Wieści ze świata skoczni narciarskich #4

  • 2019-07-17 10:19

W czwartej części naszego cyklu złożymy wizytę w Berlinie, ale nie tym niemieckim (choć i on posiadał kiedyś swoje skocznie), ale amerykańskim. Nieco tradycyjnie już zajrzymy do Rosji, przyjrzymy się też próbom wskrzeszenia mniejszych skoczni w Harrachovie. Na koniec jeszcze o dużej imprezie charytatywnej na Trampolino Dal Ben w Predazzo oraz o tym, gdzie zostaną rozegrane konkursy skoków w przypadku gdyby prawa organizacji ZIO 2030 otrzymała Hiszpania.

Berlin

Čertova hora - kompleks skoczni w HarrachovieČertova hora - kompleks skoczni w Harrachovie
fot. Adrian Dworakowksi

O skoczni narciarskiej Nansen położonej w amerykańskiej miejscowości Berlin głośno zrobiło się przed dwoma laty, kiedy na niszczejącym, nieużywanym od 32 lat (!) obiekcie skok w ramach akcji promocyjnej Red Bulla oddała Sarah Hendrickson. Jednym z założeń całego przedsięwzięcia było zwrócenie uwagi na zapomnianą arenę sportową powstałą w 1936 roku za sprawą norweskich emigrantów i uzyskanie pomocy w zbiórce na rzecz remontu obiektu organizowaną przez lokalną społeczność, która utworzyła grupę „Friends of Nansen Ski Jump”. Niedawno skocznię odwiedził redaktor lokalnego radia z New Hampshire, by sprawdzić na jakim etapie są plany dotyczące modernizacji obiektu o punkcie konstrukcyjnym K-82. - Cały czas wierzymy, że uda się nam obudzić naszego śpiącego olbrzyma - mówi Peter Higbee, członek rady miejskiej i prezes klubu narciarskiego Nansen - Prace trwają od ponad dwóch lat, ale to co najtrudniejsze i najbardziej kosztowne wciąż przed nami. Skocznia posiada bardzo stromy zeskok, będziemy musieli całkowicie zmienić jego kształt, by uzyskać homologację i móc organizować tutaj oficjalne zawody. Skoczkowie latali wysoko nad zeskokiem i jego stromość była dla nich odczuwalna. Konieczne jest też dobudowanie do niego band. Bardzo chcielibyśmy zorganizować tu zawody już w 2020 roku.

Przed wojną konkursy w skokach były częścią organizowanego w Berlinie z dużym rozmachem karnawału. Pod obiektem gromadziło się nawet 25 tysięcy widzów. Jednym z inicjatorów wskrzeszenia skoczni jest Scott Halvorson, wnuk norweskiego imigranta Alfa Halvorsona, autora pomysłu o postawieniu tej skoczni. Lokalny działacz jest przekonany o tym, że czynna skocznia będzie dużą atrakcją turystyczną i asumptem do rozwoju lokalnej gospodarki. Jest szansa, że ostatnia, najważniejsza faza remontu ma zacznie się jeszcze w tym roku. Całkowity koszt przebudowy ma wynieść 400 tysięcy dolarów.
 
Kirov
 
90-metrowa skocznia w Kirovie powstała w 1951 roku i była wówczas jednym z największych obiektu tego typu na świecie. Miała zostać zamknięta już na przełomie wieków, ale wóczas niejako rzutem na taśmę udało się pozyskać środki na renowację. Tym razem może być inaczej. Skocznia w 2012 roku ucierpiała nieco w wyniku pożaru, a dwa lata temu została definitywnie zamknięta, kiedy jej stan techniczny zaczął stwarzać zagrożenie dla sportowców. Obecnie ważą się jej losy. Jeszcze w styczniu mówiono, że arena jest nie do uratowania. Koszt jej przebudowy miał wynieść 7-8 milionów rubli, a takie środki okazały się niemożliwe do pozyskania. - Pewnie, możemy zburzyć ten obiekt i o nim zapomnieć. Możemy też zapomnieć o pierwszym naszym załogowym locie w kosmos. Najlepiej w ogóle zapomnijmy, kim jesteśmy. To jest kawał historii naszego miasta. Mówienie o tym, że najlepiej ją zburzyć jest bluźnierstwem - denerwował się wówczas Aleksander Sykczin, prezes regionalnej federacji narciarskiej. Podkreślał, że tamtejszy ośrodek przez całe dekady dostarczał zawodników do kadry ZSRR, a obecnie jego wychowanką jest Aleksandra Barancewa, aktualna drużynowa mistrzyni świata juniorów. Dodał też, że otrzymał od krajowej narciarskiej centrali zapewnienie, że w przypadku wyremontowania skoczni, odbędą się tam ogólnorosyjskie zawody. Wyburzenie skoczni uderzyłoby też w sekcję wspinaczki górskiej, gdyż wieża najazdowa była wykorzystywana przez nią do treningów. Wkrótce potem okazało się jednak, że kwota może być znacznie przeszacowana, a odnowienie obiektu będzie znacznie tańsze. Niezbędna jest jednakże jeszcze jedna ocena ekspercka. Miejscowi działacze sportowi biorą w tej chwili pod uwagę różne scenariusze. Jeżeli okaże się, że skocznia jest definitywnie nie do uratowania, środki, które już udało się pozyskać zostaną zainwestowane w rozwój młodzieży. Obecnie spośród całgo kompleksu tamtejszych skoczni, tylko obiekt K-20 nadaje się do użytkowania, choć nawet i jemu przydałby się remont.
 
Harrachov

Co jakiś czas wraca temat przywrócenia do użytku nieczynnej od sześciu lat skoczni mamuciej w Harrachovie. Zdaniem wielu nie jest to jednak z punktu widzenia czeskich skoków najważniejsza inwestycja. Dużo bardziej potrzebne jest odrestaurowanie tamtejszego kompleksu mniejszych skoczni, które z uwagi na fatalny stan techniczny zostały zamknięte. Miejscowi działacze sportowi, Stanislav Slavik, Josef Slavik i Karel Dolejsi nie godzą się na taki stan rzeczy i rozpoczęli działania mające na celu jak najszybsze odrestaurowanie skoczni. Otworzyli w okolicy muzeum narciarskie i rozpoczęli zbiórkę na rzecz ratowania kompleksu. "Te skocznie stoją tu od ponad stu lat. Całe nasze życie i życie naszych ojców jest z nimi związane" - głosi oświadczenie, które opublikowało wyżej wymienione trio - "Republika czeska była gospodarzem 37 zawodów Pucharu Świata, siedmiu mistrzostw świata i niezliczonej liczby innych imprez sportowych. Ta historia nie może skończyć się w ten sposób. Dzisiaj nasi młodzi sportowcy nie mają gdzie trenować. Jesteśmy realistami, wiemy że rekonstrukcja wszystkich skoczni musi być sfinansowana przez państwo, ale nasza zbiórka dotyczy obiektów dla młodzieży. Naszym celem jest umożliwienie dzieciom powrotu do treningów już w przyszłym sezonie. Jesteśmy optymistami, wierzymy, że możemy osiągnąć ten cel i z góry dziękujemy wszystkim za pomoc." Do akcji włączyli się między innymi: Adam Małysz, Jakub Janda, Pavel Ploc oraz miasto partnerskie Harrachova, Szklarska Poręba.
 

 
Predazzo
 
Skocznie położone w malowniczej Dolinie Płomieni decyzją Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego za osiem lat staną się arenami olimpijskimi. Natomiast już 13 sierpnia tego roku cały kompleks będzie gospodarzem zupełnie innej, nietypowej imprezy. Wówczas odbędzie się szereg wydarzeń, z którgo całkowity dochód zostanie przeznaczony na leczenie pochodzącego z Predazzo Matteo Antico, byłego skoczka, który od roku jest w śpiączce na skutek wypadku odniesionego na paralotni. Skoki narciarskie uprawiał do 16 roku życia (raz wystartował w kwalifikacjach do zawodów Pucharu Świata), ale pozostały one jego pasją i co jakiś czas wracał na skocznię. Po raz ostatni pokazał się na niej w marcu 2018 roku, startując w zawodach weteranów w Planicy. Jako osoba uzależniona od adrenaliny znalazł sobie drugą miłość, za którą jednak zapłacił bardzo wysoką cenę. W lipcu ubiegłego roku w rejonie Alpe Cermis spadł z wysokości kilkudziesięciu metrów. Od tego czasu balansuje na granicy życia i śmierci. Podczas wydarzenia obecne będą pełne włoskie kadry skoków narciarskich i kombinacji norweskiej, a także najlepsi włoscy skoczkowie w historii, z którymi będzie można porozmawiać i zadać im pytania. Na skoczniach K-120, K-90, K-30 i K-20 odbędą się konkursy skoków. Dla dzieci zostanie zorganizowany konkurs na skoczni K-4. Rodzina Antico opowie o życiu Matteo, a przez cały czas trwania imprezy będą zbierane środki na rzecz poszkodowanego byłego skoczka.
 
Courchevel
 
W przypadku gdyby zdeterminowani do zorganizowania Zimowych Igrzysk Olimpijskich Hiszpanie uzyskali prawo przeprowadzenia tej imprezy w 2030 roku, konkursy skoków zostałyby najprawdopodobniej rozegrane we francuskim Courchevel. Takiego wyboru dokonała komisja analizująca potencjalne lokalizacje rozegrania poszczególnych konkurencji. Zgodnie z najnowszymi wytycznymi MKOl-u gospodarz ZIO w celu minimalizacji kosztów ma wykorzystywać obiekty już istniejące. W tej sytuacji nie ma co liczyć na budowę nowych skoczni w La Molinie, która według pierwotnych planów miałaby gościć najlepszych skoczków w ramach hiszpańskiej imprezy. Przypomnijmy, że kompleks Le Praz był już areną zmagań olimpijczyków. Został zbudowany na potrzeby igrzysk w Albertville w 1992 roku. Impreza, której gospodarzem oficjalnie byłaby Barcelona, zostałaby rozporoszona na kilka europejskich państw. Część konkurencji miałaby się odbyć także w Innsbrucku oraz... Sarajewie.

Adrian Dworakowski, źródło: Nhpr.org/Devjatka.ru/Fis-ski.com/Fondoitalia.it/Elpais.com
oglądalność: (5276) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Bernat__Sola profesor

    "W tej sytuacji nie ma co liczyć na budowę nowych skoczni w La Molinie, która według pierwotnych planów miałaby gościć najlepszych skoczków w ramach hiszpańskiej imprezy." No i dobrze, rekord La Moliny K75 na zawsze będzie mój :P

  • Oczy Aignera profesor
    Skoki w Courchevel

    W 1992 roku na ZIO w Albertville konkursy skoków stały na marnym poziomie. Wielu skoczków dopiero przestawiało się na ówczesną nowość, czyli styl V. W 2030 roku skocznie w Courchevel mogą być arenami prawdziwych zawodów olimpijskich. W 1992 roku przewagę mieli młodzi zawodnicy. Jeżeli ZIO w 2030 roku tam zagoszczą, to wtedy rywalizacja będzie bardziej sprawiedliwa i na wyższym poziomie.

  • .....sieanieskoczy doświadczony

    Z tą Barceloną to jakieś jaja... Igrzyska w Barcelonie - jestem na nie. Igrzyska "Europa 2030", jak najbardziej na tak.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl