Trudny dzień Pawła Wąska. „Wiem, że nie straciłem nagle formy”

Sobotni konkurs na Rukatunturi w wykonaniu Pawła Wąska nie należał do udanych. Polak uzyskał zaledwie 75,5 metra, uplasował się na 50. miejscu i zakończył zmagania już po pierwszej serii.

Paweł Wąsek

– Nie wiem do końca, co się wydarzyło. Na progu podobno za bardzo nie różniło się to od tego kwalifikacyjnego skoku, który wyglądał całkiem fajnie. Gdzieś tam po prostu nierówno te narty wyszły, był też dość mocny przeciąg od boku i trzeba było się ratować przed upadkiem. Odległość nie była zadowalająca, ale taki konkurs – mówił 25-latek. – To był na pewno trudny, bardzo długi dzień dla nas wszystkich i miał nie do końca fajne zakończenie – dodał, zaznaczając przy tym, że nie stracił wiary w swoje skoki. 

– Dalej czuję, że są one na dobrym poziomie i można na nich coś fajnego budować. Skok z kwalifikacji pokazał, że można coś z nich wywalczyć przy odrobinie szczęścia czy nieszczęścia innych, co trudno stwierdzić, bo dziś przeliczniki wariowały. Wiało z każdej strony, więc pokazywały one różne dziwne rzeczy i nie wiadomo, kto tak naprawdę najlepiej trafił, a kto najgorzej. Mogę jednak powiedzieć, że te skoki są w dalszym ciągu na dobrym poziomie – tłumaczył Wąsek, który nie ukrywał też, że takie konkursy jak ten sobotni na Rukatunturi mają wpływ na morale. 

– Popsuło mi to trochę humor. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, jakie są warunki, że ten dzień będzie trochę pod znakiem zapytania pod względem tego, co wylosujemy. Wiem, że nie straciłem nagle całkowicie formy. Nie zacząłem nagle popełniać głupich, dużych błędów tylko to był trochę nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Staram się tym nie przejmować. Było, minęło. Jutro mamy kolejny konkurs i trzeba się na nim skoncentrować – podkreślił Polak. 

Niedzielny konkurs indywidualny na Rukatunturi rozpocznie się o 15:15 czasu polskiego. Kwalifikacje do niego zaplanowane są na godzinę 13:45. 

Korespondencja z Ruki, Dominik Formela