Miał być skoczkiem, przez przypadek został... legendą futbolu amerykańskiego

  • 2023-02-07 18:18

Zaplanowane na najbliższy weekend zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lake Placid zdecydowanie nie będą imprezą sportową numer 1 w USA w tym czasie. Ten status zarezerwowany jest dla zupełnie innego wydarzenia. 12 lutego odbędzie się finał Super Bowl, czyli ligi futbolu amerykańskiego, która to, swoją drogą, w galerii sław ma jednego... niedoszłego skoczka narciarskiego. 

Gdy Jan Stenerud odchodził na sportową emeryturę miał w swoim dorobku wywalczonych 1699 punktów jako kicker, czyli kopacz. To był rekord wszechczasów ligi NFL. Używając branżowej nomenklatury zdobył 373 z 558 "Field goals", czyli goli z pola liczonych za trzy punkty oraz 580 z 601 "extra points", czyli dodatkowych punktów zdobytych jako podwyższenie wyniku po przyłożeniu, tzw. "touchdown". Legenda. Legenda, która to miano pozyskała na skutek splotu przypadkowych okoliczności. Sportowiec z Norwegii, pierwszy zresztą Norweg w NFL, chciał sięgać po laury na zimowych igrzyskach, narciarskich mistrzostwach świata i w Turnieju Czterech Skoczni. Ale los chciał inaczej i zarezerwował mu miejsce w panteonie gwiazd zupełnie innej dyscypliny.

Urodzony w 1942 roku w Fetsund w Norwegii Jan Stenerud był fascynatem skoków narciarskich, którym poświęcił cale swoje młodzieńcze życie. Miał rodzinne tradycje w tej dyscyplinie. Wujek Jana był rezerwowym skoczkiem podczas igrzysk olimpijskich w 1928 roku, a swoich sił na skoczniach próbował też ojciec. W pierwszych zawodach w skokach wystartował, mając osiem lat. Na małej skoczni w Oslo już na dzień dobry zajął drugie miejsce. Jego rodzice, wierząc w sportowy talent swojego syna, chcieli nieco poszerzyć jego horyzonty i poprawić perspektywy na przyszłość. Wysłali go zatem na stypendium do USA. Wówczas, we wczesnych latach 60., Stany Zjednoczone posiadały bogatą kulturę skoków, dobrą infrastrukturę i fachową kadrę szkoleniową. Wysyłanie młodych adeptów z ojczyzny skoków za wielką wodę nie było niczym nadzwyczajnym. Młody sportowiec został studentem Montana State University w Bozeman. 

Do USA w 1962 roku leciał jako szósty junior Norwegii. Taką pozycję zajął w młodzieżowych mistrzostwach kraju. Amerykańska przygoda od samego początku była ekscytująca. Nowy kraj, inna mentalność, kultura, życie studenta. W 1964 roku zajął czwarte miejsce w mistrzostwach Stanów Zjednoczonych. Ale potem wydarzyło się coś, co zmieniło diametralnie całe jego życie. 

Któregoś dnia Norweg razem z kolegami z klubu trenował, biegając po schodach na Gatton Field, stadionie uniwersyteckim. W przerwach kopał piłkę z Dale'em Jacksonem, powracającym po kontuzji zawodnikiem miejscowego klubu futbolu amerykańskiego. I ta kopana przez niego piłka latała regularnie na grubo ponad czterdzieści jardów. Widział to obecny na stadionie trener sekcji koszykówki w miejscowym klubie, Rog Craft. Następnego dnia przyszedł do biura trenera futbolu Jima Sweeneya z gorącą wiadomością na temat swojego odkrycia. Ten niespecjalnie zainteresował się niusem. - Wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że trener koszykówki nie ma o tym pojęcia - relacjonował po latach Craft. Ale kilka tygodni później na stadionie znalazła się cała trójka - Stenerud, Craft i Sweeney. Trener koszykówki zawołał biegającego po schodach Steneruda i poprosił go o zaprezentowanie swoich umiejętności. Po dłuższej chwili trener futbolistów poklepał po ramieniu młodego Norwega i powiedział mu: "przyjdź do mnie jutro po śniadaniu".

To był początek nowej kariery. Stenerud dołączył do drużyny futbolistów uniwersyteckiej drużyny Montana State, ale nie miał o tej dyscyplinie bladego pojęcia. Pierwszy sezon spędził w dużej mierze poza boiskiem, poznając nową dyscyplinę i jej zasady. Oglądając przepychanki sportowców męczył się niemiłosiernie. - Nie podobało mi się to, co widziałem. Denerwowało mnie, że grają przez kilka sekund, potem stoją pół minuty, a następnie znów robią to samo. Dopiero gdy zacząłem grać regularnie, zdałem sobie sprawę, że jest to najlepsza gra zespołowa, jaką kiedykolwiek wymyślono - wspominał Stenerud. 

W 1968 roku w rozmowie z magazynem Sport Ilustrated mówił: - To było trochę głupie, naprawdę. Jednego dnia byłem w szkole na stypendium narciarskim, następnego stałem się członkiem drużyny futbolowej. I nie wiedziałem nic o tym sporcie. Nic. Byłem na kilku meczach, ale moja dziewczyna musiała wyjaśnić mi na bieżąco, co się dzieje na boisku. Właściwie, co jest zawstydzające, wciąż wyjaśnia mi zasady tej gry.

Idea funkcjonowania zawodnika, który na placu gry zajmował się wyłącznie kopaniem piłki była wówczas obca. Chudy narciarz pośród potężnie zbudowanych futbolistów budził powszechne zdziwienie. Ale kiedy wykonywał kopnięcia na odległości ponad 50 jardów, nikt nie miał już wątpliwości, że rodzi się nowa gwiazda. W 1965 roku Stenerud na zawsze zapisał się w historii ligi uniwersyteckiej. Wykonał celne kopnięcie z 59 jardów. To był rekord na tamten czas. Po latach wspominał, że bardzo pomógł mu silny wiatr w plecy, który dla skoczków jest wrogiem, dla niego w tamtym momencie stał się błogosławieństwem. 

W 1967 roku rozpoczął karierę zawodowego sportowca. Zasilił szeregi drużyny Kansas City Chiefs grającej w profesjonalnej lidze AFL, a potem NFL. W swoim dorobku ma m.in. triumf w Super Bowl, dwukrotne zdobyty tytuł najlepszego gracza sezonu, miejsce w Galerii Sław oraz całą masę pomniejszych wyróżnień i wyśrubowanych rekordów w lidze. W swoim rodzinnym Fetsund doczekał się ulicy swojego imienia. Do dziś mieszka w Stanach, udziela się miedzy innymi jako komentator meczów futbolu amerykańskiego.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5747) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • MarcinBB redaktor

    Ciekawe, ile miał wyskoku dosiężnego...

  • Kolos profesor

    Ciekawa ciekawostka.

  • Arturion profesor

    A mógł być dobrym skoczkiem... :-)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl