Trener bił mnie aż do krwi - szokujące doniesienia z Rumunii

  • 2018-01-11 22:52

Gdy rok 2017 kończył się wycofaniem rumuńskich skoczków z Turnieju Czterech Skoczni, zapewne nikt nie spodziewał się jakie konsekwencje pociągnie za sobą ten ruch. Z pozoru niezbyt istotona decyzja działaczy Rumuńskiego Związku Narciarstwa i Biathlonu przelała jednak czarę goryczy i sprawiła, że Iulian Pîtea i Eduard Torok rozpoczęli otwarty konflikt ze swoją federacją, ujawniając dotychczas ukrywane, szokujące fakty z ostatnich lat.

W sierpniu 2011 Pîtea zwyciężył w zawodach FIS Youth Cup w Hinterzarten, potwierdzając miano jednego z najbardziej utalentowanych skoczków świata urodzonych w 1997 roku. W tym samym czasie w Râșnovie otwarto nowoczesny kompleks skoczni (K15, K35 i K64), rok później uzupełniony obiektem normalnym (K90). Wydawało się, że rumuńskie skoki, hojnie wspierane przez krajowy oddział austriackiego potentata paliwowego, po latach funkcjonowania w sportowym "trzecim świecie", są na najlepszej drodze, by w perspektywie zaledwie kilku lat dołączyć do szerokiej światowej czołówki. Po krótkim okresie rozwoju zwieńczonym startem niespełna 17-letniego wówczas Pîtei na zimowych igrzyskach olimpijskich w Soczi sytuacja zaczęła się jednak psuć. Wiele osób zastanawiało się nad powodem takiego obrotu spraw. Wyjaśnienie poznaliśmy dopiero w ostatnich dniach.

Wszystko zaczęło się od decyzji, która w innych okolicznościach przeszłaby niezauważona (pisaliśmy o niej naszych łamach). Ot, rumuński związek uznał, że jego podopieczni nie prezentują na tyle wysokiego poziomu sportowego, by móc wystartować w Turnieju Czterech Skoczni – nie byłby to ani pierwszy ani ostatni tego typu ruch ze strony krajowej federacji. Jednak dla Iuliana Pîtei i Eduarda Toroka zachowanie ich rodaków było bodźcem, który sprawił, że czara goryczy zwyczajnie się przelała. Zawodnicy uznali, że działacze, którzy wycofali ich zgłoszenie do konkursów w Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku, nie informując o tym samych zainteresowanych (Pîtea i Torok o braku możliwości startu dowiedzieli się dopiero od niemieckich organizatorów po dotarciu pod Große Olympiaschanze), upokorzyli ich swoją decyzją, w związku z czym obaj skoczkowie postanowili przerwać milczenie.

Ostatnie dni w rumuńskich mediach sportowych przebiegały pod znakiem wzajemnych oskarżeń ze strony skoczków i przedstawicieli krajowego związku. Prawdziwa bomba wybuchła jednak dzisiaj. Największa gazeta sportowa Rumunii, "Gazeta Sporturilor", na stronie tytułowej dzisiejszego wydania opublikowała zdjęcie przedstawiające zakrwawionego Pîteę. Najbardziej szokujące są jednak okoliczności, które sprawiły, że olimpijczyk z Soczi znalazł się w takim stanie: "Oskarżono mnie o to, że tymczasowo odpuściłem sobie sport na rzecz udziału w show stacji PRO TV (latem 2016 zajął on drugie miejsce w programie "Supraviețuitorul" – o jego udziale w tej inicjatywie pisaliśmy w naszym serwisie – przyp. red.). To prawda, ale musiałem zrobić sobie przerwę od tego co się wcześniej działo. 27 listopada 2015 w Kranju Florin Spulber (od wielu lat pełniący funkcję trenera-koordynatora rumuńskiej reprezentacji – przyp .red.) wściekł się na mnie. W tym dniu, wspólnie z jego synem, który też jest skoczkiem narciarskim (Mihnea Spulber – przyp. red.) zjadłem za dużo. Gdy Spulber się o tym dowiedział, zaczął mnie bić i uderzać w głowę, aż zacząłem krwawić. Dopiero Eduard Torok, który wbiegł do sali i zaczął krzyczeć, przerwał atak Spulbera. Po wszystkim trener zamknął się w pokoju – prawdopodobnie dopiero wówczas zaczęło do niego docierać co zrobił. Torok wykonał mi wówczas to zdjęcie, na którym połowa mojej twarzy pokryta jest krwią. Byłem jednak w takim szoku, że kompletnie nie pamiętam momentu, gdy je robił."

Historię uzupełnił również Torok: "Skończyłem jeść i usłyszałem krzyki z sąsiedniego pokoju. Wszedłem do niego i zobaczyłem, że Iulian kłóci się z Florinem. Obaj kazali mi wyjść, więc to zrobiłem, nie chcąc zaostrzać sytuacji – Iulian miał do mnie później przyjść. Chwilę później usłyszałem jednak głośny płacz, więc wbiegłem do pokoju i zobaczyłem, że Iulian jest cały zakrwawiony. To był szokujący widok. Spulber schował się wówczas w innym pokoju i zamknął drzwi."

Dlaczego Pîtea ujawnia cała sytuację dopiero 2 lata po zdarzeniu? "Początkowo chciałem go pozwać. Wówczas jednak zaczęły się naciski i prośby. Nie chciałem żyć w sporze, więc odpuściłem. Obiecywano mi też wiele rzeczy, między innymi pokrycie kosztów nauki w szkole sportowej w Innsbrucku – co ostatecznie nigdy nie miało miejsca".

To jednak nie koniec oskarżeń wobec trenera rumuńskiej reprezentacji: "Ciągle chciał, żebym zrzucił jeszcze więcej wagi. Pytał dlaczego nie potrafię pozbyć się tych 2 kilogramów. Za każdym takim pytaniem robiło mi się słabo. W końcu zacząłem mieć olbrzymie problemy. Zostałem bulimikiem. Wymiotowałem wszystkim co zjadłem, nawet 7 razy dziennie. Dzisiaj, żeby móc coś normalnie zjeść, muszę najpierw wypić kawę – gdy zamiast niej wezmę wodę od razu czuję, że przeszłość wraca i zaraz zwymiotuję. Choć powoli pokonuję chorobę, wciąż miewam nawroty."

Zdaniem skoczka z Braszowa, to właśnie Spulber jest głównym winowajcą sytuację w Rumunii: "Robiliśmy wszystko po to, by móc rywalizować. Poświęciłem lata swojego życia, trenując w upokorzeniach i byłem pobity przez własnego trenera. A to wszystko tylko dlatego, że chciałem startować! Ale nie da się tego robić, gdy ktoś wciąż działa przeciwko tobie. Eduard Torok spędził półtora roku w Anglii. Trenował na własną rękę na sali gimnastycznej. I jaki był tego efekt? Został najlepszym z nas wszystkich! Dlaczego? Bo był jedynym, który w tym czasie nie miał nic wspólnego ze Spulberem". Podobną opinię wyraził również Torok: "Wystarczy popatrzeć na moje rezultaty na mistrzostwach świata juniorów. W 2014, gdy trenował nas Richard Schallert. zająłem 25. miejsce. W 2015 roku, gdy robił to Spulber. byłem 31. W 2016, gdy naszym trenerem był Jure Radelj. uplasowałem się na 14. lokacie. Uważam, że te wyniki mówią same za siebie. Obu zagranicznych trenerów związek zwolnił nie podając nam powodów".

Warto dodać, że Spulber opuścił Pîteę i Toroka jeszcze przed ich wyjazdem do Garsmich-Partenkirchen (udali się tam z zastępującym go Remusem Tudorem, który dopiero kończy swą edukację w kierunku trenera skoków narciarskich), tłumacząc swą nieobecność potrzebą przygotowania swoich rodaczek do zawodów Pucharu Świata w Râșnovie – mimo faktu, że wobec wysokich temperatur i braku śniegu wiadomo było, iż niemożliwe będzie ich przeprowadzenie (konkursy te zostały później przeniesione na początek marca). Po wycofaniu z Turnieju Czterech Skoczni, Pîtea został pozostawiony sam sobie (Torok powrócił do Anglii na ostatnie egzaminy na uczelni, a Tudor wyjechał do Włoch) i spędził sylwestrowy wieczór w związkowym samochodzie (ze względu na przepisy nie mógł go prowadzić bez obecności trenera, a ewentualny powrót na własną rękę do Rumunii zająłby mu kilkanaście godzin).

Sam trener wciąż nie ustosunkował się do stawianych mu zarzutów. Od czasu wycofania rumuńskich skoczków z Turnieju Czterech Skoczni nie reaguje na jakiekolwiek próby kontaktu zarówno ze strony zawodników (w jednej z popularnych aplikacji zablokował im nawet taką możliwość), jak i mediów.

Choć Pîtea i Torok nie ogłosili jeszcze oficjalnych decyzji, najprawdopodobniej nie wrócą już do świata skoków narciarskich. Cała sytuacja stawia jednak pod znakiem zapytania przyszłość tego sportu w Rumunii, zwłaszcza że w ostatnich miesiącach stracił on wsparcie możnego sponsora (OMV Romania), który był dotąd głównym motorem napędowym działań na rzecz rozwoju rumuńskich skoków narciarskich.

W opinii Toroka uratować je może tylko głęboka reforma: "Należy zmienić system i ludzi. Zbytnio przyzwyczailiśmy się do ciągłych kłamstw i braku zaufania. Zbyt wielu było trenerów, którzy zostali zwolnieni przez związek, bo mieli za dużo do powiedzenia".

Jednym z takich szkoleniowców jest Gheorghe Băilă. Trenowany przez niego Ştefan Blega doświadczył tego na własnej skórze po tym jak w jednym z serwisów społecznościowych udostępnił zdjęcie z Băilą. Wywołała ono natychmiastową reakcję ze strony rumuńskiego związku, który uznał za niedopuszczalne publikowanie fotografii z trenerami, którzy nie są zatrudnieni przez federację, a w dalszej perspektywie usunął Blegę (obecnie wciąż trenującego w klubie) ze składu reprezentacji.

Czy w kraju, w którym w latach 40. skoki narciarskie propagował Stanisław Marusarz za sprawą medialnej burzy z ostatnich dni sytuacja ulegnie zmianie? O tym dopiero się przekonamy.


Paweł Borkowski, źródło: gsp.ro + mytex.royte
oglądalność: (34146) komentarze: (46)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Złoty Orzeł profesor
    @tomek20 @tomek20

    Brawo. Chyba pobiłeś rekord w ilości łapek w górę nie ma co :)

  • Wojciechowski profesor
    @Nowyskoczek5 @borek99

    Obywatelstwo węgierskie to on może już mieć, bo mają je setki tysięcy mieszkańców Rumunii. Tyle że faktycznie niewiele by to zmieniło.

  • Sigur17 doświadczony

    6 Rumunów wysłanych do Zakopanego jakby afery nie było

  • borek99 doświadczony
    @Nowyskoczek5 @Labrador_Retriever

    Torok na 99% ma węgierskie korzenie. Tyle że to nic mu nie da. Raz, że najpierw musiałby uzyskać węgierskie obywatelstwo. Dwa, że musiałby odczekać okres karencji (za czasów transferu Polichronidisa był to bodaj rok). Trzy - nawet gdyby mu się to udało to Węgrów i tak nie stać na zapewnienie mu odpowiedniego poziomu przygotowań.

    @Jannush
    I co mu to trenowanie da skoro do zawodów zgłosić go może tylko macierzysta federacja?

  • Piotr S. weteran

    Czy są jakieś szanse by FIS zajął się tą sprawą

  • Piotr S. weteran

    Ten trener powinien mieć dożywotni zakaz wykonywania zawodu.

  • TRTtrojan bywalec
    Status quo

    Rumuni nic nie planują zmienić w kadrach. Zarówno Pitea jak i Torok zostali już oficjalnie wyrzuceni z reprezentacji za wywiad w gazecie. Przykre... wygląda że to znów koniec męskich skoków w Rumunii

  • monia866 doświadczony
    "Afera" w polskich skokach

    to "pikuś" w porówaniu z tym,a Janek Ziobro naprawdę został potraktowany lajtowo. Widać "metody treningowe" w Rumuni przypominają przesłuchania gestapo (tortury). FIS powinien się wziąść za tego trenera,żeby mu to nie uszło na sucho. Nie można tolerowac agresji w skokach ani nigdzie (chyba,że są to sport walki,to na własne życzenia ktoś dostaje)

  • kkkk doświadczony

    Rumuńskie skoki do niedawna rozwijały się wręcz idealnie. Od roku, może 2 lekko stanęli w miejscu. Wszyscy w tym ja zastanawiali się dlaczego. Ja im bardzo kibicowałem i ceniłem za profesjonalizm. Okazuje się, że Spulber (wydawało mi się, że dobry trener) może być źródłem problemów, przez co Rumunia nie wejdzie na większy poziom... to jest tragiczne, bark słów. Powinni go zwolnić. Mam nadzieję, że to nie zniszczy rumuńskich skoków

  • Domin10 weteran

    Współczuję Rumuńskim skoczkom. Życzę aby sie podnieśli i znalezli dobrego trenera i skakali

  • mc150193 weteran
    @tomek20 @tomek20

    Co nie? Myślałem że prędzej w Rosji będzie coś takiego a tu takie rzeczy w Rumunii.

    A swoją drogą to widzicie FISowskie dziadki co się dzieje? Nie ma skoczni, a co za tym idzie skoczków i do tego zrobiliście prawdziwy wyścig zbrojeń. I przestańcie kłamać, że już bardzo zaostrzyliście regulamin. Bo moim zdaniem brakuje jeszcze tylko większego wyostrzenia regulaminu dot. prawa startu w PŚ, bo tutaj jeszcze można pokombinować. Bo taka patologia jaka się stała w Rumunii daje bardzo dużo do myślenia - w Polsce też coś takiego było. Bo przecież u nas było to samo z Adamem Małyszem kiedy on zaczynał wielką karierę. Potem kiedy się pogorszyły wyniki przyszły takie metody treningowe, że Adam przytył kilka kg, jego technika lotu przypominała obecnego Johanna Andre Forfanga, czyli miał mocno zaciągnięty ręczny hamulec. To co zrobił Mikeska to tutaj nie mogę używać słów na k,p itd.

  • Sousuke stały bywalec
    @yyy @yyy

    Sigurd Pettersen? Jak wprowadzono limit BMI to z tego co pamiętam to skończyły się jego wielkie skoki.

  • Zakrza stały bywalec
    @zimowy_komentator @znawca_japonskiego

    No dla mnie to rzeczywiście trudne do pojęcia. Jak gdziekolwiek może być znacznie gorzej niż w Polsce?!

  • anonim
    @zimowy_komentator @Zakrza

    Może to trudne do pojęcia dla niektórych, ale w większości innych postkomunistycznych ktajach naprawdę jest znacznie gorzej.

  • Zakrza stały bywalec
    @zimowy_komentator @dzika_swinia

    My nie mamy zezwierzęcenia? No proszę Cię! Codziennie na ulicach i w telewizji widzę jak ludzie zachowują się jak bydło. Wystarczy spojrzeć na to jak Polacy się zachowują kiedy jest jakaś wyprzedaż czy na manifestacje typu Marsz Narodowy czy jak oni to zwą.

    No chyba, ze chodziło Ci o to, że nie mamy tego w naszym sporcie. Ale pisałeś o całych państwach.

  • Ad1K weteran

    Coś nieprawdopodobnego. Szkoda że ich talent się zmarnował chyba bezpowrotnie już można powiedzieć. Fajnie byłoby w jakiś sposób im pomóc, jednak tym powinien zająć się rząd rumuński.

  • piotr90 stały bywalec

    W polskim zwiazku też by sie przydały zmiany w układzie :)

  • yyy profesor

    tak apropo zrzucania wagi czy Hanawald kombinował z wagą i zile się to skończyło, niedawno był wywiad z Ojcem Stocha, gdzie samemu Kamilowi tez kazano manipulować w tym elemencie i tez to nie wyszło. Ktoś zna przypadki kiedy zbyt duże obniżanie wagi przyniosło efekt na dłuższa metę?

  • ann81 weteran

    Sport zawodowy to balansowanie na granicy zdrowia i choroby. Na tym przykładzie widać, jak cienka jest to granica... Bulimia to okropna choroba, a tego trenera, który swojego zawodnika do niej doprowadził należało wykopać w trybie natychmiastowym. A tak teraz skoki w Rumunii znikną, a on pozostanie bezkarny.

  • Labrador_Retriever weteran
    @Nowyskoczek5 @Oreo

    W Braszowie, skąd jest jeden i drugi, jest 7% Węgrów, więc może jakby pogrzebać w ich rodzinach, to coś by się znalazło ;) Nie sugeruję w przypadku Toroka, że jest on Węgrem, ale nazwisko to bodajże jest węgierskie. Oczywiście to takie tam bajdurzenie, nie jakieś poważne propozycje.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl