Komentarze polskich skoczków po finale PolSKIego Turnieju

  • 2024-01-21 23:55

Sześciu polskich skoczków zdobyło punkty Pucharu Świata w niedzielnym konkursie w Zakopanem. Miejsca tuż za najlepszą dziesiątką zajęli 11. Aleksander Zniszczoł i 12. Dawid Kubacki. Na dalszych lokatach zmagania zakończyli 17. Kamil Stoch, 22. Paweł Wąsek czy 29. Piotr Żyła. Pierwsze punkty w tym sezonie zdobył też 27. Maciej Kot.

Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Dawid KubackiDawid Kubacki
fot. Tadeusz Mieczyński
Maciej KotMaciej Kot
fot. Tadeusz Mieczyński

 

Aleksander Zniszczoł (11. miejsce - 141,5 oraz 128,5 m):

Ogromną szansę na premierowe podium Pucharu Świata w karierze miał po pierwszej serii niedzielnych zmagań Aleksander Zniszczoł. Kapitalna próba na 141,5 metra dawała mu 4. lokatę, ze stratą zaledwie 1,4 pkt. do trzeciego Anze Laniska (137,5 m). W drugim skoku wiślanin skoczył 13 metrów bliżej i spadł na początek drugiej dziesiątki. Jedenaste miejsce jest jednak jego najlepszym wynikiem w tym sezonie. Jak Polak ocenił swój pierwszy skok konkursowy na Wielkiej Krokwi?

– To był najlepszy skok weekendu. Bardzo fajnie, jeszcze nie było aż tak ciężkich warunków i fajnie odleciałem. Niestety w drugim skoku było tak, że poszło to troszeczkę za bardzo do kierunku i zabrakło trochę wysokości. Ale to była niewielka różnica. Gdyby były trochę inne warunki, skończyłoby się to inaczej – powiedział Zniszczoł. który przyznał, że był gotowy walczyć w Zakopanem o podium i jest z siebie dumny, że wszystko zostało pod kontrolą.

Czy forma Polaka idzie w górę? – Forma rośnie i dopiero się rozkręcam. Te najlepsze skoki zaczynają być powtarzalne, coraz częściej znajduję się w tej czołowej „10”. Trzeba cierpliwości i będzie dobrze – powiedział 29-latek, który dodał, że nie był zszokowany tym, iż po tak dalekiej próbie w pierwszej serii znajdował się na 4. miejscu.

Członek Kadry Narodowej A przyznał również, że czuł już wcześniej, iż w jego skokach widać progres, a także to, że jego pewność siebie jest coraz większa: – Jak jest pewność siebie, to skoki są łatwiejsze. Łatwiej oddaje się te próby i na tej pewności siebie można budować kolejne zawody.

Zniszczoł przyznał również, że odczuwa duży niedosyt i szkoda mu tego, że nie zajął miejsca w czołowej „10” konkursu. Według niego było to możliwe, gdyby skoczył w drugiej serii trochę dalej. Reprezentant Polski znalazł się również w składzie kadry, która weźmie udział w nadchodzących mistrzostwach świata w lotach w Bad Mitterndorf. Jak sam przyznaje, jest gotowy na loty, natomiast jego celem na zmagania na skoczni Kulm jest oddawanie jak najdalszych skoków.

Jak 29-latek czuje się z tym, że został w Zakopanem liderem polskiej kadry? – Bardzo dobrze, ale czy ja powiem, czy jestem liderem? To są skoki i ja po prostu chcę robić swoje – podsumował.

Dawid Kubacki (12. miejsce - 135 oraz 137 m):

Tuż za wiślaninem, niedzielną rywalizację zakończył Dawid Kubacki. Skoki na 135. oraz 137. metr zapewniły mu 12. miejsce – najwyższe w sezonie.

– Zawsze będzie jakiś niedosyt, bo zawsze można było coś zrobić lepiej. Jestem tego świadomy, ale to, na czym skupię swoją uwagę po tych konkursach w Zakopanem, to to, że mam takie przeświadczenie, że jednak dołożyłem kolejną cegiełkę lub dwie do budowania swojej dyspozycji. Dzisiaj były to tak naprawdę chyba dwa najlepsze skoki w konkursie, jakie oddałem w tym sezonie, więc jestem z tego zadowolony. Zaczyna też to działać, więc to jest to, na czym chcę się skupić – ocenił swój występ 33-letni skoczek.

W rozmowie z dziennikarzami Kubacki otrzymał także pytanie związane z tym, że w Zakopanem o sile drużyny, m.in. w sobotnim konkursie drużynowym, stanowili już nie najbardziej doświadczeni skoczkowie, ale dwóch innych zawodników: – Ciężko też tak naprawdę to wszystko ocenić. Wczoraj ten wiaterek też trochę się zmieniał w trakcie konkursu. Dzisiaj mieliśmy bardzo z tyłu, ale w miarę równo, stabilnie. Więc to jest fajne. No i myślę, że przede wszystkim to, co ja z tego konkursu zapamiętam, to te emocje kibiców. Bo rzeczywiście od początku do końca długie, dalekie skoki. Dużo emocji, dużo fajnych skoków… Myślę, że to jest bardzo fajny konkurs i nawet jeżeli nas nie ma w „10”, to myślę, że te odległości; te skoki; te emocje gdzieś „zadośćuczynią” kibicom brak tej „dziesiątki”.

Kamil Stoch (17. miejsce - 132,5 oraz 137,5 m):

Awans z 20. na 17. lokatę zanotował w drugiej serii Kamil Stoch, który w niedzielnym konkursie osiągnął 132,5 oraz 137,5 metra.

Czy uśmiech, który pojawił się u Polaka po drugim skoku, był wyrazem jego zadowolenia z udanej próby czy tylko reakcją na informację o uzyskanym wyniku? – Chyba wszystko po części. Przede wszystkim cieszyłem się tym skokiem, bo chciałem dobrze zakończyć ten weekend, w naprawdę pozytywny sposób – dalekim lotem i jeszcze zakończonym prowadzeniem po swoim skoku. A przy tym energia, jaka poszła z trybun po tym skoku, była taka, jakbym wygrał po prostu te zawody. I to było coś, czego bardzo dawno nie czułem, a co naładowało mnie naprawdę taką pozytywną energią – ocenił Stoch.

Czy zdaniem trzykrotnego mistrza olimpijskiego był to najlepszy konkurs polskiej kadry w tym sezonie PŚ? – Powiedziałbym, że jako grupa rzeczywiście dzisiaj był to dla nas najlepszy konkurs. Natomiast indywidualnie powiedziałbym, że to nie był dla mnie najlepszy konkurs. Natomiast cieszę się, że te dzisiejsze skoki były dobre, zwłaszcza ten ostatni – że w taki sposób mogłem zakończyć ten weekend. I po prostu poczuć przed własną publicznością takie fajne pozytywne emocje – stwierdził 36-latek.

Czy tegoroczne skoki w Zakopanem dały pięciokrotnemu triumfatorowi pucharowych zawodów na Wielkiej Krokwi poczucie, że wykonał kolejny krok do przodu?

– Niekoniecznie. Powiedziałbym, że nie czuję, żeby moja forma była lepsza niż jeszcze tydzień czy 2 tygodnie temu. Uważam, że potrafiłem oddawać lepsze skoki nawet na Turnieju (Czterech Skoczni – przyp. red.), ale tutaj zacząłem ten weekend zupełnie z innym nastrojem, jeżeli chodzi o emocje. Każdego dnia czerpałem garściami z całej tej atmosfery i kończę go w zupełnie innym nastroju, z innymi emocjami, z pozytywnym nastawieniem – odpowiedział.

Polski skoczek został także zapytany czy cieszy się, że już na tym etapie sezonu w Bad Mitterndorf odbędą się mistrzostwa świata w lotach – szczególnie z uwagi na wspomnienia, jakie ma ze startami w tym miejscu w przeszłości. Jak twierdzi, wymazał on już z pamięci wszystko, co było z tym związane, i zamierza poznać skocznię Kulm na nowo. Czego się zatem spodziewa po austriackiej skoczni? – Przede wszystkim będę chciał kontynuować tę robotę, którą tutaj zacząłem robić, czyli pracę nad pozycją najazdową. „Mamuty” szczycą się tym, że mają dosyć strome rozbiegi, co będzie dla mnie dużym wyzwaniem. Ale mam nadzieję, że będę potrafił temu sprostać i utrzymać dobrą pozycję, a z tego – myślę, że już będę potrafił zrobić to, co umiem – powiedział wicemistrz świata w lotach z 2018 roku.

Jak dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli ocenia premierową edycję PolSKIego Turnieju, który zakończył się niedzielną rywalizacją w Zakopanem? – Powiedziałbym, że ogólnie ten polski turniej wypadł bardzo dobrze. Z punktu widzenia zawodnika wszystko było naprawdę bardzo dobre, organizacyjnie wszystko było zapięte na ostatni guzik. Ja nie czułem, żeby czegokolwiek mi brakowało. Szkoda tylko, że konkurs w Szczyrku się nie odbył, ale pewne skoki się odbyły. Kibice mogli przeżyć jakieś emocje, transmisja poszła w świat, także Szczyrk poniekąd zaistniał. No i mam nadzieję, że w przyszłości te turnieje będą kontynuowane. Czas pokaże, czy zmieni się forma czy będzie dalej tak samo. 

Skoczek z Zębu został również zapytany m.in. o to, czy po wielu próbach znalezienia drogi do lepszego skakania nie czuje się już zagubiony: – Czułem się zagubiony na początku tego weekendu. Trochę nawet zawiedziony tym, że przyjechałem tutaj do Zakopanego – praktycznie do domu – z dyspozycją, która jest daleka od tej, jaką bym chciał. Ale w trakcie tego weekendu nabierałem i chęci, i energii. Dostawałem też bardzo dużo pozytywnych słów wsparcia od kibiców. Po każdym skoku ci kibice pokazywali, że nas wspierają pomimo tego, jak jest.

36-latek dodał także, że na tę chwilę nie będzie lepiej, bo mimo próbowania wszystkiego jest jak jest, i że trzeba się z tym pogodzić oraz iść do przodu.

Na koniec reprezentant Polski został zapytany o to, czy widzi realne szanse na rychłą poprawę, na przykład jeszcze w tym sezonie: – Nie bardzo. Nie sądzę, żebyśmy mieli nagle stać się drużyną, która będzie walczyła o podium – z zawodnikami, którzy będą walczyli o zwycięstwa. Mam nadzieję, że się mylę. W tym sezonie wiele razy się myliłem i mam nadzieję, że te słowa będą tego dowodem.

Paweł Wąsek (22. miejsce - 137,5 oraz 130 m):

Na 22. pozycji niedzielne zmagania zakończył Paweł Wąsek. Skoczek z Ustronia po pierwszym skoku na 137,5 metra plasował się na 13. miejscu, ale druga próba na odległość 130 metrów sprawiła, że spadł on do trzeciej dziesiątki. Jak sam jednak stwierdził, dobrze było móc skakać daleko w niedzielnym konkursie: – Chyba o to chodzi. Fajnie, żeby było widowisko. Było tyle kibiców, więc my też się cieszymy, że mogliśmy się pokazać z fajnej strony i poskakać trochę dalej.

Czy trener Thomas Thurnbichler miał wiele uwag do skoków 24-latka? – Rozmawialiśmy o tym ostatnim skoku, bo nie do końca byłem pewny, co tam się stało. Przekazał mi, że za progiem trochę zbyt agresywnie poszedłem w narty. Później musiałem chwilę odczekać, bo nie było tam aż tyle powietrza, żeby się tak wykładać – przyznał polski skoczek.

Jakie emocje towarzyszą Wąskowi po weekendzie na Wielkiej Krokwi? – Na pewno teraz jest pewien niedosyt, bo liczyliśmy na pewno na więcej po tej pierwszej serii. Ale myślę, że jak ochłonę, przyjadę do domu i przeanalizuję to wszystko, to mogę być zadowolony z tego wszystkiego. Bo kilka fajnych skoków tu się pojawiło – powiedział reprezentant Polski.

Maciej Kot (27. miejsce - 133,5 oraz 130,5 m):

– Wiadomo, że ten sezon nie jest łatwy i cały czas brakowało tego przełamania. Dzisiaj to przełamanie nadeszło. Myślę, że skok w pierwszej serii był najlepszym tej zimy w konkursie Pucharu Świata. Wiadomo, trochę z wyższej belki, ale daleki, który sprawił mi dużo radości. Do tego w tej atmosferze Zakopanego, w tym miejscu, smakuje to bardzo dobrze. Drugi skok już nie tak dobry, ale mogłem pozwolić sobie na trochę większą swobodę. Było w tym trochę więcej fantazji, ryzyka. Mimo wszystko, bardzo fajny dzień – w końcu taki, który będę miło wspominał i który dał trochę radości – komentował po konkursie 27. w niedzielnym konkursie w Zakopanem Maciej Kot.

Dwukrotny triumfator konkursów PŚ dodał także, że niedzielny konkurs był dla niego spełnieniem dopiero pierwszego celu, i że przed nim są kolejne wyzwania.

Dzisiejszy konkurs przyniósł zakopiańczykowi także pierwsze punkty w zawodach najwyższej rangi od lutego 2023 roku i zmagań w Rasnovie. Jak jednak sam przyznaje, nie były to zawody odbywające się w najmocniejszej obsadzie, dlatego nie zapisuje tego startu do statystyk: – Nie liczyłem też, ile już dni minęło i ile wody w Dunajcu upłynęło od ostatnich punktów PŚ. Wiem, że to szmat czasu, ale dobrze, że te punkty znowu pojawiły się na koncie i oby teraz już te cyferki szły tylko w górę.

W rozmowie z dziennikarzami pojawił się także temat tego, że „odrodzenie” 32-latka nastąpiło w dość niespotykanych okolicznościach – kiedy zobaczył, że lepsze czucie zaczęło pojawiać się u niego przy okazji bardzo bliskich skoków. – Myślę, że dobre czucie zawodnika jest oznaką tego, że gdzieś ta forma zaczyna przychodzić – że nawet w tych bardzo krótkich skokach, w złych warunkach, zawodnik jest w stanie wyczuć te dobre rzeczy. Jest w stanie stwierdzić, że to jest ta droga, którą powinien podążać. Ten tydzień był bardzo intensywny. Być może trochę za bardzo, patrząc na pewne problemy fizyczne, ale wczorajsza regeneracja przebiegła naprawdę dobrze. Dzisiaj czułem się lepiej. Nie brakowało mi energii, także można powiedzieć, że plan został zrealizowany. Ten tydzień trzeba zapisać na plus, teraz regeneracja w domu i trzeba patrzeć na kolejne wyzwania, na kolejne tygodnie – ocenił Kot.

Czy zdobycie punktów PŚ cieszy polskiego skoczka szczególnie z uwagi na to, że wymagało to oddawania dalekich skoków? – Tak. Po skoku myślałem, że te punkty pozwalają bardzo spokojnie patrzeć w rejony miejsca w „20”. Gdzieś z tyłu głowy miałem jednak tę świadomość, że belka nie była jeszcze w ten weekend tak wysoka (to była 20. belka). Punkty za wiatr nie aż tak wysokie, natomiast odległość i moje czucie tego bardzo dobrego skoku dawały nadzieję. I kiedy zobaczyłem, że zaraz po nas inni zawodnicy skaczą 10 metrów krócej, i ta różnica jest spora, byłem spokojny. Potem okazało się, że zaczynają się dalekie skoki, belka idzie w dół. Można powiedzieć, że przez chwilę był taki moment, że czekałem w niepokoju na informacje o kwalifikacji. Natomiast, w końcu dobry skok dał też awans do drugiej serii i szanse poprawienia czegoś w drugim skoku – podsumował 32-latek.

Korespondencja z Zakopanego, Marcin Hetnał

 

Źródło: informacja własna

 


Marcin Hetnał i Wojciech Skucha, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3680) komentarze: (4)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • wiola4697 profesor

    Dziękujemy za walkę! Powodzenia dalej!

  • Labrador_Retriever weteran
    @Meffju

    Nie powiedział nic nadzwyczajnego. Końcówka II serii miała nie najlepsze warunki. Nie znaczy to, że Zniszczoł nie skoczył gorzej, co zresztą sam przyznał.

  • Meffju bywalec

    Zniszczoł chyba za dużo Kubackiego się nasłuchał i też zwala słaby skok na warunki.

  • Matrixun doświadczony

    Forma Zniszczoła wydaje się być w miarę stabilna i na lotach nie powinno się to zmienić. Rok temu dał radę być w TOP 20 w obu konkursach na Kulm, więc i teraz powinien spokojnie w tej 20-tce być, a nawet w 15. Oby tylko głowa wytrzymała, bo fizycznie mógłby bić się nawet o czołową 10. Dobrze, że na pytanie o bycie liderem kadry nie odpowiedział hurraoptymizmem, ale rzucił w stylu Stocha, że chce robić swoje. Może faktycznie odrobinę wzmocnił już tę pewność siebie, ale niestety u niego to często może być hamulcem.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl