Simon Ammann: "Muszę nabrać pewności siebie"

  • 2016-12-16 23:44

Sezon 2016/2017 jest już 20. w karierze Simona Ammanna. Redakcji blick.ch opowiedział o tym, czego się po nim spodziewa, jak na jego skoki wpłynęła zmiana trenera oraz czy zobaczymy go na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 2018 roku w południowokoreańskim Pjongczang.

- Ogólnie rzecz biorąc wszystko jest w porządku, nie mam żadnych poważnych problemów. Po prostu brakuje mi tego "kopa", takich naprawdę porywających skoków. W zeszłym sezonie byłem w dobrej formie, ale nie udawało się tego pokazać na skoczni. W tym roku muszę zwrócić baczniejszą uwagę na kilka kluczowych elementów – zapowiada Ammann.

- Bardzo cieszę się na zawody na nowej Titlis. To jeden z niewielu obiektów, gdzie można oddawać długie skoki i lądowanie nie ma wtedy aż takiego znaczenia. Tu panuje zasada: przede wszystkim daleko – tłumaczy czterokrotny mistrz olimpijski.

W maju trenerem reprezentacji Szwajcarii został były niemiecki zawodnik Ronny Hornschuh. Jak Ammann ocenia współpracę z nowym szkoleniowcem? – Zdecydowanie się nie nudzimy. Zespół żyje, jesteśmy prawdziwą drużyną. Mamy także nowego serwismena i fizjoterapeutę. Jesteśmy dobrze przygotowani.

- Z wiekiem trzeba zmieniać plan treningowy. Dawniej w mgnieniu oka byłem gotowy i wychodziłem z szatni, teraz cieszę się, kiedy mogę zacząć od chwili spokojnego spaceru. Mocniej odczuwam konsekwencje treningu czy zawodów z poprzedniego dnia. Jestem bardzo mocny, kiedy odpowiednio się przygotuję, ale zajmuje to więcej czasu niż kiedyś. Mój kolega z drużyny, Gregor Deschwanden często mówi, że jest już gotowy do skoku, kiedy ja dopiero kończę rozgrzewkę… To po prostu kwestia wieku.

Co chciałby poprawić w swoich skokach? – Muszę nabrać więcej pewności siebie, a to prawdziwe wyzwanie. W tej chwili jeżeli jestem choć trochę spięty, natychmiast ląduję. Poza tym, trzeba mieć dobrą podstawę, solidne skoki, na których można oprzeć pracę nad coraz lepszą formą. Na razie zazwyczaj jest tak, że po dobrym skoku zdarza się dostateczny albo bardzo słaby. Za mało mam takich normalnych, przeciętnych prób. Ale jestem cierpliwy. Przed nami długi sezon, mam dużo czasu, żeby spokojnie przejść swoją drogę – zapowiada reprezentant Szwajcarii.

- Ostatnio oglądałem swoje skoki z dawnych lat, zwracając szczególną uwagę na lądowanie. Miałem wiele świetnych skoków z wypadem na lewą nogę. Jak w Vancouver w 2010 roku, kiedy ustanowiłem rekord skoczni na 108,5 m. Byłem bardzo pewny siebie w tamtych niezwykłych momentach. Ale nawet wtedy nie zdarzało mi się zbyt wiele udanych telemarków. Nigdy nie było ich tyle, ile powinno. A po upadku w Bischofshofen nie mam ochoty powracać do tej starej techniki. Zostanę przy wypadzie na prawą nogę.

- Myślę, że mam swoją szanse w tym sezonie. Jeżeli będzie w moim wykonaniu przyzwoity, wtedy wystąpię na swoich szóstych Igrzyskach Olimpijskich w 2018 roku w Pjongczang. Ale nie wybiegam myślami w tak odległą przyszłość. Na razie muszę dać z siebie wszystko w tym sezonie. Tylko wtedy następny będzie miał sens – zakończył 35-letni zawodnik.


Magdalena Celuch, źródło: blick.ch
oglądalność: (10042) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • scarlettohara początkujący
    Simon

    Trzymam kciuki za Ammanna !To nieobliczalny zawodnik i mam nadzieję ,że pod koniec swej kariery zaskoczy jeszcze nas pozytywnie .

  • MSad_ profesor
    Naucz sie telemarku

    Bo zawsze go symulowałeś

  • anonim
    ammna

    to by już były 6 więc on miał co w 2 medal

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl