Stefan Hula: "Jest to inna skocznia od wszystkich"

Z bardzo dobrej strony w piątkowych kwalifikacjach pokazał się najstarszy polski kadrowicz - Stefan Hula. 30-latek na obiekcie HS 94 w austriackim Hinzenbach zajął 6. miejsce, ale jak przyznał po swoim skoku, na tym etapie przygotowań liczy się rzetelna praca.

Stefan Hula

Czy po niemrawym początku sezonu letniego, jesienią powraca forma z sezonu zimowego? - Początek przygotowań po wejściu na skocznię był w porządku, ale później przyszło lekkie załamanie formy. Brakowało stabilizacji. Teraz wszystko wygląda coraz lepiej. Skoki są powtarzalne i fajne. Z dzisiejszego występu mogę być usatysfakcjonowany, bo ze skoku na skok czułem się lepiej na skoczni. Trzeba przełożyć to na jutro i będzie dobrze.

Jak podopieczny Stefana Horngachera czuje się na skoczni w Hinzenbach? - Jest to inna skocznia od wszystkich. Mieliśmy przetarcie w Planicy, gdzie skakaliśmy na średniej skoczni. Pozwoliło to złapać czucie, że nie jest tak, jak na skoczni normalnej czy dużej. Nie ma dużo powietrza. Trzeba dobrze pracować w locie i utrzymywać się. Trochę nam to z pewnością dało.

Czy po niestabilnych próbach w Czajkowskim forma powoli się stabilizuje? - Gdzie było za dużo napięcia, tam pojawiały się przede wszystkim błędy na rozbiegu. Teraz na szczęście tego nie ma. Skoki w piątek były podobne i powtarzalne.

Jak Stefan Hula ocenia zatwierdzenie Turnieju Norweskiego, który wymaga dziesięciu dni startów pod rząd? - W tym roku też tak praktycznie było w Norwegii. Było Oslo, Trondheim i Vikersund, więc też był taki maraton. Będzie pewnie tak samo.

Cel na sobotę? - Jak najbardziej praca i poprawianie tych elementów, które trener każe poprawić. Nie będę skupiał się na wyniki, bo jak wszystko spasuje, to skok i wynik są dobre.

Korespondencja z Hinzenbach, Dominik Formela