Łukasz Kruczek o kulisach międzynarodowego zgrupowania z udziałem Polek

  • 2019-09-19 09:45

Kadra kobiet kierowana przez trenera Łukasza Kruczka spędziła poprzedni tydzień w Lillehammer, gdzie Polki najpierw były uczestniczkami międzynarodowego obozu zorganizowanego przez Norwegów, a następnie wzięły udział w kolejnych konkursach rangi Letniego Pucharu Kontynentalnego 2019. Jak szkoleniowiec Biało-Czerwonych ocenia pobyt w Skandynawii i pierwszą tego typu inicjatywę w historii żeńskich skoków narciarskich?

W kilkudniowym spotkaniu uczestniczyły zawodniczki i trenerzy z Polski, Stanów Zjednoczonych, Czech, Niemiec, Szwajcarii, Japonii, Włoch oraz Norwegii. Łącznie było to 30 skoczkiń i 12 szkoleniowców. - Informacje zwrotne, które otrzymaliśmy do tej pory, są bardzo pozytywne. Zgrupowanie zostało dobrze przygotowane, a dziewczyny świetnie się bawiły - mówią organizatorzy w komunikacie opublikowanym na stronie norweskiej federacji narciarskiej. Gospodarze dodają, że ich celem było dzielenie się wiedzą oraz budowanie dobrych relacji między poszczególnymi zespołami. Nasz kraj na północy Europy reprezentowało pięć skoczkiń - Nicole Konderla, Wiktoria Przybyła, Kinga Rajda, Joanna Szwab oraz Anna Twardosz. Sztab szkoleniowy reprezentowali trenerzy Łukasz Kruczek i Marcin Bachleda, a do dyspozycji zawodniczek pozostawała fizjoterapeutka ekipy - Paulina Węgrzyn-Gębuś.

- Pierwszy sygnał o tego typu wydarzeniu otrzymaliśmy od Adama Małysza, któremu przedstawiono ten pomysł na posiedzeniu komisji Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Po zasięgnięciu informacji o warunkach i kwestiach organizacyjnych zdecydowaliśmy się wziąć w tym udział. Była to z różnych powodów bardzo dobra oferta treningu, choć gdyby nie ta idea, Lillehammer nie byłoby miejscem zgrupowania w sezonie letnim - mówi naszemu serwisowi Kruczek.

Jak wyglądał plan zajęć, które odbywały się w mieście-organizatorze zimowych igrzysk olimpijskich z 1994 roku? - Poranne sesje prowadzone były przez nas, natomiast popołudniowe odbywały się już w podgrupach. Zawodniczki były podzielone na zespoły i realizowały program treningowy prowadzony codziennie przez innego prowadzącego. Głównym celem było pokazanie ćwiczeń i rozwiązań prewencyjnych przeciw możliwym kontuzjom. Poza tymi zajęciami, zawodniczki miały czas na integrację międzynarodową, a dla trenerów przewidziane były bardziej specjalistyczne wykłady.

Na zgrupowaniu obecne były m.in. mistrzynie świata w skokach narciarskich kobiet i zdobywczynie Kryształowych Kul, a więc Maren Lundby i Sarah Hendrickson. Jaka była ich rola?
- Maren była obecna tylko na początku zgrupowania, ponieważ później wyjechała na własne zgrupowanie do Trondheim. Sarah i Line Jahr, była norweska skoczkini, były prowadzącymi poszczególne zajęcia, zarówno praktyczne jak i teoretyczne.

Co było motywacją Norwegów do zorganizowania u siebie obozu łączącego kilka reprezentacji? - Założenie jest takie, by wspomóc rozwój kobiecych skoków narciarskich. Większa rywalizacja i większe zainteresowanie dyscypliną sportu jest korzystne dla wszystkich. Bez konkurencji jest nudno i dyscyplina nie rozwija się. Tak to zostało wiele razy podkreślone. 

Czy po treningach w Skandynawii widać większą więź w polskiej kadrze? Jak nasze zawodniczki radziły sobie z komunikacją w języku angielskim? - Więź wygląda tak samo. Na pewno dziewczyny nawiązały nowe znajomości z innymi zawodniczkami. Jeśli chodzi o języki, to myślę, że nie było źle. W przypadku problemów nasze skoczkinie pomagały sobie. 

Sprawdzianem kończącym pobyt w Norwegii był występ w Letnim Pucharze Kontynentalnym. W sobotę punktowały Anna Twardosz i Kinga Rajda, natomiast niedzielne zmagania odwołano z powodu zbyt mocnego wiatru. - To był ciężki konkurs. Ze względu na warunki oraz poziom, jaki narzuciły zawodniczki z Pucharu Świata. Można powiedzieć, że pod wieloma względami były to bardziej zawody rangi Grand Prix niż Pucharu Kontynentalnego, choć wiele spośród tegorocznych konkurs ma tak wymieszaną stawkę. Widać, że sporo zawodniczek wykorzystuje okazję, by skakać w zawodach na różnych poziomach. Dla każdej z nich cele i wymagania są różne.

- Nasze zawodniczki, które startują obecnie są na bardzo różnych etapach rozwoju i nie można im wyznaczać podobnych celów. Dla niektórych z nich każda skocznia jest nowa, każde miejsce jest tym, gdzie udają się po raz pierwszy, co niesie dużą dawkę niespodzianek. Ważne by do zawodów podchodziły w pozytywny sposób, by każdy start był wyczekiwany. Zawody i rywalizacja jest esencją sportu, bez tego sens sportu zanika - mówi Kruczek na temat zespołu, który w najbliższy weekend weźmie udział w finale LPK kobiet 2019. O składzie Polski na to wydarzenie informowaliśmy >>>TUTAJ<<<.


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5673) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor

    Streszając artykuł: fajny wyjazd towarzysko-integracyjny o niewielkich walorach szkoleniowych.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl