Latając po marzenia, czyli opowieść o skoczku ze Skawiny (+VIDEO)

  • 2015-05-08 13:30

Na naszym portalu informujemy co jakiś czas o rozwoju amatorskich skoków narciarskich w Polsce. Pisaliśmy o grupie skoczków z Łodzi, o amatorskich zawodach w Czerńcu, Lublinie czy Skawicy. Swego czasu na naszych łamach ukazał się też wywiad ze skoczkami narciarskimi ze Skawiny.

W tym wywiadzie opublikowanym na naszym portalu przed niemal dokładnie sześcioma laty Krzysztof Leśniak i Krzysztof Tota obszernie i wyczerpująco opowiadali o swojej pasji latania na nartach. Postanowiliśmy sprawdzić co słychać u skawinian dzisiaj, przekonać się czy pasja ta przetrwała próbę czasu. Jak się okazuje - połowicznie. Drogi chłopaków rozeszły się kilka lat temu i nie mają ze sobą kontaktu. Ze skawińskiej dwójki na skoczniach nadal walczy tylko Leśniak, który nic nie stracił ze swej motywacji i determinacji, o to by spełniać swe marzenia i stale rozwijać się jako skoczek.

Ma 26 lat, na co dzień pracuje i jak każdy ma swoje inne zobowiązania, ale gdy tylko może, wsiada w samochód i jedzie do Bystrej, od której dzieli go ok. 80 kilometrów. Należy do tamtejszego klubu LKS Klimczok Bystra i trenuje na obiekcie HS-31. Sporadycznie zdarza mu się też odbywać treningi z klubem LKS Poroniec Poronin.

- Jeżdżę na treningi kiedy tylko mogę, czasem raz w tygodniu, czasem częściej. Nie są to więc treningi tak regularne jak innych zawodników. Posiadam licencję PZN-u oraz aktualnie badania. W klubie LKS Klimczok Bystra trenuję pod okiem bardzo dobrego trenera i jestem z tej współpracy naprawdę zadowolony. Wydaje mi się, że technicznie skaczę na niezłym poziomie, postępy jednak nie są tak duże jak u zawodników którzy mają możliwość odbywania codziennych treningów.

Leśniak skacze zazwyczaj na obiektach o punktach konstrukcyjnych od 30 do 70 metrów, ale oddał już kilka skoków na Średniej Krokwi, na której ustanowił swój rekord życiowy – 70 metrów. Miał możliwość poznania większości polskich skoczni, a także kilku czeskich. Pojawia się na niemal wszystkich zawodach dziecięcych, których organizatorzy utworzyli kategorię Open dla starszych zawodników, głównie amatorów. Startuje z sukcesami, ma w swoim dorobku zwycięstwa i miejsca na podium w konkursach rozgrywanych w Gilowicach, Szczyrku, Skawicy, czy Goleszowie, gdzie przed kilkoma dniami zajął trzecie miejsce w Memoriale Leopolda i Władysława Tajnerów.

O tym, że skoki to ryzykowny i niebezpieczny sport przekonują się także zawodnicy skaczący na dużo mniejszych obiektach niż te znane z Pucharu Świata. Znamienny jest przykład Szymona Olka, który po upadku na skoczni K-35 w Zakopanem doznanego przed ponad rokiem w czasie Lotos Cup do dziś nie powrócił do pełnej sprawności.
- Miałem kiedyś upadek w Zagórzu. Po lądowaniu nie wypięła mi się narta i doznałem uszkodzenia torebki stawowej w lewej stopie. Poza tym jednym przypadkiem raczej kontuzje na szczęście mnie omijają i oby tak było dalej - opowiada Leśniak.

Choć z ostatniego sezonu zimowego skoczek ze Skawiny nie jest zadowolony, w żadnym stopniu nie zniechęcił się do skoków i nadal z uporem robi swoje:
- Ostatni sezon zimowy nie był udany. Jakość moich skoków była zadowalająca, ale ich ilość już nie. Z powodu braku śniegu oddałem naprawdę niewiele prób, a organizowane w tym czasie zawody, nie miały kategorii, w której mógłbym startować. Cały czas jednak wyznaczam sobie nowe cele. Chcę stale poprawiać swoją technikę, startować w jak największej liczbie zawodów, zamierzam też skoczyć kiedyś w końcu na skoczni o punkcie konstrukcyjnym K-120 metrów. Chciałbym to wszystko zrealizować jeżeli pozwoli na to zdrowie i starczy motywacji.

Obserwując poczynania Krzyśka trudno jednak przyjąć, by tej ostatniej miało w najbliższym czasie zabraknąć, choć zdarzają się dni, w których zapał nieco stygnie:
- Miałem dni, kiedy brakowało mi motywacji, może nie do samego skakania, ale do tego, by wyruszyć w drogę, przebyć po raz kolejny ten niemały dystans. Ale jak to w sporcie bywa - są lepsze i gorsze dni. Na szczęście są ludzie, którzy mi kibicują i tej motywacji dodają. Moi rodzice cieszą się, że mam taką pasję i wspierają mnie. Mam grupę znajomych, którzy kibicują mi od lat, za co jestem im bardzo wdzięczny i chcieliby mnie oglądać w telewizji, choć wiadomo, że nie jest to takie proste.

Warto jeszcze zaznaczyć, że amatorski ruch w polskich skokach rozwija się coraz prężniej i nabiera coraz bardziej profesjonalnych ram. Przed kilkoma dniami w Polskim Związku Narciarskim oficjalnie zarejestrowanych zostało dwóch skoczków amatorskiego klubu TKKF Dzikusy Łódź, a i sam klub powinien niedługo znaleźć się w strukturach PZN-u.

Video ze skokami Krzysztofa Leśniaka:

Film 1

Film 2

Film 3

Film 4

Film 5






Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (11214) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    Amatorzy w Skokach Narciarskich

    Pozdrowienia dla Krzyśka, gratuluje motywacji.
    Amatorzy istnieli i istnieją w Polsce nieprzerwanie, szkoda tylko, że portale o zawodowych skokach piszą o nich coraz rzadziej.
    Pamiętam dawniej pojawiały się informacje i relacje z zawodów w Skawicy, które w tym roku odbyły się po raz siódmy. Pamiętam też i jestem fanem dawnych serii artykułów "Przewodnik po polskich skoczniach narciarskich" ostatni został opublikowany w 2013 roku.

    Oby więcej takich tematów :)


  • anonim

    To prawda, bardzo ciekawa historia. Fajny pomysl na artykul.

  • Kolos profesor

    Bardzo ciekawy artykuł. Widacć nawet w skokach narciarskich mogą istnieć amatorzy co wydawało sie niemożliwe. Ot, taka Polska specyfika.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl