Lundby wznowiła treningi na skoczni

  • 2019-09-06 13:19

Droga Maren Lundby do kolejnej edycji Pucharu Świata nie jest usłana różami. Tylko tego lata Norweżka doznała dwóch groźnie wyglądających upadków, najpierw na dużej skoczni w Trondheim, a następnie na normalnym obiekcie w Lillehammer. Teraz, w przededniu 25. urodzin, utytułowana zawodniczka wróciła do treningów na pełnych obrotach.

Zdobywczyni Kryształowej Kuli za dwa ostatnie sezony, mistrzyni olimpijska z Pjongczangu i mistrzyni świata z Seefeld rozpoczęła sierpień od niebezpiecznego zdarzenia na kompleksie Granaasen. Lundby, podczas jednego ze zgrupowań na igelicie, wpadła w poważne tarapaty tuż po wyjściu z progu, po czym kontrolowanie upadła na zeskok obiektu, gdzie w marcu kończyła się premierowa edycja turnieju Raw Air pań, również zdominowana przez Skandynawkę. 

- Mogło być gorzej, ale miałam szczęście. Wypięła się narta i wszystko zagrało, jak powinno. Sądzę, że zdecydowanie gorzej jest oglądać ten upadek niż go doświadczyć. Trenerom na pewno podniosło się ciśnienie, ale są do tego przyzwyczajeni - komentowała Lundby w rozmowie z NRK.

Opisywana sytuacja miała miejsce pomiędzy zawodami rangi Letniego Grand Prix w Hinterzarten i Courchevel, gdzie Norweżka plasowała się na drugiej i piątej pozycji. Takie wyniki sprawiły, iż była jedyną skoczkinią, która mogła odebrać Sarze Takanashi triumf w tegorocznym cyklu. Warunkiem był występ i zwycięstwo Lundby we Frensztacie pod Radhoszczem, gdzie zabrakło Japonki - mającej dwie wygrane na koncie.

Tak się jednak nie stało. Powód? Dramat Norweżki podczas treningu na kompleksie olimpijskim w Lillehammer, tuż przed wylotem do Czech. Podopieczna trenera Christiana Meyera - szykując belkę startową do kolejnego skoku - straciła równowagę na rozbiegu obiektu HS98, a następnie zsunęła się po najeździe i spadła na betonowy fragment buli Lysgaardsbakken. Najlepsza zawodniczka ostatnich lat wskutek tego nietypowego zdarzenia doznała wstrząśnienia mózgu, a także mocno się poobijała, raniąc m.in. kolano.

- Przez wiele lat sporo przeżyłem na skoczniach, ale nie da się przewidzieć, że dojdzie do czegoś takiego. To zdarzenie nas zszokowało. Najważniejsze, że ten wypadek nie miał tak poważnych konsekwencji, jakie mógł mieć w najgorszym scenariuszu - mówił Claas Brede Braathen cytowany przez skiforbundet.no.

- Rezonans wykazał jedynie obrzęk tkanki mięśniowej od zewnętrznej i przedniej strony kolana. Było to bolesne, ale nie na tyle, aby zakończyło się złamaniem. Nie ma żadnych oznak uszkodzenia kości, chrząstek lub więzadeł. Jestem trochę w szoku, że uniknęłam kontuzji. Cieszę się, że miałam na sobie kask... - opisywała poszkodowana.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Blått kne, men heldigvis ingen alvorlig skade for Maren Lundby 😊 Foto: Geir Olsen/NTB

Post udostępniony przez Hopplandslaget (@hopplandslaget)

Po serii niefortunnych zdarzeń, 6 września - w mglisty i deszczowy dzień - Lundby ponownie przypięła narty skokowe, aby wykonać pierwszą próbę od czasu opisywanego wypadku. Dokonała tego w tym samym miejscu, gdzie w połowie sierpnia zdarzył jej się upadek przerywający przygotowania do sezonu 2019/20, a więc w Lillehammer. Skok możecie zobaczyć tutaj:


Dominik Formela, źródło: twitter.com/Norskijump
oglądalność: (2901) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Oczy Aignera profesor
    Nammo

    Pamiętacie problemy Kamila Stocha z emblematem 4F na kasku? FIS nakazał Kamilowi usunąć logo tego sponsora.
    Dlaczego więc Międzynarodowa Federacja Narciarska zezwala norweskim skoczkiniom reklamować producenta aminucji i rakiet?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl