Zimą na igelicie. Czy to możliwe?

  • 2014-01-21 14:32

Ciepła zima daje się we znaki organizatorom zawodów skoków narciarskich. Niemal w każdym miejscu, gdzie organizowano zawody Pucharu Świata, skocznie trzeba było naśnieżać. Wisła musiała kupić śnieg za 100 tys. złotych, by zawody mogły się odbyć. W Zakopanem podczas drugiego dnia zawodów tory najazdowe były w fatalnym stanie, bo przy wysokich temperaturach tamtejszy system mrożenia nie działał wystarczająco efektywnie.

Na razie z powodu braku śniegu nie odwołano tej zimy żadnych zawodów rangi Pucharu Świata, ale odwoływano Puchar Kontynentalny czy zawody FIS Cup. Klimatolodzy ostrzegają, że klimat się zmienia i takich zim może być coraz więcej. Odwołanie zawodów to zawsze problem natury finansowej i organizacyjnej. To też spory zawód dla kibiców, szczególnie w takich krajach jak Polska, gdzie skoki są bardzo popularne. Na PŚ w Zakopanem czy w Wiśle ludzie wykupują bilety już w listopadzie, rezerwują noclegi, biorą urlopy z pracy.

Większość skoczni, na których rozgrywane są zawody PŚ, posiada igelit i tory ceramiczne. A jeśliby oszukać pogodę? W sytuacji w której nie da się wygrać z pogodą i naśnieżyć skoczni, rozgrywać zimowe zawody na igelicie? Kilka lat temu na skoczniach Centrum w Wiśle w styczniu odbył się konkurs na igelicie z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To oczywiście zawody małej rangi i małej skali, ale pokazały że technicznie jest możliwe.

Nasnieżanie skoczniNasnieżanie skoczni
fot. Alicja Kosman/PZN
Ceramiczne tory na skoczni w TrondheimCeramiczne tory na skoczni w Trondheim
fot. Horst Nilgen
Styczeń 2008 - zawody w WiśleStyczeń 2008 - zawody w Wiśle
fot. Barbara Niewiadomska

Okazuje się, że w środowisku narciarskim dyskusje na ten temat pojawiły się już jakiś czas temu. Na razie to jednak tylko pomysły, nikt nie przedłożył konkretnego projektu. Łukasz Kruczek uważa, że prędzej czy później stanie się to rzeczywistością.

"Od strony technicznej, czy organizacyjnej nie ma żadnych problemów. Jedyną przeszkodą jest to, że aktualnie w przepisach jest punkt, że organizator PŚ musi mieć zeskok z śniegiem. Rozbieg może być już ceramiczny" - mówi trener polskich skoczków.

"Jeśli chodzi o zawodników to w trakcie sezonu można przechodzić z śniegu na ceramikę i z powrotem. Nie ma problemu. Coraz więcej skoczni ma też rozbieg sztucznie lodzony. Ja myślę, że jest to naturalna kolej rzeczy, chociaż podobno jest opór w tej sprawie. Gdzieś już kiedy były pomysły, by Puchar Świata połączyć z Letnią Grand Prix. Zaczynać w wrześniu i kończyć w marcu jako jeden sezon" - zdradza Łukasz Kruczek.

Zdanie, że dla zawodników podobne rozwiązanie nie przysporzyłoby kłopotów, potwierdza Jan Ziobro. "Myślę, że nie byłoby to dla nas problemem. Tory najazdowe są większym problemem, niż zeskok, bo tam się tylko ląduje i na technikę skoku ma to mały wpływ. Ale i co do torów, to też nie jest problem, bo na różnych skoczniach są różne tory i musimy już się przestawiać z lodowych na ceramiczne. To się da zrobić. Ale myślę, że takiej sytuacji nie będzie. Jest XXI wiek. Technika jest tak rozwinięta, że śnieg zrobią nawet w lecie. Myślę, że jeden czy dwa dni zawsze będzie można rozegrać na śniegu i nigdy do tego nie dojdzie, że będziemy zimą lądować na igelicie" - uważa skoczek z Zakopanego.

Prezes Apoloniusz Tajner jest dość ostrożny, ale przyznaje, że rozwiązanie od strony organizacyjnej byłoby ułatwieniem. Choć pewnie pojawiłyby się problemy, które trzeba by było rozwiązać. "Jestem w stanie sobie to wyobrazić, że jeśli na kilka dni przed konkursem nie da się naśnieżyć skoczni, to ściągamy siatki. To się da zrobić nawet w jeden dzień. Tory montujemy wszędzie ceramiczne i z tym nie ma kłopotu. Trudno za to przewidzieć, jak w bardzo niskich temperaturach zachowywałby się igelit. Wyobraźmy sobie, że zapada decyzja "skaczemy na igelicie", ale w ostatnim momencie, albo być może nawet w nocy między kwalifikacjami a konkursem przychodzi nagłe ochłodzenie. Za późno by przygotować zeskok śnieżny. Czy igelit nie będzie pękał? A jak na ten igelit zacznie padać śnieg? Jest sporo kwestii, które trzeba by przewidzieć, przetestować" - zauważa.

Jednak to nie od skoczków czy trenerów, ani nawet prezesów poszczególnych związków narciarskich zależą tego typu zmiany. A pomysłowi zdecydowanie sprzeciwia się dyrektor Pucharu Świata i twierdzi, że FIS na coś takiego się nie zgodzi. "Technika cały czas idzie do przodu i skoki się zmieniają. To bardzo ważne, że mamy możliwości, by skoki się rozwijały. Fakt, że można latem na igelicie oddawać skoki na skoczniach dużych, sprawił że skoki stały się bezpieczniejsze. Istnieje już przepis, że w wyjątkowych sytuacjach można używać ceramicznych torów najazdowych zamiast lodowych. Ale pozwolenie na lądowanie na igelicie zimą stało by w sprzeczności z filozofią jaką kieruje się Międzynarodowa Federacja Narciarska. Skoki narciarskie to dyscyplina zimowa i FIS już jakiś czas temu jasno określił, że konkursy powinny się odbywać na śniegu" - uważa dyrektor PŚ.

Hofer wylicza argumenty przeciwko podobnej rewolucji: "Szczerze mówiąc, to skoki wcale nie należą do dyscypliny, która byłaby narażona na kaprysy pogody bardziej niż inne. W dodatku jesteśmy technicznie bardzo dobrze i coraz lepiej przygotowani na tak trudne sytuacje. No i w końcu zimowa sceneria - czysty biały śnieg, błękitne niebo, niskie temperatury, piękna przyroda - są czynnikami, które sprawiają, że nasz sport jest tak fascynujące. Warto też pamiętać, że każdej zimy mamy zaplanowanych dużo, około trzydziestu konkursów. Nawet, jeśli kilka się nie odbędzie wciąż pozostaje ich na tyle, że można sprawiedliwie wyłonić zwycięzcę cyklu. FIS zwykle nastawia się na odwołanie kilku konkursów i nie jest to dużym dramatem. Raczej sytuacja, że rozegrane są wszystkie uważana jest za anomalię. To jest obecne stanowisko Międzynarodowej Federacji Narciarskiej."

Jednak ani błękitne niebo ani biały śnieg ani niskie temperatury nie leżą w gestii FIS ani ludzkiej techniki, przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości. A skoki zmieniają się szybciej, niż można by przewidzieć. Dowiodły tego rewolucje z przelicznikami za wiatr i belkę, czy szybki a gwałtowny rozwój skoków kobiecych. Z kolei z punktu widzenia FIS odwołanie dwóch czy czterech konkursów rzeczywiście nie jest dramatem. Natomiast z punktu widzenia organizatorów konkretnych konkursów sytuacja nie jest tak różowa i często oznacza poważne konsekwencje finansowe oraz prestiżowe.

I właśnie w związku z tym dyrektor Hofer ma konkretne obawy: "Boję się, że gdybyśmy na to pozwolili, to nikt nie starałby się nawet naśnieżać skoczni, tylko organizatorzy poszli by po linii najmniejszego oporu. W tej chwili brak przygotowania skoczni może oznaczać wypadnięcie z kalendarza. A to nie jest takie bardzo trudne. Trzeba śnieg wcześniej zmagazynować, lub mieć trzy noce z przymrozkami, by naśnieżyć dużą skocznię. Tylko śnieg zapewnia, że sport zimowy jest sportem zimowym. Skakanie na igelicie jest trochę innym skakaniem. Zawodnicy zdobywają punkty Pucharu Kontynentalnego na śniegu więc i w Pucharze Świata powinni skakać na śniegu. Punkty za skakanie na igelicie są przyznawane za zawody Letniego Pucharu Kontynentalnego czy Letniej Grand Prix".

Jeśli jednak w przyszłości, doszłoby do połączenia Letniej Grand Prix z Pucharem Świata i byłby to jeden długi cykl z jedną nagrodą przyznawaną w marcu, zapewne nic już nie powstrzymałoby takiej zmiany. Walter Hofer potwierdza, że takie plany a nawet konkretne projekty istnieją, jeśli jednak miałoby to się wydarzyć, to w dalszej perspektywie, choć są już ku temu czynione pewne kroki."Były takie rozmowy, ale na razie chcemy tylko wydłużyć okres rozgrywania Pucharu Świata. Dlatego w tym roku pojawiły się konkursy w Klingenthal nieco wcześniej niż zwykle następowała inauguracja. Będziemy też chcieli kończyć cykle nieco później, równo z końcem marca. Pojawiło się na mapie skoków kilka nowych obiektów w miejscach, gdzie jest większa szansa śnieżnej i mroźnej zimy. Ałmaty, Czajkowski - tam będzie można skakać już w połowie listopada - uważa Walter Hofer.

Widać wyraźnie, że ze strony FIS jest wyraźny opór by wprowadzać akurat takie zmiany. Czy jednak zmiany klimatyczne oraz nacisk ze strony organizatorów, którzy ponoszą wysokie koszty, nie zmusi po protu FIS do zmiany stanowiska? Z całą pewnością takim pomysłom przyklasnęli by również ekolodzy, za którymi stoją przecież wpływowi czasem politycy. Jeśli koszt przygotowania zawodów będzie wciąż rósł, od skoków mogą zacząć odwracać się sponsorzy, co oznaczałoby medialną śmierć dyscypliny.



Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (23948) komentarze: (60)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    Kontrowersja

    Nie uważam tego za dobry pomysł. Co innego koncepcja Kruczka. Chociaż skoki w zimie to skoki w zimie. Nie wyobrażam sobie, że w styczniu skacze się na igelicie. To trochę tak, jakby porównywać bojery do zwykłego żeglarstwa. Skoki są dyscypliną zimową i nią pozostaną.

    A PŚ od października do marca mógłby ostro namieszać w cyklu przygotowań. I mogłoby się pojawiać sporo kontuzji w wyniku przemęczenia. To byłoby koło 50-60 startów, chyba trochę za dużo.

  • piotr186n doświadczony
    Michał

    Istnieją technologię umożliwiające produkowanie i utrzymanie śniegu nawet w +30 stopniach. Tyle że to bardzo kosztowne. I raczej nie do zrobienia na skoczni.

    opis tej technologii:

    http://www.skionline.pl/stacje /zermatt-klopoty-ze-sniegiem-to-juz-przeszlosc,newsy,2418.html

    http://www.youtube.com /watch?v=57FmTlXJ8po

  • Bury stały bywalec
    @ Michał (*245.neoplus.adsl.tpnet.pl)

    Pomysł z podzieleniem sezonu na 3 części i oddzielenie konkursów na różnych rozmiarach skoczni od siebie jest złym pomysłem. Powszechnie wiadomo, że konkursy na średniej skoczni sa dużo mniej atrakcyjne dla widzów ze względu na krótkie skoki. Oczywiście najbardziej atrakcyjne są konkursy na mamutach, ale żeby dobrze na nich skakac trzeba być w bardzo dobrej formie bo to skocznie wymagające. Skocznie duże są po środku. Z jednej strony skoki na nich są dosyć długie, a nie sa tak wymagające jak mamuty.

    Moim zdaniem wydłużanie sezonu też nie jest dobrym pomysłem. Rozwlekanie sezonu nie jest dobre dla skoczków. Już teraz skoczkowie muszą sobie robić przerwy od zawodów żeby potrenować.

    Co do odwoływania zawodów ze względu na warunki pogodowe to nie wiedzę w tym nic niezwykłego. Odkąd oglądam skoki odwoływanie zawodów było normą bo skoro natura mówi nie to znaczy nie. Niestety organizatorzy zawodów za bardzo nastawili się na zysk z kibiców i teraz na siłę próbują przeprowadzać każde zawody.

  • Michał doświadczony
    @ m.k.

    Ja myślę, że systemy umożliwiające mrożenie terenu pokrytego śniegiem istnieją. Przecież wymagałoby to tylko położenia specjalnej konstrukcji umożliwiającej chłodzenie śniegu. Problem jednak nie tyle w konstrukcji co w tym, że musiałoby być to zasilane dużą energią, a to by było dość kosztowne. Taka chłodziarka to gigantyczna moc, ale pomysł, że śnieg mógłby się nie topić przez cały rok, bezcenny. No dobrze, może nie cały rok, ale na podtrzymanie śniegu w razie plusowej temperatury byłoby jak znalazł. Trudno tylko powiedzieć, czy nie byłoby to niebezpieczne w przypadku gdyby padał deszcz zamarzający na schłodzonym zeskoku. Mogłoby się robić ciut ślisko.

  • anonim

    Pewnie zamrozić się da, ale przy ujemnych temperaturach. Ale zamrozić to znaczy zamienić w taflę lodu! To przecież bez sensu. Raczej trzeba by się zastanowić czy istnieje możliwość naśnieżania przy dodatnich temperaturach i utrzymania tego sniegu w takich warunkach, ale jakby takowa na dzień dzisiejszy była to by nie stały wszystkie ośrodki narciarskie w Beskidach tak jak dziś...

  • Michał doświadczony

    1. Mamy XXI wiek, nie XIX! Czy zeskoku nie można zmrozić sztucznie podobnie jak torów najazdowych?

    2. Skoro mamy skoki na igelicie, dlaczego nie ma letnich MŚ, a skoki na igelicie nie są jeszcze obecne na letnich IO?

    3. Połączenie dwóch Pucharów to niezbyt dobry pomysł. Puchary powinny być osobne. Zimowy sezon zaś lepiej wydłużyć i podzielić na równe trzy części, skocznie normalne, skocznie duże i skocznie mamucie, dajmy na to 30 konkursów w sezonie, po 10 na każdy rodzaj skoczni, a nie tak jak teraz, gdy skocznie duże dominują.

  • MarcinBB redaktor
    @EmiI

    Czyli ewentualne rewolucje technologiczne są naszym na rękę, nic tylko się cieszyć i popierać.

  • anonim
    Jak zima w kolejnych latach też będzie taka jak do połowy stycznia

    albo może się trafić jeszcze cieplejsza i znikąd śniegu nie będzie można wziąć co to wtedy, a bo to wiadomo co z tym klimatem i przynajmniej nie odwoływali by zawodów bo śniegu brak. Dzisiaj wydaje się to absurdalnym posunięciem ale ja nie był bym tego taki pewien dlatego że z pogodą jeszcze nikt nie wygrał.

  • Stinger profesor
    yyy

    Ja też bym chciał skoki cały rok ale skoki to sport zimowy i powinni odbywać się w zimie. Tak w ogóle to jeszcze 2-3 lata temu LGP była traktowana bardzo poważnie i nie było takich sytuacji jak teraz że byle przeciętniak typu Pungertara wygrywa konkurs LGP ...

    LGP trochę się stoczyła niestety ale wcześniej była zawsze mocno obsadzona i nie było przypadkowych zwycięzców no chyba że trafiały się konkursy loteryjne ale nie przypominam sobie takiego. W końcowej klasyfikacji nawet nie było mowy żeby taki Wank (z całym szacunkiem do niego ale on wygrywał dlatego że najlepsi mieli to gdzieś) mógł liczyć na zwycięstwo ... Można pomyśleć o jakiejś imprezie letniej i wprowadzić do LGP. Jakie są w ogóle nagrody finansowe za poszczególne miejsca w LGP? Jeżeli niskie to dać większe. FIS powinna coś zrobić żeby podnieść prestiż w LGP jak to było dawniej a nie łączyć z PŚ bo to nie ma sensu.

  • REM stały bywalec

    Prędzej, czy później LGP będzie włączone do PŚ. Trzeba będzie zmodyfikować cykle treningowe i tyle. PŚ, czyli skakanie "na poważnie" trwa raptem 4 miesiące w sezonie, a LGP coraz bardziej dewaluuje się. "Dowartościować" ją (o czym pisałem tu jakieś 5 - 6 lat temu) można tylko poprzez włączenie do PŚ. Pomysł z białym igielitem rewelka ;D.

  • pitus stały bywalec

    Wszystkie te pomysły uważam za nietrafione. Rozgrywanie zawodów narciarskich- dyscypliny sportu zimowego na igelicie jest sprzeczne z postrzeganiem zimowej dyscypliny. Ze względów estetycznych również wyglądałoby to gorzej. A łączenie LGP z PŚ jest równie głupim pomysłem moim zdaniem. Zima to zima, a skoki własnie zimą sie uprawia.

  • Shakyor stały bywalec
    Mi to rybka

    czy skaczą na igielicie czy na śniegu. Skoki to skoki! Oglądałem LGP o ile jakaś ogólnodostępna stacja wyemitowała jakiś konkurs i pozytywnie je oceniam, szczególnie, że na LGP ostatnim Polacy dobrze się spisywali. Tegoroczna zima jest taka, że w tym sezonie do tej pory niemal każda skocznia musiała być sztucznie mrożona i ośnieżana. A to są koszta, bo sprowadzić snieg, zakupić armatki śnieżne, pryskać rozbieg ciekłym azotem, inwestować w maszyny, które ten śnieg rozprowadzają to nie jest takie hop, siup. Jak na skoczni z okresie zimowym nie ma śniegu to niech skaczą na tym co jest. Ważne, że konkursy się odbędą i sobie skoczkowie poskaczą.

  • michnar stały bywalec
    Czajkowski, Ałmaty....

    Przeciw takim skoczniom jest jeden duży plus i minus.
    PLUS: zima tam jest zawsze, można by rozgrywać PŚ w listopadzie w tych miejscowościach.
    MINUS: czy potencjalny PŚ w Ałmatach nie byłby traktowany podobnie jak PŚ w Sapporo? Zero zainteresowania, a dodatkowo o ile Japończycy sukcesy mają to Kazachowie nie... Nie wiem czy to dobry pomysł.

    Skakanie na igelicie zimą zepsułoby trochę nastrój skoków. Połączenie LGP z PŚ jakoś mi się nie podoba... Czy to możliwe, aby jeden zawodnik był dobry przez tak długi czas? Nie. W pierwszej ''30'' w marcu pełno by było zawodników, którzy nabijaliby punkty we wrześniu, a dajmy na to w listopadzie ich forma gdzieś prysła.

  • Stinger profesor

    LGP + PŚ? Co to ma być ... przecież skoki to sport zimowy i tylko to się liczy. Lato jest po to by trenować, szykować się na sezon zimowy a starty w LGP są po to by sprawdzać się z innymi. Nie widzę sensu łączenia PŚ z LGP bo to wtedy nie będzie już to samo. Prestiż spadnie.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl