Okiem Samozwańczego Autorytetu: Wielka draka w góralskiej dzielnicy

  • 2014-01-23 01:07

Gdy emocje już opadną jak po wielkiej bitwie kurz, przychodzi czas podsumowań, refleksji, retrospekcji i weryfikacji. Nie wiem w sumie, czy wszystkim emocje opadły, niektórym chyba jeszcze nie, bo były podsycane jeszcze długo po konkursie, ale ja tam jestem już w nastroju refleksyjnym, retrospektywym i weryfikacyjnym, więc ruszam do podsumowań.

Dwie godziny i trzydzieści trzy minuty trwała pierwsza i jedyna seria konkursu indywidualnego w Zakopanem. Ten i ów bąknie, że krócej, bo w sumie o 14:40 był restart, a tę rozpoczętą o 14:00 anulowali ale ten i ów zobaczy wzrok zmarzniętego i przemokniętego kibica wracającego ze skoczni, który stał na trybunach może i od godziny 11:00 w deszczu i porywistym wietrze by zobaczyć farsę i kpinę i ten umilknie, żeby guza nie zarobić a ów nawet będzie udawać że jest zupełnie gdzie indziej i bąkało echo, bo przecież nie on.

Rekord z Klingenthal pobity. Przyczyną jest oczywiście pogoda, która nas nie rozpieszcza. Co to się porobiło. W Ameryce mrozy większe niż na Marsie w Jakucku niezwykle jak na tą porę roku ciepło, bo średnio tylko -41 a w Europie to już w ogóle. W ogóle duło w niedzielę od turni, płynęło torami najazdowymi, zmieniało okolicę skoczni w jedno wielkie błocko i sprawiło, że niedzielna rywalizacja była bardziej rywalizacją z pogodą niż z rywalami.

Ale zacznijmy od początku. Na początku było słowo była Wisła. Znów ten i ów mówił, że tam zawody były wypaczone przez pogodę, ale jak obejrzał sobie niedzielne zawody w Zakopanem to wlazł pod stół i odszczekał (ten) albo przepraszał czwartkowo-wiślańską pogodę i twierdził że w porównaniu z niedzielno-zakopiańską to był cud miód i ciasteczka (ów).

Konkurs wygrał Andreas Wellinger. Był to jego piąty raz na podium, a pierwsze zwycięstwo. Zwycięzca Letniej Grand Prix (latem w żadnym konkursie nie był poza podium) poznał co to smak zwycięstwa na śniegu. Zwycięstwa na śniegu są tej zimy tym cenniejsze, że trudno o ten śnieg gdziekolwiek poza zeskokami skoczni czy innymi sztucznie przygotowanymi miejscami, a jak wiadomo, co jest cenne, to jest rzadkie.

Nie udało mi się dowiedzieć, ile dokładnie kosztował kilogram śniegu kupiony przez organizatorów PŚ w Wiśle na Podhalu, ale gdybym wiedział że wyszło drożej niż za cukier, to pewnie bym trochę ukradł i przeszmuglował do Irlandii, gdzie śnieg to w ogóle rarytas. Tak tu sobie żartuję, ale organizatorzy w Wiśle naprawdę wykonali gigantyczną robotę. Mieli dużo trudniej niż w Zakopanem, gdzie też łatwo nie było i myślę, że w tym miejscu złożę im serdeczne gratulacje i podam do publicznej wiadomości, bo warto to docenić. Słyszałem, że prezes Wąsowicz przez kilka dni spał po dwie godziny na dobę. Też mi się to w życiu parę razy zdarzyło ale ponieważ robiłem zgoła inne rzeczy, niż prezes Wąsowicz, więc nie będę prychał że co to za sztuka.

Wygrał Wellinger (wedle quasiserwisu ciacha.net najbardziej uroczy z niemieckich skoczków), drugi był TutajlatanaszmistrzświataKaaaaaaaaaaaamilStoch! i było to jego 21. podium w karierze, czwarte w Polsce, ale pierwsze w Wiśle. Tu warto zauważyć, że Stoch, co łączy go z Wellingerem, nie schodził z podium Grand Prix w sezonie 2010. Trzecie miejsce i pierwsze podium w PŚ wyskakał sobie Michael Hayböck. I uwaga! Nie zgadniecie! Michael Hayböck... nigdy nie wchodził na podium żadnego konkursu LGP.

Wisła, jak Wisła, mało kto o niej pamięta, bo po Wiśle przyszło Zakopane. Pewnie też mało kto pamięta cokolwiek z piątku czy soboty. Usłużnie przypomnę, że w piątek z niezłej strony pokazali się Michaił Maksimoczkin i Jernej Damjan, obaj potwierdzili swą niezłą formę w następujących dniach. Warto też zauważyć zwyżkującą formę Dawida Kubackiego, choć u niego problemem jest przede wszystkim kierunek wybicia, więc w sobotę dwa razy świetnie trafił a w niedzielę nawet bez względu na wiatr było wyraźnie widać, że (jak kto powiedział ktoś dowcipny a ja tylko z niego zrzynam) Dawid zapomniał, że jest skoczkiem narciarskim, a nie skoczkiem w wzwyż.

Sobotni konkurs drużynowy rozczarował z racji braku choćby podium, ale trzeba pamiętać, że skakaliśmy w składzie nietypowym, co miało pomóc Łukaszowi Kruczkowi wybrać kadrę na Soczi. Jeśli osłabiony wciąż chorobą i mający braki treningowe Maciej Kot wróci na Igrzyska do dyspozycji pozwalającej mu nie raz zajmować miejsca tuż za podium, jeśli Piotr Żyła poprawi pozycję najazdową, lub Dawid Kubacki zacznie regularnie skakać tak jak skoczył w drużynówce, to w Krasnej Polanie optymizm będzie uzasadniony. Choć przecież konkurencja będzie większa, wrócą Japończycy, nie można zapominać o Norwegach, którzy na razie skaczą tak, jak pod koniec zeszłego wieku, ale mają przecież dużo większy potencjał.

Póki co potencjał pokazali Słoweńcy i to tak pokazali! Na półmetku zajmowali jeszcze czwarte miejsce, ale w drugiej serii rzucili się do odrabiania strat i rzutem na taśmę wygrali kolejny z rzędu konkurs drużynowy w Zakopanem. Szczerze mówiąc ja po pierwszej serii, byłem przekonany, że kwestia zwycięstwa rozstrzygnie się między Niemcami a Austrią a Słoweńcy będą walczyć z nami o trzecie miejsce. Podopieczni Gorana Janusa zadbali o dramaturgię i stworzyli naprawdę emocjonujące widowisko.

A po sobocie była niedziela. Już od rana wiało dość potężnie, ale to, co działo się momentami na skoczni w czasie konkursu wyglądało czasem bardziej na film katastroficzny, niż widowisko sportowe. Jak widać na pierwszym zdjęciu, jeszcze na początku zawodów na jednym z masztów skoczni wisiała szwedzka flaga. Gdzieś koło połowy konkursu między flagami Słowenii a Stanów Zjednoczonych sterczał już tylko pusty maszt. Nie jestem pewien, czy flagę zerwał wiatr, czy może ktoś ją ściągnął, bo się trzeciego, ostatniego dnia imprezy zorientował, że żaden Szwed do Zakopanego nie przybył. Zastanawiałem się, jaką siłę muszą osiągnąć podmuchy, by odwołano konkurs i wyszło mi, że zrezygnują z walki z naturą, gdy zaczną się chwiać maszty oświetleniowe.

Miran Tepes robił co mógł, by w przerwach między porywami wiatru puścić jak najwięcej zawodników. Jak wyszło - każdy widział. Ale z czasem do wiatru dołączył deszcz. Deszcz płynął sobie spokojnie rynnami lodowymi. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że te rynny niektórzy próbowali od czasu do czasu, czyli w przerwach między jednym huraganikiem a drugim, wykorzystywać jako tory najazdowe. I tu pojawia się problem tej natury, że o ile Dawid Kubacki czasem nie pamięta, czy jest skoczkiem narciarskim, czy skoczkiem wzwyż, o tyle Wellinger i Diethart doskonale wiedzą, że nie są narciarzami wodnymi i nie mają w tej dyscyplinie umiejętności wystarczających na rywalizację w zawodach o randze Pucharu Świata. W dodatku woda płynąca torami lodowymi tory te rozmiękcza i spłyca. Każdy widział te zabiegi na progu, więc nie będę przynudzał. Zamiast tego popatrzmy sobie (jeśli jeszcze ktoś nie widział) jak na próby przekwalifikowania skoczków narciarskich na narciarzy wodnych zareagował Alexander Pointner.

Śmieszne było też wtedy, gdy spytany o zdanie w temacie przeciągania konkursu Łukasz Kruczek powiedział, że to dla dobra kibiców. Najśmieszniejsze jest to, że on może zgadywać całkiem celnie.
Szkoda, że nie mogę Szanownym Czytelnikom pokazać żadnego filmiku z konfrontacji Waltera Hofera z owym przemarzniętym i zziębniętym kibicem, który już na początku tekstu wystraszył tego i owego. Nie wiem, czy taki kibic ciskałby chorągiewką o ziemię, czy w Waltera Hofera, ale na pewno należy pamiętać o tym, że kibice mają zwykle chorągiewki większe niż Pointner a trzonki dłuższe i grubsze.

O ile jestem w stanie zrozumieć, że dla dobra kibiców próbowano dokończyć pierwszą o serię, o tyle zapowiedź rozegrania drugiej tyle miała wspólnego z dobrem kibiców co krzesło ratanowe z krzesłem elektrycznym. Niektórzy zaraz po zakończeniu pierwszej serii kierowali się do wyjść, by się ogrzać i wysuszyć w pobliskich karczmach nad kubkiem grzańca i decyzja o drugiej serii zawróciła ich z drogi. Drugi raz zawracali po 15 minutach, gdy jednak ją odwoływano, zanim w ogóle spróbowano ją rozpocząć. Łażenie na darmo w te i wewte po błocie należy do rozrywek raczej rzadkich i mało kto przyznaje się publicznie do takiego hobby, choć z drugiej strony są przecież miłośnicy różnych triathlonów i biegów survivalowych. Ci mieli dodatkowy trening.

Notabene słyszałem że owe triathlony i biegi są ostatnio bardzo modne wśród celebrytów. I tu mam wątpliwość. Albo owi celebryci sprawdzili wcześniej prognozy pogody i właśnie z powodu zamiłowania do ekstremalnych rozrywek wykupili bilety na zwykłe trybuny, albo z tą modą to plotka, pijar, pic i fotomontaż. Bo jak tylko wiatr i deszcz dawały się we znaki zbyt mocno, to trybuna vipowska, gdzie przecież zwykle siadują celebryci, szybko pustoszała. Celebryci zmykali do wnętrza pawilonu, co nie uchodziło uwagi DJ’a zabawiającego publikę, który licznymi przytykami puszczał oczko (nomen omen) do publiczności zgromadzonej na zwykłych trybunach. Też niezły cwaniaczek. Stoi sobie pod zadaszeniem, a nabija się z tych co pod dach uciekają. I udaje takiego niby równiachę przed tymi, co nie mają żadnego wyboru.

Jeszcze więcej emocji niż niedzielny kabaret na skoczni wzbudził w niektórych polskich kibicach skład kadry na Soczi. Moje prywatne zdanie jest takie, że Murańce ten wyjazd może się i należał, ale trener podejmując takie decyzje musi się kierować czymś innym, niż tylko dobrem poszczególnych zawodników. Dawid Kubacki jest brązowym medalistą z Predazzo. Medal w drużynówce pomógł wywalczyć w stylu naprawdę solidnym, a wcześniej indywidualnie zajmował słabe lokaty. Również jego miejsca w Pucharze Świata bezpośrednio przed Mistrzostwami nie wróżyły nic dobrego. Pomijając jedno dziewiąte miejsce w Engelbergu były podobne jak w tym sezonie a w polskich zawodach w 2013 roku Dawid wypadł po prostu gorzej, niż w zeszły weekend.

W konkursie drużynowym Dawid pokazał, że uśpiony przez większą część sezonu potencjał może obudzić jednym kopem i to aż na dwa skoki pod rząd. Murańki żal, nazbierał póki co od Kubackiego znacznie więcej punktów, ale ostatni tak dobry skok jak Kubacki w sobotę oddał bodajże w Innsbrucku. Nie liczę wiślańskich kwalifikacji, bo to jednak kwalifikacje.

I tu mam apel:

Wielka KrokiewWielka Krokiew
fot. Anna Szczepankiewicz
Naśnieżanie MalinkiNaśnieżanie Malinki
fot. Alicja Kosman/PZN
Skocznia w Wiśle-MalinceSkocznia w Wiśle-Malince
fot. Alicja Kosman
Andreas WellingerAndreas Wellinger
fot. Tadeusz Mieczyński
Anders BardalAnders Bardal
fot. Sarah Braunias
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Peter PrevcPeter Prevc
fot. Sarah Braunias
Michaił MaksimoczkinMichaił Maksimoczkin
fot. Tadeusz Mieczyński
Jernej DamjanJernej Damjan
fot. Tadeusz Mieczyński
Dawid Kubacki i Klemens MurańkaDawid Kubacki i Klemens Murańka
fot. Tadeusz Mieczyński
Łukasz KruczekŁukasz Kruczek
fot. PZN
Walter HoferWalter Hofer
fot. Tadeusz Mieczyński
Alexander PointnerAlexander Pointner
fot. Anna Szczepankiewicz
Goran JanusGoran Janus
fot. Anna Szczepankiewicz
Michael HayboeckMichael Hayboeck
fot. Vicktoria Murawska
Andrzej ZapotocznyAndrzej Zapotoczny
fot. Tadeusz Mieczyński

Klimek! Chłopie! Ty masz 19 lat! Nie zachowuj się jakbyś miał 13! Posłuchaj sobie, co mówił o nominacjach Twój kolega z drużyny Krzysiek Biegun. Powiedział, że jest jak jest, drużyna jest mocna, a konkurencja ostra. Spośród siedmiu, trzeba było wybrać pięciu. Odpadł zwycięzca pierwszego konkursu pucharowego, chwilowy lider klasyfikacji generalnej i medalista Uniwersjady. Ten zawodnik nie jedzie na Igrzyska. A ma więcej punktów PŚ od Ciebie.

Ja wiem. To trudna decyzja i boli. Ale nie mów, że nie warto ciężko pracować, że nie warto marzyć! Warto! Dla tak utalentowanego sportowca to nie jest żadne wyjście - zrezygnować. Ty masz 19 lat! Nie 13 ale i nie 39! Przed Tobą jeszcze wiele Igrzysk Olimpijskich, to jest dla mnie oczywiste. Przed Tobą medale do zdobycia o czym jestem głęboko przekonany! Taki jest sport. Na początku grudnia pewnie nikomu się nie śniło, że na Igrzyska poleci Janek a nie poleci Krzysiek. Przed drużynówką w Zakopanem nikt by specjalnie nie stawiał na Dawida. Ale sytuacja cały czas się zmienia.

Klimek! Ty nie tragizuj, tylko bierz się do roboty! Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Paleniem czegokolwiek w ognisku niczego nie zmienisz, ale i niczego nie udowodnisz! Dla sportowca jest tylko jeden sposób udowodnić trenerowi, że popełnił błąd – jeśli tak uważasz i tego pragniesz. Trzeba zagryźć zęby, pracować jeszcze ciężej i pokazać na skoczni, że warto na Ciebie stawiać. Nie miejscami w drugiej dziesiątce. Ciebie stać na zwycięstwa. Może jeszcze nie dziś i nie jutro, ale na pewno Cię stać. Głupio byłoby z tego rezygnować, głupio byłoby załamywać ręce na progu kariery.

Są kolejne konkursy Pucharu Świata, są Mistrzostwa Świata Juniorów, są i w Lotach. Udowodnij, że jesteś lepszy od kolegów, jeśli trzeba udowodnij dwa, trzy, pięć razy. Nikt Ci nie obiecywał, że życie jest sprawiedliwe, a jeśli obiecywał, to łgał. Życie nie jest sprawiedliwe. Niektórzy muszą udowadniać swoją wartość częściej i bardziej niż inni i nikt tego nigdy nie zmieni. Jedź do Harrachova, zdobądź medal indywidualnie, czy w drużynie. To jest sposób w jaki zachowują się sportowcy. Ja w Ciebie wierzę, wierzą w Ciebie tysiące kibiców, Ty też nie trać tej wiary. Popatrz na ten piękny kask, który Ci namalował Twój kolega z drużyny. Odklej, coś zakleił. Widzisz tego człowieka? Tego samego człowieka, którego masz też na tatuażu? Miliony go kochały nie dlatego że opowiadał o kremówkach i całował dzieci w czółko. Miliony go kochały i ceniły bo nie poddał się nigdy aż do samego końca choćby nie wiadomo co. Jego też zresztą nie wybrali za pierwszym razem. Jego druga szansa przyszła dużo wcześniej, niż się spodziewał.

Dobra, popadłem w patos. Zejdźmy na ziemię. A nie ma nic tak przyziemnego jak tabelki – równe kanty, chłodna błękitna barwa, spokój równych rządków cyferek.

Poczet Zwycięzców 20.01.2014
LpZawodnikKrajliczbaw PŚ
1 Kamil Stoch Polska 2 1
2 Gregor Schlierenzauer Austria 2 2
3 Thomas Diethart Austria 2 9
4 Peter Prevc Słowenia 1 3
5 Simon Ammann Szwajcaria 1 4
6 Anders Bardal Norwegia 1 5
7 Noriaki Kasai Japonia 1 6
8 Andreas Wellinger Niemcy 1 7
9 Severin Freund Niemcy 1 8
10 Thomas Morgenstern Austria 1 10
11 Jan Ziobro Polska 1 13
12 Anssi Koivuranta Finlandia 1 23
13 Krzysztof Biegun Polska 1 29



Po ostatnim felietonie wytykałem Norwegom, że jeszcze żadnego konkursu nie wygrali. I proszę, jak się zaraz Bardal wziął na ambit. Skoro to tak działa, to ja wytykam polskim skoczkom: chłopaki, halo! Czy skoczkowie mnie słyszą? Nie macie jeszcze złotych medali olimpijskich! Taki Ammann ma a Wy nie??? Swoją drogą w Polsce wygrywali tylko Andrzeje. Andrzej Wellinger w Wiśle i Andrzej Bardal w Zakopanem. Gdyby Kruczek wiedział, że tak będzie, pewnie wystawiłby do obu konkursów Andrzeja Zapotocznego, no ale nie wiedział. Ciekawe, czy już tak do końca sezonu będą wygrywali sami Andrzeje? Andrzeje Kofler, Wank, Jacobsen, Fannemel oraz Daniel-Andrzej Tande bardzo by się ucieszyli. I Reruhi Shimizu też. Mało kto zna japoński, więc zawsze można spróbować komuś wmówić, że to po japońsku Andrzej.


Podium 20.01.2014
LpZawodnikKraj123razemwPŚ
1 Kamil Stoch Polska 2 3 1 6 1
2 Gregor Schlierenzauer Austria 2 1 1 4 2
3 Thomas Diethart Austria 2 0 1 3 9
4 Simon Ammann Szwajcaria 1 2 2 5 4
5 Peter Prevc S?owenia 1 3 1 5 3
6 Thomas Morgenstern Austria 1 1 2 4 10
7 Noriaki Kasai Japonia 1 0 2 3 6
8 Jan Ziobro Polska 1 0 1 2 13
9 Severin Freund Niemcy 1 0 0 1 8
10 Anssi Koivuranta Finlandia 1 0 0 1 23
11 Krzysztof Biegun Polska 1 0 0 1 29
12 Anders Bardal Norwegia 1 2 1 4 5
13 Andreas Wellinger Niemcy 1 2 0 3 7
14 Taku Takeuchi Japonia 0 1 0 1 12
15 Marinus Kraus Niemcy 0 1 0 1 11
16 Richard Freitag Niemcy 0 0 2 2 17
17 Jurij Tepes Słowenia 0 0 1 1 19
18 Michael Hayböck Austria 0 0 1 1 20
19 Daiki Ito Japonia 0 0 1 1 21



W tabelce podiumowej witamy Michaela Hayböcka.


Czołówka PŚ 20.01.2014
LpZawodnikKrajpkt.strata1strata2
1 Kamil Stoch Polska 721 0 0
2 Gregor Schlierenzauer Austria 670 51 51
3 Peter Prevc S?owenia 632 89 38
4 Simon Ammann Szwajcaria 608 113 24
5 Anders Bardal Norwegia 598 123 10
6 Noriaki Kasai Japonia 546 175 52
7 Andreas Wellinger Niemcy 492 229 54
8 Severin Freund Niemcy 467 254 25
9 Thomas Diethart Austria 445 276 22
10 Thomas Morgenstern Austria 438 283 7


Jak wyraźnie widać, najwięcej punktów w Polsce zdobył wcale nie Peter Prevc (127) ale Anders Bardal (129). Natomiast wystarczy spojrzeć na szczegółowe wyniki konkursu indywidualnego, żeby zobaczyć, kto w jakiej jest formie. Prevc jako jedyny (!) z czołowej jedenastki (!) miał wiatr w plecy. Niektórzy (Maksimoczkin, Kraus, Naglic, Kofler) mieli pod narty huragan. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby nawet w bardzo wietrznych warunkach Prevc ugrał w Sapporo tyle, żeby w Willingen skakać w żółtym plastronie. Wszystkim którzy z powodu absencji Stocha w Sapporo żądają dymisji Kruczka, Tajnera, Tuska i Ban Ki-Moona, zalecam jednak wizytę u psychiatry a tym, którzy z tego powodu zwieszają nos na kwintę przypomina, że skoki narciarskie to nie tenis ziemny i jedyny moment w którym wypada się podniecać koszulką lidera jest zakończenie sezonu. Jasne, widok żółtej koszulki na polskim torsie to przyjemny widok, ale ja osobiście znam jeszcze przyjemniejsze i nie będę szlochał, jeśli żółty plastron trafi na grzbiet Słoweńca. Niech go trochę pouwiera.

Sporo punktów zdobyli zdobyli też w Polsce Andrzej Wellinger (100), Michael Hayböck (96) i Kamil Stoch (94) . Severin Freund zdobył 63 a Gregor Schlierenzauer tylko 46. Jestem bardzo ciekaw formy Ammanna a jeszcze bardziej tego, czy będzie w stanie ją pokazać. Ktokolwiek założy plastron w Willingen, wciąż jeszcze zostanie 9 indywidualnych konkursów a w Pucharze Świata nie tak straty już odrabiano. Przed Igrzyskami będą jeszcze dwa konkursy w Willingen, których pewnie nikt z czołówki już nie odpuści i będzie to ostatnia okazja by zobaczyć kto jest w jakiej formie przed Soczi. Ammann i Kasai odpuścili sobie Polskę. Stoch i Schlieri odpuszczają Sapporo. Tylko Prevc nic nie odpuszcza. Zobaczymy, jak na tym wyjdzie w Soczi. Ale w PŚ na pewno najlepiej. Nie ma się co śmiać, że ci, co lecą do Sapporo, rozczarują się bo na wietrznej loterii można nie ugrać punktów, a stracić pewność siebie. Równie dobrze można by się śmiać z tych, co przylecieli do Zakopanego.

Polacy w klasyfikacji PŚ
LpZawodnikpunkty
1 Kamil Stoch 721
13 Jan Ziobro 282
14 Piotr Żyła 274
16 Maciej Kot 265
29 Krzysztof Biegun 144
30 Klemens Murańka 130
43 Dawid Kubacki 55


Znów nasza etatowa szóstka mieści się w pierwszej „30” PŚ. Potem jeszcze jest Kubacki, ale on też etatowy. Gorzej, że poza nimi nikt na razie nie punktował. W polskich konkursach żaden skoczek z grupy krajowej. To niepokojące w kontekście rywalizacji w Pucharze Narodów bo Niemcy mają jeszcze zawody w Willingen, gdzie co prawda nie mogą już wystawić kwoty krajowej, ale ściany i tak będą pomagały gospodarzom.


Cytat zupełnie na temat (choć już nie na czasie). Maciej Kurzajewski: „Kamil Stoch nie wybrał jeszcze kadry na Igrzyska” W związku z czym Łukasz Kruczek wciąż żyje w niepewności i codziennie rano parzy sobie ziółka uspokajające.

Cytat zupełnie nie na temat: "Marian milczał. Wiedział, że musi milczeć i czekać. Wokół było pusto i cicho. Ta cisza krzyczała."

Moim drodzy czytelnicy, mam dla Was kolejną niespodziankę. Jeśli jeszcze kogoś nie zanudziłem na śmierć tym potwornie przydługaśnym felietonem, to dobiję go specjalnie przygotowaną fotogalerią z Polskich zawodów. Mówią, że jedno zdjęcie warte jest tysiąca słów. Jeśli w to wierzycie, przygotujcie się na 37 tysięcy słów. Ja tam nie dowierzam i na wszelki wypadek pod zdjęciami przygotowałem kolejne tysiące. Mówią, że prawdziwe dziennikarstwo to sztuka a prawdziwa sztuka obroni się sama. Ale nie przede mną...

I tą galerią zamykamy temat polskich konkursów. Kolej na Japonię. W Sapporo reprezentować nas będą Bartek Klusek, Krzysiek Miętus i Stefan Hula, który nie leci do Soczi. Jak już obliczono, Stefana po raz pierwszy od ośmiu lat zabraknie na dużej imprezie. Znaczy, komu zabraknie, temu zabraknie. Na pewno nie zabraknie Internautom, bo oni do flekowania za niesłuszną nominacje mają teraz Dawida Kubackiego, więc rachunek się zgadza. Czy warto być tak małostkowym?

Na pewno warto być człowiekiem pozytywnie nastawionym do życia. Jak bowiem powiedział Apoloniusz Tajner: "Ale konkursów w Sapporo nie odpuszczamy. Pojedzie tam kadra rezerwowa i każdy z tych zawodników będzie miał szansę na zwycięstwo w tych zawodach". Tym, którzy w tej chwili parsknęli śmiechem zalecam by cofnęli się w wyobraźni do połowy listopada i wyobrazili sobie, że ktoś im mówi: „Tej zimy konkursy wygrywać będą Biegun, Ziobro, Koivuranta i Kasai”. I tym optymistycznym akcentem zakończymy ten felieton, bo przecież w Japonii tylko dwie rzeczy są pewne: sushi i wiatr.

PS Proszę zwycięzcę konkursu-zagadki z poprzedniego felietonu o pilny kontakt mailowy na adres m.hetnal@skijumping.pl.

FOTORELACJA


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (30260) komentarze: (124)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • pepeleusz profesor

    Nie w tym przypadku. Wiadomo polskie społeczeństwo słabe z matmy, mogą nie orientować się co do tego że belki bazowe były inne ,że wystarczy uszeregować noty. Ale to nie moze dotyczyć fachowca z wewnątrz który w tym siedzi, w sporcie w którym jest dużo do liczenia non stop,i który bez liczenia musi wiedzieć że Prevc w czwartej grupie skacząc odległościowo tyle samo co Kubacki po pierwsze mial belkę niżej a po drugie miał od Kubackiego gorszy wiatr. To się po prostu i to od razu wie po prostu AUTOMATYCZNIE. Zatem można sobie potem nie liczyć wyników ind i nie wiedzieć dokladnie czy Kubacki był 3,7 czy 12 ale od razu było wiadomo że nie był pierwszy. To jasne jak słońce.

  • MarcinBB redaktor
    @pepeleusz

    A czy mógłbyś choć teoretycznie założyć przeoczenie, a nie celowe działanie?
    Ja zawsze zakładam u ludzi dobrą wolę i automatycznie uważam, że jeśli powiedzą coś, co jest niezgodne z prawdą, to przez pomyłkę, a nie po to by okłamywać wszystkich dookoła. Szczególnie, że takie kłamstwo bardzo łatwo obnażyć.

  • dervish profesor

    Co do pytań proponowanych przez pepeleusza:
    szczerze mówiac dopiero teraz je przeczytałem, przedtem wystarczyło mi pobiezne spojrzenie by zaniechać szczegółowej lektury.

    Uważam , że nie ma sensu zadawać tych pytań adresatom. Pytania są tendencyjne (praktycznie wszystkie) i odpowiedzi na wiele z nich znamy pod postacią powszechnie znanych faktów (na przykład pytanie nr 8 ale i kilka innych również) a niektóre w świetle logiki są pytaniami retorycznymi lub takimi, na które zadający pytania chciałby usłyszeć odpowiedź potwierdzającą jego tezy gdy z góry wiadomo, że usłyszy coś dokładnie przeciwnego czego w żaden sposób nie da się podważyć (np. pytanie nr 6 , trudno tu oczekiwać by trener odpowiedział pytającemu, że był nieszczery )

  • pepeleusz profesor
    Marcin BB

    W roli samozwańczego rzecznika trochę jednak nie wyszło, bo zainteresowany niby tak miałby logicznie wytłumaczyć dlaczego podał nieprawdziwy argument że rzekłby coś w tym sensie - no dobra stwierdziłem obiektywną nieprawdę ale teraz to podam już prawdę a wiec nie wygrał ze wszystkimi ale wystarczy że wygrał z Klimkiem ?
    Oj nielogiczne byłoby to wyjaśnienie , gdyż w ogóle nie udziela odpowiedzi na zadane pytanie DLACZEGO wcześniej stwierdził obiektywną nieprawdę.

    Skoro ktoś podał jako jeden z argumentów argument fałszywy (stuprocentowo) to chyba można przypuszczać że wszystkie inne podawane argumenty też mogły być fałszywe. To raz.
    A dwa, że jak się podaje nieprawdę to po coś. A po co, to można też jedynie przypuszczać , ale spekulując prawdopodobnie po to aby w ten sposób przekonać nie znających się na rzeczy do decyzji, gdyż prawdziwe powody znalazły by dużo mniejsze poparcie.

    Zawsze jest jednak dostępny prostszy choć niehonorowy sposób obrony: wywiad nie autoryzowany, ktoś coś przekręcił....

  • anonim
    MarcinBB

    Ma ostatnią szansę zostać indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów. Myślę, że to wiekszy prestiż, niż kolejne 18. czy nawet 12. miejsce w PŚ.

    Nad polskim MŚJ ciąży fatum M.Rutkowskiego i może lepiej Murańce takiego sukcesu nie życzyć.

  • MarcinBB redaktor
    @pepeleusz

    Wiesz, moim pierwszym odruchem było skopiować te pytania i pchnąć maila do trenera.
    A potem się zastanowiłem - po co?
    Po to, by złapać go na jednej czy dwu niekonsekwencji? Tak samo było z Twoimi pytaniami odnośnie wysyłania Bieguna na Uniwersjadę. Kruczek po prostu by powiedział "to była inna sytuacja" i podał jakiś niuans odróżniający jedną od drugiej.
    Ja już kilka razy próbowałem łapać go za słówka, zresztą nie ja jeden.
    Ja mam w głowie trochę większy obraz, niż tego typu szczegóły.
    Nie będę za wszelką cenę próbować przyprzeć go do muru w kwestii jednego nietrafnego argumentu, skoro całą argumentację uznaję za sensowną a decyzję akceptuję.
    Mogę się z Tobą zgodzić, że mówienie "Kubacki był najlepszym zawodnikiem drużynówki" (bez asekuracj słownej, jaką ja zrobiłem ;-0) jest rzeczywiście nie na miejscu. I mógłbym mu nawet to powiedzieć dziś, bo z nim rozmawiałem, gdybym wcześniej wiedział, że takie słowa z jego słów padły, ale niestety nie miałem wcześniej czasu przeczytać Twoich wypowiedzi. Ale mogę bez mrugnięcia okiem udzielić Ci odpowiedzi w jego imieniu, bo wiem, co by odpowiedział: "i tak, po odliczeniu różnicy za belki, był lepszy od Klimka, więc nie ma o czym mówić". (mam nadzieję, że mi się za to bycie samozwańczym rzecznikiem nie oberwie, bo mam podstawy sądzić, że trener czyta nie tylko artykuły na SJ ale i często komentarze i może przeczytać i też wymianę zdań).
    Argumentów za Kubackim jest naprawdę sporo i nie widzę powodu, by Kruczek musiał się uciekać do manipulacji. Owszem, sporo argumentów było i za Murańką, ale te za Kubackim przeważyły. Można się spierać czy powinny, ale ja uznaję, że z tej decyzji rozliczymy trenera po Igrzyskach, zakładając, że Kubacki w ogóle wystąpi.

  • Michał doświadczony
    @ Pavel

    Na szczęście Kubacki już się kończy i począwszy do następnego sezonu nie załapie się nawet do kadry, bo (już nie juniorów) Bieguna i Murańki nie przeskoczy. Skończy się epoka turystów Miętusa, Huli i Kubackiego. Kamień z serca, prawda?

  • Pavel profesor
    @dervish

    Nic się nie martw, 4 lata bez systemu teraz, a później nie wiadomo co będzie. Dopiero Kruczek miałby problem jakby Murańka nabił te 15 punktów więcej i musiałby olać swojego pupila Kubackiego :D

  • markoski początkujący

    Zapomniałem dodać, że felieton jak zwykle świetny! Co z tego, że długi, skoro nie da się przy nim nudzić. W sezonie zimowym średnio raz na tydzień zazdroszczę tak swobodnego posługiwania się piórem, tudzież raczej klawiaturą. Jako student dziennikarstwa liczę, że kiedyś przebiję autora...

  • dervish profesor
    pepeleusz

    Pisząc o systemie nie przymierzałem go do tego co aktualnie wygenerował. Bo akurat te 3 nazwiska które wygenerował nie okazały się pomyłką.
    Moja ocena tego systemu jest uniwersalna. Obiektywnie rzecz biorąc taki system jest szkodliwy i na pewno o wiele mniej racjonalny niż wyłanianie składu przez człowieka, profesjonalistę który widzi to co mierzalne i niemierzalne.

    Dla potrzeb naszych dywagacji mozna wyobrazic sobie sytuację, że oprócz niekwestiowanego lidera, mamy grupę skoczków którzy balansują w 3 dziesiątce konkursów PS. Załóżmy, ze czes konkursów w narzuconym okresie rozliczeniowym jest rozgrywana w loteryjnych warunkach.
    Załózmy że jednemu z branych pod uwagę zawodników udał sie jeden skok w loterynym konkursie i dzięki niemu zdobył powiedzmy 60 pkt do rankingu. W pozostałych konkursach nie kwalifikował się do serii finałowej.
    Wreszcie załóżmy, ze oprócz niego mamy grupe skoczków którzy w każdym z branych pod uwagę konkursów punktuja w 3 dziesiątce, w wyniku czego żaden z nich w okresie rozliczeniowym nie zdobywa więcej niż 60 pkt.

    W tej sytuacji regulamin nakazuje trenerowi zabrać skoczka który zdaniem trenera ewidentnie nie zasługuje na miejsce w kadrze olimpijskiej. (Zakładam, ze trener nie widzi żadnych innych atutów u tego skoczka).

    Powyższy scenariusz jest bardziej prawdopodobny niż możemy przypuszczać. W obecnym sezonie los był dla nas łaskawy, w następnym kandydatury wygenerowane przez bezmyślny system mogą nie być tak oczywiste.

    Nawet obecnie kandydatura Janka, który załatwił sobie igrzyska podczas weekendu w Engelbergu nie byłaby dla mnie aż tak oczywista gdyby nie postawił kropki nad i podczas konkursu w Wiśle.

  • anonim
    Rozwiązanie Zagadki:D

    Dobra wyręczę was:
    Obaj są "miszczami" treningów
    Kwalifikacje przy publiczności od 20-50 gapiów mają dobre
    Konkurs przy publiczności 3-7 tysięcy ludzi to już popis naszego kapitana grawitacji i jego współczesnego odpowiednika:D :D :D

  • markoski początkujący
    kibicSN i wielu innych

    Fajnie, że wiedziałeś jak będzie wyglądał, tylko zadaj sobie pytanie JAK MIAŁ WYGLĄDAĆ? Klimka można i należy (niestety) krytykować, bo zachował się dziecinnie i nieprofesjonalnie TU I TERAZ. Natomiast trenera Kruczka i Dawida trudno krytykować teraz, bo nie jesteśmy cały czas w drużynie i nie znamy całego obrazu sytuacji. Skąd wiecie, że forma Dawida nie zwyżkuje jak mówił Kruczek? Poza formą sportową ważne z psychologicznego punktu widzenia jest jeszcze zwane z angielska Team Spirit. Jaka jest atmosfera w grupie medalistów z Val di Fiemme + luźny Janek, widać w wywiadach, na zdjęciach i podczas transmisji. Jak na ten Team Spirit oddziałuje Klemens widać było w Zakopanem. Może warto pomyśleć o luźnej spokojnej atmosferze podczas treningów, bo to wpływa na wynik sportowy, a tak pewien młodzik z przerostem ambicji oraz jego tatuś mogliby popsuć zarówno atmosferę jak i wyniki. Tego nie wiemy i nigdy się nie dowiemy... ale zaufaliśmy (kibice skoków) trenerowi Kruczkowi, więc ufajmy mu dalej! Jak przegramy wszystko na IO to wtedy będzie świetny czas do krytyki, a nie teraz, bo jak będą sukcesy to wtedy będzie się trzeba uniżyć przed Panem trenerem i grzecznie przeprosić, jak Wojciech Fortuna nie tak wcale dawno.

  • anonim
    muranka

    Nie da sie przeczytac wszystkich komentarzy. Sorry, taki mamy klimat. Moje odczycia oddaje pepeleusz i asd. Twierdzenie, ze reakcja Klimka na skok Kubackiego byla zla - to jest smieszne. Szkoda tlumaczyc.

    Niestety widac z tego forum, ze moj pomysl dla Klimka - zmiana obywatelstwa, moze byc koniecznoscia.

    Jak dolozy w rownej konkurencji (ale jako Kazach, Szwajcar czy reprezentant Kuwejtu) doswiadczonym kandydatom Kruczka
    (w szczegolnosci nielotowi kubackiemu) to wtedy bedzie placz i zgrzytanie zebow. I moze wreszcie koniec najgorszego z nich wszystkich -misia Tajnera

    A felieton tak dlugi, ze tez sie nie da doczytac do konaca po raz pierwszy niestety..

  • Stinger profesor
    pepeleusz

    Bardzo dobre te pytania, gdyby ktoś je zadał Kruczkowi i Tajnerowi to by się wiele wyjaśniło tylko czy znajdzie się ktoś żeby takie pytania zadał?

  • Stinger profesor

    Są jeszcze MŚwL? Ale wtedy Murańka też nie będzie miał doświadczenia i pewnie i tak nie pojedzie.

    Artykuł świetny, późno ale warto było czekać.

  • pepeleusz profesor

    wymogi PZN były o tyle rozsądne że pomijały okres do Engelbergu, czyli zabezpieczały przed takim szczytem formy nie na czas jak u Bieguna. 5 na 5 też nie powinno być bo mogłyby być duże kryzysy zawodnika, punkty na wielkiej loterii z wiatrem itp, ale tak czy inaczej te punkty w okresie , różnice między rywalami, powinny mieć istotne znaczenie , czyli być głównym kryterium choć nie jedynym

  • pepeleusz profesor
    dervish

    dervish
    Absolutnie pełna zgoda co do skutków systemu usa tylko że przykład jest nieadekwatny do skoków i do tego okresu kwalifikacyjnego pzn, więcej napisałem ale cenzura

    vegh- pytania historyczne to tylko 3 z 10, więc nie masz argumentu na pozostałe, nadto można je jednak zadać, aby zorientować się jak ktoś wybrnie z tego że pomiędzy jego aktualnymi słowami, a dawnymi czynami widoczna jest rozbieżność

  • JankessPL doświadczony
    @dervish

    właśnie na podstawie loteryjnego konkursu została wyłoniona kadra na Sochi,przecież nie można powiedzieć że wszyscy w drużynówce w Zakopanem mieli równe warunki i równe szanse.
    Skończ na siłę robić z Kruczka wielkiego trenera,bo już się zbłaźnił wypowiedzią że Kubacki był najlepszy indywidualnie w drużynówce,na razie wyniki ma dostateczne,chociaż Polacy powoli się rozkręcają w PŚ(czemu to tak długo trwało?Kojonkowski potrafił w jeden sezon z Norwegów zrobić klasową drużynę,Kruczkowi zajmuje 5 lat tworzenie drużyny,która jeszcze nadal nie wykorzystała swojego potencjału

  • anonim
    cytat nie na temat

    z mojego ulubionego serialu Zmiennicy :D

    czy to aluzja do Dawida? ;p ale skoro cytat nie na temat to chyba nie ...

    pewnie Dawid bedzie zmiennikiem jednakowoz w sporcie nie jest nic pewne

  • dervish profesor
    Emil

    Piszesz, ze skoki to nie konkurs sztuki i o tym kto jest najlepszy decyduja wyniki na FIS-owskich PDF-ach.

    Nie zgadzam się z tym twierdzeniem w szczególe i w ogóle. :)

    By daleko nie szukać, pierwszy z brzegu hipotetyczny przykład: wiemy jak bardzo loteryjne potrafią być konkursy. Mozna sobie wyobrazić, że w branym pod uwagę okresie będą przeważały loteryjne konkursy i na tej podstawie ma być wyłaniana kadra???

    To samo dotyczy odgórnie narzuconego trenerowi okresu kwalifikacyjnego. Dlaczego akurat taki okres a nie inny?
    Poza tym trener i tak moze wpływac na ranking w tym okresie wystawiac do składu bądź nie określonych skoczków.

    Kolejnym argumentem przeciwko narzucanym odgórnie regułom kwalifikacji opartych na zdobytych punktach jest fakt ze punkt punktowi nie jest równy.

    Inna wartość maja punkty zdobyte u progu sezonu inne w jednym ze szczytów sezonu a jeszcze inną tuz przed imprezą docelową.
    Wartość punktów zależy również od obsady danych zawodów (na przykład trudno porównywać punkty zdobyte w Sapporo i w Ga-Pa) i tego w jakich fazach swoich cykli treningowych są poszczególne kadry.

    Automatyczny ranking nie odróżnia takich sytuacji. Dla niego punkt to punkt, nie ważne kiedy i w jakich warunkach zdobyty. Taki system nigdy nie wyłoni lepszego składu od tego który może wyłonić trener na podstawie własnej wiedzy z uwzględnieniem o wiele większej gamy czynników. W najlepszym przypadku system wyłoni skład pokrywający się ze składem który wytypowałby trener.

    Poza tym wszystkim cykle treningowe mogą trwać o wiele dłużej niż okres kwalifikacyjny narzucony przez regulamin i mogą być różne dla różnych zawodników.
    Jeżeli założymy, ze pracodawca ma zaufanie do zatrudnionego pracownika to nie rozumiem w jakim celu narzuca mu jakiekolwiek ograniczenia? Im więcej odgórnych ograniczeń tym mniej odpowiedzialności za wynik, taka jest prawda.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl