Virag Voros - węgierska jedynaczka przed batalią o igrzyska

  • 2021-04-19 15:20

Dwie poważne kontuzje zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie, brak skoczni dla seniorów w kraju oraz funduszy wystarczających na opłacenie czterech miesięcy zimowych startów - to realia, z którymi musi się zmagać Virag Voros. Po zakończeniu (zawieszeniu?) kariery przez Floriana Molnara jest jedyną przedstawicielką węgierskich skoków w zawodach FIS. Przygotowuje się już mentalnie do batalii o występ na przyszłorocznych zimowych igrzyskach w Pekinie.

Budżet jaki skoczkini oraz prowadzącemu ją słoweńskiemu trenerowi Vasji Bajcowi zagwarantowano na przyszły sezon to 20.000 euro. To nawet nie połowa kwoty, która pozwalałby na zaspokojenie całosezonowych potrzeb. W tym roku Voros musiała finansować sprzęt z własnej kieszeni i odpuścić udział w turnieju Blue Bird w Rosji, który kończył sezon. Zawodniczka zdążyła się już jednak przyzwyczaić do tego, że w swojej karierze często ma pod górkę.

W 2016 roku zrobiła furorę podczas letnich konkursów Alpen Cup, w których jako przedstawicielka kraju niealpejskiego startowała niejako gościnnie. Czterokrotnie stanęła na najwyższym stopniu podium poszczególnych konkursów i okazała się najlepsza w igelitowej części cyklu. Kilka tygodni później zdołała zdobyć pierwsze punkty w Pucharze Kontynentalnym. Jej marzenia o występach w zawodach najwyższej rangi zostały jednak wkrótce przekreślone - z powodu zerwania więzadeł krzyżowych musiała się na kilka miesięcy wycofać z rywalizacji międzynarodowej. Po powrocie zdołała wywalczyć najpierw pierwsze punkty Letniego Grand Prix, a później pięciokrotnie wskakiwała do czołowej "30" zawodów Pucharu Świata. Ale tak udaną dla siebie zimę 19/20 zakończyła ponowną kontuzją kolana.

Po ostatnim, trudnym sezonie zachorowała na koronawirusa. Czeka już jednak z niecierpliwością i podwójną motywacją na rozpoczęcie przygotowań do sezonu olimpijskiego. - Póki co nadal przebywam na zwolnieniu lekarskim z powodu koronawirusa i mam zalecony odpoczynek do końca kwietnia - informuje skoczkini. -  Do tego czasu mogę sobie pozwolić tylko na lekkie treningi, ale kiedy już odzyskam pełną kontrolę nad swoim organizmem, ostro wezmę się do roboty. Zajęcia na skoczni planujemy wznowić na początku maja. Czeka mnie dużo pracy, zarówno nad pozycją najazdową jak i w fazie lotu. 

- Dobrze było znaleźć się znów w środowisku skoków narciarskich, spotkać inne dziewczyny i rywalizować -  wspomina Voros minioną zimę. - Po kontuzji zawsze bardzo trudno jest wrócić do rytmu startów, a dla mnie była to niestety druga operacja kolana, co jeszcze bardziej utrudniło mi pracę. Na początku sezonu nadal odczuwałam ból, więc musiałam zrobić mały krok do tyłu. Czuję, że od tego czasu stan mojego kolana się ustabilizował. Oczywiście nie jest idealnie, dwukrotnie operowane kolano już nigdy nie będzie funkcjonowało tak jak wcześniej.

Zawodniczka ubolewa, że kontuzja uniemożliwiła jej start podczas ubiegłorocznego konkursu LGP we Frensztacie, gdzie z racji skromnej obsady można było zdobyć pewne punkty, które wliczają się do rankingu olimpijskiego. - Jestem zdeterminowana, by o nie teraz zawalczyć. Okres kwalifikacyjny trwa od ubiegłego lata do stycznia przyszłego roku. Niestety nie zdobyłam jeszcze żadnego punktu w tym okresie, ale będę próbowała wykorzystać swoją szansę. 

Skoki narciarskie na Węgrzech mają długie tradycje sięgające co najmniej początków lat 20., a w latach międzywojennych były tam sportem bardzo popularnym. W latach 40. trenerem tamtejszych skoczków był przez jakiś czas Stanisław Marusarz, który również projektował i budował Madziarom skocznie narciarskie. Za najbardziej wartościowy wynik reprezentanta Węgier można uznać 9 miejsce Laszlo Gellera podczas zamykających Turniej Czterech Skoczni 1967/68 zawodów w Bischofshofen. Gdyby jednak swoje dalekie próby oddał w sposób bardziej poprawny stylowo, wskoczyłby na podium tych zmagań, bowiem dalej skakał od niego wówczas tylko Jiri Raska. W tamtym sezonie zajął też piątą lokatę w czasie Tygodnia Lotów Narciarskich rozgrywanych w Kulm.

Jedynym z naszych bratanków, który poznał smak punktów Pucharu Świata jest Laszlo Fischer. W 1984 roku zajął 12 miejsce w Lake Placid i zgodnie z ówczesnymi zasadami wywalczył sobie cztery pucharowe punkty. W latach 80. jednym z przystanków Pucharu Europy, poprzednika Pucharu Kontynentalnego, bywała skocznia K-83 w Matrahazie. Jeśli Virag Voros zapewni sobie start w Pekinie, będzie pierwszą przedstawicielką węgierskich skoków na igrzyskach od 1968 roku. 


Adrian Dworakowski, źródło: Skihungary.hu/Siparadicsom.blog
oglądalność: (5619) komentarze: (6)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • pb88 stały bywalec

    Nie "zachorowała na koronawirusa", tylko zakaziła się koronawirusem.

  • Adrian D. redaktor
    @Wojciechowski

    No tak, od Grenoble, nie ta cyfra się wcisnęła. Dzięki, jak zwykłe czujny jak ważka 😉

  • Wojciechowski profesor

    Od 1968 roku. ;)

  • KazakhstanPower stały bywalec

    "Zawodniczka ubolewa, że kontuzja uniemożliwiła jej start podczas ubiegłorocznego konkursu LGP we Frensztacie, gdzie z racji skromnej obsady można było zdobyć pewne punkty, które wliczają się do rankingu olimpijskiego" - musiałaby zdobyć tam chociaż 12 punktów żeby móc aktualnie znajdować się na ostatnim miejscu dającym kwalfikacje

    Na ten moment miejsca u pań na IO wygladaja nastepujaco:
    4 - Austria, Norwegia, Słowenia, Niemcy, Japona, Rosja, Francja, Czechy
    2 - Finlandia, Polska, Włochy
    1 - Rumunia, Chiny (miejsce dla gospodarza)
    lista rezerwowa - 1.POL 2.POL 3.USA 4.CAN 4.SWE 5.CAN 6.CAN 7.ROU 8.CAN 9.UKR 10.ROU

  • Adam90 profesor

    To już lepiej zeby brały udział kraje takie jak Szwecja, Francja które miały całkiem fajne wyniki....

  • SchwarzerAdler weteran

    Nie uważam by każdy kraj powinien na siłę mieć swoją reprezentację w skokach. Anglicy potęga w wielu dyscyplinach i do skoków się nie pchają specjalnie. Pomijając że kraje alpejskie jak Francja i Włochy na skoki specjalnie nie stawiają to na prawdę nie muszą brać w nich udział skoczkowie z np. Grecji, Malty , Maroka , Portugalii itp. Na Węgrzech będzie to sport zawsze więcej niż niszowy i nie ma co spodziewać się wyników poza typową egzotyką.
    Byłem ostatnio na Węgrzech na północy i ich Góry Bukowe do ok. 1000 m n.p.m są nie takie małe i mogli by spokojnie skocznie tam postawić, klimat jak na Słowacji. Tylko po co i dla kogo ?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl