Janda: Harrachov to symbol naszej infrastruktury

  • 2019-11-17 11:31

Do rozpoczęcia nowego sezonu Pucharu Świata pozostał niespełna tydzień. Reprezentanci Czech do zimy musieli przygotowywać się za granicą. Wszystko z powodu złej kondycji rodzimych skoczni. Jest jednak szansa, iż za rok sytuacja ulegnie zmianie.

Jakub JandaJakub Janda
fot. Tadeusz Mieczyński

- Nie chcę niczego uprzedzać, ale pojawiło się światełko na końcu tunelu. Mimo wszystko, tej zimy zorganizujemy zawody FIS Cup na skoczni Jested, a na innych obiektach również powinny nadejść lepsze czasy - mówi w rozmowie z lokalnymi mediami Jakub Janda, przewodniczący komisji ds. skoków narciarskich w Czeskim Związku Narciarskim.

Zdobywca Kryształowej Kuli twierdzi, iż w najbliższych miesiącach zawodnicy nie będą mogli jeszcze trenować na skoczniach w Libercu: - Obiekty otrzymały certyfikaty, ale same dokumenty nie wystarczą do przywrócenia zawodów Pucharu Świata na Jested. Koniecznie jest zamontowanie nowoczesnych torów lodowych oraz osłon przeciwwiatrowych. Oczywiście, wiąże się to z kosztami finansowymi, dlatego staramy się uzyskać dotacje. Od władz miasta i regionu otrzymaliśmy 15 milionów koron czeskich, zaś ministerstwo oświaty powinno zapewnić podobną kwotę.

- Na chwilę obecną skakanie na Jested jest niemożliwe aż do lutego, choć oczywiście chcielibyśmy mieć okazję korzystania z tych aren. Nasza reprezentacja musi trenować poza krajem, co podnosi koszty, ale i tworzy pewien problem. Niektóre państwa w Europie Środkowej często zamykają skocznie dla zagranicznych zawodników i oddają je do użytku wyłącznie własnym skoczkom. Dlatego liczę na rozwiązanie tego problemu następnej zimy, kiedy to w styczniu 2021 mamy być organizatorami Pucharu Świata - kontynuuje triumfator Turnieju Czterech Skoczni.

Czy na nadejście lepszych czasów może liczyć również Harrachov? - Obecnie trwa jeszcze proces negocjacji, ale jest duża szansa na otwarcie skoczni K-40 i K-70 dla dzieci i młodzieży. Wierzę, że uda się je otworzyć nie tylko do trenowania, ale i organizacji zawodów. Wielka w tym zasługa braci Slavików oraz publicznej zbiórki. Musimy poświęcić więcej uwagi młodym talentom niż kiedykolwiek, nauczyć od podstaw następne pokolenie. Oprócz Harrachova mamy jeszcze kilka innych ośrodków, m.in. w Desnej, Roznovie i Kozlovicach. Przynajmniej część naszej infrastruktury skokowej powinna być dostępna do treningów.

O Harrachovie najczęściej mówi się w kontekście niszczejącej mamuciej skoczni. Czy i tutaj jest nadzieja na poprawę? - Mamut jest symbolem naszej okropnej infrastruktury. To bardzo smutna historia. W 2024 roku Czechy mogą gościć mistrzostwa świata w lotach narciarskich, ale jeśli nie znajdziemy funduszy na modernizację, to będzie źle. To jedna z pięciu unikalnych tego typu aren na świecie, która po modernizacji może być wykorzystywana nawet rokrocznie. Puchar Świata mógłby witać do Harrachova każdej zimy. Międzynarodowa Federacja Narciarka rozważa też wprowadzenie "Wielkiego Szlema", który co roku byłby organizowany na wszystkich mamutach. Modernizacja przyniosłaby więc korzyść sportową, społeczną i finansową, a zarobione pieniądze mogłyby zostać przeznaczone na trenowanie młodzieży - twierdzi dwukrotny medalista MŚ w Oberstdorfie.

Jakub Janda wspomina także o stanie obiektow we Frensztacie: - Trzy lata temu udało nam się zabezpieczyć prawnie tereny pod skoczniami, na których trenował legendarny Jiri Raska. Opracowane zostały plany architektoniczne i dokumentacja projektu. Przebudowa skoczni K-95 rozpocznie się za mniej więcej dwa lata.

- Zdobycie sponsorów jest prawdziwą drogą przez mękę. Udało nam się pozykać jednego interesującego partnera i mam nadzieję, że ktoś do niego dołączy. Nasza reprezentacja jest zabepieczona pod względem ekonomicznym. Potrzebujemy jednak funduszy na młodzież, dla której staramy się tworzyć odpowiednie warunki w naszych ośrodkach - dodaje Janda.

- Przed nowym sezonem jestem optymistą. Liderem naszej kadry jest Roman Koudelka, który chciałby poprawić wyniki względem ostatniej udanej zimy. Viktor Polasek ma w swoim dorobku mistrzostwo świata juniorów i nabył już doświadczenia w rywalizacji z seniorami. Filip Sakala, syn mistrza świata w lotach z 1994 roku, jest wielkim talentem, ale wciąż potrzebuje jeszcze doskonalenia swoich prób. Vojtech Stursa miał pewne problemy zdrowotne, ale jest już głodny startów. Cestmir Kozisek przeszedł operację, ale już trenuje. Pierwsze konkursy Pucharu Świata powiedzą nam coś więcej - kończy triumfator cyklu w sezonie 2005/2006.


Adam Bucholz, źródło: aktualne.cz
oglądalność: (5068) komentarze: (6)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Bajlandopl doświadczony
    @Wojciechowski

    To klasyk słynnych tłumaczeń skijumping, ciekawe czy oni robią coś poza wrzuceniem do translatora Google. A co do Harrachova, to Janda już świetnie się odnalazł w polityce, czyli bzdura na bzdurze. Za 10 lat powie to samo.

  • Wojciechowski profesor

    „Trzy lata temu udało nam się zabezpieczyć ziemię pod skoczniami, na których trenował legendarny Jiri Raska”.
    Tutaj jest trochę nieścisłość w tłumaczeniu. Na pierwszy rzut oka wygląda, jakby chodziło o zabezpieczenie ziemi pod kątem geologicznym przed jakimś osuwiskiem. A tu chodziło o uchronienie działek, na których stoi kompleks, przed wykupem.

  • Gerwazy doświadczony
    @Gerwazy

    Doczytałem na Wikipedii, ani razu nie przebrnął kwalifikacji do konkursu Pucharu Świata

  • Gerwazy doświadczony

    Słabo to widzę u Czechów, oj słabo, niestety.

    Z politowaniem czytam wypowiedź o Sakali. Wielki talent, taa. Skoro facet ma 23 lata i do tej pory nie było żadnych przesłanek świadczących o tym że jest wielkim talentem, to znaczy że nim nie jest. I tyle. Oczywiście 6. miejsce po pierwszej serii w Seefeld się nie liczy.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl