"Nieszczęśliwy przypadek" – Paweł Wąsek o historii zaginionego sprzętu

  • 2023-12-06 17:00

Paweł Wąsek to jeden z czterech polskich skoczków, którzy tej zimy meldowali się w punktowanej "30" Pucharu Świata. W niedzielę najmłodszy członek kadry Thomasa Thurnbichlera nie miał okazji wykonać ocenianej próbie w zawodach w Lillehammer, ponieważ... jeden z wolontariuszy zabrał jego torbę ze sprzętem skokowym.

– Wszedłem do domku na górze skoczni, zdjąłem pelerynę i położyłem ją na krześle, na którym docelowo chciałem siedzieć. Obok położyłem plecak z butami skokowymi, wkładkami i rękawiczkami. Poszedłem do toalety, a po powrocie nie było plecaka oraz peleryny. Zrozumiałem, że wolontariusze zabrali to, by posłać na dół. Poleciałem w stronę wyciągu, bo miałem nadzieję, że złapię torbę tam, gdzie krzesełka zawracają. Niestety, byłem za późno. Udałem się do kontrolera, który jest na szczycie skoczni i powiedziałem mu o sytuacji. Zapytałem, czy ktoś może mi dowieźć sprzęt i czy mogę skoczyć później? Kontroler przez krótkofalówkę przekazał informację do jury. Sędziowie powiedzieli, że mogę skoczyć, jeżeli zdążę do swojego numeru startowego. Jasne było, że to się nie uda. Wyjeżdżamy na górę, by ubrać buty i jechać. Nie było na to czasu, by torba wyjechała na czas. Przedstawiciele jury powiedzieli, że w takim wypadku nie mogę skoczyć później – relacjonuje 24-letni skoczek z Ustronia.

– Ktoś może pomyślał, że już poszedłem na rozbieg, skoro torba stoi obok pustego krzesła? Taka głupia sprawa, po prostu na chwilę poszedłem do toalety... Trudno szukać winnego, nieszczęśliwy przypadek – kontynuuje Wąsek.

– Myślałem, że informacja przekazywana przez kontrolera z góry skoczni dotarła także na wieżę trenerską. Okazało się, że trenerzy o niczym nie wiedzieli. Dopiero Dawid Kubacki, który miał skakać po mnie, przekazał informację po swoim skoku. Było już za późno. Jury wydało decyzję, że nie ma możliwości skakania poza kolejnością. To nowy przepis, wprowadzony od tego sezonu. Rozmawiałem o tym z wieloma zawodnikami, bo wielu było ciekawych, dlaczego nie skoczyłem. Wszyscy mamy jedno zdanie. Nie chodzi tylko o tę sytuację. Cokolwiek może wydarzyć się ze sprzętem. To są rzeczy, które są używane i z czasem tracą swoje właściwości. Coś może zepsuć się przy wpinaniu i zostają nam dwa wyjścia. Możemy ryzykować i liczyć na to, że nic nie stanie się w locie z zepsutym wiązaniem, bądź możemy zrezygnować ze skoku... – mówi olimpijczyk z Pekinu.

– Dawid jeszcze na górze mówił mnie, że muszą mnie puścić, bo to sytuacja, która wynika nie z mojej winy. Powiedział, że skoczy i przekaże informację, a ja poczekałem na górze. Wtedy Halvor Egner Granerud, widząc mnie, domyślił się, że coś jest nie tak. Dawno powinienem być na dole. Wyjaśniłem mu sprawę i też wyraził swoje zdanie na ten temat... – opowiada o zainteresowaniu ze strony innych zawodników.

– Nie widzę problemu, żeby oddać skok przed czołową "10", kiedy i tak jest zaplanowana seria na reklamy. Albo nawet po ostatnim zawodniku. Rozumiem, że jest wyznaczona kolejność, ale w takich sytuacjach myślę, że można przepuścić jednego skoczka, który doświadczył problemów. Po to, by wziął udział w zawodach, skoro już przyjechał i przeszedł tyle poświęceń. Cóż, przepisy są takie i trzeba się ich trzymać... – rozkłada ręce reprezentant Polski.

– Ten dzień był chyba potwierdzeniem tego wszystkiego, co działo się na początku sezonu... Ruka do zapomnienia. To był kiepski weekend dla nas wszystkich. W ogóle się tam nie odnaleźliśmy i bardzo się męczyliśmy. W Lillehammer coś poszło naprzód, można wyciągać z tego pozytywy i szukać kroków naprzód. W sobotę zdobyłem pierwsze punkty, a i skoki wyglądały dużo lepiej. Miałem znacznie lepsze czucie. Znowu czerpałem frajdę ze skakania. O niedzieli powiedziałem wszystko... – podkreśla.

– Trzeba o tym zapomnieć i skupić się na kolejnym weekendzie. Należy wyciągnąć wnioski, co trzeba poprawić i starać się skakać lepiej w Klingenthal – kończy Wąsek, który ma na swoim punkcie osiem punktów, po które sięgnął przy okazji sobotniego konkursu na normalnym obiekcie w Lillehammer.


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (2505) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Tomasz_1982 początkujący

    Skończ Waść, wstydu oszczędź.

  • Arturion profesor

    "Taka głupia sprawa, po prostu na chwilę poszedłem do toalety... "
    Tak sobie myślę, że z toalety powinno się jednak skorzystać na dole, przed wjazdem... A na górze jest się przecież nie tak długo, by nie dało się wytrzymać. Chyba, że liczy się każdy gram? Może krew w toalecie ściągał, by być lżejszym, jak bokserzy? ;-)
    Ale chyba wtedy poszedłby tam z plecakiem.

  • Damins stały bywalec

    Dobra... było, minęło... ciekawostka warta odnotowannia, ale przestańmy juz cjągnąć czy wałkować ten incydent. Warto się skupić i pochylić nad słabą formą polskich skoczków

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl