Mógł być gwiazdą futbolu. Wybrał skoki i... nic wielkiego nie osiągnął
- 2022-11-20 00:04
Przy okazji każdej dużej imprezy piłkarskiej na łamach naszego portalu staramy się prezentować tematy z pogranicza futbolu i skoków narciarskich. W dniu rozpoczęcia XXII Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej Katar 2022 zabierzemy Was do Szwecji lat 30, 40. i 50., by przybliżyć absolutnie niezwykłą i zupełnie nieznaną historię pewnego tamtejszego sportowca.
"die Mann"
Szwedzcy historycy futbolu nie mają wątpliwości, że gdyby Erik "Diman" Lindstroem postawił konsekwentnie na piłkę nożną, przeszedłby do historii jako jeden z najwybitniejszych skandynawskich graczy. Jego sportowe serce było jednak mocno rozdarte pomiędzy futbol i skoki narciarskie, pomiędzy chęć zwojowania świata i tęsknotę do rodzinnych stron. Wybrał ostatecznie tę dyscyplinę, do której posiadał zdecydowanie mniej talentu. Narty wygrały u "Dimana" z futbolówką. Skąd swoją drogą wzięła się ta ksywa? Jest kilka wersji. Obalono już tę, że pochodzi od słowa mgła (ze szwedzkiego "dimma"), która często towarzyszy rywalizacji skoczków. Prawdopodobnie genezy pseudonimu należy szukać w czasach szkoły podstawowej. Lindstroem nie był orłem z języka niemieckiego i do rzeczownika "Mann" oznaczającego mężczyznę miał dopasować rodzajnik żeński "die", czym wzbudził salwy śmiechu u kolegów i koleżanek.
Urodził się w 1918 roku w Örnsköldsvik na północy Szwecji. W miejscowym klubie Friska Viljor uprawiał zarówno piłkę nożną jak i skoki narciarskie. O ile sekcja piłkarska nie stanowiła futbolowej potęgi, o tyle tamtejsi narciarze należeli do najlepszych w kraju. To właśnie tam wychował się Sven Eriksson vel Selanger, wicemistrz olimpijski z 1936 roku, trzykrotny brązowy medalista mistrzostw świata i mistrz świata w kombinacji norweskiej, wielki wzór i sportowy autorytet Erika. W 1938 roku Lindstroem jako 20-latek wziął udział w mistrzostwach świata w Lahti. Tak, to te mistrzostwa, podczas których Stanisław Marusarz został w atmosferze skandalu okradziony ze złotego medalu. "Diman", jak na debiutanta, wypadł całkiem przyzwoicie. Zajął wtedy 21 miejsce w gronie 97 startujących zawodników.
Między śniegiem a trawą
W tym samym roku przeżywał swoje wielkie chwile jako piłkarz. Wieść o zdolnym młodzieńcu z północy dotarła do Göteborga. Już po zakończeniu sezonu ligowego tamtejszy IFK Göteborg mierzył się z lokalnym rywalem Örgryte IS w tradycyjnym, corocznym, niezwykle prestiżowym meczu derbowym. Przebywający na testach w IFK Lindstroem dostał szansę występu w tym meczu. Nie dość, że miał być jednym z najlepszych na boisku, to jeszcze strzelił zwycięską bramkę dla swojej drużyny. W futbolowym światku zrobiło się o nim głośno. IFK Göteborg zaczął natychmiast zabiegać o podpisanie kontraktu, ale w kolejce ustawili się też inni chętni, m.in. AIK Stokholm, Sandviken czy Djurgaarden. Miał podobno otrzymać łącznie dziewięć propozycji z klubów z najwyższej szwedzkiej klasy rozgrywkowej. W 1939 roku rozpoczął występy w reprezentacji Szwecji B. Na dzień dobry strzelił dwie bramki Norwegom w wygranym 4:2 meczu w Örebro.
Ale wilka ciągnęło do lasu. A raczej w tym przypadku urodzonego narciarza na skocznię. Choć zaliczał gościnne występy w czołowych szwedzkich klubach, to nie zdecydował się na dłuższą metę opuścić swojego Örnsköldsvik. Musiałby zrezygnować z członkostwa w swoim macierzystym klubie i jednocześnie z poważnego skakania na nartach. Choć zdeterminowane władze IFK Göteborg próbowały nawet znaleźć rozwiązanie prawne, które pozwalałoby mu zimą przynależeć do Friska Viljor, a latem do drużyny z Göteborga, to zabieg ten się nie udał. W 1940 roku zdobył swój pierwszy z czterech tytułów mistrza kraju w skokach narciarskich, a podczas prestiżowego Holmenkollen Ski Festival był najlepszym ze Szwedów, zajmując 13 pozycję. Rok później zajął wysoką, szóstą pozycję podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym we włoskiej Cortinie d'Ampezzo. Tyle tylko, że po wojnie Międzynarodowa Federacja Narciarska unieważniła tę imprezę zainicjowaną przez faszystowskie Włochy i nazistowskie Niemcy, w której startować mogli tylko wybrani.
Ze skoczni do Hollywood
"Diman" wciąż balansował pomiędzy skokami i piłką, nie potrafił jednoznacznie opowiedzieć się po którejś z tych dyscyplin. Brak stuprocentowego zaangażowania się w jedną z tych aktywności nie sprzyjał jego sportowemu rozwojowi ani na skoczni ani na murawie. - Narciarstwo i piłka nożna to dla nas, mieszkańców północy, powszechna mieszanka. Zaczynając treningi zimą, już myślałem o meczu reprezentacji, który odbędzie się na wiosnę. Ale każdemu kto pokochał skoki narciarskie trudno jest porzucić tę dyscyplinę - mówił w jednym z wywiadów. Podpisał w końcu umowę z zespołem z Åtvidaberg, ale nie zabawił tam długo. 4 maja 1942 roku rozwiązał kontrakt i wtedy dopiero zapadła ostateczna decyzja. Wrócił na dobre do Örnsköldsvik, by zaangażować się w jak najpełniejszym możliwym wymiarze w skoki narciarskie. Oprócz tego pracował w firmie sprzedającej autobusy, a rekreacyjnie grał też w piłkę w trzeciej lidze. Ale cóż to była za rekreacja. Obliczono, że w samym tylko 1944 roku strzelił dla swojej drużyny... 65 bramek.
Na skoczni był najlepszy w kraju. Po ustaniu wojennej zawieruchy jego celem numer jeden stały się igrzyska olimpijskie w Sankt Moritz. Ale zanim pojechał do Szwajcarii mógł całkowicie odmienić losy swojego życia i skierować je na zupełnie inne tory. W 1946 roku został zaproszony do Stanów Zjednoczonych na pokazowe konkursy skoków. Wygrał kilka z nich. Podczas pobytu w USA poznał Sonję Henię, pochodzącą z Norwegii trzykrotną złotą medalistkę igrzysk w łyżwiarstwie figurowym, a następnie aktorkę. Splot różnych okoliczności spowodował, że wysportowanemu, przystojnemu Skandynawowi zaproponowano lukratywny dziesięcioletni kontrakt w Hollywood. Umowa leżała już na stole. "Diman" wziął do ręki pióro i... w ostatniej chwili się rozmyślił. Tęsknota za żoną, rodzinnym miastem i plany sportowe wzięły górę. Szwed wrócił do Örnsköldsvik, gdzie dalej sprzedawał autobusy i przygotowywał się do imprezy swojego życia.
"Beztroski i wiecznie zrelaksowany"
W Szwecji cieszył się dużą renomą, toteż powierzono mu funkcję chorążego swojej reprezentacji podczas szwajcarskich igrzysk. 7 lutego 1948 roku okazał się jednak jednym z najczarniejszych dni w jego karierze. Wielomiesięczne przygotowania do igrzysk obróciły się wniwecz. Konkurs olimpijski nie miał szczęścia do pogody. W momencie rozpoczęcia zawodów trwała na skoczni śnieżna zawieja. Kilku zawodników nie poradziło sobie z nierównym zeskokiem. Wśród nich był i "Diman", który upadł po swoim skoku, nie był w stanie przystąpić do drugiej serii i ostatecznie nie został nawet sklasyfikowany. Nawiasem mówiąc, złoty medal wywalczył wtedy Norweg Petter Hugsted, który również skakanie na nartach przez pewien czas łączył z grą w piłkę. Także kolejny norweski mistrz olimpijski, z 1952 roku, Arnfinn Bergman był piłkarzem i z drużyną SK Freidig zdobył nawet tytuł mistrza kraju. "Diman" skakał jeszcze jakiś czas po nieszczęsnych igrzyskach, ale niczego znaczącego już nie osiągnął. Finalnie wielkiej kariery nie zrobił więc ani na skoczni ani na boisku, ale oczywiście należy wziąć pod uwagę fakt, że jego sportowy 'prime time' przypadł na czas II Wojny Światowej.
Po zakończeniu czynnej przygody ze sportem nadal skakał na nartach, ale już tylko dla czystej przyjemności. Zmarł w 1955 roku w wieku zaledwie 37 lat. Przyczyną była tajemnicza choroba krwi, która bardzo szybko wykończyła byłego sportowca. O tym, jak wielkim był piłkarskim talentem, niech świadczą słowa Gunnara Nordhala. Wybitny szwedzki napastnik m.in. AC Milanu i AS Romy do dziś zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców ligi włoskiej. W 291 meczach strzelił 225 goli. Tylko Francesco Totti i Silvio Piola mają ich więcej. Dla reprezentacji Szwecji zdobył 43 gole w 33 meczach. W początkach swej kariery grał kilkakrotnie w trzeciej lidze przeciwko Lindstroemowi. W książce biograficznej pisał o skoczku-piłkarzu jako o swoim idolu: "Ogromnie go podziwiałem, zazdrościłem mu tej beztroski i tego, że wiecznie sprawiał wrażenie zrelaksowanego. Był świetnym środkowym napastnikiem, który potrafił strzelać, dryblować i używać głowy. Mecze, w których graliśmy przeciwko sobie były zawsze reklamowane jako wielkie wydarzenie".
Opracowano na podstawie:
MAGAZYN "SPORTOWE DZIEDZICTWO WESTERNNORLAND"
Ifkdb.se
Martinalsio.se
Źródła własne
Czytaj też:
Stochów dwóch - skoczek i piłkarz
Chciał być skoczkiem, przekroczył na nartach sto metrów, został... gwiazdą Liverpoolu
Legenda szwedzkiego futbolu o swojej przygodzie ze skokami
Schwarz, Iraschko, Podeszwa i inni, czyli jeszcze o futbolu
Narciarze na murawie, czyli o meczach skoczków z Reprezentacją Artystów Polskich
Z białych skoczni na zieloną murawę, czyli niezwykła historia Bjoerna Wirkoli
-
-
Kolos profesor
@Arturion
To były jednak inne czasy (dużo więcej goli strzelano), a jednak Lindstroem nigdy w pierwszej reprezentacji Szwecji nie zagrał.
-
Arturion profesor
@Kolos
Konkurencja w czasie wojny była znacznie mniejsza. A ogromnym piłkarskim talentem był na pewno. Popatrz na ilości seryjnie strzelanych bramek i umiejętności. (cytat z Nordhala na końcu artykułu)
-
Kolos profesor
@Arturion
Akurat Erik Lindstroem (w przeciwieństwie do Stanisława Marusarza) przez większą część wojny spokojnie uprawiał skoki, więc nie był aż taki "stratny", choć oczywiście przepadły mu IO i MŚ (chociaż były i te z 1941 gdzie się przyzwoicie zaprezentował).
-
Kolos profesor
@Arturion
Czy byłby mistrzem piłki nie wiadomo bo nigdy się jej w pełni nie poświęcił. W skokach aż tak źle mu nie szło (trochę wbrew wydźwiękowi artykułu) ale... skokom też się nie poświęcił w pełni.
-
Arturion profesor
Tak. Szkoda tych ludzi, którym karierę zabrała wojna (jak Marusarzowi w znacznej części).
Bohater tego artykułu, to po prostu urodzony ale nie spełniony mistrz. Piłki. Szkoda.
Dzięki z serca za artykuł, bo nie słyszałem o tym człowieku wcześniej. -
-
Fan Tkaczenki i Aalto profesor
@Karpp
Jeżeli chodzi o kolarstwo to wybitny młody talent i aktualny mistrz świata Remco Evenepoel był w przeszłości piłkarzem ;)
-
-
Adam90 profesor
@Pavel
No i to jest chore w piłce nożnej. Zamiast kibicować to oglądamy milionerów kopiących piłke xD
-
-
Bylyskoczekzukrainu początkujący
@Adrian D.
do dnia dzisiaj sa. ten czlekowiek pavel twierdzi ze bycie futbolistam to takie proste i miliony zarabiac. a on nie panimaju jaka jest w tym konkurencja. i dlaczego pan usuwajetsa wpisu?
-
Bylyskoczekzukrainu początkujący
z pewnosciom gdyby wybralo skoki to osiagneloby mnogo.
ty pavel zostac pilkarz, ty zarobic tyle diengow ze hej. ale chyba pozostaje tylko pisowac durnoty w internetu. -
Karpp profesor
@Pavel
No tak ale Ci co grali na wszystkich MŚ znajdują się w książkach historycznych.
A tak z innej beczki to dla mnie ten sport do lat 60-70-tych XX wieku to taki sport półamatorski w porównaniu do tego co jest dzisiaj. -
Pavel profesor
@Karpp
Raczej wszyscy, którzy grali przed erą transmisji telewizyjnych i gigantycznych kwot płaconych za nie. Obecnie jest złoty czas dla piłkarzy, byle jasio kopiący się po czole w drugiej lidze potrafi solidnie zarobić, a gwiazdy w miesiąc zarabiają miliony.
-
Karpp profesor
Pechowcami byli Ci piłkarze którzy w swoim primie i odpowiednim wieku byli podczas II Wojny Świtowej.
Natomiast jak wiemy z ówczesnych czasów jest były skoczek który został wybitnym kolarzem. Historia chyba nie do powtórzenia.
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
- Zanim zadasz pytanie na forum - zobacz czy poniżej ktoś już nie dał na nie odpowiedzi.
- Redakcja serwisu Skijumping.pl zastrzega sobie prawo do usuwania oraz modyfikowania komentarzy łamiących regulamin - nie związanych z tematem newsa, zawierających obraźliwe treści, atakujących osoby publiczne (a w szczególności zawodników, trenerów, działaczy, polityków), napisanych wulgarnym językiem, spamu, powielania treści newsa itp.
- Zabrania się reklamowania innych stron, blogów itp.
- Forum to miejsce na przemyślane wypowiedzi i opinie. Do komentowania bieżących wydarzeń na skoczni oraz luźnych pogaduszek służy nasz czat. Komentarze o zerowej wartości merytorycznej typu "Ammann Słabo, Stoch - 125m, co tu tak cicho, czemu nie skaczą" - również będą usuwane.
- Komentarze powinny być rzeczowe, napisane poprawnie językowo i bez rażących błędów ortograficznych.
- Zapytania, opinie i uwagi skierowane do redaktorów serwisu Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres email. Nasi redaktorzy nie czytają wszystkich komentarzy, często mogą więc wcale nie odpowiedzieć. Zapytania, opinie i uwagi skierowane do moderatorów forum Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres admin@skijumping.pl.
- Wszystkich użytkowników forum, prosimy o kulturalną dyskusję. Do rozwiązywania wszelkich sporów i kłótni służy email, gadu-gadu lub inne środki komunikacji.
- Aby uniknąć bałaganu i nieporozumień, zabrania się tworzenia i korzystania użytkownikom z więcej niż jednego konta/nicka oraz podszywania się pod innych użytkowników, poprzez tworzenie bardzo podobnych nazw/nicków. W przypadku wykrycia takiego działania, konta będą kasowane, a w skrajnym przypadku (nagminne tworzenie kolejnych kont), użytkownik banowany.
- Wszelkie komentarze, atakujące bezpośrednio poszczególnych użytkowników (w tym także oskarżenia o pisanie pod wieloma nickami), moderatorów lub redaktorów, będą bezzwłocznie usuwane, podobnie jak spory między użytkownikami, nie mające nic wspólnego z tematem artykułu. Konta użytkowników, którzy obrażają moderatorów, administratorów, bądź atakują Redakcję Skijumping.pl, mogą być blokowane.
- Wszelkie narzekania na to, że komentarze są "bezpodstawnie" usuwane, będą również kasowane. Jeśli ktoś uważa, że jego komentarz był zgodny z regulaminem, a mimo to został usunięty, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Jeśli uważasz, że dany użytkownik nagminne łamie regulamin, wywołuje kłótnie i utrudnia dyskusję w komentarzach, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania wpisów bądź blokowania użytkowników, którzy używają niecenzuralnego języka, nagminnie wywołują konflikty, spory oraz prowokują innych uczestników forum do kłótni.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania użytkowników, których nazwy (ksywki) zawierają wulgaryzmy lub brzmią podobnie do niecenzuralnych słów.
- Redakcja nie ponosi odpowiedzialności, w przypadku, gdy adres IP zablokowanej osoby, jest adresem całej sieci lokalnej. Ewentualne cofnięcie blokady może nastąpić jedynie w przypadku, gdy winny użytkownik zaprzestanie szkodliwych działań na forum.
- Redakcja nie odpowiada za treści i opinie prezentowane przez użytkowników forum. Jeśli wypowiedzi naruszają prawo, ich autorzy mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
- W przypadku "bana" użytkownika, zabronione jest tworzenie nowego konta, przez 7 dni od momentu blokady konta.
- W przypadku nagminnego łamania regulaminu forum oraz ogólnych zasad dobrego wychowania, Redakcja zastrzega sobie prawo do powiadomienia odpowiednich służb, wraz ze wszystkimi posiadanymi danymi użytkownika (adres IP, logi, dane kontaktowe).
Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu
Zaloguj się