Wypowiedzi Kubackiego i Żyły po konkursie indywidualnym w Ruce

Dawid Kubacki oraz Piotr Żyła nie utrzymali lokat zajmowanych na półmetku niedzielnego konkursu na Rukatunturi (HS142). Kubacki spadł z 4. na 8. pozycję, a Żyła z 7. na 11. Po zawodach w Wiśle i Ruce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajmują oni kolejno 11. i 10. miejsce.

Piotr Żyła

Dawid Kubacki

fot. Tadeusz Mieczyński

Dawid Kubacki (8. miejsce; 138 i 135 metrów):

- Jak najbardziej jestem zadowolony po tym konkursie. Oddałem całkiem fajne skoki. Miałem lepsze czucie progu całej skoczni i wydaje mi się, że szło to przyzwoicie. W drugiej serii, jak słyszałem od trenera, przypakowałem za bardzo nad bulą, ale ostatecznie skończyło się porządnie. Też dostrzegam tę tendencję, że w pierwszych seriach skaczę dalej, ale to są same metry, które nie zawsze odzwierciedlają jakość skoku.

- Nie skupiałem się na tym, które miejsce zajmę. Od serii próbnej koncentrowałem się na wszystkich elementach skoku, które mam do wykonania. Myślę, że jest to jedyna słuszna droga, chcąc myśleć o dobrych rezultatach.

- Szansa na podium na półmetku zawodów jest poza kwestią mojego myślenia. Dziennikarze i kibice pod skocznią mogą analizować bieżącą sytuację, ale ja nie mogę tego robić na górze. Jak sobie radzę z presją? Jest na to ładny cytat. Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba, jak to powiedział Benedykt Chmielowski. Nie jest to łatwe zadanie, ale jest to do zrobienia. Pracuję nad sferą mentalną, aby umieć się od tego odciąć i utrzymać koncentrację.

Czy Kubacki cieszy się na powrót Niżnego Tagiłu do kalendarzu Pucharu Świata? - Mi to jest wszystko jedno. Nie ja to ustalam i nie mam na to wpływu. Gdzie trzeba, tam jadę i skaczę. Kojarzę ten obiekt, bo w grudniu 2014 roku przejechałem się tam plecami po zeskoku, ale jest to całkiem normalny obiekt, na którym da się fajnie poskakać. Podobnie jak w Ruce, przy zbyt niebezpiecznych warunkach, żaden obiekt nie jest przyjemny do występowania na nim. To jest główny czynnik, który zaważył na tym, iż moje wspomnienia z tego miejsca nie są najlepsze.

Piotr Żyła (11. miejsce; 138 i 134 metry):

- Myślę, że udało mi się pozbierać po sobocie. Niedzielne skoki były dość dobre. Drugi mógł być nieco lepszy, bo trochę zahamowałem za progiem, ale ogólnie jestem zadowolony. Po wczorajszych problemach, dziś udało się zanotować porządny start.

- Nie tylko dzisiaj zmierzyliśmy mój kombinezon kilka razy, ale i zazwyczaj to robimy. Wiadomo, że trzeba mieć pewność czy jest dobry. Na szczęście dziś i na dole i na górze skoczni kontrola przebiegła prawidłowo.

- Mam jeszcze rezerwy, ale największa tkwi w prędkości najazdowej. Pracowałem tutaj nad nią, a nie do końca było lepiej niż w piątek czy sobotę. Trochę odstaję w tej kwestii. Liczę na to, że na następnym obiekcie ta szybkość będzie w granicach średniej konkursowej.

- Skocznia w Niżnym Tagile nie jest zła. Trochę przypomina obiekt w Wiśle, ale jej największym minusem jest długa podróż, co dla nas nie jest za fajne. Co prawda do Ruki też trzeba było długo jechać, więc trzeba się do tego przyzwyczaić, że musimy trzymać się kalendarza Pucharu Świata. Nie jest to Japonia, bo Niżny Tagił to dopiero połowa drogi do niej, ale nie mam nic przeciwko.

- Byłem w Soczi, Niżnym Tagile oraz Czajkowskim i czułem się w Rosji w porządku. Polacy mają o mieszkańcach tego kraju różne opinie, ale mieszkają tam sympatyczne i życzliwe nam osoby. Naprawdę można się tam dogadać.

Korespondencja z Ruki, Dominik Formela