"Skoczkowie. Przerwany lot" - recenzja

  • 2020-03-22 00:45

"Każda stara historia kryje w sobie coś z baśni, Zacznijmy zatem tak, jakbyśmy opowiadali bajkę" - tak rozpoczyna się książka Dariusza Jaronia "Skoczkowie. Przerwany lot", nad którą patronat medialny objął portal Skijumping.pl. Finał historii bohaterów niniejszej pozycji (przynajmniej dwójki z nich) z bajką nie ma już jednak nic wspólnego. Publikacja przygotowana przez wydawnictwo Marginesy to opowieść o pasji, spełnianiu marzeń, odwadze, niezłomności polskich bohaterów, ale i bezwzględnej, nieprzejednanej hitlerowskiej machinie zagłady, rozsiewającej  wokół siebie strach, rozpacz i śmierć.

"Są zdjęcia, które stały się symbolem już w chwili, kiedy je zrobiono. Znaczenie innych rośnie z czasem, gdy poznajemy kontekst, tło historyczne lub - w przeciwieństwie do osób umieszczonych na fotografii - możemy sobie pozwolić na luksus spojrzenia w przyszłość. To niewątpliwie jedno z takich zdjęć..." - pisze Dariusz Jaroń o fotografii, którą zdecydował się umieścić na okładce swojej książki, a która jest najlepszą ilustracją omawianej pozycji wydawniczej. Wykonano ją w 1935 roku podczas międzynarodowych mistrzostw Niemiec w  Garmisch-Partenkirchen, stanowiących próbę przed zaplanowanymi na kolejną zimę igrzyskami olimpijskimi. Stanisław Marusarz i Bronisław Czech uśmiechają się do obiektywu, humory im wyraźnie dopisują, wszak ich wyniki osiągnięte w alpejskim kurorcie były mocno satysfakcjonujące. Marusarz wygrał konkurs skoków z rekordem obiektu, a jego reprezentacyjny kolega zajął uważane za bardzo dobre ósme miejsce w kombinacji norweskiej. W tle widzimy budynek będący częścią kompleksu sportowego "przyozdobiony" swastykami. Młodość, witalność, talent i jednocześnie symbol zła, zagłady, zniszczenia na jednym obrazku. Sukcesy, bogate życiorysy, plany na przyszłość i tragiczne przeznaczenie, które już czyha za ich plecami... 

Publikacji, zarówno książkowych jak i prasowych czy internetowych dotyczących losów Czecha, Marusarza i jego siostry pojawiło się dotąd całkiem sporo. Jeśli do tego dodamy produkcje telewizyjne, obraz filmowy "Znicz olimpijski" inspirowany przypadkami naszych przedwojennych narciarzy to może się wydawać, że temat został już w dużej mierze wyczerpany. Jaroń proponuje jednak czytelnikowi nieco inne spojrzenie na koleje życia wyżej wymienionych postaci. Ich historie prezentowane są w sposób symultaniczny, nakładają się na siebie. Cała trójka to jak gdyby bohaterowie jednej powieści, po kolei stają się elementami toczącej się fabuły, wprowadzając do niej nowe wątki. Następnie ich losy, zarówno te sportowe jak i wojenne, przeplatają się ze sobą, dopełniają, zazębiają, aż w końcu dzieją się równolegle, ale w zupełnie innych miejscach, bowiem wojenna zawierucha rozproszyła nasze narciarskie tuzy po różnych przestrzeniach stricte apokaliptycznej rzeczywistości. Słowo powieść, którego użyłem kilka linijek wyżej pojawiło się nie przypadkiem. Tę pozycję czyta się jak powieść. Czytelnik może co jakiś czas tracić orientację, co do tego czy trzyma w rękach opracowanie historyczne czy beletrystykę. Przygody Podhalan na kurierskich szlakach to najlepszy przykład na to, że rzeczywistość może przerosnąć fikcję literacką. Bójki, brawurowe ucieczki, nagłe zwroty akcji, momenty napięcia, przerażenia, radości i ludzkiego dramatu. To nie scenariusz przerysowanej produkcji filmowej rodem z Hollywood, to wydarzyło się naprawdę, a Marusarz swoją pomysłowością w niektórych sytuacjach mógłby zawstydzić samego MacGyvera.

Autor do informacji znanych już szerzej dorzuca materiały wcześniej niepublikowane w opracowaniach dotyczących Czecha i Marusarzy. Mowa tu choćby u wspomnieniach więźniów KL Auschwitz, będących współuczestnikami niedoli tego pierwszego, mających jednak więcej od niego szczęścia, które pozwoliło im przetrwać obozowe piekło czy opowieści córki Stanisława Marusarza, Magdaleny Marusarz-Gądek, na temat życia swojego taty. Bohaterów swojej książki, postaci z dzisiejszej perspektywy absolutnie pomnikowych, autor pokazuje nam bez patetycznego zadęcia. To oczywiście wybitni sportowcy i nieprzeciętne osobowości, ale to też normalni ludzie, mający swoje słabsze dni, lęki, chwile zwątpienia czy... humory. Bronisław Czech postanowił na ten przykład zażądać usunięcia go z klubu, obrażony faktem, że w obecności węgierskich zawodników zwrócono mu w uzasadnionej sytuacji uzasadnioną uwagę. Czytając z kolei o sportowych wyczynach Czecha i Marusarza, nie sposób nie odczuć "kibicowskiego" niedosytu w związku z wynikami osiąganymi przez wybitnych sportowców z Podhala. O ileż dłuższa i bogatsza mogła być lista ich osiągnięć gdyby nie... pech. Fatum jakieś sportowe zawisło nad Bronkiem, Staszkiem i Heleną, bo ilekroć tylko przychodziło do najważniejszych startów, tylekroć okazywało się, że licho faktycznie nie śpi. Choroby, kontuzje, awarie sprzętu, sędziowskie przekręty stawały co rusz  bohaterom książki na przeszkodzie w zdobywaniu najważniejszych laurów. 

Karty "Skoczków" odsłaniają przed nami kulisy ważnych wydarzeń przedwojennych, takich jak otwarcie kolejki na Kasprowy Wierch czy dwa zakopiańskie mistrzostwa świata w 1929 i 1939 roku. Przybliżają inne ciekawe postacie tamtego czasu, jak choćby Stanisława Barabasza, polskiego prekursora nart, Henryka Mueckenbrunna, który decyzją o emigracji z Zakopanego uratował się przed holocaustem czy Jana Kuli, niesamowicie utalentowanego młodego skoczka, któremu wojna zabrała najlepsze lata kariery. Autor przypomina też o niechlubnej i niewygodnej karcie z historii Podhala. O tym, że oprócz bohaterów i patriotów pokroju Bronisława Czecha, Stanisława Marusarza czy jego siostry Heleny pod Giewontem kwitła kolaboracja z nazistowskim okupantem za sprawą organizacji Goralenvolk. Wydawnictwo jest bogato ilustrowane, co ważne część fotografii nie była wcześniej dostępna dla szerszego audytorium.

Książka jest napisana z sercem, z pasją i dbałością o szczegóły. To propozycja nie tylko dla fanów skoków czy miłośników historii XX wieku, ale dla wszystkich spragnionych dobrej literatury. Nie trzeba bowiem szczególnie interesować się sportem, by dać się porwać tej ciekawej i przerażającej jednocześnie historii. Dwa czy trzy drobne, niemal nieistotne błędy rzeczowe nie wpływają na wartość całości, zwartej kompozycyjnie, dopracowanej merytorycznie. Kiedyś Kartezjusz miał powiedzieć: "Czytanie dobrych książek jest niczym rozmowa z najwspanialszymi ludźmi minionych czasów". Rozmowa z Czechem i Marusarzem to pyszna, gęsta strawa dla najbardziej nawet wymagającego czytelnika.

Książkę można zamówić >>>TUTAJ<<<

 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4867) komentarze: (5)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Oczy Aignera profesor
    @alo

    Ja również w ostatnim czasie obejrzałem kilka konkursów z ostatnich lat. Szkoda, że zawody sprzed ponad dekady można znaleźć zazwyczaj tylko z zagranicznym komentarzem. Ciągle jednak odnajduję ciekawe nagrania, dzięki czemu mogę przypomnieć sobie wiele świetnych skoków i komentarzy.

  • Tomek88 profesor
    @Fanchester

    Bardzo fajny film. Ja od dłuższego czasu gram już DSJ 4 ale do DSJ 2 zawsze będę miał wielki sentyment. W tym roku u mnie kryształową kule zdobył Karl Geiger.

  • alo profesor

    Przerwany lot to myśmy mieli jak sezon się wcześniej skończył. Dobrze że można obejrzeć powtórki z poprzednich lat. Obejrzałem wczoraj konkurs z Planicy 2005 a dzisiaj rano do kawki konkurs z Planicy z 2012r. Odpale sobie może wieczór na kolację jeszcze jakiś konkursik a co?

  • Fanchester początkujący

    Jeśli już mówimy o sentymentach, to zapraszam wszystkich do kompilacji z DSJ 2 za sezon 2019/20

    youtube.com/watch?v=qLySqdR0deQ

  • kuba923 stały bywalec

    Ja już zamówiłem książkę :) Polecam ją zamawiać na empiku, kosztuje 2 zł drożej, ale za to dostawa dwa razy taniej

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl