Presja i ingerowanie w sprawy sportowe - Kuttin o złych wspomnieniach z Chin

  • 2022-02-03 20:16

Dla Heinza Kuttina przylot na igrzyska w Pekinie w charakterze członka niemieckiego sztabu szkoleniowego kombinatorów norweskich jest powrotem do Państwa Środka. Jeszcze przed dwoma laty austriacki trener opiekował się tamtejszymi skoczkiniami narciarskimi. Podobnie jak inni szkoleniowcy, którzy mieli okazję współpracować z chińską federacją, nie wspomina pozytywnie tamtego okresu swojej kariery.

W 2018 roku były trener reprezentacji Polski i Austrii objął chińską kadrę kobiet z zadaniem przygotowania jej do walki o czołowe pozycje podczas zaczynających się właśnie igrzysk w Pekinie. Początkowo grupa przebywała i trenowała w Austrii, Kuttin musiał tylko raz na jakiś czas składać przełożonym raport ze swojej pracy. Sytuacja zmieniła się kiedy, pojawił się nowy szef szkolenia. Zażądał, by grupa przeniosła się na dłuższy czas do Chin, gdzie powstały nowe obiekty. 

Wtedy też zaczęły się komplikacje. Pojawiły się naciski ze strony federacji. - Zarząd wywierał coraz większą presję i coraz mocniej ingerował w sprawy sportowe - tłumaczy Kuttin. - Żądał, by trenować coraz więcej i ciężej, by jak najbardziej ograniczyć jednostki regeneracyjne. Zawodniczki zaczęły łapać kontuzje. W pracy trenera skoków narciarskich ważny jest komfort i możliwość zachowania jasnego umysłu. Na początku 2020 roku zrezygnowałem, nie mogłem już pogodzić wizji działaczy z moim rozumieniem pracy jako trenera.

Chińczycy mieli nawet początkowo odmówić Kuttinowi wydania biletu powrotnego do Austrii. Ten dopiero po przylocie do kraju mógł odetchnąć z ulgą. Krótko potem był już dogadany z francuską federacją. Gdy do sfinalizowania umowy pozostało tylko złożenie podpisu, w ostatniej chwili się wycofał i zawarł kontrakt z Niemieckim Związkiem Narciarskim, dołączając do sztabu tamtejszych dwuboistów klasycznych. Bardzo sobie chwali swoje obecne zajęcie.

Podobne wspomnienia z okresu pracy w Chinach ma Jure Radelj, który w mniej więcej w tym samym czasie prowadził męską kadrę. Przed dwoma laty mieliśmy okazję porozmawiać ze Słoweńcem, kiedy ten wracał rozżalony z Chin po mało udanej w gruncie rzeczy przygodzie z tamtejszą reprezentacją. - Niestety nie mogłem zrealizować moich założeń, zbudować systemu, który planowałem - opowiadał w rozmowie z portalem Skijumping.pl. - Tamtejsi działacze nie rozumieją tego sportu i jego zasad. Nie miałem swobody w działaniu, nie dano mi możliwości stworzenia fundamentów pod dobrze funkcjonujący system. Mogę powiedzieć wprost - oni nie mają pojęcia na temat zasada funkcjonowania systemu skoków narciarskich, a jednocześnie odrzucają sugestie, które mogłyby usprawnić jego działanie. 

Jesienią ubiegłego roku Chińczycy w kontrowersyjnych okolicznościach podziękowali Mice Kojonkoskiemu, który miał być ich zdaniem zbyt łagodny dla swoich podopiecznych. Cieniem na ich europejskiej przygodzie kładzie się też zakończona w atmosferze skandalu współpraca z Norwegią. Pod koniec października 2020 roku chińska ekipa praktycznie z dnia na dzień zniknęła ze Skandynawii, zostawiając lokale, które wynajmowali, w fatalnym stanie. Na stołach pozostały resztki jedzenia, w pokojach porozrzucane ubrania. W łazienkach zastano zapchane umywalki i toalety, meble i inne elementy wyposażenia były zniszczone. Na skutek niespodziewanego przerwania współpracy straty norweskiej federacji szacowano na 3-5 milionów koron. 

Czytaj też: Wielki rozmach, mała wyobraźnia i zero cierpliwości, czyli jak to się robi w Chinach


Adrian Dworakowski, źródło: Fr.de/informacja własna
oglądalność: (10644) komentarze: (4)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Gerber początkujący
    @Vow_Me_Ibrzu Myślenie dzikie...

    ...przejawia się i u nas. Weźmy kosmicznego trenera z Zachodu, to nagle wszystko się magicznie odmieni. Ludzie myślący tak są na poziomie chińskim.

  • Arturion profesor

    Tyle już o tym tu pisano... Kwestia mentalności. Skoki to zbyt techniczny ii zależny od "czystej głowy" sport, by można było coś tu wytrenować metodą "ein, zwei..." Nawet Niemcy tak nie trenują... ;-)

  • Vow_Me_Ibrzu doświadczony

    Problem, który dotyczy też Rosjan i (w innych dziedzinach) Arabów z bogatych krajów. Pieniądze to nie wszystko, przy braku odpowiedniego podejścia można wydać ich dowolnie wiele, nie osiągając efektów.

  • zimowy_komentator profesor

    Chiny mogły mieć przyzwoitego wyluzowanego skoczka (przypomnę, że Qiwu latem bywał lepszy od Lindvika i zajmował pozycję w TOP5 elity) a teraz mają spiętego buloklepa, który najpewniej nie przebrnie kwalifikacji. No cóż może chińskie podejście sprawdza się w budowlance przy konstrukcji obiektów, bo w skokach na pewno nie.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl