Skromne fundusze, brak skoczni i nepotyzm - rzeczywistość skoków w Gruzji

  • 2022-05-02 10:19

W 2016 roku wizytę w gruzińskim ośrodku narciarskim Bakuriani złożył Walter Hofer. Szef światowych skoków w porozumieniu z tamtejszym rządem sondował możliwość odbudowy infrastruktury do uprawiania skoków narciarskich na Kaukazie. Wydawało się, że ziarenko zapału, które zasiał wtedy u miejscowych decydentów, zaczęło kiełkować w 2020 roku. 

Człowiek ryba i latający słoń

Artur SarkisianiArtur Sarkisiani
fot. Prywatne archiwum Artura Sarkisianiego

Nad gruzińskim Kaukazem unosi się legenda wybitnego skoczka reprezentującego Związek Radziecki, Koby Cakadze. Zawodnika tyleż samo wybitnego co pechowego. Gruzin w swoich najlepszych latach stał się zakładnikiem własnej formy i wielkich umiejętności. Przeskakiwał skocznie i nie był w stanie na płaskim już ich odcinku zakończyć lotu lądowaniem. W sezonie 1955/56 przegrał w ten sposób triumf w Turnieju Czterech Skoczni i medal igrzysk olimpijskich.

Zasłynął z pięknej sylwetki, którą prezentował w locie. Nazwanej potem stylem ryby. Wybitny teoretyk budowy skoczni, szwajcarski inżynier Richard Straumann, widząc Gruzina w locie, zachwycał się: - Oto skoczek, którego sylwetka w locie jest idealnym, praktycznym potwierdzeniem słuszności moich teoretycznych obliczeń. Kąt zawarty między ułożeniem jego ciała w powietrzu, a płaszczyzną nart jest idealny, parabola, po której płynie on nad zeskokiem, zbliżona jest do ideału.

Pełną  sylwetkę Koby Cakadze przedstawialiśmy w tym >>>ARTYKULE<<<

Rodzinne tradycje kontynuował syn Koby, Kahaber. W jego przypadku jednak, w parze z nieokiełznaną miłością do skoków nie szły umiejętności ani warunki fizyczne. New York Times ochrzcił go nawet niegdyś mianem "latającego słonia" z uwagi na niespotykanie wysoką jak na skoczka narciarskiego masę ciała. Mimo braku perspektyw na dorównanie choćby w najmniejszym stopniu wynikom swojego ojca, przez ponad 15 lat pokazywał się na arenie międzynarodowej.

W późniejszym czasie uprawianie skoków łączył z pracą taksówkarza w Stanach Zjednoczonych. Zaliczył w swojej karierze trzy edycje igrzysk olimpijskich, mistrzostwa świata i mistrzostwa świata w lotach. Za jego największy sukces, a zarazem największy sukces gruzińskich skoków uchodzi piąte miejsce wywalczone w 1999 roku podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego w Braunlage. Godzi się jednak dodać, że rozegrano wówczas tylko jedną, loteryjną serię.

Klan Gobozowich

To tyle historii. Dziś gruzińskie skoki to grupa amatorów trenująca pod okiem Ibragima Gobozowiego, który jako junior przynależał do kadry ZSRR. Przez moment zrobiło się o nim głośno w marcu ubiegłego roku. Bynajmniej jednak nie z powodu sukcesów jego podopiecznych. Gobozowi cudem uszedł z życiem, gdy eksplodował jego samochód. Policja nie wykluczyła wówczas udziału osób trzecich.

Tej zimy na start reprezentantów Gruzji trzeba było czekać do samego końca sezonu. Podczas rozegranych w Lahti konkursów w ramach Europejskiego Festiwalu Młodzieży Europy zaprezentowały się dzieci trenera kadry, Alan i Esmeralda, zajmując odpowiednio przedostatnie i ostatnie miejsce podczas swoich występów. - Jak nie trudno się domyślić zaczęłam skakać z inicjatywy taty, miałam wtedy 11 lat - opowiada niespełna 19-letnia dzisiaj Esmeralda. - Nasza grupa liczy obecnie 12 osób, nie jest łatwo, ale jakoś sobie radzimy. Fundusze, które otrzymujemy od naszej federacji wystarczają na kilka zgrupowań zagranicznych, które zazwyczaj odbywamy w Kazachstanie. Jeździmy też na obozy organizowane przez FIS. Podczas jednego z takich obozów w moim najdłuższym skoku udało mi się uzyskać 90 metrów, co stanowi mój rekord życiowy. 

Pierwsza skocznia narciarska w Bakuriani powstała w 1935 roku. Po ponad 30 latach na jej miejscu powstały cztery nowe obiekty (K110, K88, K45 i K15), które w latach 70. tętniły życiem i były areną wielu zawodów rożnej rangi. Ale z czasem przestały być używane. - Nasze skocznie są prehistoryczne - przyznaje Esmeralda. - Do użytkowania nadaje się tylko "czterdziestka", ale to wyłącznie dlatego, że odbudowaliśmy ją dosłownie własnymi rękami. Przydałoby się mieć na miejscu profesjonalną skocznię. Marzę o występie na igrzyskach olimpijskich, a bez takiego obiektu trudno o regularne treningi na wysokim poziomie.

Walka z nepotyzmem 

Mniej powściągliwy w ocenie realiów gruzińskich skoków narciarskich jest najstarszy aktywny skoczek z Gruzji, 27-letni  Artur Sarkisiani. - Fundusze, które otrzymujemy od gruzińskiej federacji, są symboliczne. Nie ma mowy o tym, by z takim wsparciem regularnie startować za granicą. Oprócz tego, że jestem wciąż aktywnym skoczkiem, próbuję swoich sił również jako trener. Z powodu braków w infrastrukturze ostatnio przeprowadzamy wyłącznie trening fizyczny.

Ale lista problemów gruzińskich skoków jest, rzecz jasna, znacznie dłuższa. - Od dłuższego czasu nie startuję w zawodach międzynarodowych - żali się uczestnik mistrzostw świata w Lahti w 2017 roku, który ponadto trzykrotnie startował w mistrzostwach świata juniorów. Wskazuje przyczyny takiego stanu rzeczy. - Brakuje mi wsparcia ze strony federacji - odpowiedniego trenera, funduszy i sprzętu. Co więcej, muszę toczyć boje z naszym związkiem, ponieważ dużo jest tam nepotyzmu i rodzinnych konszachtów. Powiem szczerze, że gdybym tylko miał taką możliwość, chętnie zacząłbym reprezentować barwy innego kraju, gdzie miałbym stworzone optymalne warunki i mógłbym zostać docenionym za swoją pracę zawodnika czy trenera. Mam ogromne chęci podnoszenia swoich kwalifikacji. Moim marzeniem było zawsze poprawienie wyników Koby Cakadze, ale wiadomo jakie są na to obecnie szanse.

Skoczni jednak nie będzie?

W 2016 roku do Bakuriani przyleciał ówczesny dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer. Rozmawiał z lokalnymi politykami na temat wskrzeszenia gruzińskiej infrastruktury do uprawiania skoków. Przy okazji spotkał się z Kobą Cakadze, a z Kaukazu wyjeżdżał z pozytywnymi odczuciami. Długo przyszło nam czekać na kolejne wieści w tej sprawie, ale w latem 2019 roku minister gospodarki, Natia Nurnava, zasygnalizowała, że temat nie został zapomniany. - Bardzo poważnie traktujemy przywrócenie infrastruktury do uprawiania skoków narciarskich, która przez ostatnich czterdzieści lat została bardzo mocno zaniedbana - mówiła wówczas gruzińska polityk. 

Rok później Bakuriani otrzymało prawa przeprowadzenia Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy w 2025 roku. Mimo że organizator nie ma takiego obowiązku, Gruzini zadeklarowali, że będą chcieli przeprowadzić konkurs skoków na obiekcie 90-metrowym. - Od 2016 roku, czyli od wizyty Waltera Hofera, nie wykonano w tym zakresie żadnych prac - przyznaje Sarkisiani. - Nie jestem w stanie powiedzieć, czy przebudowa zostanie wykonana i czy wspomniany konkurs się odbędzie.

Wielkich nadziei na pozytywny obrót spraw nie daje także Międzynarodowa Federacja Narciarska. - Wiem, że kilka lat temu w Bakuriani był z wizytą Walter Hofer. W ciągu ostatnich kilku lat, również z powodu pandemii Covid-19, nie kontaktowaliśmy się z Gruzją - przyznaje następca Hofera, Sandro Pertile. 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (8636) komentarze: (5)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor

    Na razie też nie wierzę w rozwój skoków w Gruzji. A szkoda kraju, który warunki do tej dyscypliny ma. Pertile, pojedź tam teraz!

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor

    W remont Bakuriani nie wierzę, w jakiekolwiek dobre wyniki Gruzinów też, a szkoda, bo tradycje mają

  • Lataj profesor

    Sytuacja w Gruzji raczej za parę lat diametralnie się nie odmieni. Prędzej zostanie przywrócona pełna funkcjonalność Harrachova (do K-125) i PŚ w Libercu niż dojdzie do przebudowy skoczni przed EYOF 2025.

  • Adrian D. redaktor
    @Skokownik

    Dziękuję. Między innymi dla takich opinii chce mi się nadal robić to, co robię.

  • Skokownik weteran

    Dobrze, że Sarkisiani mówi wprost jaka jest sytuacja. Nepotyzm w tej drużynie skoczków nie dziwi - w końcu najlepsi skoczkowie z Gruzji są członkami w praktyce dwóch rodzin. Swoją drogą - dziś dowiedziałem się, że Sarkisiani jeszcze jest aktywnym skoczkiem. W remont skoczni w Bakuriani nie wierzę, to miejsce ma swój klimat - zapomniane skocznie pamiętające legendę Koby Cakadzego. Wolałbym jednak funkcjonalne obiekty, ale wiem, że to mrzonki. Ciekawą sytuacją jest to, że jedna rodzina Gobozowich pcha wózek całych gruzińskich skoków z ogromnymi tradycjami, ale wiszącymi na włosku. W porównaniu z Gruzją, to w Czechach są potężne perspektywy - sytuacja nieporównywalna w praktyce. Niech to powie, że ta drużyna istnieje tak naprawdę symbolicznie. Kolejnym dowodem na to, że jest to symboliczna drużyna jest to, że rekordzistą Gruzji wciąż jest Koba Cakadze. Ogólnie dziękuję za artykuł - idealny artykuł na sezon ogórkowy. Jako pasjonat skoków dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy i poznałem tajemnice gruzińskich skoków, z czego jako fanatyk dyscypliny się cieszę. Poza tym artykuł został napisany w taki sposób, że jest wciągający i fascynujący - przeczytało się jednym tchem :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl