Kevin Bickner: Decyzja o zmniejszeniu limitów najlepszym była słuszna

  • 2024-07-31 09:01

Niegdysiejszy lider amerykańskiej reprezentacji, Kevin Bickner, w swojej karierze zrobił sobie już dwie jednosezonowe przerwy. Mimo że ostatni sezon nie był dla niego szczególnie udany, tym razem nie rezygnuje z walki o powrót do wysokiej formy.

Wszystkie starty ostatniej zimy, jakie zaliczył w Pucharze Świata, kończył w piątej dziesiątce. Podczas mistrzostw świata w lotach zajął 37. pozycję, najwyżej w Pucharze Kontynentalnym został sklasyfikowany w Innsbrucku, gdzie dwa razy był 18. - Ostatnią zimę oceniłbym jako sezon powolnego postępu. Moje poprzednie sezony nie były wspaniałe i czułem, że muszę niemal uczyć się tego sportu na nowo. Więc moje wyniki nie były rewelacyjne, ale mogłem zobaczyć skoki narciarskie z nowej perspektywy i czuję, że wykonałem postęp - mówi nam trenujący na co dzień w Norwegii Amerykanin.

- Miałem wiele chwil zwątpienia i zniechęcenia. Jestem pewien, że większość sportowców je ma. Czasami wystarczy zły trening lub problem, który trudno rozwiązać, aby wydawało się, że to nigdy się już nie naprawi. Ale musisz być proaktywny i pracować nad problemem krok po kroku. Może to być powolny proces. A zaczynając świeżo po przerwie zeszłego lata, miałem wiele dni, w których zastanawiałem się, czy powrót do sportu był właściwą decyzją - opowiada Bickner.

Co zadowoli Amerykanina w ciągu najbliższej zimy? - Moim celem na następną zimę jest ciągły postęp. Dopóki każdy sezon jest lepszy od poprzedniego, jestem zadowolony. Chcę być konsekwentny w moich skokach i robić wszystko, aby moja technika stale się poprawiała. Jeśli tak się stanie, ostatecznie osiągnę wyniki, z których będę mógł być zadowolony - wyjaśnia

- Współpraca USA i Norwegii jest całkiem fajna. Mamy własny zespół, tak jak oni, ale dzielimy się zasobami, bierzemy udział we wspólnych obozach treningowych i podróżujemy razem jak jedna drużyna. Nasi trenerzy współpracują, a nasze dwa zespoły spędzają ze sobą dużo czasu. Myślę, że dla drużyny USA bardzo pomocne było to, że że mieć taki kontakt z jednym z najlepszych zespołów w skokach narciarskich - uważa 27-letni skoczek.

Bickner dwukrotnie w swojej karierze urządzał sobie roczne przerwy w startach. Pod tym względem jest pewnym ewenementem. - Nie żałuję przerw, jakie zrobiłem w swojej karierze. Jestem pewien, że gdybym ich nie zrobił, moje skoki ucierpiałyby jeszcze bardziej. Biorąc pod uwagę, że zespół USA musi spędzać znacznie więcej czasu poza domem niż większość innych zespołów, odbija się to na zdrowiu psychicznym. Trzeba dokładnie zaplanować zrównoważony sposób na tak długie przebywanie poza domem, a kiedy byłem młodszy, nie miałem wiele do powiedzenia w tej sprawie. Nie da się odnieść sukcesu w sporcie, który przestaje sprawiać przyjemność, i tak właśnie się stało..

- Jeśli chodzi o moją drugą przerwę, myślałem, że jestem już na emeryturze. Zająłem się innymi rzeczami w swoim życiu, Ale myślę, że potrzebowałem tej przerwy, żeby zacząć tęsknić za skokami narciarskimi. Po tym, jak zobaczyłem postępy mojej byłej drużyny podczas współpracy z norweskim teamem, postanowiłem, że chcę spróbować jeszcze raz i zobaczyć, czy pomoże mi to odzyskać szczyt formy - opowiada zawodnik pochodzący z Lake Forest, w stanie Illinois.

Kevina Bicknera zapytaliśmy też o kontrowersyjną, ubiegłoroczną decyzję FIS dotyczącą zmniejszenia limitów startowych dla najmniejszych nacji.- Moim zdaniem decyzja była słuszna. Oczywiście nie jest to najpopularniejsza decyzja wśród najlepszych drużyn, ale jej celem był rozwój tego sportu. Fajnie jest, gdy kraj z którego pochodzisz dominuje we wszystkich zawodach, ale problem w tym, że w innych krajach maleje zainteresowanie. To jest złe dla całego sportu. Ważne jest, aby zaangażować jak najwięcej państw. Pomaga to utrzymać popularność skoków narciarskich i zwiększyć ją w nowych krajach. Z mniejszą liczbą sportowców z najlepszych krajów, w zeszłym sezonie widzieliśmy o wiele większą różnorodność w wynikach. Mniejsze nacje częściej osiągały wyniki w pierwszej trzydziestce. To był cel tej decyzji. Myślę, że to zadziałało.

Kevin Bickner od sezonu 2015/16 przez pięć kolejnych zim notował punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Najwyższe, piętnaste miejsce, wywalczył w 2017 roku w Vikersund. Pozycja ta byłaby znacznie wyższa gdyby nie upadek w drugiej serii. W pierwszej próbie skokiem na 244,5 m Amerykanin ustanowił wówczas rekord swojego kontynentu. W jego dorobku znajdują się cztery lokaty w czołowej "10" konkursów Letniego Grand Prix, stawał też po razie na podium zawodów FIS Cup i Letniego Pucharu Kontynentalnego. 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (8149) komentarze: (28)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Masynfcb bywalec
    @Kolejski

    Ty dalej uważasz, że w USA skokami musi interesować się konkretny spory procent osób by ożywić tą dyscyplinę? Stany to kraj wielkości Europy, z mocno zróżnicowanymi pod każdym względem regionami. Trudno by skoki znalazły zainteresowanie w Kalifornii czy Teksasie. Moim zdaniem wystarczy by były znane i popularne w okolicach amerykańskich centrów sportów zimowych co w połączeniu z zasobnością portfela kibica wystarczy by nawet w jakiś sposób konkurować z Europą. Druga rzecz to mówienie, że jakoby polonusi ciągli ten sport w USA, no i co z tego? Jakie paszporty oni mają? Nie czasem amerykańskie? Piłkę nożną pchają do przodu tam dla przykładu głównie latynosi

  • raffi początkujący

    i dlatego mieli dwójkę na RawAir

  • Pavel profesor
    @Lataj

    Ty serio uważasz, że związek buduje obiekty sportowe? ;) Prezes co najwyżej może "usilnie apelować", aby gmina lub władze centralne się zlitowały i zainwestowały ;)

  • Lataj profesor
    @vvorm

    Nie udało się doprosić o jakieś poważne trasy biegowe po sukcesach Justyny Kowalczyk, bo prezes Apollo myślał, że jest prezesem związku skoków narciarskich. Doczekaliśmy się Polany Jakuszyckiej, ale pod kątem MŚwNK to niewygodne rozwiązanie. W Sudetach nie ma nawet czynnej skoczni normalnej ani żadnej dużej. W Zakopanem jest tylko pipidówa dla kombinatorów.

    Oskar Kwiatkowski nie porwał, skoro Polska już w innych sportach odnosi wielkie sukcesy, np. w lekkoatletyce. Młodzież obecnie bardziej interesuje się też e-sportem albo showbiznesem. Małysz po prostu w tamtych smutnych czasach był chociaż jednym idolem, którego Polacy potrzebowali, a tego właśnie brakowało.

  • vvorm stały bywalec

    Belshaw i Frantz swoje wysokie pozycje w niektórych konkursach zawdzięczają prędzej współpracy z Norwegią, a nie obniżonym limitom. Fis powinien celować, by utrzymać spadająca popularnosc skoków w krajach top6, choćby w tej Norwegii, gdzie frekwencję ratują Polacy.
    Zgadzam się z tym, że dzięki regularnemu wchodzeniu do 30, skoczkowie np z USA będą dłużej startować, będą mogli liczyć na stypendium czy nawet jakiegoś sponsora (oczywiście w porównaniu z Polską to wszystko w skali mikro), jednak przewidywania i nadzieje, że nastąpi tam jakiś większy wzrost popularnosci, to jest, jak ktoś pisał niżej, ułuda i cel bardzo dlugoterminowy i niewarty świeczki.
    U nas po niezłych wynikach Maryny Gąsienicy-Daniel być może coś tam się ruszyło, ale po Justynie Kowalczyk (!!!) czy biathlonistkach (które na obnizone limity nie mogły liczyć) długo nie można było się doprosić tras narciarstwa biegowego i nartorolkowych.
    Btw, czy po sukcesach Oskara Kwiatkowskiego nastąpił jakiś gwałtowny wzrost popularności snowboardem w Polsce?...

  • sledzik16 profesor
    @Kolejski

    Dlatego napisałem że w Stanach 🇺🇸 nikt praktycznie się tym sportem nie interesuje.

  • sledzik16 profesor
    @Lataj

    Jeżeli tak będzie jak mówisz że to zła decyzja to niebawem zobaczymy w Pucharze Świata Tylko 6 nacji i to będzie na tyle. W latach 2000 w Pucharze Narodow ile było drużyn które punktowały ? 17-20 nawet Holendrzy 🇳🇱 potrafili startować i zdobyć w całym sezonie 17 punktów a jak dla nich to nie maly wyczyn. Zawsze byłem i będę za tym by słabsze narodowości w skokach miały szanse choć w najmniejszym stopniu startować w Pucharze Świata.

  • Kolejski stały bywalec
    @ms_

    Byłeś kiedyś w Stanach? Ci ludzie nie mają pojęcia w zasadzie o niczym, co ich nie dotyczy. O skokach to wie garstka zlokalizowana przy skoczniach, a z tym 99,9% na bank nie przesadziłem. Z 340 mln obywateli USA to jest 340 tys. osób, dalej uważasz że ta liczba jest zaniżona?



    Odnośnie

  • Lataj profesor
    @sledzik16

    Jesteś zatem kolejnym z nielicznych, którzy uważają, że to fajny pomysł. Przez taką decyzję nie tylko zawodnicy z potęg będą kończyć kariery, bo zabraknie dla nich miejsca w PŚ, a w PK tylko 8 najlepszych w każdym konkursie zarabia. Ci z egzotyki, którzy próbują się przebić do PŚ, będą spychani na niższe pozycje w PK i FC, co tylko przyspieszyłoby ich zniechęcenie. Potencjalnie zainteresowanie będzie dalej maleć w betonowym top 6, a i tak w maluczkich nie podskoczy wyraźnie.

  • Lataj profesor
    @ms_

    Raczej większe zainteresowanie jest w USA niż we Włoszech, skoro żyjący pod skoczniami Amerykanie mają fiksację na punkcie tego sportu, a reszta kraju po części nawet nie wie, jaka to dyscyplina. Natomiast w kraju na Półwyspie Apenińskim skoczków jak na lekarstwo. Może, ale nie musi być problem ze znalezieniem następców dla Insama czy Bresadoli.

    W obu tych krajach ludziska nie zachwycą się skokami narciarskimi, skoro na ZIO ich sportowcy mają znacznie więcej medali od Polski. A tym bardziej w sytuacji, kiedy Colby będzie po I serii zajmował 26. miejsce zamiast 31. Co mogłoby zatem wzbudzić zainteresowanie? Pewnie pozycje na podiach, ale musieliby do tego mieć lepszy sprzęt. Jednak sytuacja, kiedy większe zarobki otworzą większe możliwości w zakupie nart lub butów, to utopia. W skokach młodzieńcze osiągnięcia nie zawsze przekładają się na wyniki w starszym wieku. Przykładowo Deschwanden ma wyniki "ponad stan" względem juniorskich rezultatów, a Benkovic ma jedynie przypadkowy medal MŚ.

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    @Kolos

    Nie no, aktywne czyli bliżej tego co Norwegia.
    Ale, generalnie, masz rację, tutaj byłby problem z oceną i określeniem jasnych, mierzalnych kryteriów progowych.

  • ms_ doświadczony
    @Kolejski

    Bez przesady. 99,9 % pewnie się w ogóle tym sportem nie interesuje, ale na pewno przynajmniej część z tej grupy wie co to za dyscyplina i może raz na cztery lata z okazji igrzysk nawet fragment konkursu obejrzy.

  • Kolejski stały bywalec
    @sledzik16

    99,9% Amerykanów nie ma zielonego pojęcia, co to za sport.

  • Kolos profesor
    @sledzik16

    W USA mają po prostu dość wyraźną rejonizację, w jednym miejscu mają fiksację na punkcie danego sportu a w innym nikt o tym sporcie nie słyszał. Więc patrzenie ogólnonarodowe w przypadku USA na mały sens.

    W USA jest wciąż sporo czynnych skoczni (jak na niszowy sport w kraju gdzie niby mało kto się tym interesuje).

  • Arturion profesor
    @sledzik16

    To tam też zajeżdżasz TIR-em? ;-)
    Amerykanie już raz na ten sport się rzucili. Przełom XIX i XX w.
    Mogą się rzucić znów, Jak to będzie "odpowiednio atrakcyjny dla nich" sport.
    Kwestia marketingu.
    Ale fakt, że wtedy w USA ciągnęli to NOR, a teraz Polonusy. Ale i trenerzy NOR.

  • sledzik16 profesor
    @Pavel

    Masz rację. Niestety w USA 🇺🇸 co by nie zrobili to skoki narciarskie chyba popularności takiej jak w Europie nie będą miały nigdy.
    Podejrzewam że spory procent Amerykanów nawet nie wie czym jest ten sport

  • Kolos profesor
    @ZXCVBNM_9999

    Dodatkowy limit za pomaganie innym zespołom to też głupota. W efekcie wzmocniłoby to jedynie najmocniejszych a słabsi byliby jeszcze bardziej stratni na tej "pomocy".

    No i po za tym kluczowe pytanie to jak wycenić to "pomaganie" czyli od którego momentu to "pomaganie" wyatrczyłoby na limit, a do którego nie?

    Podarowanie zaprzyjaznionemu klubowi pary nart i dwóch kombinezonów byłoby tak samo uznawane za "pomaganie" jak udostępnienie swojego know-how słabszym np. jak Norwedzy wspomagają Amerykanów?

  • ZXCVBNM_9999 profesor

    Znaczy ja się z komentarzami niżej nie zgodzę.

    Na pewno w jakimś tam stopniu wyższe miejsca pozwolą na większe zarobki tych zawodników, a większe zarobki to możliwość zainwestowania w lepszy sprzęt i trenera co może dać wyższy poziom, a finalnie większe zainteresowanie jak zawodnicy dobiją do TOP (oczywiście mocno opóźnione czasowo). Nie mniej jednak to ułuda i według mnie limity mogły być nie ruszane.

    Za to coś innego powinno być uczynione.
    Reprezentacje które aktywnie pomagają słabszym reprezentacjom powinny dostać dodatkowe miejsce w PŚ czy także jakieś dodatkowe prawa.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Znowu piszesz jakieś bzdury nie na temat. Pisałem o zmniejszanu limitów najlepszym a nie o popularności skoków w USA.

  • Pavel profesor
    @Labrador_Retriever

    Póki co nacje 7-10 zyskały głównie dzięki pracy trenerów Polski i Japonii i ich beznadziejnemu przygotowaniu w/w ekip do sezonu.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl