Kamil Stoch: "Przyrzekłem sobie, że do Kuusamo więcej nie pojadę"

  • 2011-11-22 08:28

Wczoraj w Krakowie odbyła się konferencja prasowa z udziałem prezesa PZN, Apoloniusza Tajnera, prezesa Grupy LOTOS S.A. Pawła Olechnowicza oraz czterech najlepszych polskich skoczków Letniej Grand Prix 2011. Największym zainteresowaniem dziennikarzy cieszył się rzecz jasna Kamil Stoch, który jest naszą wielką nadzieją na nadchodzącą zimę.

- W ubiegłym roku kiedy zająłem w Kuusamo 31 miejsce przyrzekłem sobie, że więcej tam nie pojadę. Naprawdę miałem takim zamiar, ale że na koniec sezonu zająłem dziesiąte miejsce, to złość mi trochę przeszła. Nie muszę skakać kwalifikacji. Pojadę tam potrenować, bo akurat do tego skocznia w Kuusamo nadaje się świetnie. Konkursy zawsze są ciężkie. To jedna wielka loteria, o wszystkim decyduje wiatr, a nie dyspozycja zawodnika. Ale skoki to nasz zawód. Jedni chodzą do pracy od poniedziałku do piątku, a my na pierwsze zawody PŚ jeździmy do Kuusamo
- mówi Kamil Stoch.

- W tym sezonie największego marzenia na pewno nie zrealizuję, bo to nie jest sezon olimpijski. Moim celem są wyniki lepsze niż w poprzednim sezonie, w którym wygrałem konkursy w Zakopanem, Klingenthal oraz Planicy i skończyłem go na dziesiątym miejscu. Teraz celuję w pierwszą szóstkę. Nie boję się tego mówić. Uważam się za skoczka ze ścisłej światowej czołówki -
wyznaje otwarcie najlepszy polski skoczek.

- Fakt, że nie skakaliśmy dotąd na śniegu nie powinien mieć znaczącego wpływu na wyniki, bo nikt nie skakał na śniegu. Skocznia w Ramsau jest czynna dopiero od soboty, a w Rovaniemi od niedzieli. Szanse powinny być równe dla wszystkich. Nie przypominam sobie jednak, bym kiedykolwiek wcześniej zaczynał sezon "z marszu".

- Czy da się utrzymać popularność skoków bez Adama Małysza? Nie wiem. Uważam, że prawdziwy kibic tej dyscypliny ogląda skoki bez względu na to, kto startuje. Nie dla jednej osoby, ale dla przeżycia emocji. I tu już wiele będzie zależało od naszych wyników. Im będą lepsze, tym zainteresowanie większe.

- Moje przygotowanie mentalne polega głównie na rozmowach z psychologiem, Kamilem Wódką. Cenię sobie współpracę z nim. Rozpisaliśmy konkretny plan i priorytety na zimę. Wymieniliśmy rzeczy ważne i ważniejsze. Na nich mam się koncentrować. Nie wzbraniam się przed rolą lidera grupy. Nie chcę jednak, by z tego powodu ktoś mnie w jakikolwiek sposób faworyzował. Zdaję sobie sprawę, że w tym momencie jestem najlepszy w grupie i "ciągnę" ją pod względem sportowym oraz wynikowym. Ale wiem też, że któregoś dnia rola się zmieni i to któryś z kolegów będzie skakał lepiej ode mnie -
zakończył skoczek z Zębu.


Adrian Dworakowski, źródło: Gazeta.pl
oglądalność: (14373) komentarze: (155)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    puchar narodów

    stawiam trzecie miejsce
    w kuusamo podium byle jaka kolejność: japończyk stoch schlieri

  • anonim

    @Z.Kuba
    I jak tu nie reagować ?
    Gdzie ja napisałam, że Morgenstern bardzo intensywnie trenował w lecie i dzięki temu będzie w dobrej formie ? Gdzieś ty to wyczytał w moim poście ?

    My nie wiemy jak oni trenują i co robią dokładnie, wiemy tylko to co sami chcą nam przekazać.To samo dotyczy naszych skoczków nikt nie wie kiedy, ile i jak trenują wiemy tylko strzępki informacji ogólnej jaką nam podają.
    Ale w sporcie wyczynowym na takim poziomie nie ma lenistwa, zawsze powtarzam, ze trzeba zasuwać i to bardzo bez pracy nie ma kołaczy.
    Co do mnie i mojej dyscypliny, to i owszem, kiedy zajeżdżaliśmy dwa dni przed zawodami na miejsce, mieliśmy zawsze zaplanowany trening, a przed samymi zawodami zawsze odbywa się regulaminowe 5 minut dla zawodniczek na tzw.próbę na danym przyrządzie.
    Inie musisz mi współczuć bo nie masz czego, to sport a w sporcie nie ma miejsca na tzw."kluchy" i wykonywałam polecenia tylko i wyłącznie trenera, bo tylko on wiedział co było dla nas dobre jako zawodniczek w końcu sam był olimpijczykiem z najwyższej półki sportowej.
    Nie ma sensu z tobą dyskutować.

  • gina profesor
    chuck29

    Jasne, nie ma to jak oryginalność... cieszy mnie to jak ZKuba obwieszcza ze śmiertelną powagą i poucza trenerów, że np. skoczkowie mają żwawo biegać, że automatyzm na skoczni to bzdura, bo skoczek ma myśleć w czasie skoku. albo, że w dzień konkursu zwykle oddaje się 3 skoki, albo wcale. No ale ten pomysł z treningami na skoczni po zawodach też rewela! To się nazywa siła argumentów!

  • anonim
    ZKuba

    no to mamy kolejny wzruszający esej... ;) może się weź za pisanie jakiegoś pamiętnika ze złotymi myślami lub powieści komediowej, bo na razie się tutaj świetnie bawimy... no i gdyby nie ty to pewnie dalej bym sądził, że jest wiosna xD
    Twoje wybitne zdolności intelektualne z pewnością wielu z nas jeszcze powalą z nóg, a nietuzinkowy i wybiegający w przyszłość sposób myślenia niejednokrotnie będzie tematem do rozważań wybitnych filozofów, a także meneli na dworcu.
    Może więc powinieneś założyć jakiś fanpage na fejsie? :D

  • gina profesor
    ZKuba36

    Widzę, że oprócz niewątpliwego geniuszu i niewykorzystanych możliwości drzemie w tobie straszna drażliwość na krytykę ze strony innych.
    Oprócz tego, że jesteś trenerem, jesteś też Duchem Świętym i wiesz, że najbardziej intensywne treningi nasi skoczkowie mają dzień przed zawodami. No bo skąd mógłbyś coś takiego wiedzieć? Chyba, że trener Kruczek przysłał ci ściśle tajną rozpiskę treningów, dzień przed, dwa dni przed zawodami i w ogóle całą. Ale ty wiesz, że to tylko błędy i wypaczenia miernych trenerów są powodem gorszych występów. Za to twój nowy pomysł, by na skoczni trenować PO zawodach zamiast PRZED zawodami jest zaiste rewolucyjny. Stąd twoje propozycja by nie trenować na skoczni gdzie będą zawody w PRZEDDZIEŃ, tylko PO....Myślę, że powinieneś ten pomysł oprawić w ramki i wysłać do większości ekip a nie opędzisz się od propozycji intratnej pracy dla dobra skoków.
    Ale brawo, brawo! W części do Fanki udowodniłeś, że rozróżniasz pory roku - zawsze to coś! Tutaj nawet się z tobą zgodzę - teraz jest JESIEŃ!
    oczywiście debilni skoczkowie i trenerzy od lat najintensywniej trenują przed zawodami i potem dno.... I że też takiego fachmana nie słuchają, głos wołającego na puszczy.... ale pocieszę cię - chętnie cię czytam, świetnie się przy tym bawię, a jeszcze bardziej jak odpisuję! Tak trzymać!

  • ZKuba36 profesor
    Kłopoty z czytaniem?

    @gina - widać, że kuracja Twojej siostrzenicy jest mało skuteczna i na dodatek, jako uboczne działanie leków, pojawiły się kłopoty z czytaniem.
    Proszę mi pokazać w którym miejscu napisałem, że w lecie należy leżeć do góry brzuchem i nie trenować.
    Jeżeli masz kłopoty ze zrozumieniem co znaczy PRZEDDZIEŃ zawodów, to zajrzyj sobie do słownika, a jeśli w dalszym ciągu nic nie będziesz rozumiała, to spróbuj zapytać sąsiadkę z bazaru. Może będzie wiedziała.
    Intensywne treningi w przeddzień zawodów przerabialiśmy za początkującego Kuttina i chyba nie ma sensu do tego wracać.
    @Fanka - napisałaś, że Morgenstern bardzo intensywnie trenował w lecie i dzięki temu będzie w dobrej formie. Zgoda, ale czy teraz jest lato? Jeżeli tak to chyba w dalszym ciągu intensywnie się opalasz (!) i za bardzo Cię przypiekło. Moim skromnym zdaniem wkrótce skończy się ...jesień! Obudż się! Jestem bardzo ciekawy, czy uprawiając sport najbardziej intensywne treningi odbywałaś w przeddzień zawodów. Jeżeli tak to ...współczuję Ci. A właśnie tak z reguły trenują skoczkowie narciarscy i trenerzy w żaden sposób nie mogą znależć przyczyny słabych wyników na zawodach skoczków, którzy na treningach tak wspaniale skakali. Winę za brak wyników na zawodach z reguły zwalają na psychologa lub słabą psychikę skoczków.

  • gina profesor
    nieważnekto

    Brawo! Odkrywco!
    Cały czas to twierdzę krytykując fachowe "opinie" ZKuby - trenera ponoć od dziesięcioboju. Fajnie, że też to zauważyłeś....

  • anonim

    Skoki i biegi to diametralnie różne dyscypliny.

  • gina profesor
    chuck29

    No właśnie! Jesteśmy fanami "świeżości" furda treningi, żmudne szlifowanie pozycji, oddawanie skoków, które tylko męczą!
    Można by też napisać, że Justyna Kowalczyk popełnia kardynalny błąd - bo "zajeżdża" się latem treningami, zamiast leżeć na Kanarach do góry brzuchem i łapać świeżość...

  • anonim
    gina

    no jasne :) nie zapominajmy o tym, że ZKuba jako ekspert, którego autorytetu nie sposób podważać w przeciwieństwie do nas myśli perspektywicznie. Przecież tylko idioci (a jak widać jest ich bardzo wielu) nie wpadliby na to, że skoro MŚ są za 4 lata dajmy na to w Kulm to może lepiej potrenować tam teraz i nie musieć za 4 lata się męczyć tylko wystartować "na świeżości" :D
    Jak mogliśmy to przeoczyć? ;)
    Widocznie za tokiem i logiką myślenia pewnych wybitnych jednostek jeszcze nie nadążamy...

  • F@n weteran

    "Czy da się utrzymać popularność skoków bez Adama Małysza? Nie wiem. Uważam, że prawdziwy kibic tej dyscypliny ogląda skoki bez względu na to, kto startuje. Nie dla jednej osoby, ale dla przeżycia emocji. I tu już wiele będzie zależało od naszych wyników. Im będą lepsze, tym zainteresowanie większe." - powtarzałem to od dawna.

  • anonim
    popularność skoków

    Skoki bardziej straciły na popularności nie na odejściu Małysza, a na zmianie punktacji. Co to za przyjemność oglądania jak wiadomo, że na końcu i tak wygra albo Morgenstern albo Schlierenzauer? Żeby to jeszcze Stoch był. ;)

  • gina profesor
    chuck29

    Prawda, że ZKuba to super trener? A jaki twórczy! Do tej pory wszyscy trenerzy upierali się by na jakiejś skoczni trenować PRZED zawodami, by dobrze na nich wypaść, a on twierdzi, że może lepiej trenować PO zawodach. W końcu za rok też tam będą zawody - będzie trening za zapas.
    Wiem, że czasem, gdy nie szło skakać gdzie indziej zawodnicy trenowali po zawodach, ale to sporadyczne i wymuszone przypadki.
    Jak nic pasuje tu przysłowie - Lepiej późno niż wcale....
    Rozwijając twórczo myśl ZKuby mogłoby to wyglądać tak:
    Po zawodach w Lillehammer nasi trenują na opustoszałej skoczni, nikt by im pewnie nie przeszkadzał oprócz zdziwionych tubylców. Do Harrachova jadą krótko przed zawodami - tam oczywiście nie trenują no bo święta zasada - być "świeżym" i być "wypoczętym". Ale za to jak w kwalifikacjach odpalą to klękajcie narody....

  • anonim
    ZKuba

    nie mogę się zgodzić z Twoim stwierdzeniem, że jeśli skoczkowie będą dajmy na to zostawać dwa dni dłużej po konkursie w Kuusamo i trenować na skoczni to będą lepiej przygotowani do następnych konkursów np. do tych w Engelbergu, dzięki czemu tam treningi sobie mogą odpuścić.
    Chciałbym zauważyć ze swoją wrodzoną błyskotliwością, iż nie ma dwóch takich samych skoczni, na każdej w innym momencie trzeba rozpoczynać wybicie, odbijać się pod innym kątem, czy obierać inną (teraz użyję słowa, którego w poprzednim sezonie naumiał się miszczu nieSzczęsny) trajektor(ni)ję. Tak więc dłuższy trenng na jednym obiekcie nie powinien zbytnio wpłynąć na postawę podczas kolejnych zawodów (mówię tu o czuciu skoczni, bo oczywiście można poćwiczyć takie elementy jak pozycja dojazdowa, czy przejście do fazy lotu, co może znacząco wpłynąć na długość skoków).
    Za to w stu procentach zgadzam się z giną ;)

    Swoją drogą wasze porywające dyskusje mogą być ciekawym materiałem na kilka felietonów (bo ileż kożna pisać o politykach) :D

  • anonim

    3 miejsce w PN :)

  • Leonek24 weteran

    No i takie podejście mi się podoba.

    Skoki to nasz zawód i podchdzimy do tego jak zawodowcy - pierwsza rzecz

    nastawienie, pewność siebie i zmotywowanie - druga rzecz.

    Ja jestem dobrej myśli!

  • anonim

    To był rok 2007 i konkurs PS w Villach kto pamięta tamte konkursy to zapewne też pamięta o pogodzie jaka wówczas tam panowała, kwalifikacje były przesuwane trwało to długo az w końcu zostały odwołane.
    Same zawody bardzo się przeciągały z powodu bardzo silnego wiatru.
    Po konkursach na drugi dzień silny wiatr nie ustępował i dlatego zawodnicy zasugerowali Lepistoe aby tam treningu nie robić i wziął ich sugestię pod uwagę.W takich warunkach jakie wtedy tam panowały żaden trening nie przyniósł by pożądanego efektu a wręcz przeciwnie, pogłębił by problemy w skokach.

    ""Trener Lepistoe chciał zostać w Villach i tutaj trenować, ale wybiliśmy mu to z głowy. Od razu po zawodach wracamy do Warszawy, a w przyszłym tygodniu w drodze do Engelbergu pojedziemy na dwa dni potrenować w Ramsau. Na razie wiem, że się pogubiłem, ale liczę że forma wróci. Jeden-dwa skoki i to musi wreszcie zaskoczyć. A potem pójdzie" - uważa "Orzeł z Wisły".
    z wywiadu z dnia 14.12.2007r.

    Warto sprawdzić i sobie przypomnieć jaki wówczas tam wiał wiatr i z jaką prędkością a potem powoływać się na czyjeś słowa.

  • gina profesor
    ZKuba

    Oczywiście - trener Kruczek nie zaczyna treningu od przeczytania, co ma zrobić według wskazówek "trenera". A zaprosił cię już do współpracy? Ja na twoim miejscu bym tych "mądrości" nie pisała za darmo, tylko kazała sobie ciężką kasę płacić. Ale za to już wiemy, że każde dobre miejsce i sukces w tym sezonie to nie będzie żadna zasługa sztabu trenerskiego tylko twoja.... A jak coś pójdzie nie tak - z dumą napiszesz - a nie mówiłem....Ciekawe kiedy np. Szaranowicz czy inny komentatorzy dostrzegą twoje nieocenione zasługi?
    Ale muszę przyznać, ze dzisiejszy tekst to prawdziwa "skarbnica" wiedzy o skokach. No bo skąd jakiś prymitywny czytelnik i bywalec tej strony ma wiedzieć, ile skoków oddaje się w dzień konkursu, czy w dzień kwalifikacji? No skąd? z tekstów nieodżałowanego trenera!

    na koniec jeszcze raz dedykuję ci fragment wywiadu z TRENEREM Kruczkiem

    Nie byłoby ich, gdyby nie praca całego sztabu. Kiedy są porażki, do raportu staje trener. Sukces ma wielu ojców. Kibice mało widzą i wiedzą z tego, co się dzieje dookoła skoku dającego wygraną albo medal. Na to, by trener machnął chorągiewką, a zawodnik ruszył z belki startowej, pracuje wielu. Ja wszystko trzymam w ryzach, żeby się nie rozlazło, ale pomysł na trening rodzi się w rozmowie. Nasze grono to Zbyszek Klimowski, Piotrek Fijas, Grzesiek Sobczyk, fizjoterapeuta Łukasz Gębala, psycholog Kamil Wódka, serwismen Maciek Maciusiak, trenerzy młodzieży z Robertem Mateją na czele i ja. Czasem ktoś rzuci fajny pomysł, czasem inny storpeduje, wydawałoby się, koncepcję idealną. Jedna osoba ma tendencje do zapędzania się i potrzebuje hamulca. Nasza siła tkwi w organizacji.

    ale to wszystko bzdura - my mamy "trenera"

  • grzes bywalec
    kto największym rywalem kamila?

    jak myślisz, kto będzie największym rywalem Kamila Stocha zagłosuj:
    http://trzymamkciuki.pl/pojedynek,kto_zagrozi_kamilowi_stochowi,47.html

    Wymyśl sam jakiś pojedynek i wygraj 100pln

  • ZKuba36 profesor
    Okres startowy.

    Nad treningiem skoczków czuwa cały sztab. Wszystko przebiega ok, po czym jedna nierozważna decyzja może zaważyć na wynikach konkursu.
    Tak jest od czasu, gdy zabrakło pieniędzy na opłacanie sztabu za czasów gdy trenerem był obecny Prezes PZN.
    Okres startowy jest okresem wyjątkowym. Zakładając, że kwalifikacje odbywają się w piątki a zawody w soboty i w niedziele, to mamy sytuację, że zawodnicy w piątki skaczą ok. 3x, w soboty 2-3x (lub wcale), w niedziele 1-3x. Trochę mało tych skoków i nie ma kiedy przeprowadzić odpowiedniego, chociaż 1. mocniejszego treningu.
    Poniedziałek i wtorek to powrót do domu, dzień wolny, i przygotowywanie się do następnego konkursu. Wyjazd w środę, intensywnu trening w czwartek i piątek i póżniej różnie bywało. Tak było za czasów Kuttina. Wyniki musiały być takie jakie były.
    Lepistoe próbował to zmienić, bo właściwymi dniami na najbardziej intensywne treningi są (po okresie nieróbstwa, zwłaszcza tych, którzy nie zakwalifikowali się do konkursu lub II serii zawodów) poniedziałki i wtorki, ale zawodnicy (czytaj: Małysz) "skutecznie wybili mu to z głowy" To słowa ...Adama Małysza. Warto o tym pamiętać.
    Aby możliwe były sukcesy przez cały sezon, warto poczynić takie zmiany organizacyjne aby skoczkowie, po zakończeniu konkursu mogli pozostać na tej skoczni chociaż 1 dzień i skakać (np 6x) z tej samej belki (lub o 1. belkę niżej!) z której rozgrywany był konkurs.
    Dzięki temu nie trzeba będzie oddawać wielu skoków treningowych w przeddzień następnego konkursu, bo to fatalnie wpływa na wyniki, co wielokrotnie wykazałem.
    Jeżeli taka zmiana nie zostanie dokonana, to nie pozostanie nic innego jak niepunktujących skoczków odesłać do domu na treningi i zastąpić ich kolejnymi kandydatami do reprezentacji.

    @gina- a może to trener Kruczek odważył się tak optymistycznie wypowiedzieć, bo przeczytał moje wcześniejsze komentarze? ;-)))

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl