Stracona szansa Bobaka – Lake Placid 1980

  • 2014-01-09 13:21

Pomimo wielkiego zgrzytu, jakim była rezygnacja Denver z organizacji zimowych igrzysk w 1976 roku, Amerykanie ponownie postanowili zawalczyć o otrzymanie statusu gospodarza tej imprezy. Do walki o ZIO w 1980 roku stanęło Lake Placid, które już w 1932 roku gościło najlepszych sportowców zimowych dyscyplin na świecie.

Głosowanie nad wyborem organizatora XIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich odbyło się w 1974 roku podczas sesji MKOl w Wiedniu. Jedynym kontrkandydatem Lake Placid było Vancouver. Kanadyjczycy wycofali jednak swoją ofertę i Amerykanie pozostali jedyną kandydaturą w grze. MKOl, cały czas pamiętający sytuację z Denver, nie miał innego wyboru, jak ponownie przyznać zimowe igrzyska Stanom Zjednoczonym.

Amerykanie w trakcie przygotowań do imprezy natknęli się jednak na wiele problemów, zaś komitet organizacyjny znalazł się na skraju bankructwa. Brakowało funduszy na niemal wszystkie inwestycje z budową wioski olimpijskiej na czele. Dodatkowo, problemem były organizacje ochrony środowiska, które protestowały m.in. przeciwko poszerzeniu tras narciarskich na Whiteface oraz budowie normalnej skoczni w Lake Placid. Przebudowa kompleksu skoczni oraz lodowiska hokejowego była opóźniona, albowiem zbankrutował dostawca stali. Osoby podpisujące kontrakty zaczęto oskarżać o nepotyzm. W końcu problemy udało się zażegnać. Organizatorzy otrzymali 47 milionów dolarów od Federalnego Biura Więzień. W zamian, wyjątkowo ciasna i niewygodna wioska olimpijska została po igrzyskach przemieniona w więzienie dla nieletnich. Zawiódł jedynie system komunikacji, przeklinany przez sportowców, kibiców i dziennikarzy. Dziesiątki tysięcy osób czekało po kilka godzin na jakikolwiek autobus. Dziennikarze byli zmuszeni do godzinnego marszu do centrum prasowego imprezy. Amerykanom doskwierał także brak śniegu. Po raz pierwszy w historii zimowych igrzysk wykorzystano zatem sztuczny biały puch.

Ceremonia otwarcia XIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich została przeprowadzona 13 lutego 1980 roku na Stadionie Jeździeckim w Lake Placid. Do stanu Nowy Jork przybyło 1072 sportowców z 37 państw. Po ośmiu latach przerwy do rywalizacji powróciła Mongolia, a po dwudziestu czterech – Boliwia. Po raz pierwszy na zimowych igrzyskach zaprezentowali się sportowcy Chińskiej Republiki Ludowej, Cypru i Kostaryki. W porównaniu z zawodami w Innsbrucku, do Lake Placid nie przybyły zespoły Chile, Iranu, San Marino, Tajwanu i Turcji. Tradycyjnie pojawiła się natomiast 30-osobowa reprezentacja Polski. Rolę chorążego pełnił Józef Łuszczek, mistrz świata z Lahti w biegach narciarskich. Zaszczytu zapalenia olimpijskiego znicza dostąpił lekarz z Arizony – dr Charles Morgan Kerr.

Oba olimpijskie konkursy zostały rozegrane na skoczniach wchodzących w MacKenzie Intervale Ski Jumping Complex. W gronie faworytów do zwycięstwa w zawodach wymieniano przede wszystkim Austriaków. Hubert Neuper został triumfatorem Turnieju Czterech Skoczni i był liderem Pucharu Świata. Swoich szans na medal mieli szukać także Armin Kogler i Toni Innauer. Przyszłych medalistów upatrywano również wśród reprezentantów NRD – Henry'ego Glassa, Jochena Danneberga i Martina Webera. Nie lekceważono także Finów, którzy w trakcie olimpijskiego sezonu nie zawojowali światowych skoczni, ale tacy zawodnicy jak Jari Puikkonen, Pentti Kokkonen czy Jouko Toermaenen mogli w każdej chwili złapać wysoką dyspozycję. My również szukaliśmy swoich szans medalowych. Wszystko za sprawą Stanisława Bobaka i Piotra Fijasa. Polscy skoczkowie sześciokrotnie stawali na podium przed startem zimowych igrzysk. Odnieśli również trzy wygrane, chociaż w słabiej obsadzonych konkursach w Zakopanem i Saint-Nizier. Trzecim biało-czerwonym wysłanym do Stanów Zjednoczonych był Stanisław Pawlusiak. Do Lake Placid przybyło 55 skoczków narciarskich z 16 państw. Po ośmioletniej przerwie do olimpijskiej rywalizacji powrócili reprezentanci Francji.

17 lutego odbył się konkurs olimpijski na normalnej skoczni. Pierwszy Austriak na starcie, Alfred Groyer wylądował na 85,5 metrze. Krótszą o 2,5 metry odległość uzyskał reprezentant NRD, Martin Weber. Wicelider Pucharu Świata, Armin Kogler szybuje na 85 metr i przegrywa ze swoim rodakiem, Groyerem, o 1,3 punktu. Taki sam dystans, co Kogler, przebył w powietrzu Manfred Deckert. Zawodnik ze Wschodnich Niemiec otrzymał jednak niższe noty za styl i przegrywał z Austriakiem różnicą półtora punktu. Błysnął z kolei Toni Innauer. Wicemistrz olimpijski z dużej skoczni w Innsbrucku pofrunął na 89 metr i pewnie objął prowadzenie w olimpijskiej rywalizacji. Drugiego Groyera wyprzedził o 7,1 punktu. Do rezultatu lidera nie zbliżył się nawet Jouko Toermanen. Fin lądował sześć metrów bliżej i po swoim skoku zajmował piątą lokatę. Zaskoczył natomiast Hirokazu Yagi. Reprezentant Japonii oddał skok na odległość 87 metrów i został wiceliderem konkursu ze stratą 2,7 punktu do Innauera. Swoich fanów zawiódł z kolei Hubert Neuper. Lider Pucharu Świata doleciał do 82,5 metra, co nie pozwoliło mu na zajęcie lokaty w pierwszej dziesiątce na półmetku rywalizacji. Metr dłuższą odległość uzyskał kolejny z Japończyków, Masahiro Akimoto. Bardzo dobry skok oddał Stanisław Bobak. Reprezentant Polski wylądował na 86 metrze i objął po swoim skoku trzecią pozycję. Trzy metry bliżej lądował lider Szwajcarów, Hansjoerg Sumi. Jako ostatni z czołówki swoją próbę oddał Pentti Kokkonen. Fin doleciał do 86 metra i dzięki wyższym notom sędziowskim wyprzedził o dwa punkty Bobaka. Po pierwszej serii konkursu w Lake Placid prowadził Innauer przed Yagim i Kokkonenem. Czwarty ze stratą 2 oczek do podium był Stanisław Bobak, co gwarantowało Polakom wielkie emocje przed finałową serią. Tuż za Polakiem znajdowali się Groyer, Kogler, Deckert i Akimoto. Dopiero czternasty był Hubert Neuper. Piotr Fijas, po niezbyt udanym skoku na 79,5 metra, zajmował 26. pozycję.

W drugiej serii jako pierwszy z czołówki zaprezentował się Alfred Groyer, który wylądował na 83,5 metrze. Taką samą odległość uzyskał Martin Weber, co dla Niemca oznaczało przegraną z Austriakiem o 8,5 punktu. Zawiódł Armin Kogler, który tym razem nawet nie doleciał do 80 metra. Rezultat 79,5 metra nie tylko odebrał Austriakowi szansę na podium, ale także na miejsce w czołowej dziesiątce zawodów. Daleki lot oddał za to Manfred Deckert. Reprezentant NRD poszybował na 88 metr i został nowym liderem konkursu. Nastała pora Toniego Innauera. Prowadzący na półmetku zawodnik nie chciał popełnić błędu sprzed czterech lat, kiedy przodując po pierwszej serii ostatecznie przegrał olimpijski tytuł. Tym razem wszystko poszło po jego myśli. Fantastyczny skok na 90 metr w praktyce zapewnił Innauerowi złoty medal. Nad drugim Deckertem zgromadził aż 17,1 punktu przewagi! Jouko Toermanen w finałowej próbie lądował na 85,5 metrze. Wicelider na półmetku, Hirokazu Yagi doleciał do 83,5 metra i utrzymał wysoką pozycję, będąc klasyfikowanym ex-aequo z Deckertem na drugim miejscu. Lider Pucharu Świata, Hubert Neuper uzyskał odległość 88,5 metra, co pozwoliło mu jedynie na awans do pierwszej dziesiątki zawodów. Metr bliżej lądował Masahiro Akimoto, który znalazł się tuż za czołową trójką. Polscy kibice wstrzymali oddech, kiedy na starcie stanął Stanisław Bobak. Polakowi do olimpijskiego medalu wystarczyłby skok w granicach 86 metrów. Niestety, skoczek z Zębu doleciał tylko do 82 metra i spadł na ósme miejsce. 4,5 metra dalej poszybował Hansjoerg Sumi, który wyprzedził Polaka o 0,4 punktu. Trzeci na półmetku, Pentti Kokkonen wylądował na 83,5 metrze i nie utrzymał miejsca na podium, kończąc zawody na piątej pozycji. Tym samym mistrzem olimpijskim został Toni Innauer. Austriak mógł na dobre wymazać z pamięci utratę złota na poprzednich igrzyskach. Srebrne medale trafiły do Manfreda Deckerta i Hirokazu Yagi. Japończycy byli największą sensacją zawodów, albowiem tuż za podium sklasyfikowany został Masahiro Akimoto. Stanisław Bobak ostatecznie był dziesiąty. Fatalny skok na 59 metr, zakończony upadkiem, zaliczył Piotr Fijas, który spadł na 47. miejsce, przegrywając także ze Stanisławem Pawlusiakiem, który był czterdziesty.


XIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Lake Placid 1980 - konkurs na normalnej skoczni:

Lake Placid, Skocznia Olimpijska K-86, 17 lutego 1980:


1. Anton Innauer (Austria) – 266,3 pkt. (89,0/90,0 m)

2. Manfred Deckert (NRD) – 249,2 pkt. (85,0/88,0 m)

2. Hirokazu Yagi (Japonia) – 249,2 pkt. (87,0/83,5 m)

4. Masahiro Akimoto (Japonia) – 248,5 pkt. (83,5/87,5 m)

5. Pentti Kokkonen (Finlandia) – 247,6 pkt. (86,0/83,5 m)

6. Hubert Neuper (Austria) – 245,5 pkt. (82,5/88,5 m)

7. Alfred Groyer (Austria) – 245,3 pkt. (85,5/83,5 m)

8. Jouko Toermaenen (Finlandia) – 233,5 pkt. (83,0/85,5 m)

9. Hansjoerg Sumi (Szwajcaria) – 242,6 pkt. (83,0/86,5 m)

10. Stanisław Bobak (Polska) – 242,2 pkt. (86,0/82,0 m)

40. Stanisław Pawlusiak (Polska) – 183,1 pkt. (72,0/70,0 m)

47. Piotr Fijas (Polska) – 144,0 pkt. (79,5/59,0 m – upadek)


Sześć dni później rozegrano konkurs na dużej skoczni. W pierwszej serii skok na odległość 113 metrów oddał Hubert Neuper. Trzy metry bliżej lądował Norweg Roger Ruud. Niewiele lepiej spisał się Jari Puikkonen. Fin uzyskał dystans 110,5 metra i przegrywał o 3,5 punktu z Neuperem. Lepiej spisał się inny z reprezentantów Kraju Tysiąca Jezior – Jouko Toermaenen. 25-latek z Rovaniemi poszybował na odległość 114,5 metra i objął prowadzenie. Gospodarze mogli być zadowoleni ze skoku Jamesa Denney'a. Amerykanin doleciał do 109 metra i znalazł się w czołówce rywalizacji. Tylko metr dalej skoczył mistrz olimpijski z normalnej skoczni, Toni Innauer. Wszystkich jednak przeskoczył Hansjoerg Sumi. Reprezentant Szwajcarii wylądował na 117 metrze i został liderem konkursu z przewagą 1,5 punktu nad Toermaenenem. Odległość 112,5 metra uzyskała kanadyjska gwiazda skoków, Steve Collins. Do najlepszych zawodników serii zdołał doskoczyć jeszcze Armin Kogler. Austriak uzyskał w swojej próbie 110 metrów. Po pierwszej serii prowadził zatem Sumi przed Toermaenenem i Neuperem. Tuż za czołową trójką znajdowali się Collins, Puikkonen, Innauer, Denney, Kogler i Ruud. Piotr Fijas (107 m) i Stanisław Bobak (104 m) sklasyfikowani zostali na trzynastej i dziewiętnastej pozycji.

Finałowa runda przyniosła jeszcze lepszy skok Huberta Neupera. Trzeci zawodnik pierwszej serii doleciał do 114,5 metra i oczekiwał wyników swoich najgroźniejszych rywali. Na 109 metrze lądował najlepszy z Norwegów, Roger Ruud. Pół metra krótszą odległość uzyskał Jari Puikkonen, który znalazł się na drugiej pozycji. Fantastyczny skok oddał jego rodak, Jouko Toermaenen. Fin wyrównał wyczyn Sumiego z pierwszej kolejki, frunąc na 117 metr i obejmując prowadzenie z przewagą 8,6 punktu nad Neuperem. Na 104 metrze swój finałowy skok zakończył James Denney. Złoty medalista z normalnego obiektu, Toni Innauer tym razem ląduje na 107 metrze i traci szansę na drugi medal w Lake Placid, zajmując po swoim skoku czwartą lokatę. Nastała pora lidera na półmetku, Hansjoerga Sumiego. Szwajcar nie wytrzymał presji i przegrał swoją szansę na olimpijski tytuł. Jego lot na zaledwie setny metr oznaczał spadek aż na szóste miejsce. 2,5 metra dalej poszybował Steve Collins, który po swojej próbie plasował się na dziewiątej pozycji. Na pierwszych lokatach mógł zamieszać jeszcze Armin Kogler, ale lot na 108 metr oznaczał dla Austriaka piątą lokatę. Tym samym zawody na dużej skoczni zakończyły się triumfem Finów. Mistrzem olimpijskim został Jouko Toermaenen, zaś brązowy medal wywalczył Jari Puikkonen. Srebrny krążek trafił z kolei do Huberta Neupera. Piotr Fijas i Stanisław Bobak, po finałowych próbach na 101 i 97 metr, zakończyli zawody na 14. i 22. miejscu. Czterdziesty trzeci był Stanisław Pawlusiak.


XIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Lake Placid 1980 - konkurs na dużej skoczni:

Lake Placid, Skocznia Olimpijska K-114, 23 lutego 1980:


1. Jouko Toermaenen (Finlandia) – 271,0 pkt. (114,5/117,0 m)

2. Hubert Neuper (Austria) – 262,4 pkt. (113,0/114,5 m)

3. Jari Puikkonen (Finlandia) – 248,5 pkt. (110,5/108,5 m)

4. Anton Innauer (Austria) – 245,7 pkt. (110,0/107,0 m)

5. Armin Kogler (Austria) – 245,6 pkt. (110,0/108,0 m)

6. Roger Ruud (Norwegia) – 243,0 pkt. (110,0/109,0 m)

7. Hansjoerg Sumi (Szwajcaria) – 242,7 pkt. (117,0/100,0 m)

8. James Denney (Stany Zjednoczone) – 239,1 pkt. (109,0/104,0 m)

9. Steve Collins (Kanada) – 238,4 pkt. (112,5/102,5 m)

10. Masahiro Akimoto (Japonia) – 234,7 pkt. (104,0/108,0 m)

...

14. Piotr Fijas (Polska) – 226,1 pkt. (107,0/101,0 m)

22. Stanisław Bobak (Polska) – 214,3 pkt. (104,0/97,0 m)

43. Stanisław Pawlusiak (Polska) – 179,1 pkt. (92,0/88,5 m)


Polskim skoczkom nie udało się wywalczyć medalu. Ta sztuka nie udała się także Józefowi Łuszczkowi. Polski biegacz narciarski zajął wysokie 5. i 6. miejsce w biegach na 30 i 15 kilometrów. Od aktualnego mistrza świata oczekiwano jednak olimpijskich krążków. Do historii przeszedł wyścig na 15 km, w którym Szwed Thomas Wassberg okazał się szybszy od Fina Juhi Mieto o... 0,01 sekundy. Tak niewielka różnica doprowadziła do zmian przepisów FIS, w myśl których podawany jest czas biegu narciarza w zaokrągleniu do jednej dziesiątej sekundy. W biegach upadł także ostatni nordycki bastion na zimowych igrzyskach. Narciarski maraton na 50 km zakończył się triumfem Nikołaja Ziemiatowa z ZSRR, który po złoto sięgnął również w sztafecie i biegu na 30 km. W kombinacji norweskiej po raz trzeci z rzędu triumfował Ulrich Wehling. Dziesiąty był Jan Legierski.

Do historii przeszły wyczyny Erica Heidena. Amerykański panczenista dokonał imponującego wyczynu, wygrywając w Lake Placid na wszystkich pięciu dystansach – od 500 do 10000 metrów! Wyczyn pięciokrotnego mistrza olimpijskiego wydaje się w obecnych czasach, w których zawodnicy są wyspecjalizowani w konkretnych biegach, wręcz niemożliwy do powtórzenia. W biegu kobiecym na 3000 m, piątą lokatę zajęła Erwina Ryś-Ferenc. Wśród mężczyzn dziewiąty w starcie na 500 m był Jan Jóźwik.

Na alpejskich stokach największym blaskiem błyszczały gwiazdy Szweda Ingemara Stenmarka, triumfatora obu slalomów – giganta i specjalnego, oraz Hanni Wenzel, która w barwach Liechtensteinu zdobyła trzy złote medale – w obu slalomach i kombinacji, a ponadto srebro w zjeździe. Dzięki rodzeństwu Wenzel (jej brat Andreas wywalczył dwa srebrne krążki) malutkie księstwo zostało triumfatorem tabeli medalowej w konkurencjach alpejskich.

Po trzeci złoty medal olimpijski z rzędu w parach sportowych sięgnęła radziecka łyżwiarka, Irina Rodnina. W Lake Placid, podobnie jak w Innsbrucku, pierwsze miejsca wywalczyła w parze ze swoim mężem, Aleksandrem Zajcewem. W Sapporo jej partnerem był Aleksiej Ułanow. Czwarty złoty medal na czwartych igrzyskach wywalczył z kolei w biathlonie rodak Rodniny, Aleksandr Tichonow. Co ciekawe, wszystkie olimpijskie tytuły od Grenoble do Lake Placid wywalczył w sztafecie.

Chwile triumfu przeżywali Amerykanie w turnieju hokejowym. Ich zespół, którego większość zawodników pochodziła z Uniwersytetu Minnesota, zdobył tytuł mistrzów olimpijskich. Szeroko w pamięci zapadł gospodarzom szczególnie mecz z „amatorami” ze Związku Radzieckiego, który zakończył się wynikiem 4:3 dla Amerykanów. Mistrzowska drużyna doczekała się nawet adaptacji filmowej swojej drogi na szczyt, pt. „Cud w Lake Placid”. Z kolei ZSRR musiało zadowolić się „tylko” drugim miejscem. Brąz wywalczyli Szwedzi. Reprezentacja Polski została sklasyfikowana na miejscach 7.-8..

W trakcie XIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Lake Placid odbyło się 38 konkurencji w 10 dyscyplinach. Po raz kolejny klasyfikację medalową wygrał Związek Radziecki, którego sportowcy wywalczyli 22 medale – 10 złotych, 6 srebrnych i 6 brązowych. W Stanach Zjednoczonych medale zdobywali reprezentanci dziewiętnastu państw. W tym gronie po raz kolejny zabrakło Polaków.

I tak XIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie przeszły do historii. Pomimo coraz większego sporu, dotyczącego inwazji ZSRR na Afganistan, do Lake Placid udało się uniknąć bojkotów i ściągnąć reprezentacje państw z obu stron Żelaznej Kurtyny, czego nie uda się zrobić już pół roku później podczas letnich igrzysk w Moskwie. Swoje chwile chwały przeżywali Amerykanie. Gospodarze byli szczególnie pod wrażeniem wyczynu hokeistów oraz Erica Heidena, któremu nie podobał się medialny zgiełk wokół własnej osoby i szybko powrócił do swojego lekarskiego fachu. I tylko ponownie żal było polskich olimpijczyków, którzy pomimo wielkich nadziei znowu wrócili do kraju bez choćby jednego medalu.


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (18755) komentarze: (7)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    skoki w lake placid

    To był obciach, problemy psychiczne-polskich skoczków. Podobnie będzie w Soczi- bez medalu i przechwałki 5 skoczków było w 30-tce- znów punktowali. Nie widać następczyni Kowalczyk, polscy skoczkowie oprócz Stocha prezentują poziom między słabym, a przeciętnym.

  • anonim

    Na io w 1980 Hanni Wenzel zdobyła dwa złote medale i jeden srebrny. Nie wygrała kombinacji, bo ta nie była wówczas w programie olimpijskim. Za kombinację przyznano z tych zawodów tytuł Wenzel, ale mistrzyni świata, wyliczony na podstawie sumy wynikowej rozegranych zawodów w zjeździe i slalomie, a nie rozgrywano oddzielnych zawodów.

  • anonim
    -

    Za parę lat o igrzyskach w Soczi na Skijumping pan redaktor napisze: Najdłuższy skok oddał zawodnik "X" ale zawody wygrał zawodnik "Y" chociaż miał dopiero 20 odległość ale dostał wysokie noty za styl i dużo punktów za wiatr. Drugie miejsce zają zawodnym "Z" miał 16 długość skoku, dużo punktów za wiatr, ale skakał z wyższej belki.

  • pepeleusz profesor

    Dziwny jest brak komentarza co do Collinsa. Ten 15 letni wtedy Kanadyjczyk należał do szerokiego grona faworytów(wczesniej cztery razy w top 10 PŚ) ,a - tak czy inaczej- upatrywano w nim dominatora lat przyszłych. W Sarajewie i Calgary(wtedy jeszcze nie było wiadomo że tam) to już miał wygrywać i dominować jak Nykaenen, o którym w 80 r jeszcze było cicho mimo że rok starszy o Collinsa.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl