„Kinga nie wróci do skoków, Kamila się waha” – trener Bachleda o losach Rajdy i Karpiel

  • 2025-02-04 18:17

Już w najbliższy weekend reprezentantki Polski wezmą udział w Pucharze Świata w amerykańskim Lake Placid, gdzie na sobotę zaplanowano kolejny tej zimy konkurs drużyn mieszanych. Połowa z grupy dowodzonej przez Marcina Bachledę pozostanie za oceanem na rozpoczynające się tam niebawem mistrzostwa świata juniorów w narciarstwie klasycznym. Zdecydowaną liderką wąskiej reprezentacji naszego kraju jest Anna Twardosz, która od trzech konkursów nie wypadła z czołowej „30” Pucharu Świata. Bachleda w rozmowie ze Skijumping.pl skomentował bieżące sprawy, a także odniósł się do losów skoczkiń, które w ostatnich latach zrezygnowały z kontynuowania kariery.

Skijumping.pl: Za nami półmetek sezonu, rozmawiamy tuż po Pucharze Świata w Willingen. Generalne odczucia na tym etapie zimy?

Marcin Bachleda: Ten sezon na pewno uznamy już za udany, ponieważ jest zauważalny postęp u dziewczyn, szczególnie w kontekście Ani Twardosz. Im więcej będziemy startować, tym bardziej będzie pewna tego, że stać ją na dobre skoki. Pola Bełtowska? Trochę się teraz pogubiła, taki ma czas po kontuzji. Porozmawiamy spokojnie i nastawimy ją odpowiednio. Sezon jeszcze się nie skończył. Myślę, że jeszcze dużo przed dziewczynami. Uważam, że będą jeszcze skakać na dobrym poziomie.

W Willingen pokazały się tylko Bełtowska i Twardosz, a w niedawnych zawodach o tytuł mistrzyni kraju wystartowały… trzy Polki.

Nie dysponujemy liczną grupą zawodniczek. Mogę każdą wymienić z nazwiska. Są to Anna Twardosz, Pola Bełtowska, Nicole Konderla i Natalia Słowik. Tylko one mogą o coś powalczyć na arenie międzynarodowej. Obecnie tak to wygląda. Każdą z nich staramy się zbudować, aby były w stanie rywalizować na arenie międzynarodowej. Ania teraz punktuje w Pucharze Świata i inne dziewczyny widzą, że można. Trzeba tylko wziąć się do pracy i sprawy powinny pójść we właściwą stronę. Spoglądałem ostatnio na zawody ORLEN Cup Kids. Jest tam sporo dziewczynek, ale melodia przyszłości. Miną jeszcze trzy-cztery lata, zanim będą mogły startować w zawodach FIS.

Po kilku latach przerwy wrócił Pan do gniazda trenerskiego podczas kobiecego Pucharu Świata.

W ostatnich latach kręciłem się z boku, bardziej w Pucharze Kontynentalnym czy w cyklu FIS Cup. Brakowało mi Pucharu Świata, ale najbardziej brakuje nam… zawodniczek. Po mistrzostwach świata w Seefeld mieliśmy nadzieję, że doczekamy się większej liczby dziewczyn. Były juniorki, które teraz jeżdżą z nami na zawody, była też grupa seniorek. Przez ostatnie lata sprawy tak się potoczyły, że niektóre z nich zakończyły już karierę. Musieliśmy się z tym pogodzić i staramy się podnosić poziom tych skoczkiń, które mamy dostępne. Chcemy, by uwierzyły w siebie i skutecznie rywalizowały na arenie międzynarodowej.

Sezon 2018/19 był jak dotąd jedynym, który przepracował Pan w roli trenera reprezentacji polskich skoczkiń. Pomimo zmian na czele kadry narodowej, pozostawał Pan do dyspozycji zawodniczek – na szczeblu klubowym czy regionalnym.

Bardzo lubię ten sport. Początek pracy z dziewczynami mnie podbudował i mam ambicje im pomóc, żebyśmy mieli w Polsce skoczkinie na dobrym poziomie.

Pana postać szczególnie kojarzy nam się z mistrzostwami świata w Seefeld. Mowa o 2019 roku, kiedy mikst – z Kamilą Karpiel i Kingą Rajdą w składzie – walczył o medal światowego czempionatu w Tyrolu. Dziś obie nie skaczą już na nartach. Czy jest szansa, że któraś z nich wróci jeszcze na rozbieg?

Wiem, że Harald Rodlauer próbował już o tym z nimi rozmawiać. Wiem, że Kinga Rajda na pewno nie wróci do skoków. Kamila Karpiel? Niedawno z nią rozmawiałem, odwiedziła nas nawet podczas treningu. Mam takie zdanie, że mogłaby wrócić, natomiast waha się. Ta decyzja należy do niej. Udziela się sportowo, nadal jest z nim związana. My zapraszamy, natomiast teraz czas na jej ruch. Klamka jednoznacznie nie zapadła. Do igrzysk olimpijskich pozostał nieco ponad rok. Wszystko jest możliwe. Nie skacze od dwóch-trzech lat, ale tego się nie zapomina. Musiałaby wziąć się do pracy i wrócić do Polski, ponieważ aktualnie żyje w Skandynawii.

W sezonie 2024/25 tworzy Pan trenerski duet ze Stefanem Hulą, który minionej zimy zbierał doświadczenie u boku wspomnianego Rodlauera.

Dobrze się nam współpracuje, dogadujemy się. Jako zawodnicy przez długie lata razem podróżowaliśmy na zawody. Teraz wróciliśmy do tego, ale już na innych stanowiskach, trenerskich.

Jak od sezonu 2018/19 zmieniły się kobiece skoki narciarskie? Minęło sporo czasu.

Ta dyscyplina poszła bardzo do przodu. Widać to pod względem technicznym i fizycznym. Mamy kogo gonić. Chciałbym, żeby to nas pewnego dnia gonili, natomiast jest to duże wyzwanie. Brakuje zawodniczek. Większa liczba skoczkiń sprawia, że grupa sama się napędza. Im więcej, tym jest prościej.

Czy odbudowa Twardosz jest drogowskazem dla reszty naszych skoczkiń?

Wszystkie wykonały dobrą robotę w trakcie letnich przygotowań. Ania szczególnie, poukładała to mentalnie i technicznie. Jej skoki konkursowe coraz częściej przypominają te treningowe. Coraz większa liczba startów będzie dodawała pewności siebie. Młodszym dziewczynom trzeba dać trochę czasu. To trudne, kiedy docierają słowa krytyki, ale te starty są też dla nich nauką. Muszą widzieć, gdzie są i walczyć same ze sobą, żeby wzbijać się na swoje wyżyny.

Najmłodszą członkinią reprezentacji jest 18-letnia Bełtowska, która w piątek zadebiutowała w pucharowym konkursie drużyn mieszanych.

Latem fajnie skakała, szczególnie podczas Pucharu Interkontynentalnego w Trondheim, gdzie była w zasadzie obsada z Pucharu Świata. Były tam najlepsze zawodniczki, a Pola potrafiła wskakiwać do czołowej „15”. Jeżeli poukłada to sobie mentalnie, wówczas nie będzie się stresować i będzie skakać na luzie, jak na treningach. Wtedy stać ją na punktowanie w zawodach najwyższej rangi.

Sfera mentalna szczególnie daje o sobie znać podczas mikstów, kiedy na skoki Pana podopiecznych zerka większa liczba widzów, a w skład drużyny wchodzą zawodnicy prowadzeni przez Thomasa Thurnbichlera.

Debiut w mikście wiązał się dla Poli z dużym napięciem i chęcią pokazania się z jak najlepszej strony. To nie działa w skokach. Trzeba być odpornym i gotowym na wszystko. W Willingen dziewczyny nie oddały swoich dobrych skoków. Dla nich to kolejna lekcja, by nie popełniać tych błędów.

Już pod koniec lutego rozpoczną się mistrzostwa świata w Trondheim, natomiast po drodze waszą grupę czeka bardzo dużo startów. Najpierw Lake Placid, gdzie po Pucharze Świata ruszą juniorskie mistrzostwa świata, a następnie zawody Puchar Świata w Ljubnie i Hinzenbach.

To będzie pomieszany okres. Działamy tylko ze Stefanem Hulą, a mamy seniorki i juniorki w zespole. Mamy w zespole seniorki i juniorki, więc musimy dobrze rozplanować starty. Lecimy do Lake Placid z czterema zawodniczkami, ale po Pucharze Świata zostajemy tam z juniorkami na młodzieżowe mistrzostwa świata. Seniorki wrócą do Europy. Aktualnie organizujemy trenera, który mógłby pojechać z nimi do Ljubna. Szkoda, żeby zostały w domach, jeżeli mogą startować regularnie.

A po Ljubnie i Hinzenbach przyjdzie czas na główną imprezę sezonu, a więc wspomniane mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim. Wyrównanie wyniku z Seefeld, a więc szóste miejsce w mikście, to realny cel?

Podtrzymujemy go. Za miesiąc dyspozycja poszczególnych zawodniczek może być inna, trudno przewidywać. Wiemy, że stać nas na miejsce w czołowej „6”.

Z Marcinem Bachledą rozmawiał Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10482) komentarze: (40)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Bernat__Sola profesor

    Wolałbym, gdyby było na odwrót.
    Zgadzam się z tym, co napisano niżej - wg mojej oceny zamęt w kadrze kobiecej siały Karpiel i Konderla. Rajda dopiero po zakończeniu kariery odważyła się na krytykę Kruczka, ale to przecież zupełnie co innego niż robienie tego publicznie, gdy ktoś nadal jest Twoim przełożonym.
    Nadto Kinga wydawała się być najbardziej utalentowaną z naszych zawodniczek. Naprawdę szkoda, że dziś jest już na sportowej emeryturze...

  • Lataj profesor
    @ms_

    To i tak daleko do startów w zawodach FIS. Jeszcze długo będziemy czekać, ale oby tej cierpliwości najmłodszym nie zabrakło. Inaczej trzeba postawić krzyżyk na kobiecych skokach. Były takie skoczkinie jak Rapacz czy Truchan, ale zrezygnowały. Niestety. Dobrze, że chociaż Twardosz punktuje.

  • ms_ weteran
    @Lataj

    Bachleda miał na myśli te jeszcze młodsze dziewczynki, które startowały na Orlen Cup kids. Tam rzeczywiście tych dziewczynek jest sporo, ale ciekawe ile z nich zostanie przy skokach po kilku latach, a do wieku seniorskiego prawie na pewno dotrwają tylko nieliczne.

  • Lataj profesor

    "Jest tam sporo dziewczynek, ale melodia przyszłości."
    Tak sporo, że jest więcej Ukrainek i Słowaczek razem wziętych.

  • Matrixun doświadczony
    @Takanashi63

    Nie jest dobrze wrzucać do jednego worka Kamilę i Kingę. Karpiel jest wyraźnie bardziej pyskata i ona czasem faktycznie przeginała. Ale Kinga do Igrzysk siedziała cicho, choć jak przyznała już po zakończeniu kariery, jeszcze w 2020 roku w kadrze zaczęło się psuć. Poza tym zobacz jak Kinga była traktowana po Igrzyskach - dostała parodię trenera, skoki kobiet były olewane, a po zakończeniu kariery, NIKT NIGDY (z oficjalnych źródeł) nie napisał, że miała karierę. To ona została potraktowana bardzo źle. A zatrudnienie Rodlauera z perspektywy czasu oceniam jako "dupochron", który miał na celu udowodnienie, że naszym paniom nikt nie pomoże (co prawda zaorano je wcześniej i nie było za bardzo nowych talentów, ale narracja pasowała)

  • M_B profesor
    @Takanashi63

    Z tego co pamiętam to Rajda raczej siedziała dość cicho. Dopiero jak skończyła cokolwiek więcej się odezwała. Z Rodlauerem już nawet nie współpracowała bo nawet jeszcze nie był ogłoszony trenerem kadry jak ogłosiła że kończy . Zresztą zwalanie 100% winy na zawodniczki jest trochę bez sensu. Kruczek też nie dowiózł mocno tematu. Jego wysokie ego i przekonanie o swojej wielkości powodowało to że myślał że jest nieomylny (nawet będąc w męskiej kadrze miał z paroma zawodnikami na pieńku i do tego nigdy się nie przyznał że popełnił jakiekolwiek błędy nawet jak naszym nie szło ). W efekcie zostawił po sobie kadrę w fatalnej atmosferze coraz bardziej zdziesiątkowaną, a jeszcze na jego następcę wyznaczono jeszcze wtedy czynnego kombinatora norweskiego co też trochę mówiło o podejściu związku do tej kadry i później ogólnie wyszło że w zasadzie to prawie żadna zawodniczka nie trenowała z trenerem kadry . Samo zmienianie Bachledy na Kruczka było nie fair wobec Marcina który sprawdził się jako trener gdy dostał żeńską kadrę i co najważniejsze umiał się dogadać z zawodniczkami. Zresztą teraz nawet widać po Twardosz która jakimś cudem jeszcze dalej skacze (a po sezonie kiedy została odsunięta za wagę dodatkowo tak naprawdę bo ten wymóg został zrobiony by wykosić Karpiel też mogła skończyć skakać ) że Bachleda nie jest złym trenerem . Największy problem aktualnie to to że my tych zawodniczek nie mamy prawie wcale. Jest ta czwórka , a reszta się nie nadaje na zawody międzynarodowe . Samych młodszych dziewczynek też ogólnie jest mało , a i widać że na Lotosach ich poziom nie jest szczególnie wysoki jak Kozlova je regularnie nokautuje na zawodach (to że Kozlova akurat wydaje się talentem naprawdę dużego kalibru to już oddzielna sprawa )

  • Takanashi63 bywalec
    Po co...

    Po takim numerze jaki odstawiły, nie powinno być dla nich miejsca w kadrze. Związek jaki by nie był, ale sprowadził topowego trenera skoków kobiecych. Starał się zrobić struktury i to głównie pod nie, żeby Kamila wróciła do skoków, a Kinga podniosła umiejętności. Jedna nie wróciła, druga zakończyła karierę zanim Rodlauer zdążył cokolwiek sensownego zrobić. Zawodniczki, przez które w kobiecych skokach ciągle był problem. To co dzieje się ze starszyzną i Thurnem to nic w porównaniu z tym, jakie Kongo robiły z trenerami Karpiel i Rajda. Ten się nie podoba, tego nie słuchamy, Kruczek to jeździ z Konderlą trenować, bo pewnie mają romans. To kompletnie nie nasza wina, że jesteśmy słabe. To wina trenerów, innych zawodniczek, Związku. Jak Małysz może mi insynuować, że powinnam zrzucić kilka kilogramów?! Mizogin jeden! Co on się tam zna, pójdę po swojemu i zrobię wyniki. Skoki kobiet powinny mieć w Polsce lepszą organizację i być sensownie doinwestowane, ja to popieram, ale przy tym objęte bardzo ścisłymi wymogami i regulacjami, żeby znów nie było cyrków jak za czasów Karpiel i Rajdy, które osiągnęły w skokach mniej niż Andrea Morassi, a zachowywały się, jakby były weterankami, obwieszonymi medalami. Szkoda, bo to chyba 2 największe talenty polskich skoków, ale nie można się uginać przed kimkolwiek, bo zaraz rana zacznie się otwierać dalej...

  • Lataj profesor
    @PabloEscobar

    To dobra morda w skokowym środowisku, więc o takie szczegóły nie zapyta.

  • CudnyAdas bywalec

    Każda z nich miała swoje prywatne i związkowe problemy. Prowadziły ciche spory, które różniły całą kadrę. Podejmowały często bardzo indywidualne i egoistyczne decyzje, mówię przede wszystkim o Karpiel, ale i Rajda swoje dołożyła. Były starcia z Kruczkiem, których związek albo nie zauważał, albo nie chciał się do tego odnosić. To się wszystko nawarstwiało.
    Ciężko jest być trenerem kobiecych skoków, musisz mieć wiedzę nie tylko w dziedzinie sportu, ale również być psychologiem, menadżerem, doradcą, przyjacielem, bratem i tak dalej.
    Tak jak napisali niektórzy niżej. Zostawić Bachledę, niech robi swoje. Tu pozostaje tylko cierpliwość i kroczek po kroczku do celu.
    Kruczek wspominał, że do IO 22' coś się uda zdziałać. Ja myślę, że prędzej trzeba celować w 2030...

  • PabloEscobar bywalec

    Szkoda że red. Formela nie zadał pytania o absencję skoczkiń w Turnieju Sylwestrowym.

  • Lataj profesor
    @Arturion

    Dokładnie tak

  • Arturion profesor
    @Lataj

    "Za to jeśli chodzi o Rajdę".
    Karpiel zapewne masz na myśli.

  • Lataj profesor

    To wcale nie jest dziwne, że Rajda nie chce wracać do skoków. Problemem jest to, że w naszych strukturach panuje taka atmosfera, że nasze prowadzą między sobą infantylne wojenki. Być może to zdecydowało, że odwiesiła narty na kołek, ale o atmosferze nic nie powiedziała.

    Za to jeśli chodzi o Rajdę, to tak, Pinkelnig zaczęła skakać, mając dopiero 24 lata, ale przypominam też, że Westman zostawia sobie otwartą furtkę na najbliższe IO, a też długo nie mogła skakać i miała dużo przerw w karierze.

  • Julixx05 weteran

    Mi się wydaje, że w tym okresie lat 2020-2023 PZN jakoś próbował podnieść formę skoczkiń. Ale jakieś szambo było między tą kadrą, ale ciężko którejś zawodniczce o tym mówić czy komuś ze sztabu. Teraz bardzo ciężko byłoby wrócić Karpiel do skakania, ma swoje ułożone życie w Norwegii i ciężko byłoby zmienić wszystko

  • Mariusz_Lis stały bywalec

    ale było by coś gdyby jeszcze Pałasz wróciła do skakania ;]

  • Matrixun doświadczony

    Tak z innej beczki, to doceniam, że taki artykuł powstał i jeszcze wylądował na głównej.

    A co do aktywnych (przynajmniej teoretycznie) zawodniczek w wieku nastoletnim, to aż jestem pozytywnie zaskoczony, że jest ich tyle. Patrząc na Orlen Cupy, startuje ich góra połowa. Jakieś podwaliny pod ewentualną przyszłą drużynę juniorek są, ale czy cokolwiek takiego powstanie?

  • Stinger profesor
    @Raptor202

    Celna uwaga. Nie wiem co kolega niżej miał na myśli ale rzeczywiście obecne 5-latki nie wiele nam dają w kontekście IO 2030.
    Zaryzykuję stwierdzenie, że żadna obecna 5-latka z każdej reprezentacji nie wystąpi na IO 2030, najwyżej się skompromituję ale tak obstawiam.

  • Arturion profesor
    @Rawianek

    Jest jeszcze z rocznika 2010 Alina Teolohova, która ma chyba podwójne obywatelstwo (UKR, POL).

  • atalanta weteran

    Jeśli chodzi o kobiece skoki, bardzo liczę na Lenę Bogusz (rocznik 2011). W tym samym wieku jest jeszcze Emilia Antosz, która też wygląda na bardzo zdolną. Zobaczymy, trzeba czekać niestety.

  • Arturion profesor
    @TomaszTM

    14+Karpiel (z licencją PZN, w tym 8 z FIS Code).

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl