Jan Ziobro: "Jest dobrze, ale mamy dużo do zrobienia"

Dwóch Polaków znalazło się w czołowej "10" kwalifikacji do sobotniego konkursu indywidualnego w Wiśle. Jednym z nich był dziewiąty Jan Ziobro (125 i 119 m).

Jan Ziobro

Jan Ziobro

fot. Tadeusz Mieczyński

- Mój skok był nie do końca czysty i spóźniony – mówi zawodnik - Ale cieszę się, że pomimo tego udało mi się tyle odlecieć. Jako drużyna jesteśmy dobrze przygotowani. Ale jest jeszcze wiele do zrobienia - to nie jest jeszcze szczyt naszych możliwości.

Ziobro wypowiedział się również na temat dyspozycji rywali. - Wszyscy będą chcieli w sobotę dobrze skakać, a szczególnie czołowe nacje tj.: Niemcy, Austriacy, Norwegowie oraz Słoweńcy. Uważam, że walka o pozycje rozegra się właśnie pomiędzy nami, a nimi – twierdzi.

Podczas kwalifikacji bezkonkurencyjny okazał się Norweg Anders Fannemel, który skokiem na odległość 137,5 m ustanowił nowy oficjalny letni rekord skoczni. - Nie widziałem tego skoku, ale byłem świadkiem reakcji Kamila Stocha, który się roześmiał i powiedział: - No i zabrał mi rekord - mówi.

Tym samym, według naszego skoczka, Fannemel stał się jednym z głównych faworytów do sobotniego zwycięstwa. - Ale jest też dużo innych dobrych skoczków, którzy także mają szansę – zastrzega – My również będziemy walczyć i tanio skóry nie sprzedamy. Jak będzie w sobotę? Zobaczymy. Na razie nie zakładamy nic na wyrost. Musimy zrobić swoją robotę i tyle.

Zawodnik podkreśla, że zarówno on, jak i jego koledzy z drużyny traktują sezon letni treningowo. - Co prawda w Wiśle startujemy w zawodach, ale oprócz tego ciężko pracujemy, żeby utrzymać wysoki poziom do zimy – komentuje.

Zapytany o relacje jego i pozostałych naszych skoczków z byłym trenerem Łukaszem Kruczkiem odpowiedział: - Widziałem się z Łukaszem na zawodach w Kranju, a także tutaj, w Wiśle. Odwiedza nas, rozmawiamy. Nie jest już naszym trenerem, ale nie udajemy, że się nie znamy – kończy.

Korespondencja z Wisły, Katarzyna Skoczek i Joanna Sibińska