W cieniu Hofera - Tielmann i Forrer również przechodzą na emeryturę

  • 2020-04-04 13:09

Horst Tielmann po blisko dwudziestu latach zwolnił funkcję koordynatora Pucharu Kontynentalnego w skokach narciarskich. 65-latek na tym stanowisku został zastąpiony przez Berniego Schoedlera, byłego szkoleniowca m.in. Simona Ammanna i Andreasa Kuettela. Na emeryturę przechodzi też Ueli Forrer, od lat ściśle związany z cyklem FIS Cup.

Horst TielmannHorst Tielmann
fot. Tadeusz Mieczyński
FISFIS
fot. FIS

Tegoroczna wiosna przyniosła istną rewolucję na wszystkich szczeblach zawodów organizowanych pod egidą Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Po sezonie 2019/20, co determinują przepisy dotyczące górnego limitu wieku działaczy, swoich dyrektorów straciły wszystkie cykle zmagań mężczyzn. Od Pucharu Świata (Walter Hofer), przez Puchar Kontynentalny (Horst Tielmann), po FIS Cup (Ueli Foerrer). 

Tielmann sprawował swoją rolę samodzielnie od 2005 roku, natomiast częściowo koordynował funkcjonowanie zaplecza Pucharu Świata już od 2002 roku, gdy w trakcie jednego weekendu organizowano zawody w dwóch różnych lokalizacjach. W tamtym okresie szefem Pucharu Kontynentalnego był doskonale znany dziś kontroler sprzętu FIS - Sepp Gratzer.

- Waltera Hofera i Seppa Gratzera znam jeszcze z czasów, kiedy wszyscy byliśmy trenerami. Od 2002 roku byłem też członkiem Komisji Skoków oraz podkomisji ds. sprzętu, czy planowania kalendarza w FIS. Kiedy Sepp został kontrolerem sprzętu w Pucharze Świata, wówczas zostałem wybrany jego następcą - kontynuuje Tielmann, wspominając też Paula Ganzenhubera. Mowa o przewodniczącym podkomisji ds. kalendarza, którego kadencja również dobiegła końca w tym roku.

Która z drugoligowych imprez wywarła przez lata największe wrażenie na Tielmannie? - Zawody w Iron Mountain zawsze są wyjątkowe. Pod skocznią potrafiło pojawić się około 15 000 widzów, a większość z nich obserwowała konkurs z zaparkowanych samochodów, używając klaksonów jako formy aplauzu. Dookoła obiektu organizowano ogromny festyn, a szczególnym zainteresowaniem cieszyły się sobotnie zawody.

Puchar Kontynentalny przez lata stanowił pole doświadczalne dla nowych komitetów organizacyjnych, bądź miejsc szykujących się do przyjęcia imprez rangi mistrzowskiej, o czym wspomina były już koordynator tego cyklu. - To były wyjątkowe chwile, kiedy po raz pierwszy pojawialiśmy się przed igrzyskami w Pjongczangu czy Soczi. W Ałmatach przecieraliśmy szlaki przed Pucharem Świata, mistrzostwami świata juniorów czy Letnim Grand Prix, a podobnie było w Niżnym Tagile czy Czajkowskim. 

Nową osobą pociągającą za sznurki Pucharu Kontynentalnego został Berni Schoedler, który w XXI wieku doprowadził Simona Ammanna do dwóch tytułów mistrza olimpijskiego (2002) oraz do złota mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym (2007). W ostatnim czasie Szwajcar pełnił funkcję dyrektora skoków w rodzimej federacji narciarskiej.

- Powodem przyjęcia tej oferty była chęć rozwoju tej rangi zawodów, wspólnie z organizatorami, skoczkami oraz ich trenerami. Pracę na pół etatu oficjalnie rozpocznę w czerwcu - zdradza 48-latek urodzony w Sankt Moritz.

Skutki pandemii koronawirusa uderzą również w skoki narciarskie. Jak Szwajcar widzi przyszłość Pucharu Kontynentalnego? - Jestem w pełni świadomy sytuacji, która panuje na świecie. Obawiam się, że odbije się ona także na naszym środowisku. Do tego dochodzą problemy znane znam z minionych lat, jak brak śniegu wynikający ze zmian klimatycznych. Muszę się wiele nauczyć, ale bardzo cieszę się na tę naukę. Moim celem jest zbudowanie spójnego kalendarza na przyszły sezon, podczas którego czekają nas też mistrzostw świata juniorów w Zakopanem.

Kandydatura Schoedlera została zaproponowana przez Sandro Pertile, nowego dyrektora Pucharu Świata. - Znamy się od lat. Berni jest świetnym trenerem, ale ma też szeroką wiedzę na temat skoków i niezbędne doświadczenie z różnych perspektyw. Wypracowanie kompromisu trochę trwało, ale od początku był moim faworytem na to stanowisko. Cieszę się, że teraz mogę oficjalnie potwierdzić początek naszej współpracy.

Sezon 2019/20 był też ostatnim dla Ueliego Forrera. Rodak Schoedlera od 2012 roku nadzorował funkcjonowanie i przebieg trzecioligowego cyklu FIS Cup. - Wtedy poziom organizacji oraz infrastruktura tych zawodów nie stała na wysokim poziomie. W ciągu ostatnich dziewięciu lat organizatorzy poczynili znaczne postępy przy naszej pomocy, dzięki czemu wiele aren reprezentuje dziś pułap Puchar Świata. 

- FIS Cup nie cieszy się dużą popularnością, ale nadal pełni bardzo ważną rolę. To najniższy poziom systemu pucharowego w FIS. Spora liczba uczestników poszczególnych zawodów świadczy o dużym popycie. Tej zimy w Villach zanotowaliśmy rekord, ponieważ do rywalizacji zgłoszono ponad 90 mężczyzn i prawie 60 kobiet. Celem tego cyklu jest danie szansy zebrania doświadczenia na międzynarodowej arenie młodym skoczkom i skoczkiniom, którzy zmagają się z problemami z formą, co może okazać się pomocne w drodze na szczyt - dodaje Forrer, którego następca nie został jeszcze ogłoszony.


Dominik Formela, źródło: berkutschi.com + fis-ski.com
oglądalność: (6072) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Bernat__Sola profesor

    "Zawody w Iron Mountain zawsze są wyjątkowe. Pod skocznią potrafiło pojawić się około 15 000 widzów, a większość z nich obserwowała konkurs z zaparkowanych samochodów, używając klaksonów jako formy aplauzu. Dookoła obiektu organizowano ogromny festyn, a szczególnym zainteresowaniem cieszyły się sobotnie zawody." A niektórzy się tu śmiali z frekwencji w Iron Mountain.

  • janbombek doświadczony

    Polo Tajner ma jakieś plany na przyszłość? Poza trwaniem w nieskończoność, oczywiście.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl