Hannu Lepistoe: "Najlepsze konkursy są na skoczniach małych!"

  • 2004-02-27 02:22
Hannu Lepistoe - to człowiek o którym ostatnio bardzo głośno. Jeszcze do końca sezonu jest trenerem austriackiej kadry A. Co będzie robil dalej jeszcze nie wiadomo - ale jest możliwe nawet iż zostanie szkoleniowcem reprezentacji Polski. Oto co Fin powiedział w wywiadzie udzielonym dla serwisu SloNordic.com podczas MŚ w Planicy...

SN: Wiem, że pewnie wierzy Pan we wszystkich swoich podopiecznych i traktuje każdego równo, jednak jeśliby Pan miał wybrać jednego z nich, to kto ma największe szanse na zdobycie w kolejnym sezonie PŚ?

Hannu Lepistoe: - Austria nie jest w tym sezonie najsliniejsza - Finowie czy Niemcy są lepsi. W Austrii jest naprawdę świetny system szkolenia zawodników i w szeregach austriackiej drużyny są skoczkowie, którzy mogliby zdobyć PŚ, jednak nie w tej chwili. Gdyby nie upadek Morgensterna w Kuusamo, to mógłby teraz spokojnie prowadzić w klasyfikacji generalnej. Jest tu też sporo innych chłopaków, którzy mają potencjał by wygrywać w PŚ, jak np. Kofler, Nagiller czy Liegl.

SN: Ten sezon upływa pod znakiem kłopotów z pogodą, a szczególnie z silnym wiatrem. Taki stan rzeczy z pewnością wystawia na cięzką próbę cierpliwość działaczy, trenerów oraz zawodników. Czy móglby Pan to skomentować oraz czy jako trener musi Pan w związku z tym więcej czasu poświęcać na mentalne przygotowanie skoczków? Jak oni reagują na te kaprysy pogody?

- Tak - to już jest taki sport i nie możemy nic na to poradzić. Trenerzy mogą narzekać na wiatr, jednak to jury ma decydujące słowo w tej kwestii. Finowie np. trenują przy złych warunkach i gdy przychodzą takie wietrzne zawody mają oczywiście więcej doświadczenia, co daje im nad nami przewagę.
Jeśli chodzi o skoczków i ich rekacje i przygotowanie do takich sytuacji, to wszystko zależy od konkretnego zawodnika, od tego jak znosi te problemy. Niektórzy mają silną osobowość, więc radzą sobie ze stresem łatwiej od innych.

SN: Słyszeliśmy, iż po tym sezonie wygasa Pana kontrakt z Austriakami. Czy ma Pan już jakieś dalsze plany?

- Jeszcze nie wiem co dalej. Na razie muszę zakończyć ten sezon i wówczas spokojnie pomyślę. Jest naprawdę wiele rzecy, którymi mogę się zająć, ale w tej chwili nie mam konkretnych pomysłów.

SN: Od jak dawna jest Pan trenerem skoków? Czy mógłby Pan opowiedzieć, co sprawiło iż rozpoczął Pan karierę jako szkoleniowiec i co fascynuje Pana w skokach na tyle iż pozwala tak długo utrzymać motywację?

- Jestem trenerem gdzieś od roku 1979 i z moją karierą trenerską wiąże się długa historia. Sam byłem skoczkiem w Finlandii i po zakończeniu kariery zacząłem uczyć w różnych szkołach sportowych i w końcu zostałem trenerem - najpierw dzieci, a później krok po kroku doszedłem aż do drużyny narodowej.

SN: Jakie są Pana relacje z podopiecznymi? Jakiego stopnia profesjonalizmu wymaga Pan od nich?

- Jesteśmy ze sobą na treningach niemal codziennie i mamy bardzo dobre stosunki. A kiedy zawodnicy, których trenowałem kończą karierę, zazwyczaj utrzymujemy kontakt i przyjaźnimy się. W ten sposób zyskałem naprawdę wielu przyjaciół.

SN: Pewnie był Pan w Planicy już na wielu zawodach. Czy mógłby Pan porównać Planicę kiedyś i dziś?

- Wiele lat temu przychodziło tu również bardzo wielu kibiców, ale media nie interesowały się tak tym sportem jak dziś. Były może ze dwie kamery, a teraz jest tu ich z 22 lub nawet 32. Ogólnie skoki narciarskie są teraz lepsze. Według mnie to dobrze, że ten sport cieszy się obecnie takim zainteresowaniem mediów.

SN: Czy uważa Pan, iż w skokach narciarskich powinny być określone pewne granice?

- Uważam iż pewne ograniczenia są potrzebne - nie tylko w skokach, ale i w życiu. Kiedyś skocznie były najwyżej K-120, a teraz wszyscy starają się je coraz bardziej powiększać. Według mnie nie ma to sensu, gdyż najlepsze konkursy mają miejsce na skoczniach małych. Mnie bardzo podoba się skocznia w Ga-Pa (K-115). Wielu ludzi narzeka iż jest to obiekt stary i zbyt mały, ale ja się z tym nie zgadzam.

SN: Na koniec, czy ma Pan jakąś wiadomość do młodych skoczków na całym świecie, którzy, chcieliby osiągnąć sukcesy, takie jak wielu Pana podopiecznych?

- To bardzo ciekawy sport, ale nie taki prosty, na jaki wygląda! Najlepiej rozpocząć trening już w wieku 7-8 lat, gdyż dzieci uczą się znacznie szybciej niż np 15-17 latkowie, zresztą podobnie jak ma to miejsce w innych sportach.



Rozmawiała: Petra Pock


tad, źródło: SloNordic.Com
oglądalność: (5802) komentarze: (11)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    Ciekawe, czy jako trener Polaków zrobiłby skoczka z Tonia "nielota" :))) Może nie od razu na poziomie Małysza, ale żeby Tonio-Gamonio regularnie łapał się do "30" w konkursach.

  • AdJ doświadczony
    mmm:

    Chyba nie potrzeba do tego aż Lepistoe - Przecież kiedyś się Tonio łapał... Może wystarczy odsunąć go od Apoloniusza?

  • anonim
    Tonio...

    Moim zdaniem T.Tajner ma przynajmniej jedną bardzo pomocną w sporcie cechę: dużą odporność psychiczną... Bo ja się dziwię, że on po tych wszystkich najazdach na niego (i to również wtedy, gdy koledzy z drużyny skakali dużo słabiej niż on) w ogóle jeszcze ma chęć skakać...

  • abc stały bywalec

    Mi też jak Lepistoe brakuje konkursów na skoczniach normalnych. W końcu skocznie NH czyli o punkcie krytycznym poniżej 100 m są "kuźnią" talentów. Najlepszym powinien więc być ten, który radzi sobie najlepiej na różnych (w odniesieniu do punktu K) obiektach FIS o tym zapomina. Szkoda!

  • anonim
    PŚ a różne skocznie

    Zgadzam się z tym, że skocznie duże za bardzo zmonopolizowały zawody PŚ. Moim zdaniem całkiem fajnie by było, gdyby w PŚ na powiedzmy 28 konkursów przypadało: 6 konkursów na mamucie, 8 konkursów na skoczni normalnej i 14 na dużej. I wtedy z jednej strony wykazać by się mogli zarówno technicy, jak i lotniarze, a z drugiej - zdobywca PŚ byłby uniwersalnym i najlepszym skoczkiem w przekroju sezonu :)

  • anonim
    @pierwiosnek

    Bo to efekty niemieckich rządów w PŚ. Oni na mniejszych skoczniach nie umieli nic :) Też się zgadzam, że powinny być średnie skocznie :)

  • anonim
    roznie skocznie

    Zgadzam sie w calosci. Jak byly srednie skocznie,(80-90) to PŚ byl bardziej urozmaicony. Poza tym, roznice miedzy poszczegolnymi skoczkami byly mniejsze, a to zwiekszalo emocje. Poza tym Małysz najlepiej skakal na srednich. :) To RTL naciskal, by ich nie bylo, bo uwazali, ze tylko 120 moga byc widowiskowe. a ja uwazam ze zawody moga byc ciekawe na kazdej i na wielkiej i na sredniej. A jakie jest wrazenie, gdy zaraz po sredniej przenosisz sie na mamuta!

  • anonim

    nie wazne na jakiej skoczni!! ale powinno byc wiecej konkursow drozynowych !!!

  • anonim
    RTL, oglądalność

    Zawsze mnie bawiły te RTL-owe wyjaśnienia, że zawody na skoczniach średnich będą miały mniejszą oglądalność... Znaczy statystyczny kibic otwiera program TV, patrzy: skoki narciarskie, patrzy dalej... eee, skocznia K-90, nieee, to nie warto patrzeć i przełącza na inny kanał? LOL do kwadratu :D A zawody drużynowe są super i też jestem za tym, żeby w sezonie było ich więcej :)

  • anonim

    a to tez wina RTLu, ze niema tylu drozynoweg co w poprzednich sezonach :/ tez jakis palant wymyslil, ze maja 'mala ogladalnosc ' :/

  • anonim

    druzynoweK , mialobyc , sory :D

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl