Wellinger znów na skoczni

  • 2020-05-14 15:42

Andreas Wellinger ma za sobą pierwsze skoki od momentu zeszłorocznego zerwania więzadeł krzyżowych. Przerwa aktualnego mistrza olimpijskiego z obiektu normalnego trwała blisko rok.

Bawarczyk, który w środowy wieczór został potwierdzony przez Niemiecki Związek Narciarski (DSV) jako członek tamtejszej kadry narodowej na sezon 2020/21, na belkę startową powrócił w Badenii-Wirtembergii, a dokładnie w Hinterzarten. Wellinger pierwszą próbę po jedenastu miesiącach rozbratu z nartami skokowymi wykonał na 77-metrowym obiekcie.

- Nareszcie z powrotem na skoczni! - pisze rozradowany podopieczny trenera Stefana Horngachera pod nagraniem swojego pierwszego skoku na Europa-Park-Schanze. Wellinger po stabilnym locie wylądował przed linią punktu konstrukcyjnego, która w tym przypadku zlokalizowana jest na 70. metrze. W przeszłości na tym obiekcie trenowali m.in. Polacy, kiedy ich trenerem był austriacki fachowiec.

W czerwcu ubiegłego roku prężnie rozwijająca się kariera reprezentanta naszych zachodnich sąsiadów została wyhamowana poważną kontuzją, której zawodnik nabawił się podczas zgrupowania w Tyrolu. Diagnoza po upadku w Stams mówiła o zerwaniu przedniego więzadła krzyżowego w prawym kolanie i oznaczała koniec marzeń o występach w sezonie 2019/20 - pierwszego dla Niemców pod wodzą Horngachera. Zapowiadany na tę wiosnę powrót Wellingera delikatnie przesunął się w czasie ze względu na kolejny uraz - tym razem obojczyka, którego skoczek nabawił się podczas wakacji w Australii.

- Za mną pierwsze skoki po ponad 11 miesiącach. To był trudny i interesujący czas. Chcę podziękować wszystkim kibicom za słowa wsparcia w tych trudnych dniach. Czuję się świetnie, że nareszcie wracamy do gry - dodaje członek klubu z Ruhpolding.

Zobacz także: Horngacher odkrył karty - kadry Niemiec na sezon 2020/2021


Dominik Formela, źródło: instagram.com/andreaswellinger
oglądalność: (7260) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Wojciechowski profesor
    @Oczy Aignera

    Linie są co pięć metrów, ale z resztą oznaczeń się pogubili. Punkt K powinien być niemal dokładnie w środku między początkiem strefy niebieskiej a końcem strefy czerwonej. A tam i linia wyznaczająca rozmiar skoczni jest zbyt nisko, i oznaczenie punktu K jest zbyt nisko.

  • Oczy Aignera profesor
    Linie na skoczni

    Linie, które wyznaczają odległość, są na tym obiekcie trudne do rozszyfrowania. Punkt K wydaje się bardzo blisko rozmiaru, a przecież dystans między nimi to 7 metrów. Początek czerwonego obszaru nie pokrywa się z linią, która oznacza 70. metr. Początkowe krzywe są rozmieszczone co 5 metrów, ale w pewnym miejscu różnice się zmieniają. Wydaje mi się, że pomiędzy 60. a 70. metrem dwie kreski oznaczają 64. i 67. metr.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl