Problemy Amerykanów? FIS oczekuje modernizacji skoczni w Iron Mountain

  • 2015-06-28 23:37

Konkursy Pucharu Kontynentalnego w amerykańskim Iron Mountain są już wieloletnią tradycją tego cyklu, a od paru sezonów także jedynymi zawodami tej rangi rozgrywanymi w Ameryce Północnej. Aby mogła być nadal kontynuowana potrzebne są jednak modernizacje mocno wysłużonego już obiektu.

Skocznia Pine Mountain Jump powstała rok przed wybuchem II wojny światowej i dwukrotnie (w 1948 i 1977 roku) przechodziła większe modernizacje. Od połowy lat 70. XX wieku rozgrywane są na niej zawody międzynarodowe, z czego od 1994 niemal co roku odbywają się tutaj konkursy Pucharu Kontynentalnego.

W związku z kończącą się 5-letnią homologacją w maju br. obiekt w Iron Mountain był wizytowany przez włodarzy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (Horsta Tielmanna, który jest koordynatorem cyklu Pucharu Kontynentalnego i Ivo Gregora, który w 2015 roku podczas zawodów tej rangi w Iron Mountain pełnił funkcję delegata technicznego), którzy podkreślili zasługi amerykańskich działaczy, chwaląc ich szczególnie za wysoką frekwencję na trybunach, bijącą widownię na zawodach tej rangi w Europie, a także i niektórych konkursach Pucharu Świata.

Po skontrolowaniu skoczni działaczom miejscowego klubu Kiwanis Ski Club został jednak zgłoszony także szereg zmian jakie muszą być przeprowadzone by obiekt mógł w przyszłości nadal gościć zawody rangi Pucharu Kontynentalnego:

- podwyższone muszą zostać bandy wzdłuż zeskoku, które bezwzględnie muszą osiągnąć wysokość co najmniej metra nad poziomem śniegu na zeskoku co ma zapobiec ewentualnemu wpadnięciu nart w kibiców;
- ze względów bezpieczeństwa zawodnicy i obsługa zawodów nie mogą używać tych samych schodów na wieży najazdowej jako dojścia do belki startowej, w związku z czym konieczne jest wybudowanie podobnych do już istniejących schodów po drugiej stronie najazdu albo kompletnie nowych schodów z tyłu wieży najazdowej;
- dodatkowo wybudowana powinna zostać winda dla zawodników umożliwiająca im dojazd na szczyt skoczni, a także rezerwowa klatka schodowa na wypadek awarii windy;
- poniżej obecnie najniższej belki najazdowej powinno zostać stworzonych co najmniej 5 nowych jej poziomów, aby zapobiec sytuacji, w której nawet z najniższego rozbiegu niemożliwe jest rozegranie konkursu ze względu na ryzyko "przeskoczenia" skoczni przez zawodników;
- obszar w pobliżu belki startowej, w którym zawodnicy oczekują na start powinien być dwukrotnie szerszy niż obecnie;
- na szczycie skoczni powinna zostać wybudowana stała ogrzewana kabina, w której od 10 do 20 skoczków mogłoby oczekiwać w razie niekorzystnych warunków;
- na dole skoczni powinny znajdować się oddzielne małe kabiny dla poszczególnych reprezentacji, gdyż obecnie wykorzystywany w tym celu Springer Haus jest zbyt mały dla liczby zawodników startujących w zawodach w Iron Mountain;
- na skoczni w trakcie zawodów powinno także znajdować się więcej osób przeszkolonych i gotowych do na wieży najazdowej i zeskoku w razie opadów śniegu.

Lista wymagań stawianych przez FIS wydaje się być długa, jednak przedstawiciele klubu Kiwanis Ski Club zapewniają, że podołają zadaniu, zdając sobie sprawę jakie mogłyby być ewentualne skutki ekonomiczne zaprzestania organizacji konkursów Pucharu Kontynentalnego w ich mieście. Działacze nawiązali już kontakt z inżynierami, którzy mają pomóc przygotować stosowne projekty. Ponadto pozostają także w kontakcie z lokalnymi władzami różnego szczebla, które mają pomóc w znalezieniu finansowania dla realizacji projektu modernizacji Pine Mountain Jump.

Co ciekawe z działaczami z Iron Mountain współpracuje także Bob Jacquart, CEO firmy Stormy Kromer wspierającej już reaktywację skoczni narciarskiej w Ironwood, który liczy na to, że oba obiekty na wiele lat staną się stałymi punktami w kalendarzu zawodów FIS'owskich.

Skocznia będzie ponownie wizytowana przez włodarzy FIS'u już na początku lipca br. Zapoznają się oni wówczas z podjętymi już działaniami, a także przygotowanymi planami i harmonogramem modernizacji. Miejmy nadzieję, że zakończy się ona pozytywnie i nic nie stanie na przeszkodzie temu by w lutym przyszłego roku obiekt w Iron Mountain ponownie gościł skoczków rywalizujących w Pucharze Kontynentalnym.


Paweł Borkowski, źródło: inf. własna + kiwanisskiclub.com
oglądalność: (9044) komentarze: (12)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    no tak, ale jest dokładnie tak jak z komunikacją miejską. Czyli wpływy z biletów to kilka procent, więc to czy pasażerowie jeżdżą, czy nie, to nie ma znaczenia. Paradoksalnie, zarządcy komunikacji miejskiej opłaca się robić bilety darmowe dla wszystkich, bo wtedy są mniejsze korki na ulicach, mniejsze zanieczyszczenia, mniej samochodów rozjeżdża ulice, więc nie trzeba robić remontów ulic, bo mnóstwo osób przesiada się do tramwajów i autobusów. Na skoczni jest podobnie. Jeśli trzeba zapewnić ochroniarzy, którzy muszą pilnować kibiców i porządku, jeśli trzeba zatrudnić ekipy sprzątające po kibicach, jeśli trzeba zapewnić parkingi, możliwość przejazdu karetek itp., to lepiej, żeby kibiców nie było. Wystarczy, że są przed telewizorami, a kasa od reklamodawców i sponsorów załatwi sprawę.

  • borek99 doświadczony
    @qwerty

    Tylko że tej modernizacji nie będzie finansował żaden związek narciarski. Przy amerykańskim modelu finansowania sportu PŚ w skokach może wrócić do Stanów tylko i wyłącznie wówczas gdyby znalazł się prywatny sponsor gotowy tę imprezę sfinansować. A co do frekwencji to ona akurat o niczym nie świadczy - na FC w Brattleboro regularnie było po parę tysięcy widzów (rekordowo chyba coś koło 8 tysięcy jeśli dobrze pamiętam), a mimo to w kolejnym sezonie prawdopodobnie zawodów tam już nie będzie...

  • qwerty doświadczony
    EmiI

    Faktycznie, może trochę przesadziłem, bo szansa na PŚ w USA w najbliższych latach raczej jest bliska zeru. Jednak taka modernizacja skoczni też musi trochę kosztować, więc świadczy to o tym, że związek w USA ma tam jakieś środki finansowe (może nie na tyle by organizować PŚ)

  • EmiI profesor
    qwerty

    Wiesz, żeby zoorganizwać konkurs PŚ, potrzeba wielu innych rzeczy. Przede wszystkim sygnał TV. Jakaś amerykańska TV musi być zainteresowana nie tylko pokazaniem transmisji ale i realizacją. Po drugie pula nagród. Organizator sam musi zagwarantować ponad 70 tys CHF na konkurs. Nie wiem jak to dokładnie jest na linii USA-FIS, ale wszystkie konkursy typu PŚ w Erzurum i Otepaa w kombinacji, czy PŚ w Vancover w kobiecych skoków co miał być w poprzedniej sezonie, został odwołany z powodu wycofania się organizatora.

  • qwerty doświadczony
    .

    "podkreślili zasługi amerykańskich działaczy, chwaląc ich szczególnie za wysoką frekwencję na trybunach, bijącą widownię na zawodach tej rangi w Europie, a także i niektórych konkursach Pucharu Świata."

    A wszyscy eksperci na skijumping piszą, że rozgrywanie zawodów PŚ w Stanach jest niemożliwe, bo nie mają środków finansowych i ogólnie nie chcą rozgrywać tam zawodów. To niestety bardziej wina FISu, a nie braku ambicji USA. Wolałbym obejrzeć w przyszłym sezonie Iron Mountain, zamiast dwóch konkursów na kartonowej skoczni w Wiśle, lub Ałamaat.

  • anonim

    Powinni też wymusić siatki aby choć trochę zmniejszyć wpływ wiatru.

  • anonim

    Uff, już myślałem, że chodzi o profil skoczni, na szczęśnie FIS jeszcze nie chce zabić tej skoczni :) A tak w ogóle czy to tylko na tym zdjęciu tak wygląda, czy rzeczywiście lewa część buli jest wyżej od prawej???

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl