący

    nie wiem właśnie jeszcze jak to będzie, może będę pisać, a może nie. Ale na pewno nie zamierzam się tutaj nim zachwycać, chyba nie jestem taką typową fanką, bo bardziej traktuje Petera jako kolegę, niż idola. Czasem widzę jak skoczków się obraża z byle powodu i wyzywa to naprawdę mnie to zniechęca. Pozytywną stroną jest że to na razie jego nie dotyczy . Piszę "na razie" bo coś mi się wydaje że jak zacząłby wygrywać to i jego by to nie ominęło.
    Ale ktoś tutaj niżej ma całkowitą racje, @materac podał przykład,jak określany był GS: "Niech wygra każdy, tylko nie ten Cieć- bufon- pajac szlerencauer."oraz inne "świniozaury". Bywa że ludzie jeszcze gorsze rzeczy wypisują, i może rzeczywiście lepiej zignorować takie komentarze, ale jednak trudno mi czytać takie coś nawet jeśli dotyczy Gregora, którego szanuje jako skoczka, ale ogólnie mam do niego stosunek obojętny. Więc potrafię sobie wyobrazić jak bym się czuła gdyby odnosiło się to, do kogoś kogo znam i lubię, czyli Petera.

    @materac wielki szacun dla Ciebie za to że przynajmniej na takie coś reagujesz i potrafisz powiedzieć tym ludziom co o nich myślisz.

  • anonim

    fanko Prevca pisz to śmiało, zresztą nastolatki stanowią pewnie większość komentujących ;) jak miałam 14 lat to kochałam się w Schmicie :D to całkiem normalne, teraz jednak już nie pociągają mnie tacy chudziutcy faceci ;) pozdr

  • materac doświadczony
    Gina

    no tak, może niektóre są obszerne, ale akurat ten kawałek, który wkleiłaś, bez całości, zupełnie przeinacza sens mojej wypowiedzi. postępując w ten sposób, można każdemu wszystko udowodnić.
    tak właśnie coraz częściej robią dziennikarze, nawiasem mówiąc.

    co do części drugiej-widziałaś co się działo na forum wtedy, gdy pisałem ten komentarz o psycholach? wątpię czy moderatorzy to zachowali, ale można się było przerazić. a najgorsze jest to, że komentarze tego typu, które przytoczyłem wcześniej, były wszędzie, nie tylko pod newsami o Austriakach czy konkursach. dosłownie wszędzie. i to jest jedna z głównych przyczyn dlaczego napisałem to co napisałem.
    poza tym to chyba trochę co innego obrzucać wyzwiskami sportowców, którzy samym tym, że poświęcają lata na treningi, odnoszą kontuzje i ogólnie muszą przyjąć wiele wyrzeczeń, nie zasługują na bycie obrażanymi w ten sposób przez jakichś anonimów z Internetu, niż robić to samo wobec tych właśnie anonimów. tym bardziej że nie zdarza mi się to nagminnie. zwykle uważam że lepiej nie zwracać na to uwagi. ale czasem pewne granice zostają przekroczone.

  • fankaPrevca początkujący

    @underdog
    też tak myślę że będzie się liczył :) a jeszcze wracając do tych" fanek", ja dobrze wiem jak są tutaj przez niektórych traktowane, jak dziewczyna kibicuje Schlierenzauerowi to od razu wiadomo o co chodzi, przynajmniej dla niektórych... trzeba po niej jeździć bo jest tylko głupią nastolatką, wpatrzoną w swojego ślicznego idola, z którą nawet nie warto gadać. Wiem że często tak właśnie jest, ale przecież nie można tego powiedzieć o wszystkich tych dziewczynach, przynajmniej ja tak uważam. Wiem też że one są tutaj generalnie uznawane za " zakochane 14latki". Jeśli Schlierenzauer ma tylko takie fanki, to aż boje się pomyśleć za kogo ja mogę być uznana..nie wiem może za 11latkę? :) Więc mogę od razu powiedzieć mam lat tyle co Peter i nie widzę powodu żeby osoby w moim wieku nie mogły się tu wypowiadać, szczególnie jeśli piszą coś sensownego a nie same bzdury. A z tym że lubię Prevca, to związana jest dłuższa historia, której nie zamierzam tutaj opowiadać. Ogólnie chodzi o to że przez znajomych miałam kiedyś z nim kontakt w Słoweni, także nie jest to znowu takie przypadkowe.

  • underdog stały bywalec

    @fankaPrevca

    Ladny Aut, ładny Słoweńczyk - co za różnica.
    Po prostu myślę, że Peter może liczyć się w następnym sezonie, bądź w następnym-następnym, a że jest młodym chłopcem to pewnie będzie miał mnóstwo fanek. Nie sądziłem jednak, że jest już jakaś teraz :) Jesteś pierwsza, gratulacje :D

    Nie żebym miał coś przeciwko temu, skądże.

  • fankaPrevca początkujący

    @underdog
    a czy to źle? może i pierwsza.. na tej stronie, wchodzę tutaj dosyć często i czytam newsy, bo skokami interesuje się nie od dziś, ale nigdy nic nie pisałam, dzisiaj pierwszy raz. Chciałam też żebyście wiedzieli że można kibicować komuś kto wcale nie jest w czołówce, kto nie wygrywa, nie jest ślicznym Austriakiem i nie jest wielką gwiazdą.

  • underdog stały bywalec

    O, łał, pierwsza fanka Prevca.

  • fankaPrevca początkujący

    Wiele osób dziękowało już tutaj Adamowi Małyszowi, zachwycało się mistrzem Ammannem, pisało o wielkich Austriakach, chwaliło Schlierenzauera, Koflera, Morgensterna i całą naszą "cudowną czołówkę". Zdaje sobie sprawę że pisze się tutaj głównie o skoczkach którzy są aktualnie na topie i to im poświęca się najwięcej uwagi. Ale ja chciałam bardzo podziękować za ten sezon komuś kto wcale nie jest jeszcze na szczycie, ale bardzo wierzę że już niedługo się tam znajdzie. Chciałam podziękować mojemu ulubionemu skoczkowi Peterowi Prevcowi, który swój debiut w Pucharze Świata miał całkiem niedawno- w grudniu 2009r. Gratuluje mu bardzo dobrego występu na IO. Ktoś mógłby powiedzieć że 7 i 16 miejsce to wcale nie takie duże osiągnięcie, ale dla mnie ono bardzo wiele znaczy i dla Petera na pewno też. Poza tym gratuluje też srebrnego medalu na MŚ juniorów w Hinterzarten. Wierzę że Peter osiągnie jeszcze bardzo dużo, w końcu dopiero zaczyna swoją karierę. Tymczasem sezon się skończył więc na razie życzę mu powodzenia w szkole:)

  • anonim

    @Kuba

    Co do Adama mało co tobie sie potwierdziło, sam powiedziełeś nie tak dawno jak ci się pytałam co z tą siłownią, bo nawet rano przed zawodami Adam szedł tam sobie poćwiczyć, powiedziałeś ciężar ciężarowi nie równy i zależy co on i ile tego robił.
    No ale jakoś dziwnie właśnie forma mu rosła i na to wytłumaczenia mi dać nie potrafiłeś.

    Zauważ jedno, Adam miał miesiąc przerwy w treningach z powodu kontuzji i nie mógł realizować założonego planu o czym wspominał Lepistoe właśnie że to im pokrzyżowało trochę szyki.
    Ale zaznaczał ze stoickim spokojem, że na IO zdążą i co ? zdążyli.
    Od początku sezonu mówili też, że ich celem jest dostać się do dziesiątki najlepszych i na IO jechać jak najbliżej czołówki, i co ? udało się.
    Była dziesiątka był czub, Adam jechał jako 6 sty zawodnik przed końcem i dwa medale jak diabli zgarnął :)
    Jemu taki trening widocznie odpowiada a Lepistoe doskonale zna jego organizm.
    I oby tak dalej razem trenowali a będzie dobrze.
    Poza tym, że Miran kilka razy Adama zrobił w konia bylo ok.
    Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru

  • anonim
    materac

    niestety muszę wybierać fragmenty Twoich wypowiedzi, bo są one tak obszerne, że nie da się ich cytować w całości... to po pierwsze

    po drugie - cenisz swoją obiektywność bierzesz w obronę skoczków, a sam przeciwników nazywasz psycholami, posądzasz o szprycowanie itp... piszesz, że się zdenerwowałeś... a może nasi kibice pisząc o "wiewiórze", paszczurze itp... też napisali to w chwili zdenerwowania - tym bardziej, że pisali to bezpośrednio po konkursie a forum nie pozwala edytować tekstów... swoje zachowania tłumaczysz wyprowadzeniem się z równowagi... przeciwników nic nie tłumaczy... myślę, że wiem jak to jest gdy kończy się konkurs to nieraz w sezonie człowiek dostawał białej gorączki z powodów różnych a ci co bardziej krewcy zamiast ochłonąć pisali na forum....

  • materac doświadczony

    z tego co widzę wniosek jest jeden - bierzesz pod lupę moje wybrane posty, przeinaczasz kompletnie sens, żeby pasował do Twojej teorii i potem zarzucasz mi coś czego nie ma.
    ale już wcześniej można to było u Ciebie zaobserwować więc jakoś nie jestem zaskoczony.

  • materac doświadczony
    Gina

    może przytocz całą wypowiedź i zwróć uwagę na kontekst, a nie wycinasz sobie kawałek, który Ci najbardziej odpowiada?
    co do Ammanna to tak jak powiedziałem, gdy sumę odległości miał podobną do Schlierenzauera to wygrana tego ostatniego była pewnie usprawiedliwiona, bo nawet gołym okiem można dostrzec różnicę w lądowaniu. przynajmniej wtedy tak było.
    a czemu nie zacytujesz mojej wypowiedzi jak byłem pod wrażeniem gdy pobił rekord? wtedy pisałem też że nazywanie go fuksiarzem to głupota.
    no ale właśnie-widzisz tylko to co o Austrii.

  • anonim
    Materac

    Ammana telemark krytykowałeś po konkursie w Zakopanem min... gdy Gregor wygrał z nim notami bo sumę skoków miał krótszą....
    a co myślisz o Polakach:

    materac (filip_z87@yahoo.com) , 02 grudnia 2009, 18:16

    o nas też inni mogą powiedzieć że jesteśmy brudasami, złodziejami, alkoholikami i kto wie co jeszcze, albo że Polacy idioci bo ich prezydent popełnia gafę za gafą i ogólnie ma wizerunek taki a nie owaki.

  • materac doświadczony

    mały edit - z @lolo rozmawiałem przed Vancouver

  • materac doświadczony
    Gina

    przede wszystkim-gdzie krytykowałem Ammanna i jego telemark? może jednorazowo była taka sytuacja gdy skoczył podobnie odległościowo jak Schlierenzauer, a lądowanie miał ewidentnie gorsze. zresztą sama niejednokrotnie mu ten telemark wypominałaś, powołując się jeszcze na słowa np. Kojonkoskiego. gdy jednak zaczął wygrywać dużymi przewagami, nie negowałem tego i nie wyzywałem go od oszustów czy złodziei.
    a Austriacy? ciężko ich pominąć w swoich komentarzach, skoro jako państwo totalnie zdominowali skoki, i właściwie pod każdym newsem, nie tylko ich dotyczącym, można było znaleźć mnóstwo wpisów na ich temat. ale może zauważ że nigdy nie pisałem że im kibicuję, że chcę żeby taki Schlierenzauer wygrywał, że uważam go za wielkiego skoczka, lepszego od Małysza itp.
    no tak, ale skoro go nie wyzywam, nie uważam że on oraz jego koledzy z drużyny zawdzięczają swoje sukcesy tylko i wyłącznie przekrętom, to już jestem ich fanem. bardzo zabawne.
    zawsze podkreślam, że kibicuję tylko Polakom i na ich temat wiele razy prowadziłem (zwłaszcza na temat Stocha, w którym widzę duży potencjał) rozmowy albo chociaż komentowałem krótko ich występy.
    a Małysz? przyznawałem nieraz już po Vancouver, że nie bardzo wierzyłem w jego medale olimpijskie, raz w rozmowie z niejakim @lolo pisałem że upatruję szansy na średniej skoczni.
    więc nie wmawiaj mi że zajmuję się tylko Austriakami, bo po prostu Ty widzisz tylko i wyłącznie moje komentarze o nich. jak piszę o czymkolwiek innym to zero odzewu, a jak napiszę że AUT-y są mocne to lawina zarzutów, co do których zresztą nie masz większych podstaw. ale u Ciebie to już norma.

  • anonim
    Materac

    No tak - trudno wytrzymać, ale sam kreujesz się na ostatniego sprawiedliwego, reagujesz na każdą podawaną wątpliwość co do formy skoczków typu Amman i Gregor, tłumaczysz, ze nie wolno oskarżać itp.... a sam dowalasz tekst o szprycujących się psycholach.... nie będę tego więcej komentować...
    ale jedno jeszcze napiszę - przeczytałam wiele Twoich komentarzy z tej zimy - właściwie od listopada.... Na początku widziałeś tylko Schlierenzauera i Austriaków - tego dotyczą Twoje posty, nie będę podawać dokładnie tego, co pisałeś, generalnie był to zachwyt nad ich formą. Potem, gdy do głosu doszedł Amman pojawiła się z Twojej strony krytyka jego lądowania, markowania telemarku - sam go krytykowałeś, przekonywałeś, jak zasłużenie wygrywał Gregor, nawet jeśli jego skoki były krótsze od skoków Ammana, Polacy nadal dla Ciebie nie istnieli, jeśli już to jakieś marne zdanko wciśnięte w teksty o Austriakach.... dopiero gdy Adam zaczął osiągać coraz lepsze wyniki zostałeś jego "kibicem"... pewnie inaczej nie wypadało.....
    i gdzie tu ten obiektywizm?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl