Historia konkursów Pucharu Świata na skoczni Granasen

  • 2013-03-15 11:40

Skoczkowie narciarscy opuścili już Finlandię i udali się na zachód, do Norwegii. W piątek, na znajdującej się w Trondheim dużej skoczni Granasen odbędzie się jeden z ostatnich konkursów kończącego się już sezonu Pucharu Świata. Później zawodników czeka już tylko rywalizacja w Oslo i na mamuciej skoczni w Planicy.

Skocznia w TrondheimSkocznia w Trondheim
fot. Tadeusz Mieczyński

Zbudowany w 1960 roku duży obiekt Granasen został gruntownie przebudowany w 1990 roku i dzięki temu już rok później po raz pierwszy dostąpił zaszczytu organizacji zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Historycznym triumfatorem został Heinz Kuttin. Świeżo upieczony mistrz świata z Predazzo wyprzedził Szweda Mikaela Martinssona i Norwega Oeyvinda Berga. W 1992 roku w Trondheim odbyły się dwa pucharowe konkursy, z czego jeden w zamian za odwołaną rywalizację w Falun. Pierwsze zawody zakończyły się ponownym zwycięstwem Kuttina, który okazał się lepszy od reprezentacyjnego kolegi, Ernsta Vettoriego, a także dominatora ówczesnego sezonu, Toniego Nieminena. Fin zwyciężył w kolejnych zawodach i stanął na podium w towarzystwie Vettoriego i Ari-Pekki Nikkoli.

Na kolejną rywalizację najlepszych skoczków świata o Kryształową Kulę Trondheim czekało do 1996 roku. Na skoczni Granasen zaplanowano zawody drużynowe i indywidualne, w ramach testu obiektu przed Mistrzostwami Świata w narciarstwie klasycznym, które miały się tu odbyć rok później. Ostatecznie do skutku doszedł jedynie konkurs zespołowy. Zwyciężył w nim zespół Finlandii, wśród których nowy rekord skoczni – 128 metrów – ustanowił Ari-Pekka Nikkola. Podium skompletowali Japończycy i Niemcy. Na starcie zabrakło reprezentacji Polski.

Rok później na skoczniach Granasen odbyły się Mistrzostwa Świata. Złote medale powędrowały do Janne Ahonena na normalnym i Dietera Thomy na dużym obiekcie. Niemiec lotem na 129,5 metr ustanowił nowy rekord skoczni. Drużynowo tytuł mistrzowski powędrował do Finlandii. Największym sukcesem biało-czerwonych była piąta pozycja wywalczona na mniejszej skoczni przez Roberta Mateję.

W 1998 roku pucharowa karuzela powróciła do Trondheim. Rywalizacja odbyła się pod dyktando Japończyków. Gospodarze niedawno zakończonych Igrzysk w Nagano zajęli dwa czołowe miejsca na podium. Zwyciężył Masahiko Harada, zaś drugi był Noriaki Kasai. Czołową trójkę uzupełnił Roberto Cecon. Zajmujący po pierwszej serii dwudziestą pierwszą lokatę Andreas Widhoelzl, w finale wylądował na 131 metrze, czym ustanowił nowy oficjalny rekord Granasen. Pozwoliło to Austriakowi awansować na piąte miejsce. Szesnastą pozycję zajął Robert Mateja.

W następnym roku ponownie w Trondheim zwyciężył zawodnik z Kraju Kwitnącej Wiśni. Noriaki Kasai, co prawda w swoich próbach skoczył łącznie o pół metra bliżej od Stefana Horngachera, ale dzięki wysokim notom za styl wyprzedził Austriaka o 6,1 punktu. Trzecie miejsce przypadło zwycięzcy sprzed roku, Haradzie. Na półmetku zawodów dziesiąte miejsce po próbie na 119,5 metra zajmował Mateja. W finale skoczył jednak 10,5 metra bliżej i sklasyfikowany został na dwunastej pozycji. Piąty w konkursie Martin Schmitt wynikiem 133,5 metra ustanowił natomiast nowy oficjalny rekord obiektu. Jeszcze dalej, bo na 137 metr poleciał Christof Duffner. Niemiec nie ustał jednak swojej próby, a dodatkowo po jego skoku zarządzono powtórzenie drugiej serii z niższego rozbiegu.

Rekordowe osiągnięcie Schmitta przetrwało zaledwie rok. W rozgrywanym 10 marca 2000 roku konkursie już w pierwszej serii na 134,5 metrze wylądował Sven Hannawald. Reprezentant Niemiec w drugiej kolejce poszybował zaledwie pół metra bliżej i triumfował na skoczni w Trondheim z przewagą 8,9 punktu nad Ville Kantee. Na najniższym stopniu podium stanął inny z Finów, Janne Ahonen. Jedynym biało-czerwonym w czołowej trzydziestce był Adam Małysz. Wiślanin po próbach na 116 i 117,5 metra zajął 21. miejsce.

Zawody rozegrane 9 marca 2001 roku stały się jednymi z tych, które najbardziej zapadły kibicom w pamięć z powodu wyczynów „Orła z Wisły”. Przedłużający się konkurs odbywał się w loteryjnych warunkach pogodowych. Do awansu do finałowej serii wystarczał skok na 79,5 metra. Na półmetku rywalizacji prowadził sensacyjnie Kristoffer Jaafs. Szwed po próbie na 123 metr wyprzedzał Igor Medveda i Andreasa Goldbergera. Czwarty był Małysz. Polak wylądował na 116 metrze, ale w porównaniu z 86 metrami Martina Schmitta był to bardzo dobry rezultat. W finałowej kolejce „Orzeł z Wisły” pokazał wielką klasę i przeskoczył skocznię. 138,5 metra stało się nowym rekordem Granasen i pozwoliło Małyszowi na zwycięstwo w zawodach. Wygrana ta zapewniła wiślaninowi pierwszą w karierze Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Świata. Druga lokata przypadła Goldbergerowi, trzecia Medvedowi. Liderujący Jaafs wylądował na linii oznaczającej punkt konstrukcyjny skoczni i znalazł się tuż za podium.

W kolejnym sezonie Adam Małysz ponownie miał szansę na zapewnienie sobie końcowego triumfu w PŚ podczas zawodów w Trondheim. I tak się też stało. Mistrz świata z Lahti po skokach na 131,5 i 129 metrów zajął drugie miejsce i wyprzedził swojego najgroźniejszego rywala, Svena Hannawalda, który był trzeci. Najwyższy stopień podium przypadł Mattiemu Hautamaekiemu. Fin zwycięstwo zapewnił sobie w zasadzie już po pierwszej próbie na 134,5 metra. W finale poleciał cztery metry bliżej, co i tak było najdłuższą odległością kolejki i pokonał drugiego Małysza o 13,6 punktu.

Następna edycja Pucharu Świata zawitała do Trondheim już w grudniu 2002 roku. Jak półżartem mówili organizatorzy zawodów, zmienili termin rozgrywania pucharowych zawodów na Granasen, aby nie były one kojarzone z zapewnianiem sobie Kryształowych Kul przez Adama Małysza. Polak podczas sobotniej rywalizacji był bliski konkursowego podium. Ostatecznie po próbach na 128,5 i 128 metrów zajął piąte miejsce. Triumfował Martin Hoellwarth, dla którego było to pierwsze pucharowe zwycięstwo od blisko sześciu lat. O zaledwie 0,4 punktu okazał się lepszy od Sigurda Pettersena. Norweg zrewanżował się za ten wynik następnego dnia, odnosząc swój premierowy triumf w zawodach PŚ. Tuż za Pettersenem znalazł się liderujący na półmetku Michael Uhrmann. Małysz tym razem był szósty.

W następnym roku na skoczni Granasen zdołano rozegrać jedynie sobotni konkurs, ponieważ nadeszła potężna odwilż i nie było mowy o jakimkolwiek skakaniu. Niewielka liczba kibiców zgromadzona pod skoczniami w Trondheim mogła obserwować zwycięstwo Roara Ljoekelsoeya. Norweg oddał skoki na odległość 130 i 121 metrów i wyprzedził Janne Ahonena oraz Maximiliana Mechlera. Dopiero na piątym miejscu ukończył rywalizację Michael Uhrmann. Niemiec, który prowadził po pierwszej kolejce dzięki próbie na 134 metr, w finale wylądował na 115,5 metrze i przegrał m.in. z czwartym Svenem Hannawaldem. Adam Małysz zajął dziewiątą lokatę. Nietypowa przygoda spotkała go podczas pierwszego skoku. Siedząc na belce, trzykrotnemu zdobywcy Kryształowej Kuli pękła gumka od gogli. Pomimo problemów sprzętowych zdecydował się na oddanie próby. W trakcie lotu gogle, trzymające się na twarzy jedynie dzięki oporowi powietrza, zaczęły się zsuwać, by po wylądowaniu upaść na ziemię. W tych zwariowanych warunkach polski mistrz wylądował na 123 metrze.

Wyjątkowo dobrze pucharowy weekend w Trondheim, rozegrany w grudniu 2004 roku, będzie wspominał Janne Ahonen. Pewnie triumfował w obu konkursach. W sobotę okazał się lepszy od Jakuba Jandy i Andreasa Widhoelzla. Nazajutrz stał na podium w towarzystwie Martina Hoellwartha i – ponownie – Widhoelzla. Najlepszym z biało-czerwonych okazał się Adam Małysz. Polak w pierwszych zawodach zajął 15. pozycję, zaś w drugim konkursie był siódmy.

Skocznie Granasen w następnych dwóch sezonach miały pecha do aury pogodowej. W periodach 2005/06 i 2006/07, z powodu braku śniegu pucharowa rywalizacja musiała zostać przeniesiona z Trondheim do Lillehammer. Na kolejne boje najlepszych skoczków świata tamtejsi mieszkańcy musieli czekać do grudnia 2007 roku. Ponownie rywalizacja na dużym obiekcie Granasen miała swojego dominatora. Tym razem był nim Thomas Morgenstern. Skoczek z Villach zwyciężył zarówno w sobotnim jak i w niedzielnym konkursie. Cały weekend ułożył się po myśli podopiecznych Alexandra Pointnera. Austriacy zajęli pięć na sześć możliwych miejsc na podiach zawodów. Wyłamał się jedynie Tom Hilde. Reprezentant gospodarzy zakończył pierwszy konkurs na trzecim miejscu. Dwukrotnie w dziesiątce zameldował się Adam Małysz – na siódmej i ósmej pozycji.

Przed kolejnym przyjazdem pucharowej karuzeli, skocznie narciarskie w Trondheim zostały zmodernizowane. W przypadku dużej Granasen, poszerzono wymiary z punktu K-120 na 123 i HS131 na 140. Pobicie niemal ośmioletniego rekordu obiektu, który należał do Adama Małysza, wydawało się formalnością. Już po pierwszych zawodach najdłuższy ustany skok na skoczni należał do Gregora Schlierenzauera. Austriak poleciał na 140 metr i zwyciężył w sobotniej rywalizacji. Drugie miejsce zajął Harri Olli, trzecie Anders Jacobsen. Następnego dnia „Schlieri” prezentował się słabiej, co wykorzystali Simon Ammann i Matti Hautamaeki. Szwajcar wyrównał rekord Granasen i triumfował w niedzielnym konkursie. Fin stracił do podwójnego mistrza olimpijskiego z Salt Lake City 1,9 punktu. Schlierenzauer był trzeci. Fatalnie zaprezentowali się Polacy. Spośród naszych orłów zapunktował jedynie Adam Małysz, ale 25. i 27. lokata z pewnością nie były szczytem jego marzeń.

W grudniu 2009 roku powtórzyła się sytuacja sprzed 3 i 4 lat, kiedy musiano przenieść zawody Pucharu Świata z Trondheim do Lillehammer. Tym razem powodem były jednak problemy techniczne skoczni Granasen. W efekcie w następnym sezonie zabrakło miejsca dla obiektu, który gościł w 1997 roku Mistrzostwa Świata. Działacze Norweskiego Związku Narciarskiego poszli jednak po przysłowiowy rozum do głowy i postanowili zgłaszać rywalizację na skoczni Lysgaardsbakken w Lillehammer na grudniowy, zaś Trondheim na marcowy termin. Tym samym po raz kolejny – i jak na razie ostatni – światowa czołówka przybyła na Granasen w marcu 2012 roku. Po pierwszej serii prowadził Richard Freitag. Niemiec lotem na 140,5 metra ustanowił nowy oficjalny rekord skoczni. Jego wyczyn pobił w finale Daiki Ito. Japończyk wylądował pół metra dalej i dzięki temu po raz czwarty zwyciężył w zawodach Pucharu Świata. Freitag musiał zadowolić się drugą lokatą. Podium uzupełnił czterokrotny mistrz olimpijski, Simon Ammann. Czołową szóstkę zawodów zamknął za to Kamil Stoch. Skoczek z Zębu oddał skoki na 132,5 oraz 135,5 metra.

Do tej pory rozegrano w Trondheim 19 z 27 zaplanowanych konkursów (tabele 1.-2.). Rywalizację w 2005, 2006 i 2009 roku przeniesiono do Lillehammer, z kolei w 1992 roku rozegrano dodatkowe zawody w miejsce odwołanych zmagań w Falun. Liderem tabeli medalowej PŚ na skoczni Granasen jest Janne Ahonen. Fin dwukrotnie zwyciężał, a także po jednym razie był drugi i trzeci (tabele 3.-9.). Po dwie wygrane mają na swoich kontach także Heinz Kuttin i Thomas Morgenstern. Jedyny Polak w zestawieniu, Adam Małysz, z jedną pierwszą i drugą pozycją zajmuje szóstą lokatę.

Polskie orły dziewiętnaście razy lądowały w finałowej serii konkursów w Trondheim (tabele 10.-13.). Aż dwanaście z owych 19 przypadków było wyczynem Adama Małysza. „Orzeł z Wisły” w trakcie swoich przygód ze skocznią Granasen uzbierał 434 punkty do klasyfikacji Pucharu Świata. Drugi wynik należy do Kamila Stocha – 40 „oczek”, wszystkie wywalczone w 2012 roku. Podium zamyka Robert Mateja (37 punktów). Łącznie sześciu biało-czerwonych zdobyło 533 punkty do Pucharu Narodów.

A teraz rzut oka na zwycięzców pucharowych zawodów w Trondheim. 38,89 procent triumfatorów tych konkursów sięgało w tym samym sezonie po Kryształową Kulę (tabele 14.-15.). Tylko raz skoczek, który wygrał na Granasen, nie zmieścił się w czołowej „10” na koniec sezonu – był to Heinz Kuttin w edycji 1991/1992. Z późniejszych triumfatorów najgorzej w Trondheim spisał się w sezonie 1997/1998 Primoż Peterka. Słoweniec zajął wtedy 44. miejsce. Zawodnicy, którzy w tej norweskiej miejscowości stawali na pucharowym podium, zdobywali w tym samym sezonie 36 procent możliwych do wywalczenia indywidualnych medali mistrzowskich imprez. Pełna lista medalistów znajduje się na str. 7. załączonego dokumentu.

Zobacz statystyki i szczegóły zawodów Pucharu Świata na skoczni w Trondheim >>

Rozpoczyna się przedostatni weekend kończącego się sezonu Pucharu Świata. Otworzą go piątkowe zawody na skoczni w Trondheim. Wszyscy gorąco oczekujemy jak najwyższych lokat naszych zawodników. Oprócz Kamila Stocha i Macieja Kota, u których liczymy na miejsca w czołówce rywalizacji, coraz baczniej obserwujemy zawodników na granicy czołowej trzydziestki klasyfikacji generalnej. Ilu biało-czerwonych będzie mogło wystąpić w ostatnim pucharowym konkursie na mamucie w Planicy? Rywalizacja na Granasen może nam tę liczbę trochę rozjaśnić.

Adam Bucholz


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13131) komentarze: (17)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Stinger profesor
    M_B

    Szkoda tego jednego zmarnowanego miejsca mógł nawet ten Kot jechać jak już nie miał kto bo jak widać tylko 49 skoczków na liście i można coś tam zdobyć. Nie rozumiem dlaczego Śliża nie chcą wziąć ... lepiej marnować miejsce niż dać mu poskakać ciekawe.

    A i zobaczymy co z Murańką bo jeżeli go tam nie ma to kolejne zmarnowane miejsce.

  • metalfan stały bywalec
    @Matizus

    taki wiatr wtedy to było chyba niewiele ponad standard, dziś sprzęt, profile skoczni itp są bardziej podatne na takie warunki i z takim wiatrem to dziś to i Hula by ze 140 pare metrów poleciał jeśli nie dalej, wtedy się tak na to nie zwracało uwagi, ale widać jak Małysza wznosiło w II fazie skoku i szarpało nartami. W Tvp z 10 lat temu pokazywali symulację tego skoku i między 138-140,5 bodajże był podobny kąt nachylenia, więc szansa na ustanie byłaby większa niż w tym przypadku bo przy dalszym skoku nie spadałby z wysokości i nie skracał skoku a normalnie podchodziłby do lądowania ;) bo tutaj spadał jak Kubacki w każdym skoku, z większej wysokości. No ale gdybać sobie można. Co śmieszne wszyscy zgodnie mówią, że ten skok nie był bardzo dobry, a o wiele lepszy był ten pierwszy na 116 metr, gdzie czołówka na bulę spadała a on poleciał daleko jak na warunki jakie panowały na skoczni. Tak czy siak czy bardzo dobry, czy nie, czy huragan pod narty to jeden z najpiękniejszych skoków XXI wieku :)

  • Matizus stały bywalec
    metalfan

    No właśnie, jeśli udałoby mu się ustać. ;) A tak swoją drogą, to prędkości wiatru przy okazji tamtych zawodów, dziś wydają się dość abstrakcyjne ;)

  • metalfan stały bywalec

    na powtórkach zresztą widać jak Małysz ten skok skrócił, gdyby tego nie zrobił i udałoby mu się ustać dalszy skok, to nawet po przebudowie dalej mógłby to być rekord tej skoczni ;)

  • Kubiszon98 stały bywalec

    Dobrze że Kot i Zapotoczny nie pojechali.Lepiej nie zabierać nikogo niż wycieczkowiczów.Ciekawe dlaczego Murańka nie startował w treningach,ciekawe czy wogóle pojechał do Rosji.

  • M_B profesor

    Wyniki 3 treningu w Niżnym Tagile:

    1. Marinus Kraus 127 m
    2. Rok Justin 126 m
    3. Grzegorz Miętus 125,5 m
    ......................................................
    8. Jan Ziobro 121 m
    16. Aleksander Zniszczoł 118,5 m
    25. Krzysztof Biegun 116 m
    25. Stanisław Biela 116 m
    27. Bartłomiej Kłusek 115,5 m

    Po treningach widać ewidentnie, że mocny tutaj powinien być Grzesiek Miętus ( na 1 treningu najlepszy, na 3 treningu 3-ci, na 2-gim skakał w gorszej grupie jeśli chodzi o warunki), Janek Ziobro też powinien nieźle wypaść (16-sty w 1 treningu w pełnej obsadzie i w 3 treningu dobrze) , oraz Olek powinien wypąśc dobrze, bo skacze tutaj stabilnie, liczę jeszcze osobiście na przyzwoity start Bartka Kłuska i dobry Krzyśka Bieguna, Stasiek Biela widać, że na dużych skoczniach jest słabszy i nie rokuje tutaj nadziei na dobry wynik.

  • M_B profesor

    Wyniki 2 treningu w NIżnym Tagile:

    1. Florian Altenburger
    2. Cene Prevc
    3. Maximilian Mechler
    ...................................
    8. Aleksander Zniszczoł
    12. Krzysztof Biegun
    15. Bartłomiej Kłusek
    21. Jan Ziobro
    27. Grzegorz Miętus
    28. Stanisław Biela

    Niezły burdelik organizacyjny tam mają, trening chyba i z lekka nieobiektywny. Grzesiek Miętus (nr 26) skakał przed Tollingerem (nr 24) i Altenburgerem (nr 25) i po nim była mała przerwa, po której oni odlecieli reszcie, po skoku Grześka (109 m) był on 4-ty za Prisliciem (116,5 m), Bartolem i Piklem (109,5 m).

    Murańka nie startował też w 2 treningu, czyli pewnie go nie ma w Rosji, nie startowała tez w nim cała kadra rosyjska oraz Iulian Sorin Pitea, czyli 14-stu zawodników.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl