"Będzie mnie to gryzło" - Kubacki o niewykorzystanej okazji

Dawid Kubacki po raz trzeci tej zimy stanął na podium Pucharu Świata. Tym razem 32-latek musiał zadowolić się drugą lokatą, przegrywając o niespełna półtora punktu z Anze Laniskiem ze Słowenii. Polak zachował plastron lidera klasyfikacji generalnej cyklu.

Dawid Kubacki

- Błędy to rzecz ludzka. W pierwszej serii mi się przydarzył. Spóźniłem trochę skok na progu i sam pobiłem sobie kijem po kolanie. Do tego pod koniec serii pogorszyły się warunki. Bez tego błędu mógłbym skoczyć kilka metrów dalej, przy takim wietrze. Finalnie i tak nie był to zły skok. Była to solidna próba, która na półmetku dawała mi piąte miejsce. Było w porządku, jak na skok z błędem - mówi o locie mierzącym 130,5 metra.

W finale Kubacki poszybował na 144. metr, przekraczając rozmiar Hochfirstschanze (HS142). - Do kolacji będzie mnie to gryzło po sumieniu, bo niewiele zabrakło, by stanąć na najwyższym stopniu podium - nie ukrywa. Anze Lanisek ostatecznie okazał się lepszy o 1,3 pkt.

Wcześniej nasz reprezentant wygrał kwalifikacje, lądując na 145. metrze. - Dwa skoki, kwalifikacyjny i z drugiej serii, sprawiły mi dużo radości. Ogólnie i tak cieszę się z drugiej pozycji. Dla kibiców były to fajne zawody do oglądania. Była walka i emocje do samego końca. Też czułem te emocje, więc był to ciekawy konkurs - ocenia medalista olimpijski z Pekinu.

Kubacki był zdecydowanym faworytem piątkowego konkursu w Badenii-Wirtembergii. - Da się to odłożyć na bok i trzymać swojego planu, chociaż piątkowe zawody pokazały, że nie w każdym skoku. Statystycznie jakiś błąd musi się pojawić... - komentuje.

W sobotę odbędzie się mikst, a Kubacki będzie zamykał skład Biało-Czerwonych. Kolejna szansa indywidualna w niedzielę. - Błędy się zdarzają. Trzeba z nich wyciągać wnioski, pracować dalej i będzie lepiej - kończy.

Korespondencja z Titisee-Neustadt, Dominik Formela

Oglądaj sporty zimowe (i nie tylko!) w kanałach Eurosportu >>>