Okiem Samozwańczego Autorytetu: Safety First. Show last.

  • 2025-01-27 00:07

W pomieszczeniu wisiała nerwowa atmosfera. Była tak gęsta, że dałoby się w niej zawiesić nie tylko siekierę, ale parę kowadeł. Dym papierosowy spowijał spocone twarze szarym całunem. Pot kroplił się na czołach. Pod czołami - smętne oczy, poniżej oczu – markotne miny.

- No i co my z tym fantem mamy zrobić? - spytała przewodnicząca jury Beatriz Minuet. Odpowiedziało jej milczenie. Członkowie jury robili zakłopotane miny. Angelika Fallaway patrzyła w sufit, Frida Telemark nerwowo żuła zausznik od okularów, Pierre Chaase intensywnie tarł swoje wysokie czoło. Tylko Jiao Whisk, jedyna, która wcale nie miała nerwowej ani zakłopotanej miny, tylko lekko zdziwioną, odezwała się po chwili: - No, co mamy robić? Uznać, a jak? Ja naprawdę nie widzę problemu. Raczej szansę. Powiew świeżości. W prasie będzie o tym głośno - stwierdziła z nieśmiałym uśmiechem.
- Ależ tradycja, prestiż, szacunek - Pierre Chaase aż się zakrztusił. - Przez blisko dwieście lat nasz Turniej Kontredansa wygrywały tylko najlepsze szkoły taneczne z całego świata, z wieloletnią tradycją nauczania i mające gabloty pełne trofeów! A teraz przyjeżdża jakaś zbieranina chudych dryblasów bez wdzięku i ogłady, o których nikt wczesniej w naszym środowisku nie słyszał i ma zgarnąć główną nagrodę?!
Beatriz Minuet ciężko westchnęła. 
- Panie kolego, nie mamy wyboru. Też mi się to nie podoba, ale przepisy, to przepisy. Bezbłędnie wykonali wszystkie figury, zdobyli najwięcej punktów. Równiutko w rytmie, idealnie pod melodię. Wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem, dopełnili wszystkich procedur. Nawet nie ma jak tego podważyć. Pani Frido, jako nasza sekretarz jury, proszę podać protokół posiedzenia, składamy podpisy. Pierre, czy chce Pan zgłosić zdanie odrębne?
- Ghhhhhrrrmmmmnnnnmnie w tyłek... zawarczał po francusku Pierre.
- Słucham? - uniosła jedną brew pani przewodnicząca. A gdy pani przewodnicząca Beatriz Minuet podnosiła jedną brew, to nawet taki bgur, jak Chaase, prostował się na swoim krześle.
- No już, dobrze, dobrze, proszę mi podać protokół, podpiszę - mruknął.
- Dobrze. ogłaszam zatem, że 195. międzynarodowy Turniej Kontredansa Paryż 2025, wygrała Reprezentacja Polskich Skoczków Narciarskich przed przewodnictwem dyrektora Thomasa Thurnbichlera.

***

Maciej dzwonił z Sapporo, ale na Willingen Thomas wybrał już Dawida

Pisałem w Zakopanem, że Paweł Wąsek wyłamał się z kontredansa i zacząć tańczyć własną polkę galopkę? No to w piątek i sobotę Paweł wrócił do kontredansa. Był najlepszym Polakiem w Zakopanem, to w sobotnim konkursie okazał się najsłabszym. Najlepszym był Piotr Żyła, który na Zakopane nawet się nie załapał. Zaraz za Żyłą w sobotę był Jakub Wolny, dla którego zakopiańskie zawody zakończyły się podwójną katastrofą - odpadnięciem w kwalifikacjach i dyskwalifikacją. Z kolei w Zakopanem drugim najlepszym Polakiem okazał się Kamil Stoch, no to w sobotnim kokursie w Oberstdorfie był drugi od końca. Do Oberstdorfu w ogóle z kolei nie pojechał Dawid Kubacki, trzeci z naszych punktujących w Zakopanem. W niedzielę w Oberstdorfie znów prawie wszystko było na odwyrtkę - na przedzie najsłabszy w sobotę Paweł Wąsek ze świetnym wynikiem, a Wolny, który nieźle spisał się w sobotę, skończył bez punktów. A najmniej punktów w niedzielę zdobył dla nas Piotr. Tylko Kamil zaprezentował się o tyle stabilnie słabo, że okazał się najsłabszym Polakiem w przekroju weekendu. Tak, ten Kamil, co to był drugim najlepszym Polakiem w Zakopanem w niedzielę i już się wydawało, że wraca na dobre tory. No to Kamil na krzesełko w rogu łyknąć napój firmowy z tekturowego kubeczka, a na parkiet zapraszamy Dawida.
 

"Nie jadę do Willingen?"

Kontredans kontredansem, ale jednak dla nas wydarzeniem weekendu jest to czwarte miejsce Pawła. Wiślanin, jak przyznał, musiał sobie poukładać pewne sprawy w głowie i po słabej sobocie przyszła świetna niedziela. Bo Paweł jednak skacze w innej lidze, niż pozostali kadrowicze, co doskonale pokazuje też jego miejsce w klasyfikacji generalnej. Jeśli przydarzą mu się skoki słabsze od kolegów, to jest to tylko przypadek. Polka galopka dominuje. Owszem, nie pnie się do góry w klasyfikacji generalnej, ale żeby stabilnie utrzymywać się na bliskim zapleczu pierwszej dziesiątki, musiał włączyć zupełnie inny bieg, niż reszta drużyny. Dość zauważyć, że zdobył niewiele mniej punktów, niż wszyscy pozostali Polacy. Z niejakim zdziwieniem reagowałem na wyrażane tu i tam opinię, że Paweł Wąsek to jakiś antylotnik i na lotach zwykle prezentuje się gorzej. Po pierwsze, Paweł do tej pory skakał na mamutach zbyt mało, by taką opinię móc sobie wyrobić, ale nawet w tych dotychczasowych nielicznych występach trudno by znaleźć dowód na taką tezę. No i Paweł w niedzielę udowodnił, że to bzdura. Najlepsze miejsce w karierze wywalczył właśnie na lotach. I niedzielny konkurs wystarczył do zajęcia dziewiątego miejsca w klasyfikacji lotów.
A propos klasyfikacji w lotach. Gdyby była też drużynowa, to Finlandia przegrywałyby w niej z Ukrainą, Estonią i Bułgarią. My co prawda przegrywalibyśmy w niej z Niemcami, ale tylko o 13 punktów. No ale jej nie ma. Jest za to klasyfikacja Pucharu Narodów, w której własnie wyprzedziliśmy Szwajcarię. Juppi!

Olek, wracaj do drugiegu szeregu, teraz kołowrotek do przodu robi Paweł. Piotrek, wyżej głowa, niżej lewe ramię. I raz, i dwa, i trzy...

Mieliśmy kiedyś Roberta Kranjca, który specjalizował sie w skokach na mamutach. Wciąż jeszcze skacze Simon Ammann, który specjalizował się w zdobywaniu złotych medali olimpijskich na Igrzyskach rozgrywanych w Ameryce Północnej. A Timi Zajc to specjalista od  Heini-Klopfer-Skiflugschanze. Niesamowity facet. Pięć zwycięstw w karierze, cztery tutaj. 14 podiów - 5 na tej jednej skoczni. Kocha on tę skocznię i co najważniejsze - kocha z wzajemnością. A jak ważne jest, żeby obiekt uczuć owe uczucia odwzajemniał, to wie najlepiej niejaki Werter. A wiecie, dlaczego podałem Wam przykład Wertera, a nie Wandy? Bo wbrew obiegowej opinii, Wanda nie rzuciła się do Wisły z rozpaczy, że chcą ją wydać za niekochanego Rytygiera, lecz była to ofiara dziękczynna za zwycięstwo w bitwie. Inna wersja mówi o tym, że popełniła samobójstwo, aby nie popychać Niemców do kolejnych najazdów. Bo Rytygier wcale jej nie kochał, tylko marzył mu się wawelski tron. A małżeństwo z Wandą było środkiem do tegoż celu, a nie celem. Czy to tam sprawa była polityczna, czy polityczno-religijna, na pewno nie miłosna. I tyle z romantyzmu. 
 

Szalonych wybuchów radości Timi Zajc uczył się od Lovro Kosa

Romantyzmu nie lubi też FIS. I w ogóle emocji. Sobotni konkurs był tego przykładem. Nie pierwszym i zapewne niestety nie ostatnim. Konkurs zaczął się z 23. belki i naprawdę nieźle się zapowiadał. Najpierw więc Szanowne Jury znokautowało atrakcyjność tych zawodów po skoku Nakamury. Naoki Nakamura skoczył 8,5 metra krócej od rozmiaru skoczni. Gwałtu rety! Belka w dół! Ale że konkurs jeszcze jakoś dychał, to dla pewności dobili go strzałem w głowę po skoku Jakuba Wolnego, któremu do HS brakowało 30 metrów. 30 metrów! A co tam - znów beleczka w dół. Strzał był celny i skuteczny. W pierwszej serii zobaczyliśmy 16 skoków poza punkt K. Z czego najdłuższym był ten Nakamury jeszcze z 23 belki. Potem najdłuższym skokiem był taki na 222 metry, 13 metrów krócej od rozmiaru skoczni.

Szanowne Jury. Za bezpieczeństwo zawodnika odpowiedzialny jest przede wszystkim trener. I daliście mu, jako FIS, do ręki odpowiednie narzędzie. Tym narzędziem jest obniżenie belki na żądanie. Gdy trener uważa, że skoczek może sobie zrobić krzywdę, to prosi o obniżenie belki. Wy powinniście obniżać belkę w dwóch sytuacjach. Albo, gdy już zdarzy się skok ponad HS, albo, gdy przez dłuższy czas wiatr nie mieści się w korytarzu przewidzianym dla belki, oczekiwanie na poprawę sytuacji się przedłuża i nie ma na to widoków. I tyle. Skok za HS - narada, czy obniżać. Skok przed HS - obniżanie zostawcie trenerom. Że tak można i jest zarówno bezpiecznie, jak i ciekawie, pokazała druga seria sobotniego konkursu. Ale to już chyba ktoś musiał poczytać opinie w mediach społecznościowych, albo nawet ktoś z pretensjami tam dzwonił. Dopiero wtedy decydenci wyłączyli protokół "Safety first, show - last". 

"Skok im krótszy, tym bezpieczniejszy, a najbezpieczniejsze są takie - o"

Na szczęście w niedzielę kontynuowano słuszny kierunek. A że bezpiecznik w postaci obniżania belki przez trenera działa, to też w Oberstdorfie widzieliśmy. Czy czasem bywa to zagrywką taktyczną? No bywa. I tak ograniczenie nadużywania tej zagrywki zaostrzeniem tego przepisu kilku lat temu przyniosło dobry efekt. Nikt już nie obniża tylko po to, żeby przy silnym wietrze pod narty zyskać na różnicy między przelicznikiem pozytywnym a negatywnym. Co najwyżej po to, by zawodnik nie przegrał konkursu notami po lądowaniu bez telemarku. I to jest jak najbardziej zrozumiałe i uzasadnione i bardzo blisko związane z bezpieczeństwem. Nie ma o co mieć o to pretensji. Robert Hrgota opanował tę sztukę do perfekcji. Magnus Brevig wciąż się tego uczy. Jedni łapią pewne rzeczy szybciej, inni wolniej. Miejmy nadzieję, że i Jelko Gros czy Aljosa Dolhar w końcu załapią to, co mają załapać.
 

"Molto corto, molto sicuro, molto bene!"

Przy okazji lotów powrócił temat rekordu świata należącego do Ryoyu Kobayashi. I powiem Wam, cytując klasyka, że są granice, których przekraczać nie wolno. Te granice, to granice śmieszności. Było już wystarczająco śmiesznie, gdy FIS, która od wielu lat stała na oficjalnym stanowisku, że ze względów bezpieczeństwa nie notuje rekordu świata, a wszelkie rekordy są rekordami nieoficjalnymi, wydała oficjalny komunikat, nie temat nieoficjalnego rekordu Stefana Krafta i jeszcze bardziej nieoficjalnego rekordu Ryoyu Kobayashi. Oni rekordami świata się nie zajmują, ale oficjalnie potwierdzają, że ten skok Japończyka rekordem świata nie jest. Czyli inaczej - co prawda nie mamy i nie chcemy mieć żadnych uprawnień w wydawaniu certyfikatów, ale temu panu certyfikatu nie damy. Wiecie - tego certyfikatu - co to nikomu nigdy nie dali, to oni Japończykowi nie dali jeszcze bardziej, niż innym. 

Ale teraz zrobiło się jeszcze śmieszniej. Jest taka pozycja w tabelkach pokazywanych w telewizji i na listach startowych jak "personal best". Czyli najdłuższy skok danego skoczka. Cały świat widział, jak Kobayashi skakał na islandzkiej skoczni 256, 259, 282 i w końcu 291 metrów. Ale oni mu wpisali, że najdalej w życiu to on skoczył 252. Nie tylko stwierdzili, że najdłuższy skok w historii świata nie jest rekordem świata. Teraz twierdzą, że w ogóle nie zaistniał. No nie było go. Wszystkim się zdawało, że Ryōyū tam skakał. A to widmo skakało.

"To mnie tam w ogóle nie było?"

Tak jak napisałem - są pewne granice, których przekraczać nie wolno. A przynajmniej nie powinny tego robić organizacje, które chcą uchodzić za poważne. A FISowi powinno zależeć na powadze, szczególnie w przypadku skoków narciarskich, bo i na takich polach jak atrakcyjność, oglądalność i finanse coraz bardziej cienko przędą. Oby i Sandro Pertile w końcu załapał, że aby skoki rozwijać, to potrzebne jest przyciągięcie uwagi widza. A pobicie rekordu świata jest z całą pewnością czymś, co uwagę przyciąga. Oni dla włąsnego dobra i dobra tej dyscypliny powinni o tym rekordzie trąbić i się nim chwalić. Nie tylko dać od razu certyfikat, nawet wbrew swojemu poprzedniemu stanowisku. Pownni to wszędzie rozgłaszać i jechać na tym wózku, choć z jego zmajstrowaniem nie mieli nic wspólnego. Powinni go wszędzie pokazywać i mówić "Patrzcie ludzie, jak piękne są skoki, jak daleko można latać na nartach, jaki to wspaniały sport! Kupcie bilety i przyjdźcie na nasze skocznie, zobaczcie to na własne oczy! Hej, dziś w zawodach skacze Ryoyu Kobayashi, rekordzista świata! Przyjdźcie na skocznię, poproście o autograf faceta, który przeleciał na nartach prawie 300 metrów! Włączcie naszą transmisję w telewizji! Zobaczcie tych ludzi co na nartach przekraczają granice możliwości!". Ale nie. Lepiej udawać, że to się nigdy nie wydarzyło, a po skoku Nakamury obniżyć belkę, żeby nawet najlepsi skoczkowie świata nie dolatywali do 200 metrów, albo dolatywali z trudem. Skoki na 194 metry na pewno zrobią na wszystkich wrażenie, rzucą na kolana i sprawią, że widz wybierze w telewizji skoki zamiast Formuły 1 albo tenisa! Skoki przed punkt K to jest to! Safety First. Show - who cares? Tak jak 252 to dla nich więcej, niż 291, tak nuda i zachowawczość są według nich lepsze, niż dalekie loty i emocje.

Ja rozumiem, korporacyjne interesy, konflikty, sponsorzy, pieniądze. Nie urodziłem się wczoraj. Ale zamiast iść na wojnę z Red Bullem, wojnę z góry przegraną, powinni z autriackim gigantem jakoś się dogadać. Marzy mi się taka impreza, jak na Islandii, raz do roku. Albo choć raz na dwa lata. Przy pełnej współpracy FIS i Red Bulla. Udział bierze 10 najlepszych skoczków z pucharu świata lub pucharu świata w lotach. Wygrywa najdłuższy ustany skok a za każdym razem celujemy w kolejny rekord świata. Żadnych przeliczników, jedna belka dla wszystkich, narty takiej samej długości jak w pucharze świata, kombinezon tego samego kroju, ale z takiego materiału, jaki przywiezie sobie zawodnik. Takie coś co mogłoby dać tej dyscyplinie nowe życie i odwrócić smutny i niepokojący trend. Trend umierania skoków narciarskich poprzez odpływ kibiców ze skoczni i sprzed telewizorów. To, że Red Bull nadal ma ochotę robić sobie marketing przez skoki narciarskie, pokazuje choćby kolejna edycja skoków do celu w Zakopanem.

"Ja też mam kask Red Bulla, a mnie nie zaprosili. A podobno na afterparty był Hrutspungar..."

Dygresje dygresjami, a przecież skoro pisałem o Timim Zajcu, to nie wypada nie napisać o Domenie Prevcu. Przecież to on jest bohaterem tego weekendu i pierwszym liderem pucharu świata w lotach. Najmłodszy z braci Prevców nie specjalizuje się w lotach aż tak bardzo, jak swego czasu Kranjec, czy obecnie Zajc, ale też z niego lotnik co się zowie. I zawsze trzeba go mieć na uwadze, gdy rywalizacja przenosi się na skocznie mamucie. I w Oberstrofie to udowodnił. To już jego siódme zwycięstwo w karierze. I może to zaskakiwać, ale dopiero drugie na lotach. Na podium stawał już 15 razy, z czego sześć razy podczas lotów. Wciąż - być może z racji tego, że ma dwóch starszych braci - patrzy się na niego, jak na zawodnika młodego, tymczasem Domen ma już prawie 26 lat i obecny sezon pś jest dla niego dziesiątym. Przyznam, że facet mnie fascynuje swoim ptasim zmysłem. Lata moim zdaniem tak pokracznie, tak niestabilnie, tak turbuletnie, że wydaje mi się, że w każdym locie może przyziemić na 100. metrze. A on jakimś cudem zwykle znajduje drogę na sam dół. Jak on to robi? Mam wrażenie, że szybciej niż eksperci sportowi, odpowiedź na to pytanie mogliby znaleźć ornitolodzy. Względnie magicy. 
 

"Widziałeś to lądowanie, Johann? Tak to się robi"
 
            Czołówka weekendu w Oberstdorfie
Lp zawodnik kraj przybytek pkt. wPŚ
1 Johann André Forfang Norwegia 160 597 6
2 Domen Prevc Słowenia 160 241 17
3 Timi Zajc Słowenia 122 343 14
4 Michael Hayböck Austria 96 510 8
5 Daniel Tschofenig Austria 90 1146 1
6 Jan Hörl Austria 67 1043 2
7 Ryōyū Kobayashi Japonia 65 249 16
8 Gregor Deschwanden Szwajcaria 53 740 5
9 Paweł Wąsek Polska 50 354 13
9 Karl Geiger Niemcy 50 417 11
  Piotr Żyła Polska 27 50 38
  Aleksander Zniszczoł Polska 19 164 22
  Jakub Wolny Polska 9 80 32
  Kamil Stoch Polska 0 64 35
  Dawid Kubacki Polska 0 62 36

Loty i od razu mamy nowe twarze. A Paweł po raz kolejny melduje nam się w najlepiej punktującej dziesiatce weekendu i oby już tam zagościł na stałe. To ja nie mam nic naprzeciw - bynajmniej.

                        Poczet Podiumowiczów
Lp zawodnik kraj 1. 2. 3. suma wPŚ
1 Daniel Tschofenig Austria 5 2 4 11 1
2 Pius Paschke Niemcy 5 1 1 7 3
3 Jan Hörl Austria 2 6 1 9 2
4 Stefan Kraft Austria 2 1 4 7 4
5 Domen Prevc Słowenia 1 0 1 2 17
6 Andreas Wellinger Niemcy 1 0 0 1 7
7 Timi Zajc Słowenia 1 0 0 1 14
8 Gregor Deschwanden Szwajcaria 0 3 1 4 5
9 Johann André Forfang Norwegia 0 3 0 3 6
10 Michael Hayböck Austria 0 1 2 3 8
11 Kristoffer E. Sundal Norwegia 0 0 1 1 9
12 Maximilian Ortner Austria 0 0 1 1 10
13 Karl Geiger Niemcy 0 0 1 1 11

W sobotę doczekaliśmy się wreszcie pierwszego tej zimy konkursu bez żadnego Austriaka na podium. W niedzielę jeden się wcisnął, ale tylko na trzecie miejsce. 

Plastikowa Kulka 26.01.2015
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Niko Kytosaho Finandia 10 42
2 Casey Larson USA 6 n
3 Antti Aalto Finlandia 6 40
4 Valentin Foubert Francja 6 27
5 Muhammed Ali Bedir Turcja 5 n
5 Felix Trunz Szwajcaria 5 n
5 Erik Belshaw USA 5 59
8 Roman Koudelka Czechy 5 52
9 Felix Hoffmann Niemcy 5 49
10 Fatih Arda İpcioğlu Turcja 5 46
11 Lovro Kos Słowenia 5 42
12 Stephan Layhe Niemcy 5 39
13 Naoki Nakamura Japonia 5 29
14 Władimir Zografski Bułgaria 5 28
15 Aleksander Zniszczoł Polska 5 22
16 Maximilian Ortner Austria 5 10

Turcy zupełne nie imieją w loty, ale w Plastikową Kulkę całkiem nieźle. A wiecie, kto wogóle w nią nie umie? Kamil Stoch. 382 konkursy Pucharu Świata. 39 wygranych, 22 drugie miejsca, po 21 razy był czwarty i siódmy. Każde inne miejsce od pierwszego do pięćdziesiatego zajmował przynajmniej raz. Z wyjątkiem jednego, jedynego. Trzydziesty pierwszy w konkursie nie był nigdy. NIGDY. Co skrupulatnie policzył Adam Bucholz. A zasady Plastikowej Kulki możecie znaleźć w tym felietonie.

Cytat zupełnie na temat:
"- Andreas Widhölzl. Ci, którzy widzieli kwalifikacje, widzieli już jego wąs. Najpiekniejszy wąs w całym Oberstdorfie - bez dwóch zdań.
- Ciekaw jestem, czy to fantazja ułańska, czy przegrany zakład."
Igor Błachut i Michał Korościel

Co by to nie było, to wiemy, dlaczego tydzień temu w Zakopanem się nie pokazywał. Siedział w domu i wąsa zapuszczał. Takie rzeczy wymagają czasu i uwagi. Umówmy się  - są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze. 

Cytat zupełnie nie na temat:
"Just like fire, burning up the way
If I can light the world up for just one day
Watch this madness, colorful charade
No one can be just like me anyway
Just like magic, I'll be flying free
I'ma disappear when they come for me
I kick that ceiling, what you gonna say?
No one can be just like me anyway"
Alecia Beth Moore Hart

No to pierwsze loty sezonu mamy już za sobą. Czego tam nie doświadczyliśmy! Było nudno, było emocjonująco, było śmiesznie, było głośno i kolorowo na trybunach, bo w Niemczech publiczność wciąż jeszcze dopisuje. Za tydzien półloty na półmamucie w Willingen. A w Willingen tylko dwie rzeczy są pewne: najdłuższy na świecie wiszący most dla pieszych (czyli rekord świata - bo najdłuższe rzeczy w jakiejś kategorii są rekordowe) i kiełbasa ze skoczkiem.

Ceterum autem censeo notas artifices esse delendas.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.

Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4888) komentarze: (42)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • acka profesor

    I jeszcze a propos belek - skoro Sandro z Vlastiborem dają pokazywać tylko siebie w TV i pozwalają podsłuchiwać swoje pogaduszki, to znaczy, że wszystkie decyzje mitycznego jury biorą na swoją twarz. Łącznie ze zmianami belek. Jęśli za belki odpowiada na przykład Żeljko Gros - to niech i przy nim stanie kamera i niech wszyscy słyszą, jak wydaje polecenie i jak je uzasadnia. Będzie uczciwie, transparentnie. I może z kamerą za plecami nie byłoby tak łatwo podejmować pochopnych albo stronniczych decyzji.

  • acka profesor

    Pertile zaś - został Hoferem 2.0, bo może z reszty był i tak najlepszy, co nie oznacza, że dobry. Choć chce wpasować się w stereotyp Włocha - rozedrgany, emocjonalny, powolnie decyzyjny, rozchwiany w postępowaniu. Miewa pomysły ciekawe (miksty, duety, 3 mamuty w sezonie), ale i bezsensowne, typu skracanie mamutów, safety first, wachlowanie belką pod wpływem impulsu, a nie rzetelnej analizy sytuacji. Plus skakanie na Maracanie i na pustyni. O ile zadaszony stok narciarski w Kuwejcie jeszcze by się zwrócił (Kuwejt jest w FIS, a jakże), bo każdy jeździć może. Ale skocznia w hali na pustyni to aberracja finansowa nawet dla rozrzutnych szejków. Większa od klimatyzowanych stadionów. A w Brazylii lud kocha futbol , a nie podskoki z kłodami u nóg na skrzypiącym plastiku. Mając de facto dużo swobody od władz FIS, Pertile robi i opowiada co chce. Wszystkie pomysły na skoki narciarskie, ich przyszłość - to Pertile, a nie inicjatywa Rady FIS. Tak to wygląda. Oczywiście, że wszystko, co robi Pertile, oficjalnie firmuje FIS. Ale jakoś z rzadka słychać, by to naczelne władze organizacji były pomysłodawcą, inicjatorem. Dlatego uosabiając decyzje w skokach bardziej z Pertile, niż z FIS jako całością i jej głównymi zarządzającymi - będziemy bliżsi faktom. I dopóki nie strzeli Sandro jakiegoś gigantycznego babola, FIS pozwoli mu rządzić, ile będzie chciał. Czy nam się to podoba, czy nie. Raczej nikt tam nie czyta wpisów na Skijumping, aczkolwiek Chat GPT tłumaczy w sekundę z dowolnego języka na dowolny - i to całkiem dobrze.

  • acka profesor

    .Hofer zresztą był dla skoków, patrząc z obecnej perspektywy - wartością dodaną. Miał charakter, wizję, dobry organizator, umiał "chwytać skokowy zaprzęg twardą ręką za uzdę". W sumie, przeprowadził skoki przez zmiany techniczne (powszechna adaptacja V), spadek zainteresowania widzów na przełomie tysiącleci. Dał zielone światło do powiększania skoczni, by metry znów grały na wyobraźnię widzów. Wprowadził zmiany w organizacji zawodów, by uczynić z nich produkt telewizyjny. Głównie pod gusta niemieckich widzów, ale w latach 90-tych to niemieckie stacje publiczne ARD i ZDF wyrażały jaką taką chęć transmitowania PŚ, plus austriacki ORF, przy niemieckich - karzełek. Eurosport wtedy jeszcze raczkował, zmieniał właścicieli. Zresztą Eurosport ma tylko prawa transmisji - nie stawia kamer i wozów transmisyjnych na stokach. Robią to albo telewizje publiczne, albo wynajęci podwykonawcy. Stąd skoki w Polsce pozostały przy TVP, TVN jakoś nie kwapi się do produkowania sygnału. Hofer przyciągnął nowych sponsorów, za jego czasów zaczęły padać imponujące rekordy, choć niby FIS ich nie rejestrował, nie on kazał podkopywać Vikersund, odwrotnie, dał zielone światło na uczynienie ze starej niebezpiecznej skoczni, bezpiecznego wtedy "rekordowego" mamuta. On oczywiście odpowiada za przeliczniki wiatrowe. Często wkurzające - ale dzięki temu konkursy nie trwają godzinami, ludzie nie uciekają sprzed ekranów, a telewizje chcą transmitować. Wyobrażacie sobie Oberstdorf wczoraj i przedwczoraj, bez przeliczników? Fajnie, Zniszczoł byłby w czubie za odległości, ale Żyły nie byłoby w II serii. Sprawiedliwe? Oczywiście, wkurzaliśmy się nieraz na Hofera i Tepesza, ale patrząc na popisy Pertile i Vlastibora, czy nie zdarza się nam tęsknić za hoferiadą? Hofer był tyle, lat, bo nie generował kłopotów, poprawiał wizerunek dyscypliny, unowocześniał - dla FIS był strzałem w dziesiątkę. Dotrwał do emerytury, bo nie było lepszego w zasięgu FIS.

  • acka profesor

    Wśród 22 osób tworzących naczelne władze FIS - nie ma ani jednej osoby, która by miała kiedykolwiek w życiu jakikolwiek związek ze skokami narciarskimi. Połowa to byli zawodnicy - ale wyłącznie narciarze alpejscy, jeden w wersji ski cross. Są za to osoby związane wcześniej z hokejem, piłką nożną, ratowaniem lasów tropikalnych, czy dbaniem o "inkluzywność" w sporcie. O skokach - cisza. Zatem trudno u nich o osobiste zaangażowanie się w skoki. i traktowanie ich na równi z tym, co sami ewentualnie uprawiali na poziomie zawodniczym. I to osoby, którzy wiedzą, że miliony na świeci masowo jeżdżą na nartach czy desce -ale nie skacza na nich. Dlatego jako widzowie będą utożsamiać się z tym, co sami robią, a nie z eksremum uprawianym przez parę tysięcy zawodników na świecie. I to we wszelkich zabawach na stokach zjazdowych i trasach biegowych. Dużo łatwiejszych do zbudowania i utrzymania, z zarabianiem na siebie włącznie - jest potencjał marketingowy. Kontrakty sponsorskie alpejczyków są dużo bardziej okazałe, niż skoczków.
    Biorąc to pod uwagę - wniosek jest niestety klarowny- skoki dla FIS to dyscyplina niszowa, szacowna, ale kosztowna, za mały potencjalny target marketingowy. Wygodnie jest oddać niszę w pacht jakimś byłem skoczkom - niech to ciągną, jak chcą, my sobie nie będziemy na co dzień tym głowy zawracać. Byle nie było wpadek i afer. To też tłumaczy, dlaczego Hofer był Race Directorem przez 3 dekady. I dlaczego Pertile z ekipą mają wolną rękę - byle nie przysparzali kłopotów.

  • Kolos profesor
    @acka

    Wiadomo, że "FIS coś zrobił" to skrót myślowy. Ale tak jest wygodniej niż podawać z nazwiska jakoś anonimowych działaczy. A trudno w wielu kwestiach mówić, że "coś robi Pertile" bo jego decyzyjność ani pozycja w strukturach FIS za szczególna nie jest.

  • acka profesor
    @MarcinBB

    Super, dziękuję za odpowiedź.
    Napisałem to, ponieważ i w artykule, i w postach, przewija sie często zdziwienie, dlaczego FIS w skokach robi to czy tamto, pozwala na to czy tamto, nawet, jeśli wydaje się to sprzeczne z logiką formalną, zdrowym rozsądkiem czy zasadami kreowania marketingowego potencjału widowisk rozrywkowych. A imprezy sportowe , gdzie głównymi aktorami są zawodowcy w danej dyscyplinie, niewątpliwie rozrywką są. Gdyż zawodowcy startują w nich: owszem, dla siebie też, ale przede wszystkim dla widzów, dzięki którym stają się "ofertą marketingową", przyciągającą sponsorów, którzy z kolei dają środki na profesjonalne uprawianie sportu bez pilnej konieczności zakrzątnięcia się niezależnie o środki na życie.
    Sam się zastanawiam nad tym, co naprawdę kryje się za prostym hasłem "FIS w skokach narciarskich". I tak tylko zgrubnie poanalizowałem sobie sytuację, wpisy, powierzchownie pogrzebałem w źródłach na zasadzie 'białego wywiadu": analizy dostępnych informacji i źródeł bez uciekania sie do operacyjnych technik uzyskiwania dostępu do "informacji niejawnych". Jak by to nazwano w "służbach". Dołożyłem do tego znajomość z autopsji - praktyki funkcjonowania korporacji typu anglosaskiego. A na tym wzorcu działają organizacje międzynarodowe, ze związkami sportowymi włącznie.

    I wyszło mi: FIS ma skoki jako szacowną tradycję narciarstwa. Ale to za duża nisza: "popularnościowo", organizacyjnie, marketingowo, by dawać im priorytet jeśli chodzi o perspektywy rozwoju, pozyskiwania nowej widowni w porównaniu z innymi formami używania nart i desek. Dlatego skoki zostały oddane "w pacht" grupie entuzjastów na czele z "Race Directorem". Niech tam sobie dłubią, jak chcą, byle excele z raportami się zgadzały i nie było afer.

    Paradoksalnie - to jest przyczyna Pertilowego "safety first". A nuż ktoś się załatwi na amen albo okrutnie poturbuje - i to przed kamerami? Będzie dochodzenie, prawnicy, odszkodowania, Rada FIS zacznie zadawać pytania, telewizje i sponsorzy zakręcą nosami. I będzie na nas, żeśmy dopuścili. A tak cisza, spokój, karawana jedzie dalej, my mamy robotę na długo. Taki Hofer mógł siedzieć na posadzie 30 lat, do emerytury, dlaczego nie my?

  • Kolos profesor

    Natomiast narciarstwo alpejskie na pewno nie jest masowo uprawiane - bo zjeżdżalnie z górki na nartach, nawet przez bramki to jeszcze nie narciarstwo alpejskie :) Owszem próg wej#cia jest niski, na pewno dużo niższy niż w skokach. Ale jednak na poważne uprawianie są potrzebne alpejskie lodówce czy inne wielkie góry. A to ogranicza pole manewru.

    Podobnie biegi, gdzie próg jest jeszcze niższy i rzeczywiście w amatorskim uprawianiu to sport masowy.

  • Kolos profesor
    @acka

    Walczysz trochę z chochołem. Bo nie twierdzę, że skoki są niewiadomo jak na piedestale. Nie, dobre czasy już były, dyscyplina idzie w dół pod każdym względem. Jednak jeszcze póki co skoki nie są ubogim krewnym w FIS-e i nie toczą się na marginesie, są też wciąż sportem olimpijskim.

    Skoki słabą ale wciąż mają swoje atuty i argumenty. Zwłaszcza widowiskowośćAle i ekstremalność. Ale niestety działania FIS-u a zwłaszcza Pertile są jakie są....

  • acka profesor
    @Kolos

    Akurat skoki dzięki Małyszowi i regularnym transmisjom PŚ - zrobiły się naprawdę popularne u nas. Wcześniej, owszem, były lokalnie popularne wśród wczasowiczów FWP, gdy skakali Łaciak, Przybyłą, Pawlusiak, Krzysztofiak, potem jeszcze ostatnim rzutem Fortuna, Bobak i Fijas. A potem - cisza. Popularność w Polsce w ostatnim ćwierćwieczu, nie oznacza, że z punktu widzenia władz FIS- skoki to jest na pewno atrakcyjny kąsek. To narciarstwo alpejskie jest sportem masowo uprawianym nawet tam, gdzie za dużo gór nie uświadczysz, a i ze śniegiem bywają kłopoty. W samej Polsce 3 miliony ludzi jeżdżą na nartach, w dużej mierze pod narty są planowane ferie zimowe. W tym w Austrii, szczególnie we Włoszech. Ale, gdy pojedziesz na narty do Francji, od razu zobaczysz, ilu tam jest Anglików, Niemców, Holendrów, Duńczyków, Hiszpanów, Chorwatów, a nawet nietrudno zobaczyć śmigających po stokach Afroamerykanów. Ośrodki narciarskie są w Szkocji, na południu Hiszpanii, w Grecji, w Turcji, w Libanie, w Izraelu na stokach Hermonu, w RPA i Lesotho, Australii, Nowej Zelandii, o Ameryce Północnej, Azji j czy Andach nawet nie wspomniawszy. A skoczni tam jakoś nie budują, nawet igelitowych. Skoki na całym świecie uprawia w najlepszym przypadku kilka tysięcy osób, dając zatrudnienie kilku tysiącom działaczy. Natomiast narciarstwo alpejskie na świecie uprawia dużo więcej milionów, niz kiedykolwiek zasiadło przed telewizorami oglądać skoki. I tak dziękować losowi, że przy tak dużych kosztach budowy i utrzymania skoczni, które w przeciwieństwie do tras zjazdowych - nie tylko więcej kosztują, ale nie zarobią codziennie na swoje utrzymanie - skoki jeszcze żyją, znajdują zrozumienie sponsorów i lokalnych władz w kilku krajach. Ale dla FIS jako "czapki" nad wszystkimi sportami narciarskimi i snowboardowymi - priorytetem nie będą. Młodzi ludzie w większości krajów, gdzie ktokolwiek jeździ na nartach - wolą sami poszaleć na boazerii, czy na parapecie, popatrzeć na tych, co robią to samo na poziomie zawodowym - niż płacić coraz bardziej niemałe pieniądze za wstęp na skocznie - tylko, żeby popatrzeć, pokrzyczeć i pójść. A to jest target docelowy i target reklamowy dla FIS.

  • Stinger profesor
    @Mariusz_Lis

    Żadna strata. Możesz nie wchodzić.

  • acka profesor
    @Kolos

    Dziękuję za wszystkie komentarze. Im bardziej nie zgadzacie się ze mną, tym lepiej dla sprawy. Chciałem tylko przypomnieć o pewnych faktach, które większości z nas zwykle przy kibicowaniu - umykają.

    Sandro o tyle się boi, że stara się działać tak, by nie było większych afer, które mogłyby na niego ściągnąć uwagę władz FIS. Jesli nie ma afer, to ma wolną rękę i nikt na co dzień mu z "góry" przez ramię nie patrzy. Robi wtedy, co uważa, nawet jeśli kibiców skoków, a nie jest ich za dużo, to wkurza. Choć części kibiców z kolei - nie mówię u nas - wszystko pasuje. Gdyby Sandro był jednocześnie "FIS Council Member", miałby większe pole do działania i pozycja skoków w hierarchii byłaby wyższa. Ale jest tylko "Race Directorem", dyrektorem wykonawczym dla niszy. I w zasadzie dobrze mu z tym. Ma działkę z boczku, byle wysłał doroczne raporty i jakiś tam plan działania, wszystko mu klepną i temat skoków odwalony. Już widzę, jak Rada FIS na każdym spotkaniu dyskutuje z wypiekami na twarzy o przyszłości skoków i jak je uczynić popularnymi na miarę biegów i zjazdów.
    Owszem TCS ma jakąś renomę środowiskową, w Niemczech, Austrii ludzie przychodza na skocznie. Tak jak w Polsce w Wiśle i Zakopanem, a w Słowenii na finał w Planicy. Plus jeszcze Polonusi w Lake Placid. Ale już w Norwegii, Finlandii, Japonii wiatr po trybunach hula. I już widzę, jak wszyscy kibice w tych 3 krajach, a także we Francji, Włoszech, USA, Kanadzie, Kamerunie, na Wyspach Dziewiczych i pozostałej 90-tce krajów członkowskich FIS podporządkowują rozkład dnia pod transmisję TCS. Natomiast biegi w Skandynawii, a alpejskie w Norwegii, Alpach - ściągaja ludzi na trasy, trybuny i przed telewizor. Generalnie ludzie najchętniej kibicują tym sportom, które sami mogą amatorsko uprawiać na gotowej infastrukturze. Czego o skokach powiedzieć nie można. Każdy może sobie zjechać z klasycznych tras biegów zjazdowych - Streifa, Sasslonga. nawet kawałki Lauberhorna są dostepne - co najwyżej skrętami, a nie na krechę. Ze skoczni nikt sam nie skoczy bez wizyty na urazówce w pakiecie. I to jest ten problem z powszechną popularnością skoków.

  • Kolos profesor
    @MarcinBB

    Tylko skąd założenie, że jak szef FIS-u czy paru innych działaczy nie jest byłymi skoczkami to skoki są jakimś podrzędnym w oczach FIS sportem? Wiadomo, serce bardziej bije wobec dyscypliny którą się uprawiało, ale jak się zarządza to się zarządza całością a skoki to wciąż (mimo wszystko) atrakcyjny kąsek.

    Przedewszystkim sporty rządzone przez FIS trzeba podzielić na olimpijskie i nieolimpijskie, te nie olimpijskie zawsze będą drugiej kategorii. A z pozostałych mamy narciarstwo alepejskie, klasyczne, trochę dowolnego i snowboard. Dużo inwestuje się w dwie ostatnie ale to wciąż nie są jakieś ogromnie popularne sporty, zwłaszcza w Europie.

    Właściwie tylko masowe (w uprawianiu) są tylko biegi narciarskie, narciarstwo alpejskie ma natomiast spore zainteresowanie w krajach nomen omen alpejskich i w USA.

    Skoki to mimo rządzenia nimi przez Pertile wciąż widowiskowy sport, wciąż względnie popularny (inaczej Eurosport by nie transmitował) ale faktem jest, że skoki powoli upadają a FIS niczego w tym względzie nie robi.

    Więc owszem tendencje w skokach są złe, ale skoki narciarskie to wciąż nie jest ubogi krewny w FIS-e.

  • Mariusz_Lis stały bywalec

    Po tym jak mnie wczoraj potraktowano że moje poczucie humoru jest głupie to nie bardzo już mi się chce tu wchodzic. A felieton mi się nie podoba, tak po prostu! nie podoba i już

  • Fan_ekipy_pod_narty weteran

    Wrzucam wam quiz jeszcze dziś bo wczoraj zwyczajnie zapomniało mnie się dlatego macie jeszcze dziś a jutro wyniki ogłoszę. Dobra skocznia pana Heiniego Klophera,quiz
    lecim drodzy państwo
    1 Najpierw pytanie dość nie oczywiste. Weekend na skoczni Heiniego Klophera w roku 2001 był jednym ze słabszych weekendów dla pana Adama Małysza. Jakie pozycje zajmował podczas tego weekendu?
    2 Kiedy na tym obiekcie możliwe były loty ponad 200 m?
    3 Kiedy ostatni raz padł tu rekord świata?
    4 Czy kiedyś w ramach FTT w Oberku odwołano jakikolwiek konkurs?
    5 Żeby było coś łatwego bo i tak ten quiz jest już wyjątkowo trudny, to jak nazywa się dożywotni rekordzistą tej jak to mówi dzisiejsze pokolenie ,,og" mamuta w Oberstdorfie (w sensie tego o Hs 213,ten sprzed ostatniej przebudowy)
    Dodatkowe
    Mistrz świata w lotach z tej skoczni
    @zajac16
    Tak podawałem są one pod newsem o tych zawodach że skakaniem do celu w zakopanem

  • MarcinBB redaktor
    @acka

    Bardzo słuszny głos, ładnie naświetlający obraz sytuacji i obecny problem istniejący w skokach.
    Chciałem tylko nadmienić, że z grubsza zdaję sobie sprawę z tego, o czym napisałeś, choć nie miałem tak szczegółowych informacji na temat poszczególnych osób. Nie popełniam jednak błędu, bo nie myślę, FIS=skoki. Natomiast panowie Pertile et consortes tę FIS reprezentują, z jej ramienia występują, tam są na liście płac. Jak w każdej organizacji, Pan Eliash bierze ostatecznie odpowiedzialność za to, co robi Pan Pertile, który formalnie mu podlega. Nie jest zatem błędem pisać o włodarzach skoków "FIS".

  • Kolos profesor
    @acka

    To nie prawda, że FIS nie ma nadzoru nad Pertile. Jest wręcz odwrotnie. Pertile boi się cokolwiek zrobić z braku pozycji w FIS stąd te Safety First i inne głupoty.

    Skoki oczywiście niszowieją, ale wciąż konfitury są tu a nie w narciarstwie szybkim czy snowboardzie. Turniej czterech skoczni jest w skokach a nie w narciarstwie alpejskim czy biegach (choć tam mają swój Tour de ski - nigdy jednak popularnością nie dorosło).

    Także potencjał jest, tylko, że FIS nie umie albo niechce z tego korzystać...

  • acka profesor

    Dlatego przestańmy tu pisać: FIS to, FIS tamto. FIS w skokach to niszowy biznesik panów Sandro, Vlastibora i jeszcze parenastu osób, które pod franczyzą FIS de facto odwalają, co chcą, łącznie z budowaniem przenośnej skoczni na Maracanie. Nikt z władz FIS tak naprawdę na ręce im nie patrzy, nie kontroluje, czy safety first, żonglowanie belkami pomaga, czy przeszkadza w rozwoju dyscypliny, przyciąga, czy odstrasza widzów. Gdyż we władzach FIS nikt skoków nie czuje i ma je w poważaniu. Konfiturki rozdają w innym lokalu, do którego rzeczywiście walą tłumy kibiców, widzów i poważni reklamodawcy. Tak naprawdę biznes skokowy Sandro ma ponad sobą jednego "redaktora naczelnego skoków narciarskich" - niemieckie telewizje, które akurat chcą w danym sezonie skoki transmitować. I pory zawodów, szczególnie panów, pory transmisji telewizyjnych, są układane pod weekendowe rytuały, nawyki niemieckiego telewidza. Nawet, jeśli akurat w porze popołudniowej kawy po Mittagessen wiatr wszystko rozwala, gdyż dziwnym trafem w zimie wtedy słońce uprze się zachodzić. No ale najważniejsze, by mieć pretekst do wyemitowania wykupionych reklam, pogada się z ekspertami, którzy zapewnia, że za tydzień, na kolejnych zawodach, już będzie wszystko perfekt.

  • acka profesor

    Mówimy: FIS, myślimy: skoki. I to jest nasz największy błąd. Również Samozwańczego Autorytetu. A przejrzyjcie sobie stronę FIS. Wśród około setki członków m.in: Erytea, Timor Wschodni, Gwinea, Barbados, Sudan, Wyspy Tonga - i jeszcze parę ładnych tego typu krajów, gdzie jeździ się w poszukiwaniu najlepszego na ziemi śniegu. "Prezydent FIS", brytyjski Szwed, to szef Heada (speca od produkcji nart skokowych) i były specjalny wysłannik rządu Jej (jeszcze wtedy) Królewskiej Mości do spraw ratowania lasów tropikalnych. Sekretarz generalny - były francuski zjazdowiec. W zarządzie m.in. Kanadyjka ze związku hokeistów NHL, Norweżka z klubu piłkarskiego Rosenborg, Libańczyk od zjazdów na nartach na stokach Atlasu (działają tam wyciagi!, o ile akurat nikt nie strzela) i jeszcze parę osób, głównie związanych z narciarstwem alpejskim. Itp, itd. Ile tu przestrzeni na skoki? FIS to przede wszystkim narciarstwo alpejskie, crossowe, szybkie, snowboard, biegi. Bo tu jest widownia w miarę masowa! Skoki i kombinacja norweska to takie niszowe ekstrema na szarym końcu listy!

  • Tomek88 profesor
    Statystyki cz.2


    Osiągnięcia punktowe polskich skoczków w czasie weekendu w Oberstdorfie 24-26 stycznia 2025 roku

    Seria, miejsca Polaków, liczba zdobytych punktów, liczba punktujących zawodników

    1 trening (14,22,23,29) .................................................... 37 pkt. (4 zawodników)
    2 trening (11,14,22,23,24) ............................................... 66 pkt. (5 zawodników)
    1 kwalifikacje (15,17,23,24) ............................................ 45 pkt. (4 zawodników)
    seria próbna (12,20,27,29) ............................................. 39 pkt. (4 zawodników)
    1 konkurs po 1 serii (15,24,27) ....................................... 27 pkt. (3 zawodników)
    1 KONKURS (17,22,28) .................................................... 26 pkt. (3 zawodników)
    2 kwalifikacje (11,21,26) ................................................. 39 pkt. (3 zawodników)
    2 konkurs po 1 serii (8,15,21) ......................................... 58 pkt. (3 zawodników)
    2 KONKURS (4,15,18) ...................................................... 79 pkt. (3 zawodników)

  • Tomek88 profesor
    Statystyki cz.1

    Kolejna część statystyk

    Puchar Narodów sobotniego konkursu w Obestdorfie (HS 235)

    Kraj, miejsca punktujących, liczba zdobytych punktów, liczba punktujących zawodników

    1. Słowenia (1,3,8,23) ............................................. 200 pkt. (4 zawodników)
    2. Austria (4,6,7,12,15,29) ....................................... 166 pkt. (6 zawodników)
    3. Norwegia (2,19,26,30) ......................................... 98 pkt. (4 zawodników)
    4. Japonia (5,9,24) ................................................... 81 pkt. (3 zawodników)
    5. Niemcy (10,14,18,20) ........................................... 68 pkt. (4 zawodników)
    6. USA (13,25) ........................................................... 26 pkt. (2 zawodników)
    6. Polska (17,22,28) .................................................. 26 pkt. (3 zawodników)
    8. Szwajcaria (11) ..................................................... 24 pkt. (1 zawodnik)
    9. Ukraina (16) .......................................................... 15 pkt. (1 zawodnik)
    10. Bułgaria (21) ....................................................... 10 pkt. (1 zawodnik)
    11. Francja (27) ......................................................... 4 pkt. (1 zawodnik)

    Puchar Narodów niedzielnego konkursu w Oberstdorfie (HS235)

    Kraj, miejsca punktujących, liczba zdobytych punktów, liczba punktujących zawodników

    1. Austria (3,5,6,10,20) .............................................. 182 pkt. (5 zawodników)
    2. Norwegia (2,7,8,23,28) .......................................... 160 pkt. (5 zawodników)
    3. Słowenia (1,12) ...................................................... 122 pkt. (2 zawodników)
    4. Polska (4,15,18) ...................................................... 79 pkt. (3 zawodników)
    5. Niemcy (11,19,21,27) .............................................. 50 pkt. (4 zawodników)
    6. Japonia (13,16,25) .................................................. 41 pkt. (3 zawodników)
    7. Szwajcaria (9) ......................................................... 29 pkt. (1 zawodnik)
    8. USA (14,24,30) ......................................................... 26 pkt. (3 zawodników)
    9. Estonia (17) .............................................................. 14 pkt. (1 zawodnik)
    10. Ukraina (22) ............................................................ 9 pkt. (1 zawodnik)
    11. Finlandia (26,29) ..................................................... 7 pkt. (2 zawodników)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl