Skoki wrócą do miejsca swoich narodzin? Telemark chce zorganizować Zimowe Igrzyska Olimpijskie

  • 2017-11-01 14:44

We wrześniu rozpoczął się proces aplikacyjny dotyczący wyłonienia gospodarza Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2026 roku. Termin zgłaszania kandydatur upłynie 31 marca 2018 roku. Tymczasem przedwczoraj do publicznej wiadomości podana została informacja o planach Norwegów z regionu Telemark, którzy chcieliby tę imprezę rozegrać u siebie.

"Football is coming home" - śpiewali angielscy kibice w 1996 roku, gdy Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej zostały rozegrane w ojczyźnie futbolu. Być może trzydzieści lat po tym wydarzeniu podobnie stanie się ze skokami narciarskimi, które wrócą do swego domu w jeszcze bardziej ścisłym znaczeniu tego określenia. Choć za kolebkę narodzin skoków przyjęło się uznawać Oslo, to tak naprawdę dyscyplina ta ma swoje źródła w wiosce Morgedal oddalonej od stolicy Norwegii o 200 kilometrów, położonej w Telemarku, skąd pochodzili pierwsi skoczkowie z Sondre Norheimem na czele, uznawanym za ojca narciarstwa klasycznego. Cieśla z Morgedal zapisał się na kartach historii nie tylko za sprawą ustanowienia pierwszego rekordu świata, który przetrwał 33 lata (30,5 m.). Skonstruował on również nowy typ luźnego wiązania, umożliwiającego odrywanie pięty w locie i przy lądowaniu, co ułatwiało lądowanie telemarkiem.

Przed rozegranymi w 1952 roku VI ZIO w Oslo Norwegowie szukali sposobu, by przypomnieć światu o swoim wkładzie w historię narciarstwa. Ostatecznie postanowiono na wzór letnich igrzysk w Berlinie i Londynie, zorganizować sztafetę z ogniem olimpijskim, tyle tylko, że jej początek nie miał miejsca w greckiej Olimpii, kolebce starożytnych igrzysk, lecz w Morgedal w Telemarku. Ogień zapłonął z paleniska w domu należącym w XIX wieku do Sondre Norheima.

Pomysł na organizacje największej zimowej imprezy sportowej w norweskim Telemarku narodził się na początku lata, dotychczas jednak trzymano go w tajemnicy. Część konkurencji miałaby zostać rozegrana w sąsiednich regionach, Buskerud i Vestfolf. Grupa inicjatywna Telemark 2026 swojej szansy upatruje w zapowiedziach MKOl-u, by zimowe igrzyska przyznawać znów znanym ośrodkom o dużych tradycjach sportowych w Europie i Ameryce Północnej. Założeniem organizatorów jest przeprowadzenie po raz pierwszy w historii na igrzyskach olimpijskich konkursu lotów narciarskich, który miałby zostać rozegrany na skoczni mamuciej w Vikersund, Wcześniej plany takie mieli inicjatorzy rozegrania w Oslo igrzysk w 2022 roku. Kandydatura ta jednak została wycofana ze względu na brak poparcia ze strony partii rządzącej. W tej chwili w regionie Telemark znajduje się jedna skocznia spełniająca międzynarodowe kryteria. Jest to obiekt w Notodden, który często gościł w ostatnich latach konkursy z cyklu Pucharu Kontynentalnego i FIS Cup.



Zwycięzca batalii o igrzyska zostanie ogłoszony we wrześniu 2019 roku podczas sesji MKOl w Mediolanie. Poza Norwegami o organizacji ZIO myślą też Kanadyjczycy (Calgary), Amerykanie (Salt Lake City), Turcy (Erzurum), Japończycy (Sapporo), Szwedzi (Sztokholm) i Szwajcarzy (Sion). W przypadku gdyby zwyciężyła ostatnia z wymienionych kandydatur, zasłużona skocznia Gross-Tiltlis-Schanze w Engelbergu stałaby się obiektem olimpijskim, bowiem szwajcarscy działacze podjęli decyzję, że w Kanderstegu, gdzie rozegrane zostałyby zmagania na normalnym obiekcie, wbrew wcześniejszym planom nie powstanie duża skocznia.

Przypomnijmy, że kilka tygodni temu rezygnację ze starań o igrzyska ogłosił Innsbruck.


Adrian Dworakowski, źródło: Dagbladet.no/informacja własna
oglądalność: (17209) komentarze: (10)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Domin10 weteran

    Mamut na IO? Sorry ale nie widzę tego.

  • cogito29 bywalec
    @cogito29 @EmiI

    To ciekawa informacja. Norwegowie są najlepsi w szukaniu luk w przepisach, obok Austriaków rzecz jasna ;)

  • Labrador_Retriever weteran
    @kryska @kryska

    No to właśnie na takich obiektach można trenować, wychowywać kolejne pokolenia skoczków. A na mamucie nawet tego nie można robić. Raz na jakiś czas taki mamut miałby PŚ, MŚwL i tyle. No chyba, że ktoś połasiłby się od razu o budowanie największego, ale to też zdaje się nie gwarantować stałego miejsca w kalendarzu PŚ. W każdym razie wydaje mi się, że nadal więcej korzyści płynie z mniejszych obiektów.

  • borek99 doświadczony
    @cogito29 @kolos

    Kiedyś to w ogóle juniorzy dużo szybciej wchodzili do świata skoków - Uram debiutował w PŚ w wieku, w którym dzisiaj... nie dopuszczono by do udziału w mistrzostwach świata juniorów

  • kryska stały bywalec

    ". Po takich Igrzyskach skocznia mogłaby marnieć, gdyż nie byłoby komu na niej skakać, utrzymywanie takiej skoczni stałoby się nieopłacalne." Argument z grubsza sensowny, ale bezużyteczny. Nikt nie zwraca uwagi na to czy skocznie będą używane w przyszłości, ostatnie igrzyska, których gospodarz zagościł w kalendarzu PŚ w skokach to Lillehammer 1994. Hakuba, Park City, Pragelato, Soczi - sobie tam może krajówka skakać, Hakuba jest w najlepszej sytuacji bo ma jeszcze LGP, na które nikt z pierwszej trzydziestki nie przyjeżdża. Pjongczang i Kujangszu - wróżę sukcesy równe Muju i Dragon Hill.

    tl;dr Nic nie stoi na przeszkodzie zbudowaniu mamuta na potrzeby olimpijskie, organizatorzy nie myślą długoterminowo.

  • MK92 stały bywalec

    Podobno ZIO w 1994 roku (miałem 2 lata) zorganizowane przez Norwegów byly jednymi z najlepszych pod względem atmosfery. Kto jak kto, ale kraje nordyckie nadają się do organizacji ZIO jak mało kto, a w Alpach już były igrzyska w Turynie w 2006 roku. Trzymam więc kciuki za norweską kandydaturę na 2026 rok!

  • Kolos profesor
    @cogito29 @cogito29

    Obecnie jest wiećej niż 80 skoczków którzy mogliby a co wiećej już skakało na skoczni mamuciej. Tyle tylko że ostre przepisy dotyczące limitów sprawiają ze w zawodach w lotach startuje relatywnie mało zawodników. Inna sprawa że wszyscy ewentualni outsiderzy na ogól nie tylko że nie skaczą na skoczniach mamucich to nawet z duzymi mają rzadką styczność.

    A juniorzy jak najbardziej skaczą (a raczej skakali częściej dawniej na skoczniach mamucich) . Taki Słowak Matej Uram w 1999 roku nie tylko wystartował na lotach w Planicy w wieku ledwie 15 lat i 10 miesięcy ale nawet zapunktował w tych zawodach (był 22) .

    Po za tym dość wyraźnie stwierdzono że loty na Igrzyskach olimpijskich pojawiłby się tylko wyjątkowo. I raczej nie stałyby się one standardem na kolejnych IO.

    Obecnie po za Chińczykami nikt nawet nie planuje budowy skoczni mamuciej. A i w przypadku Chińczyków nie wiadomo czy coś wyszło po za plany budowy.

  • Labrador_Retriever weteran

    Loty są dobre jako pewna odmiana. Naprawdę wolałbym trochę odświeżania skoczni normalnych, które są pewną drogą do otwierania się na nowe państwa, a nie parcie w stronę mamutów.

    Kandydatura Norwegów jakoś mi się nie podoba. Trzymam ze Szwajcarami, choć przykro, że jednak nie będzie dużej skoczni w Kanderstegu.

  • EmiI profesor
    @cogito29 @cogito29

    Co do lotów na IO Norwegowie chcieli wykorzystać lukę w regulaminie mówiącą że na igrzyskach i mistrzostwach świata, różnica w HS między skocznią dużą a normalną musi być minimum 25 metrów, a normalna musi mieć HS minimum 100 m, a nie podającą maksymalnej wielkości skoczni dużej i normalnej.

  • cogito29 bywalec

    Skoki na skoczni do lotów narciarskich podczas Igrzysk Olimpijskich byłaby nie lada gratką dla kibiców skoków narciarskich, a przyciągnęłaby z pewnością wielu nowych entuzjastów dyscypliny, w myśl zasady im większa adrenalina dla zawodników i kibiców, tym większe zainteresowanie.
    Brzmiałoby świetnie poza tym byłby jeden konkurs lub dwa więcej (jeśli odbyłby się także drużynowy konkurs na skoczni do lotów), do rozdania byłoby 4 lub 5 kompletów medali (chyba, że wtedy zrezygnowaliby z konkursu na skoczni normalnej), ale niestety jest to marzenie nie do zrealizowania w najbliższym czasie, gdyż wtedy każdy następny kraj starający się o organizację Igrzysk Olimpijskich musiałby posiadać skocznię do lotów, także wybór ograniczałby się tylko do Europy, do tego wąskiego grona krajów. Ponieważ Igrzyska odbywają się cyklicznie na różnych kontynentach, pomysł Norwegów na razie musiałby przepaść z kretesem, trudno uwierzyć, że udałoby im się przeforsować skoki na skoczniach do lotów w programie olimpijskim. Z pewnością byłoby to z korzyścią dla dyscypliny, byłby wymóg posiadania odpowiedniej infrastruktury, czyli skoczni do lotów w danym kraju. Jednak w krótkiej perspektywie będzie to raczej niemożliwe, skoki musiałyby się bardziej rozwinąć, musiałoby być więcej niż ok 80 zawodników mogących skakać na "mamutach" (liczę tutaj także zaplecza kadr wszystkich krajów których uprawiana jest dyscyplina), bo przecież juniorów nie puszczą na mamuty. Po takich Igrzyskach skocznia mogłaby marnieć, gdyż nie byłoby komu na niej skakać, utrzymywanie takiej skoczni stałoby się nieopłacalne. Jeśli udałoby im się stworzyć ze skoków dyscyplinę bardziej masową, wtedy miałoby to sens. Jednak czy jest możliwe uczynienie masową dyscypliny, którą uprawia na poważnie może z 12-14 państw? Masowość łączy się jednak z możliwościami uprawiania dyscypliny także amatorsko lub półamatorsko. W przypadku lotów narciarskich jest to niemożliwe. Musiałyby powstać szerokie struktury szkoleniowe także na innych kontynentach, tak aby zawodnicy prezentowali odpowiedni poziom i mogli przechodzić, z wiekiem na coraz większe skocznie aż do "mamucich". To na razie wydaje się science-fiction.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl